K.A.
Zysk - „Club Sensual Desire. Zaufaj przeznaczeniu”
Pożądanie. Luksus. Seks. Miłość
Duncan Frensby jest właścicielem dobrze prosperujących, ekskluzywnych klubów nocnych. Przez chorobę stracił miłość swojego życia i od tej pory zamknął się na jakiekolwiek uczucia. Jego jedyną rozrywką są seksualne rytuały w Sensual Desire oraz spontaniczne i pełne uniesień spotkania z Adeline.
Adeline już od dawna zakochana jest w Duncanie. Wie, że on nie zapewni jej miłości. Mimo wszystko stara się do niego zbliżyć i dowiedzieć się, dlaczego broni się przed uczuciami.
Gdy odkrywa jego tajemnicę, okazuje się, że jest na przegranej pozycji. Jak ma walczyć z duchem ukochanej Duncana? Czy warto grać w tę grę i spełniać jego erotyczne fantazje?
Przesiąknięta
namiętnością oraz elementami BDSM opowieść, w której
najważniejsze są emocje! Ta historia rozpali Twoje zmysły.
„Poprzysiągłem sobie, że już nigdy nie otworzę serca dla nikogo.
Miłość
jest przereklamowana. Zakochujesz się, planujesz z kimś wspólną
przyszłość, a później to wszystko brutalnie odbiera ci los. Już
nigdy nie pozwolę sobie na to uczucie, miłość jest dla głupców.
Teraz żyję z dnia na dzień, nie oglądając się za siebie.”
Czy
Adeline zdobędzie serce Duncana?
Czy poza seksem połączy ich
coś więcej?
„Wiem,
że nie powinnam się angażować, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie,
ale się zakochałam. Kocham go i nie wiem, co teraz zrobić. To
paskudna sprawa, kiedy darzysz kogoś uczuciami i wiesz, że one
nigdy nie zostaną odwzajemnione. Niby mówi się, żeby nigdy nie
mówić nigdy, ale coś czuję, że w przypadku Duncana tak akurat
będzie.”
Zawsze
najciężej jest napisać recenzję bliskiej osobie, a dla mnie taką
bez wątpienia jest Kasia. Nie wiem, co mogłabym wam napisać,
ponieważ jest to pozycja dla mnie obowiązkowa do przeczytania dla
każdej miłośniczki romansów. Nie jest tajemnicą, że książki
Kasi kocham i zawsze czytam je wielokrotnie, tak było i tym razem,
gdy tylko mi powiedziała, że ma napisany prolog i pierwszy
rozdział, od razu je przeczytałam, męczyłam ją każdego dnia o
ciąg dalszy, dlatego miałam możliwość czytać tę historię
najpierw w wersji roboczej, drugi raz po skończeniu, trzeci przy
redakcji i teraz czwarty raz gotową do druku, za każdym razem
pojawiało się tam coś nowego, poprawiane były błędy i
stylistyka. I wiecie co?! Za każdym razem chłonęłam ją całą
sobą. Ostatni raz tę książkę czytałam wczoraj, zazwyczaj robię
tak, że recenzję piszę na gorąco i wylewam na kartki wszystko to,
co kłębi mi się w głowie, czasami jest to paplanina bez ładu i
składu, w tym jednak przypadku, musiałam dać sobie ochłonąć.
Musiałam zebrać myśli, pomyśleć, ale... efekt jest tego taki, że
mam w głowie jeszcze większy rozpiździel. Teraz gdy czytałam ją
po raz ostatni, pod moją kopułką przestawiłam sobie trybiki, że
autorka nie jest moją przyjaciółką, tylko tak, że czytam książkę
całkowicie obcej mi osoby. Chłonęłam ją w każdej wolnej chwili,
szukałam chociaż minutki, aby przeczytać jedną linijkę i kurczę,
ta książka jest naprawdę dobra. Śmiało mogę stwierdzić, że
jest nawet lepsza od pierwszego tomu. Emocje tu zawarte wylewają się
z każdej strony, odczuwałam uczucia zarówno Duncana, jak i Adeline
całą sobą, oni się śmiali, ja śmiałam się razem z nimi, oni
byli smutni, ja smuciłam się z nimi, byli wkurzeni, oj ja też
miałam w niektórych momentach ochotę zamknąć laptopa w cholerę
i przestać czytać. To była tak świetna przygoda, że miałam
ochotę, aby chwile z tą historią trwały wiecznie. Wiem, jak wiele
nerwów, stresu i łez wylała Kasia przez tę książkę, ale słońce
uwierz mi, warto było, bo ta opowieść to po prostu sztos! Nie
myślcie sobie, że jej tu słodzę, bo tak mi wypada, o nie,
uwierzcie mi, nie jest tak, nie raz zdarzyło się, że mówiłam
jej, co jest do bani, sugerowałam, co można zmienić, a Kasia
cierpliwie to poprawiała i dopisywała tak, aby było to dopięte na
ostatni guzik,a historia tu zawarta była emocjonująca, piękna i
poruszająca, ale z drugiej strony czasami wkurzyła, wyprowadziła z
równowagi i podniosła ciśnienie. Dla mnie ta opowieść jest
idealna. Nad życiem bohaterów ciągle wiszą ciemne chmury,
najpierw Adeline, uważana przez swoich rodziców za czarną owcę,
do tego jej pożal się Boże siostrunia i rodzice, do tego były
narzeczony, których podejrzewam, że wy, tak jak i ja będziecie
mieli ochotę zdzielić wszystkich po pysku raz za razem, albo
najzwyczajniej w świecie urwać im łeb, modliłam się o
cierpliwość, bo przysięgam, byłam na skraju wytrzymałości, żeby
czymś nie zacząć rzucać. Do tego jeszcze Duncan, który
kilkakrotnie pokazał się od najgorszej strony – chama i prostaka,
ale jego przeszłość, która się za nim ciągnie, nie pozwala mu
zacząć żyć z czystą kartą i z jednej strony go rozumiałam. No
dobrze, myślę, że tyle moich wywodów wystarczy. Jeżeli szukacie
słodko pierdzącej historii, to nie dostaniecie tu romansu, gdzie
bohaterowie stąpają po ścieżce wysłanej płatkami róż i
podążają nią z różowymi okularami na nosie, wręcz przeciwnie
ich droga jest pokryta cierniami i wybojami, przez co pokonanie jej
jest sporym problemem dla tej dwójki, jednak czy na końcu ich
ścieżki się połączą i niedokończone sprawy z przeszłości
pozwolą na happy end? O tym musicie przekonać się sami. Dla mnie
to must read tego roku. Daję jej zdecydowane 10/10!
Goooorąco
polecam!
Paula
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Pascal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz