poniedziałek, 14 marca 2022

 

Ludka Skrzydlewska

“Niepokorne serca”

W mieście Randy panuje prawo pięści. Przekonała się o tym już w dzieciństwie. Teraz jest silną, pewną siebie kobietą, gotową bronić swojej rodziny, nawet jeśli będzie to oznaczało złamanie wszystkich zasad. Tylko czy będzie miała szanse na wygraną w starciu z brutalnym, skrywającym się pod maską pozorów przeciwnikiem?


Ace trafia do prowadzonego przez Randy baru przypadkiem. Nie było jego celem ani angażowanie się w rodzinne problemy upartej właścicielki baru, ani tym bardziej wpakowanie się w relację przynoszącą tyle samo uniesień, co kłopotów. Co wyniknie ze spotkania tych dwojga niepokornych, gotowych do walki o swoje za wszelką cenę, dalekich od ideału ludzi? Czy los uwzględni okoliczności łagodzące? A może wyrok już zapadł i nie zdołają uciec przed przeznaczeniem?


“Każdy z nas popełnia błędy, a czasami robimy coś, co wydaje nam się słuszne, nawet jeśli obiektywnie rzecz biorąc, jest złe.” 


Twórczość Ludki naprawdę lubię i po jej książki sięgam z ogromną przyjemnością. Tym razem było dokładnie tak samo, kiedy zobaczyłam w zapowiedziach “Niepokorne serca”. Okładka do tej lektury mnie kupiła, a opis jeszcze bardziej zachęcił do tego, żeby przeczytać historię Randy i Ace’a. Napaliłam się na tę opowieść, jak to moja Paula mówi, jak Reksio na szynkę. Gdy zaczynałam czytać, oczekiwałam, że zostanę wciągnięta do gorącego Teksasu i przeżyję z bohaterami niezapomnianą przygodę. No cóż, nie przeżyłam, tylko się wynudziłam. Nie wiem, co tu się stało, ale za chiny ludowe nie mogłam się wkręcić w fabułę. Początkowe rozdziały brzmiały, jak brazylijska telenowela i te akcje u siostry Randy, a później na posterunku, były po prostu komiczne i mnie nie kupiły. Może i Ludka wykreowała “silną” bohaterkę, ale chyba za mocno przedobrzyła, bo Randy działała strasznie na nerwy. Do pewnego momentu nawet ją lubiłam, ale z każdym rozdziałem stawała mi się obojętna. Natomiast drugiego głównego bohatera, czyli Ace’a polubiłam za to, że był troskliwy i pomocny. 


Ogólnie całość czyta się szybko, bo Ludka pisze z lekkością, jednak historia, którą stworzyła, była niestety przewidywalna i niczym się nie wyróżniała, spośród innych romansów, których multum mamy na polskim rynku wydawniczym. Nie wierzę, że to piszę, ale przeszkadzały mi tu sceny erotyczne, których było sporo. Czasami coś ciekawego się w książce działo, a tu przerywnik w postaci zbliżeń. Nie było to fajne, bo czytelnik czekał na dokończenie wątku, na jakąś akcję i nagle wszystko stawało w miejscu. Była jedna rzecz, która mnie zaciekawiła i był to wątek siostry Randy i to jedyny plus całej książki.


Nie będę się więcej rozpisywała i z ogromnym bólem serca muszę napisać, że książka nie trafiła w moje gusta czytelnicze. Oprawa mnie kupiła, ale środek już niestety nie. Nie polecam, ale Was zachęcam do wyrobienia sobie własnej opinii. Być może Wam akurat spodoba się opowieść Randy i Ace’a. 

Daję tej historii 4/10.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Niegrzecznym Książkom.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...