Magdalena Szweda - „Żona Diabła”
Dante Fiorucci jako przyszły
spadkobierca mafijnego królestwa na polecenie ojca musi się ożenić.
Dzięki małżeństwu dwie rodziny mafijne zawrą sojusz, a Dante
będzie mógł przejąć konkurencyjny klub, którego właścicielką
jest jego przyszła żona.
Dwudziestopięcioletnia Alice
Galante jak na córkę mafii jest całkiem niezależna. Zarządza
odziedziczonym po dziadku klubem i może poszczycić się tym, że
jest on najpopularniejszym lokalem w mieście. Trudny charakter
dziewczyny sprawił, ze do tej pory ojciec z nikim jej nie swatał.
Ale do czasu…
Teraz Alice ma zostać żoną Dantego
Fiorucci. Szybko orientuje się, że mężczyzna oczekuje od niej
podporządkowania i całkowitego posłuszeństwa. Dodatkowo nie ma
zamiaru być jej wierny. Wszystko, co udało się zbudować Alice,
zostaje jej brutalnie odebrane.
„Moje życie sypało
się właśnie jak domek z kart. Nie wiedziała, czy wystarczy mi
sił, aby powstrzymać chory plan mojego ojca. Nie miałam jednak
wyjścia, musiałam spróbować mu się sprzeciwić. Jeśli mi się
nie uda, już za dwa tygodnie zostanę żoną Dantego Fiorucci. A
wtedy niech Bóg ma mnie w swojej opiece.”
W
ostatnim czasie bardzo modne w tematyce mafijnej są aranżowane
małżeństwa. W dość niedlugim czasie, przeczytałam kilka takich
opowieści, jedne były dobre, a nawet bardzo, inne po prostu słabe.
Wczoraj w moje ręce trafiła trzecia powieść Magdy, nie będę
ukrywała, że bardzo skusiła mnie okładka, dopiero później
spojrzałam na opis i od razu w moich oczach pojawiły się iskry
nadziei na to, że ta opowieść będzie dobra. Kasia czytała już
debiut autorki i podobał się jej, dlatego doszłam do wniosku, że
skoro to już trzecia jej wydana powieść, to może być tylko
lepiej. Teraz nareszcie złapałam tę książkę w swoje łapki i z
ogromnym uśmiechem na twarzy zaczęłam czytać. Czytałam i
czytałam i z każdą kolejną stroną mój uśmiech przygasał.
Czułam się zirytowana i zasmucona, ponieważ ta opowieść
kompletnie mi się nie podobała. Bohaterowie wkurzali mnie, że
dostawałam białej gorączki, Dante cham i buc jakich mało, nawet
jako mafiozo, powinien mieć trochę więcej kultury, zero wychowania
i łajdak jakich mało, jedyne, na co miałam ochotę zrobić z jego
postacią to zdzielić w tą niewyparzoną japę, niby taki z niego
diabeł straszny, ale chyba tylko w jego snach, zapyziały palant z
przerośniętym ego i wysokim mniemaniem o sobie. Alice też mnie
wkurzała, miała być przedstawiona jako kobieta z ciętym językiem
i dziarska, taka niezależna, silna i jak to ona nie potrafi się
obsługiwać bronią i jaka to ona nie odważna, a dawała sobą
pomiatać na prawo i lewo i obrażać, a do tego ta słaba akcja z
jej wujaszkiem, pytałam siebie wtf? Czy to jakaś kpina? Ogólnie
książkę czytało się lekko, bo spodobał mi się styl pisania
autorki, który jest lekki i przyjemny, ale fabuła po prostu mega
słaba. Pomysł na cała historię może i był, ale jak dla mnie
niedopracowany i pociągnięty na szybko, byle jak, cała akcja na
siłę napędzana niepotrzebnymi dramami, zamiast dawać wiele wątków
i ciągnąć je krótko, można było zrobić mniej, a bardziej
treściwe. Jak dla mnie 4/10 i to tylko ze względu na styl pisania,
bo fabuła beznadzieja. Nie polecam, ale możecie opinię wyrobić
sobie o niej sami. Dla mnie troszkę stracony czas.
Paula
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz