piątek, 18 marca 2022

 

Katarzyna Rzepecka - „Jej bohater”



Kiedyś kobieta zraniła jego serce.

Czy mimo to będzie w stanie otworzyć się na nową miłość?

Losy Hanny i Eryka już się kiedyś splotły: dawno temu mężczyzna uratował jej życie, ale kiedy po latach spotykają się ponownie, ona nie rozpoznaje w nim swojego wybawiciela. Hanna z kolei zbyt mocno przypomina Erykowi byłą żonę, przez co ten nie jest w stanie zapanować nad targającymi nim emocjami: pożądaniem, tkliwością, zazdrością, a nawet nienawiścią. Kiedy na horyzoncie pojawi się rywal, Eryk będzie musiał zdecydować, czy ulegnie lękowi przed ponownym odrzuceniem, czy zawalczy o kobietę, którą kocha.

Przesycona zmysłowością opowieść o ludziach, którzy zagubili się w życiu i próbują na nowo znaleźć swoje miejsce na ziemi.


„Nie wiem, co ten facet ma w sobie takiego, ale potrafi podnieść ciśnienie – i to bardzo skutecznie – jednym zaledwie pytaniem. Niepotrzebnie czasem otwiera jadaczkę.”

Czy Eryk dokończy remont domku Hani?
Jak rozwinie się relacja tej dwójki?

„Nie tak to miało być. Panna Malinowska wpuściła mnie w maliny. Miałem tylko trochę jej podokuczać, by przypadkiem nie zbudować pomiędzy nami jakiejś relacji, choćby to było zwykłe koleżeństwo, a okazuje się, że nakręciłem się jak nastolatek przed utratą dziewictwa.”

Książki Kasi Rzepeckiej, które do tej pory przeczytałam, bardzo mi się podobały, dlatego, gdy zobaczyłam w zapowiedziach „Jej bohatera”, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Nie będę ukrywała, że początkowe strony nie bardzo mnie porwały, ale nie zniechęcałam się i cierpliwie brnęłam do przodu i im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym większy uśmiech miałam na twarzy. Miejscami było dla mnie troszkę zbyt dużo przemyśleń bohaterów, ale ogólnie cała historia jest naprawdę fajnie napisana. Nie jest to nie wiadomo jak gorący romans, żebym czytała go z wypiekami na buzi, wręcz przeciwnie jest to lektura na wieczór, z którą spędziłam naprawdę mile czas. Lekka i przyjemna opowieść, w której nie ma większych dram. Bohaterowie od razu zyskali moją sympatię, Hania to bohaterka, która ucieka od miejskiego zgiełku, aby odnaleźć spokój w małej górskiej mieścince, charakterna z ciętym językiem, nie pozwalała sobie wejść na głowę, troszkę niezdarna, bo było wiele sytuacji, w których jej wpadki rozbawiły mnie do łez. Eryk, oj przy nim serduszko biło szybciej, mężczyzna po przejściach, nieufny, ale i zadziorny. I na koniec mały kochany Jaś. Boziu, ten chłopiec zdobędzie serce każdej czytelniczki, jego teksty i mądrość po prostu uwielbiam. Książka jest bardzo miłą odskocznią od ciężkich romansów, nie ma tu jakiś ogromnych dram, ani zawiłej fabuły, nic nie jest przyśpieszane na siłę i relacja pomiędzy bohaterami rozwija się stopniowo. Nie ma tu intryg ani tajemnic, dlatego książkę czyta się z ogromną przyjemnością, jedynym minusikiem, tak jak wspomniałam na początku, było miejscami zbyt dużo przemyśleń. Ale tak to cała opowieść oceniam 7/10. Czy kiedyś do niej powrócę? Być może, w przypływie jakiejś chwilowej niemocy. Czy polecam? Oczywiście, jeżeli szukacie lekkiego i przyjemnego romansu, nie oczekujcie jednak zbyt dynamicznych i gorących akcji, ani przyśpieszonego bicia serca.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Grzesznym Książkom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...