poniedziałek, 30 grudnia 2019


K. Bromberg
“Ściema”


„Nigdy jeszcze żadna kobieta nie rozmawiała ze mną w ten sposób. Zwykle kobiety są wobec mnie uległe. Chcą mi sprawić przyjemność i zyskać moje względy. Jestem cholernie pewny, że ta nie chciała. […] 
Tak zaczyna się moja opowieść...”

Zane Philips to australijski biznesmen i do tego arogancki dupek rozkręcający nowy biznes, którym jest portal randkowy SoulM8. To nie jest zwykła strona do randkowania, na której będzie można wyrwać laskę na jeden numerek, tylko taki, na którym poszukuje się kogoś na resztę życia. Ten portal może osiągnąć prawdziwy sukces, ale Zane będzie potrzebował pomocy przy jego promocji.

“Ach, o mało bym nie zapomniała - jestem Harlow Nicks… modelka szukająca dla siebie miejsca w tym wielkim, brutalnym świecie.
Tak się zaczyna moja historia… resztę pozwolę Wam przeczytać w spokoju.’’

Harlow Nicks to piękna modelka, która chciałaby zrobić karierę w modelingu, ale wciąż czeka na swój kontrakt stulecia, który jej w tym pomoże. Zanim to jednak nastąpi, dziewczyna dzielnie wiąże koniec z końcem i stara się zarobić na życie. Pewnego dnia spieszy się na rozmowę o pracę i przez niefortunny przypadek poznaje Zane’a. Jednak to spotkanie do szczęśliwych nie należy.

Na skutek nieprzewidzianych okoliczności ta dwójka się ponownie spotyka i łączy ich podwójne kłamstwo, dzięki któremu Harlow dostaje niecodzienną propozycję pracy. Ma udawać ukochaną Zane’a i promować razem z nim portal randkowy SoulM8.
Ta dwójka będzie musiała wyruszyć w kilkumiesięczną trasę promocyjną. Na samym początku nie mogą siebie znieść wzajemnie, ale z biegiem czasu zaczynają się do siebie zbliżać i udawany związek staje się coraz bardziej rzeczywisty.

“Czasem najlepsze, co nas w życiu spotyka, ma źródło w tym, co nieoczekiwane.”

Jak zakończy się ta trasa promocyjna?
Czy Harlow i Zane’a połączy uczucie?
A może, któreś z nich wróci ze złamanym sercem?

Twórczość K. Bromberg jest mi już dobrze znana, a to za sprawą serii Driven, którą wprost uwielbiam. Tym razem autorka przychodzi do nas z kolejną propozycją, którą jest “Ściema”. Jak ją zobaczyłam w zapowiedziach, to od razu wiedziałam, że muszę ją koniecznie mieć i przeczytać. Okładka oczywiście przedstawia gołą klatę i seksownego faceta, ale tym razem, to nie ona mnie do siebie przyciągnęła, a intrygujący opis. Byłam bardzo ciekawa, co za historię zawiera w sobie ta opowieść. Powiem Wam szczerze, że kiedy zabrałam się za jej czytanie, to byłam zaskoczona długością rozdziałów. Niektóre z nich były nawet dwustronicowe. Raczej nie często spotykamy się z takimi krótkimi rozdziałami, które zazwyczaj rozpisywane są przynajmniej na dziesięć kartek, ale oczywiście nie mówię, że taki krótki rozdział jest zły. “Ściema” to książka może i przewidywalna, ale ma w sobie to coś, co do siebie przyciąga. Jeśli szukacie czegoś do przeczytania na jeden wieczór, to z czystym sumieniem mogę Wam polecić tę lekturę, przy której nie ma nudy. Ja jak się do niej zabrałam, to przepadłam na kilka godzin. To pozycja jednotomowa i nie musicie czekać na jej kontynuację, żeby się zabrać do czytania. Głównymi bohaterami są Zane i Harlow. Oboje mają, jak to się mówi łeb na karku i nie dają sobie w kaszę dmuchać. Uwielbiam książki, gdzie postacie wiedzą, czego chcą i dążą do celu, a nie takie dwie ciapy, które nie wiedzą, co mają robić. Oni akurat są mocni nie tylko w gadce, ale i twardo stąpają po ziemi. Podobało mi się to, w jaki sposób autorka połączyła ich ścieżki. Ta pierwsza scysja z psem, jak i druga na bankiecie, naprawdę były świetnie przedstawione. Kolejnym plusem jest opisana relacja, która się rozwija pomiędzy głównymi bohaterami. Przede wszystkim nie jest ona sztuczna, tylko taka prawdziwa. Fajnie, że można było zaobserwować, jak testowali swoje granice i na ile mogli sobie pozwolić względem siebie. Co do samej fabuły to jest bardzo ciekawa, pełna zwrotów akcji, dynamiczna i seksowna. Jest to lekki romans, którego dokładnie chciało mi się przeczytać, po ostatnim zastoju czytelniczym. Występuje tu narracja dwutorowa, którą uwielbiam. W tym przypadku świetnie się on sprawdza, ponieważ i Zane i Harlow są takimi postaciami, o których chcemy się dowiedzieć więcej. Język, jakim pisze pani Bromberg jest spójny, opisowy i lekki w odbiorze. Postacie drugoplanowe odgrywają tu bardzo ważną rolę, a w szczególności Robert i mama Harlow. Może teraz pokrótce przejdę do naszych pierwszoplanowych bohaterów, zacznę od Harlow podobało mi się w niej to, że była naprawdę pewna siebie i nic jej nie odstraszało, nawet Zane, który na każdym kroku, okazywał jej swoje niezadowolenie, aczkolwiek z biegiem czasu zaczął się do niej przekonywać. Natomiast Zane to taki typowy arogancki bad boy, który nie wierzy w miłość, a dlaczego? Tego dowiecie się, czytając tę historię. Przyznam szczerze, że jego zachowanie mnie na początku drażniło, ale jak się lepiej go poznało, to całkiem fajny z niego gość. Ja tam i tak lubię takich bad boyów z krwi i kości, pyskatych, aroganckich i chyba znalazłam sobie w nim kolejnego książkowego męża. Wiele razy słyszałam, że mam już pokaźny harem, ale tych mężów z książki na książkę coraz więcej przybywa, więc cóż, mówi się życie. Zdecydowanie Zane trafia do mojego haremu :D


Co jeszcze mogłabym dodać na temat tej książki hmm… może to, że te kilka godzin, które musielibyście poświęcić tej lekturze, nie będą zmarnowane. Jeśli szukacie czegoś na odstresowanie, poprawę humoru, czy w ogóle macie ochotę przeczytać coś lekkiego, to zdecydowanie sięgajcie po “Ściemę”. Nad tą książką nie musicie dumać i jej rozkminiać nie wiadomo jak długo, bo jest to lekka, seksowna, kreatywna i romantyczna opowieść dwójki ludzi, którzy się obawiają miłości. Czy miłość to zwykła ściema? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w książce, której poświęcona jest ta recenzja :)
Gorąco polecam!

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red.



sobota, 21 grudnia 2019


J.M. Darhower - „Bestia w jego oczach”


Nienawidzę siebie tak bardzo, jak nienawidzę tego mężczyzny.”

Ignazio Vitale zawsze dostaje to, czego chce. Wystarczy jedno jego spojrzenie, aby dowiedzieć się, jak niebezpiecznym może być człowiekiem. Jest bestią w ciele pięknego mężczyzny.
Karissa Reed to studentka, która lubi się zabawić, ale także samotnie spędzać czas czytając książki. Chce od życia jak najwięcej, ponieważ do tej pory jej nie rozpieszczało. Pewnego dnia drogi Ignazia i Karissy się przecinają, a życie dziewczyny zmienia się diametralnie.

Powinnam wyczuć zagrożenie, wybiec na zewnątrz i uciec, gdzie oczy poniosą, ale nie potrafię. Mogę wyłącznie stać, cała rozdygotana. Przygląda mi się chwile i uśmiecha się coraz szerzej. Jest jak dziecko, które dostało nową zabawkę. Mam nadzieję, że nie zepsuje jej od razu po wyjęciu z opakowania.”

Jaką przeszłość skrywa Naz?
Kim tak naprawdę jest mężczyzna i czym się zajmuje?

Zamiany nie przychodzą nagle. Nie istnieje żaden przycisk, który pozwalałby zmieniać rzeczywistość na zawołanie. Zachodzą stopniowo. Dzień po dniu. Godzina po godzinie. Są jak tykanie małej wskazówki, brnącej niestrudzenie po tarczy zegara. Nie zauważa się jej, póki minuta nie przepadnie na zawsze, póki nie zostanie się wepchniętym w kolejną. Czas mija, czy chce się tego czy nie?
Nie trzeba wiele by zapomnieć, co się działo kiedyś i kim się wtedy było. Trwająca właśnie chwila aż nazbyt pochłaniała wszelkie myśli.
Świat pełen obietnic i emocji. Świat z Nazem.”

J.M.Darhower to autorka, która dopiero zaczyna podbijać polski rynek wydawniczy. Niedawno pojawiła się pierwsza jej propozycja - „Bestia w jego oczach”, w momencie, gdy zobaczyłam tę pozycję w zapowiedziach wydawnictwa, opis bardzo mnie zaintrygował. Od razu było pewne, że muszę ją mieć. Nie bardzo wiedziałam, czego się mogę spodziewać po tej historii, ale to, co otrzymałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Już na samym wstępie powiem, że ta książka jest po prostu GENIALNA!! Dostałam tu wszystko, co uwielbiam w tego typu opowieściach, emocje, tajemnice, pożądanie, namiętność i mrok. Autorka w bardzo przemyślany sposób rozłożyła całą fabułę, nie było nic na siłę przyśpieszane, tylko wszystko działo się w odpowiednim tempie. Niejednokrotnie mnie zaskoczyła tym, jaki los przyszykowała dla bohaterów i jakie skrywali tajemnice. Jedyna rzecz, do której mogłabym się przyczepić to narracja. Niestety, jest jednoosobowa, poznajemy jedynie punkt widzenia Karissy, bardzo mi brakowało odczuć i myśli Naza. Byłam ciekawa, co robił w niektórych momentach. Mam nadzieję, że w drugim tomie autorka da nam również rozdziały z jego punktu widzenia.

Jeżeli chodzi o bohaterów, to są ciekawie wykreowani. Początkowo bałam się, że Karissa będzie przedstawiona jako potworna fajtłapa, która sama nie wie, czego chce, jednak tu ogromne zaskoczenie, ponieważ było całkowicie inaczej. Dzielna kobieta, która nie miała łatwego życia, otoczona ciągłymi tajemnicami i kłamstwami. Wiadomo, miała swoje odchyły, ale z jej życiem to się wcale nie dziwię. Co do Naza to jego po prostu uwielbiam, z jednej strony kochany i uroczy, z drugiej bezlitosny i przerażający, ale tak jak wspomniałam wyżej, brakowało mi rozdziałów z jego perspektywy.

Bestia w jego oczach” to znakomita powieść, która porwie czytelnika w wir tajemnic i ogromnego pożądania, a także uczucia, które pojawiają się niespodziewanie. Ja jestem w historii Naza i Karissy zakochana i z ogromną niecierpliwością wyczekuję kontynuacji, która ma się pojawić już w styczniu. Ciekawa jestem, jak dalej potoczą się losy tej dwójki, czy uda im się odbudować utracone wzajemnie zaufanie? Czy mogą liczyć na szczęście? A Was już dziś gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę powieść i poznanie ich losów. Gwarantuję Wam, że ta książka pochłonie Was i nie będziecie w stanie jej odłożyć, dopóki nie dobrniecie do ostatniej strony.

Gorąco polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Papierówka.

czwartek, 12 grudnia 2019


Agnieszka Siepielska - „Rhys”
[Patronat medialny]


Mój piękny anioł. Anioł ciemności.”

Viviana Thomson pracuje w sklepie z luksusową męską odzieżą. Przez błąd dziewczyn z magazynu jednemu z klientów zostają wysłane nie te garnitury, które zamawiał. Upierał się, aby zamówienie zostało mu dostarczone przez kogoś z obsługi. Pomimo tego, że Viv nie jest odpowiedzialna za pomyłkę, zgadza się zawieźć klientowi odpowiednie garnitury.

Rhys Miller to bardzo przystojny tajemniczy milioner, który zawsze dąży do tego, aby otrzymać to, czego pragnie. Pomylone zamówienie pozwala mu realizować plan, który od jakiegoś czasu planował.

Wygląda po prostu idealnie – oliwkowa skóra, ciemne włosy, dłuższe u góry, starannie zaczesane na bok, a także dwudniowy zarost, po którym chciałabym przejechać dłońmi. Ale największe wrażenie robią oczy. Wydaje mi się, że za chwile zostanę przez nie pochłonięta. Kiedy marszczy gęste brwi, przyglądając mi się intensywnie, wygląda jak anioł. Anioł ciemności. Emanuje energią, której nie da się ogarnąć, mroczny, tajemniczy, a jednocześnie fascynujący. Gdyby tylko chciał, mógłby zawładnąć całym wszechświatem.”

Czy Rhysowi uda się wcielić w życie swój plan?
Czy Viviana odnajdzie się w nowym świecie?
Czy będzie w nim bezpieczna?

Może jeszcze tego nie zrozumiałaś, ale nie ma takiej rzeczy, która by mnie od ciebie oddzieliła. Nie ma takiego miejsca, w którym byś się schowała. Przeszukałbym wszystkie zakątki świata, sprawdził każdy kamień i przesiał piaski pustyni. Od momentu, kiedy cię ujrzałem, wiedziałem, że jesteś kobietą, która pokaże mi, czym są prawdziwe uczucia i wyrwie mnie z mroku, w którym byłem zamknięty.”

Agnieszka Siepielska – autorka, która swoją przygodę z pisaniem dopiero rozpoczyna. W listopadzie na polskim rynku wydawniczym pojawił się pierwszy tom serii „Synowie zemsty”. Przyznam się szczerze, że gdy tylko zobaczyłam opis tej powieści, a nie widziałam jeszcze okładki, wiedziałam, że musi się ona koniecznie pojawić w mojej kolekcji, a gdy otrzymałyśmy propozycję patronatu, byłyśmy z Kasią w siódmym niebie. Zastanawiałam się jakie będą wrażenia podczas czytania, czy książka przypadnie nam do gustu? I nie będę ukrywała, byłam ciekawa, jak będzie wyglądała okładka... pierwsza wersja fajna, ale nie miała „tego czegoś”, natomiast kilka dni później dostaliśmy finalną wersję okładki i dosłownie zbierałam szczękę z podłogi. Jakiś czas temu poznałyśmy z Kasią Agę z bardzo ciepłej strony, jest to wstydliwa, skromna i przemiła osoba. Zaczęłam się zastanawiać, jak sobie poradziła z mrocznym mafijnym klimatem, czy wykaże się aż tak ogromną wyobraźnią i pokaże swoje drugie złe oblicze. :)
Autorka w doskonały sposób wymyśliła fabułę. W genialny sposób połączyła wartką akcję, podczas której siedziałam napięta, jak struna w gitarze z odpowiednią dawką humoru, który niejednokrotnie wywołał u mnie napady śmiechu. Jeżeli debiut jest tak znakomicie napisany i wywołał we mnie tak ogromne emocje, to mogę sobie tylko wyobrażać, w jakim tempie twórczość Agi będzie się rozwijać. Ostatnio czytuję coraz więcej „mafijnych klimatów” i śmiało mogę stwierdzić, że ta propozycja to jedna z lepszych, z jakimi miałam styczność w ostatnim czasie. Cała akcja uważam, że jest bardzo przemyślana i świetnie dopracowana. Historia Rhysa i Viv pochłonęła mnie już od pierwszych stron i z każdym kolejnym rozdziałem, czułam, że przepadam. Zostałam wciągnięta w otchłań mafijnych porachunków, tajemnic i cudownego, choć niełatwego uczucia.

Bohaterowie zostali tak ucharakteryzowani, że nie sposób nie poczuć z nimi więzi. Zacznę od Rhysa – mojego kolejnego książkowego męża, którego kocham. Jest wspaniały, cudowny i opiekuńczy, czym jestem zaskoczona po tym, czego dowiedziałam się o jego przeszłości, jednak skrywa swoje drugie, mniej piękne oblicze. Viviana to cudowna skromna osoba, która żyła ciągle w kłamstwie, chociaż nie powiem to też niezła cwaniara, która zawsze próbuje dążyć do celu. Powiem Wam, że przy każdym z mężczyzn moja wyobraźnia działała na najwyższych obrotach i czułam w mojej głowie, jak pracują trybiki.... wszyscy byli tacy męscy... Nie chcę Wam opisywać każdego z nich, ponieważ zabrałabym Wam cała przyjemność z czytania. :D

CHOCIAŻ TERAZ WAS UPRZEDZĘ!!
Nie jest to powieść dla ludzi o słabych nerwach i sercu...
Były momenty, w których myślałam, że nie wytrzymam tych emocji i zejdę na zawał. Autorce trzeba przyznać, że emocje ta powieść gwarantuje niemałe!

Rhys” to książka zdecydowanie dla osób kochających złych mężczyzn, mafię, tajemnicę. Jest to historii dla tych, którzy kochają szybką akcję, a nienawidzą nudę. Historia Rhysa i Viviane przeniesie Was do świata rządzącymi się swoimi niepodważalnymi zasadami, a każda niesubordynacja karana jest najgorszą z kar. Ja tą powieścią jestem zachwycona, spędziłam z nią wspaniałe chwile. Teraz pozostało mi tylko czekać na kolejne tomy tej genialnej serii, które mam nadzieję, już niebawem się pojawią. A Was już dziś gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę powieść i przekonania się na własnej skórze, jak potworny i bezlitosny potrafi być świat mafii i czy jest tu szansa na spokojne i szczęśliwe zakończenie?

Gorąco polecam,

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję autorce Agnieszce Siepielskiej oraz Wydawnictwu Niezwykłe.

środa, 11 grudnia 2019


J. B. GRAJDA - „KARUZELA ŻYCIA”
[Patronat medialny]


Karolina to właścicielka sklepu z bielizną oraz popularnego klubu nocnego, który odziedziczyła po swoim zmarłym ojcu. Prowadzenie tego biznesu idzie jej marnie. Życie, co chwile stawia na jej drodze kolejne przeszkody, a nie ułatwiają jej nic, walczący o jej względy najbliżsi pracownicy. Kolejne niespodzianki od losu sprawiają, że tym razem Karo zostaje bez managera, który zakochał się w innej kobiecie i postanowił wyprowadzić się do innego miasta. Wtedy na jej drodze pojawia się Wiktor.

- A co mam go ułaskawić? Wpadł do mojego biura, zrobił taki burdel, jak w damskiej torebce, a ja mam mu darować? Nie żartuj! Ale, wiem! - Karo dalej kontynuowała tę zabawę, która coraz bardziej jej się podobała, a najbardziej podobał jej się fakt, iż pewny siebie Wiktor stał teraz przed nią, jakby miał się zaraz rozpłakać. Jego mina – bezcenna. Niby taki macho, a tu proszę, boi się kobiety. - Panie Wielki Kaliber – zwróciła się już bezpośrednio do Wiktora. - Jeżeli masz pelerynę niewidkę i znikniesz, to daruję Ci życie.”

Którego z mężczyzn wybierze Karo – nowo poznanego Wiktora, czy wieloletniego pracownika Lukasa?
Jakie tajemnice skrywa Wiktor?
Kto próbuje zaszkodzić Karolinie?

Od zawsze wiedziała, że życie nie jest czarne lubi białe, że ma wszystkie odcienie tęczy, że nie składa się tylko z linii prostych, lecz jest pokręcone, jak pieprzona ruletka w kasynie. Ale to, co działo się ostatnio, było w jej życiu niczym tsunami. Pierdolona trąba powietrzna, która niszczyła wszystko na swojej drodze. Z jednej strony wiedziała, że musi być silna, aby stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu, ale z drugiej strony pragnęła pozwolić sobie na słabość.”

J.B.Grajda to młodziutka autorka, która z miłości do książek, postanowiła napisać swoją powieść i tak oto w nasze ręce trafiła „Karuzela życia”. Tak naprawdę od samego początku, gdy tylko zobaczyłam opis, wiedziałam, że muszę ją mieć i przyznam się szczerze, że ogromnie się cieszę, że miałam możliwość przeczytać tę historię przed premierą. Fakt, że nie przepadam za czytaniem na czytnikach, ale tę książkę dosłownie pochłonęłam i już na wstępie powiem Wam, że jest to jeden z lepszych debiutów, jakie miałam ogromną przyjemność przeczytać w tym roku. Jako że jest to pierwsza powieść autorki, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona stylem jej pisania. Jest on spójny, prosty, a sama fabuła jest poprowadzona w taki sposób, że czytelnik pragnie, aby ona się nigdy nie skończyła. W momencie, gdy zobaczyłam na czytniku 100%, miałam ochotę krzyczeć, najpierw na samą siebie, przede wszystkim na swoją głupotę, że tak szybko skończyłam czytać, a następnie na autorkę, że nie dopisała jeszcze jakichś 400 dodatkowych stron. Co do zakończenia, to po prostu PETARDA, totalne zaskoczenie, a wzbudziło we mnie tak ogromne emocje, że miałam ochotę rzucać czytnikiem po kątach, na szczęście w porę zdążyłam się opamiętać.

Bohaterowie.... wooooow, co to za charaktery, wręcz niesamowite, mocne, trudne i szalone. Karo polubiłam od razu, jej sarkastyczne teksty i humor bardzo mi się podobał, jestem pewna, że gdybym poznała ją w realnym świecie, to byśmy się zaprzyjaźniły. Lukasa od początku pokochałam, jest uroczy, miły, no może nie dla każdego. Uwielbiam go i wyobrażałam go sobie jako wielkiego mięśniaka o słodkiej uroczej buźce. Co do pozostałych postaci, czyli Wiktora, Luizy i Moni miałam mieszane uczucia, a i autorka skutecznie wodziła mnie za nos.


Karuzela życia” to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto lubi seksownych mężczyzn, ostry sarkastyczny humor i mnóstwo intryg i tajemnic. Już teraz z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że po tej jednej propozycji, Asia znajdzie się na liście tych autorów, których powieści biorę w ciemno. Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę propozycję i poznania historii Karo, Lukasa i Wiktora. Przekonajcie się, kto jest tym dobrym, a kto złym i którego z mężczyzn wybierze Karolina? Czy z którymś z nich będzie jej dane żyć długo i szczęśliwie? Ja tej pozycji mówię zdecydowane TAK!!

Gorąco polecam!!
Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję autorce J.B.Grajda oraz Wydawnictwie WasPos.

wtorek, 10 grudnia 2019


Belle Aurora
“Dirty”
[Patronat medialny]


“Jestem niesamowicie zmęczona tym życiem.
Dwudziestoczterolatki nie powinny się tak czuć. Powinny być beztroskie i szczęśliwe.
Och, co ja bym dała, by być zwyczajną dwudziestoczterolatką.
Co ja bym dała.
Chcę takiego życia.”

Alejandra Gambino to młoda mężatka, która na pozór wygląda na szczęśliwą. Każdy jej zazdrościł tego, że wżeniła się w dobrą rodzinę, ma wspaniałego męża i że została księżniczką mafii, ale jest jedno, ale… Za zamkniętymi drzwiami dziewczyna przeżywa prawdziwe piekło. Gdyby tylko ludzie wiedzieli, jaki horror się tam odbywa, to nikt by jej tego nie zazdrościł.
Aż pewnego dnia w jej życiu pojawia się Julius Carter. Ana widzi swoją szansę, którą wykorzystuje. Nie dość, że go okłamała, to i na dodatek wykiwała. Dziewczyna ukręciła sobie łańcuch na szyi i teraz wszyscy chcą ją dorwać. Nawet za jej głowę została wyznaczona nagroda. To tylko kwestia czasu, aż wpadnie w czyjeś łapska.

Kto pierwszy dorwie Alejandrę?
Jaką rolę w jej życiu odegra Julius?

“Dirty” to druga część cyklu Raw Family, opowiadająca losy Juliusa i Alejandry. Myślałam, że to historia Twitcha wywrze na mnie ogromne wrażenie i tak oczywiście było, ale ten tom mnie po prostu wbił w fotel. Wiecie na pewno jakie to jest uczucie, kiedy czytacie coś fajnego i to wciąga was do takiego stopnia, że nawet nie myślicie o tym, żeby odłożyć książkę. Ja tak właśnie miałam w tym przypadku. Czułam te wszystkie emocje, które towarzyszyły bohaterom od początku do końca. Ta opowieść jest dobra, mocna, mroczna, popaprana, nieprzewidywalna, ciekawa, napisana z sensem i przede wszystkim wciągająca, a zatem jest to dokładnie to, co ja lubię. Pani Aurora odwaliła kawał świetnej roboty, pisząc tę książkę. Pomysł na fabułę miała po prostu genialny i trafiła z nim w dziesiątkę, stworzyła postacie charyzmatyczne, nietuzinkowe i dobrze rozwinięte, nawet te drugoplanowe, które wiele wniosły w całą historię i dobrze się w nią wkomponowały. Chemia pomiędzy Juliusem a Alejandrą była wręcz buchającą lawą wylewającą się z wulkanu. Język, jakim pisze pisarka, jest spójny, opisowy i wulgarny, ale w tego typu opowieści nie może być inaczej. Co do porachunków gangsterskich, to mogło być tego nieco więcej, bo zawsze brakuje mi tej całej krwawej otoczki w takich klimatach. Nie wiem, czy autorzy się boją pisać krwawe i mocne sceny na przykład tortur, czy po prostu akurat taki mieli łagodniejszy zarys na książkę, ale mimo to i tak mi się podobała bez dwóch zdań. Dialogi między bohaterami były logiczne, nie są naciągane, miejscami są humorystyczne, co daje tej historii wyrazistości i oryginalności. Po raz kolejny zastosowana jest naprzemienna narracja, dzięki której możemy poznać bohaterów i wyrobić sobie o nich własne zdanie. Pojawiają się tu również rozdziały z punktu widzenia Twitcha, co jest naprawdę fajnym zabiegiem, bo autorka zaczyna powoli wyjaśniać, dlaczego przed laty ukartował swoją śmierć i zostawił Lexi i syna. 

Co do naszych głównych bohaterów, to Alejandra przeżywała prawdziwy koszmar. Każdy myślał, że miała sielankowe życie, ale to nie było prawdą. Nikt tak naprawdę nie wiedział, co się u niej dzieje. Kiedy nadarzyła jej się okazja, żeby się z tego życia uwolnić, to ją wykorzystała, ale nie wiedziała, jakie następstwa będzie za sobą to niosło. Chciała skosztować trochę normalności, której nie znała. Mimo wszystko była silna i odważna i naprawdę ją podziwiałam.

“Pozwolił mi zakosztować normalności.
Poznał mnie rano ze swoją siostrą i pokazał, jak powinny wyglądać zwyczajne relacje między rodzeństwem. Podarował mi burgery i choć nigdy tego nie przyznam, oddałabym mu wtedy wszystko, gdyby tylko poprosił.”

 Julius to typ tajemniczy, surowy, małomówny, ale ma w sobie coś, co do niego ciągnie. Pamiętam, że w “Raw” został przedstawiony jako groźny typ spod ciemnej gwiazdy, że jest prawem, które on sam stanowi, ale w tej części wydaje się inny, nie aż taki straszny, jak go malowali. Pracuje razem z Ling. Niby jest groźny, ale Alejandra potrafi go złagodzić. Pragnął jej, ale nie mógł jej mieć.

“Pragnąłem jej.
Pragnąłem jej tak bardzo, że aż mnie to bolało.
Ale to była kwestia dyskusyjna. Nigdy nie będę jej miał i to mnie zabijało od środka.”

Jedyne, co mi teraz pozostaje, to czekanie na trzecią część, która będzie opowiadała losy Lexi i Twitcha. Jestem jej naprawdę bardzo ciekawa i mam nadzieję, że szybko pojawi się na naszym rynku wydawniczym, żeby zaspokoić nie tylko moją ciekawość, ale także czytelników.

Podsumowując “Dirty” to jak najbardziej udany tom z cyklu Raw Family. Jeśli czytaliście pierwsza część, to już wiecie, czego możecie oczekiwać po autorce. Ja się przy tej książce świetnie bawiłam i jestem pewna, że nie raz do tej serii powrócę, ponieważ uwielbiam mafijne klimaty i to mi się chyba nigdy nie znudzi.
Polecam!

Kasia

Za egzemplarz do recenzji i możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

Wydawnictwo NieZwykłe

poniedziałek, 9 grudnia 2019


Riva Scott - „Smak pokusy”
[Patronat medialny]


On jest jak mój kryptonit, a dobrze wiemy, jak to się kończy, gdy Superman znajduje się w jego pobliżu.”

Maria Reyes miała wspaniałe sielankowe życie, jednak po śmierci ojca zmienia się ono w koszmar. Wraz z dwójką młodszego rodzeństwa zostają sami z matką, która nie radzi sobie z problemami. Po skończeniu 18 – stych urodzin opuszcza rodzinny dom i z czasem zabiera swoje rodzeństwo, aby zagwarantować im lepsze życie. Podejmuje pracę w restauracji, ale ma marzenia, które chciałaby spełnić.

Carter Greer to człowiek, który zawsze dostaje to, czego chce. Przystojny biznesmen, do którego ustawiają się rzędy kobiet, do czasu, aż w jego życiu pojawia się ona, temperamentna Hiszpanka z niewyparzonym językiem, która wywróci jego życie do góry nogami. Jednak los lubi płatać figle i rzuca im pod nogi mnóstwo kłód.

Obróciłam głowę w jego stronę i nasze oczy się spotkały. Poczułam niesamowite przyciąganie, uwięził mnie w miejscu, już wtedy zrozumiałam, iż ten mężczyzna był niebezpieczny. Poruszał każdą cząstkę mnie, miałam wrażenie, jakby prześwietlał mnie na wskroś. Te jego oczy były jedyne w swoim rodzaju. Przeniosłam wzrok na usta. O matko. Pełne i wykrzywione w grymasie gniewu sprawiły, że bardzo chciałam poczuć je na swoich wargach i nie tylko na nich. Był wkurzony, ale to dobrze, bo ja po całym tym dniu również byłam piekielnie wściekła, a żaden ważniak, przystojny, czy nie, nie będzie mi mówił, że źle gotuje.”

Czy Rii i Carterowi uda się stworzyć idealny związek?
Czy będą w stanie pokonać przeciwności w dążeniu do własnego szczęścia?
Kto tak bardzo chce zaszkodzić tej dwójce i jakie ma powody?

Nie jest tak, że to tylko fizyczne przyciągnie, w jego oczach było coś takiego, że pragnęłam go poznać całego. Wiedzieć co go bawi, smuci i co lubi robić w wolnym czasie. Piekielnie mnie intrygował. Nigdy nie czułam się tak w obecności innych mężczyzn. To silniejsze ode mnie. Tak! Postanowiłam, że dam mu szansę i choć bałam się tego ogromnie, to chciałam spróbować. Najpierw jednak mała zemsta, bo nie byłabym sobą, nie odpłacając mu się za to, jak potraktował tę biedną dziewczynę.”

Riva Scott to debiutująca Polska autorka, pisząca pod pseudonimem. Blogerka i recenzentka książkowa, publikująca w social mediach pod nazwą marta_ksiazkowa_kraina. Uwielbia romanse z dreszczykiem emocji i stąd jej pomysł na fabułę. Przygodę z pisaniem rozpoczęła na początku 2019 r., a „Smak Pokusy” jest jej pierwszą powieścią. W momencie, gdy otrzymałyśmy od autorki propozycję patronatu tej książki, byłyśmy bardzo jej ciekawe i przyznam się szczerze, że gdy podesłała nam wersję jeszcze przed korektą, abyśmy mogły podjąć decyzję, czy zostaniemy patronkami tej historii od razu się za nią wzięłyśmy. Wzbudziła ona we mnie już wtedy ogromne emocje, chociaż nie będę oszukiwała, przeczytałam ją „na szybko” nie przykładając większej uwagi do szczegółów. Teraz kilka dni temu zabrałam się za nią ponownie, już za poprawioną wersję i wiecie co....... JA PIERDZIULE, CO ZA KSIĄŻKA!!!!!! Za pierwszym razem ją pochłonęłam i teraz było dokładnie to samo, mnóstwo emocji, mnóstwo zwrotów akcji, wszystko idealnie przemyślane i zaplanowane. Z Kasią uwielbiamy debiuty i zawsze chętnie wspieramy nowe autorki, a na naszym rynku wydawniczym pojawia się ich ostatnio coraz więcej, a ta powieść jest genialna i uważam, że każdy musi ją koniecznie przeczytać!! Marta pisze stylem prostym i spójnym, a przechodzenie pomiędzy rozdziałami jest płynne, zazwyczaj nienawidzę czytać powieści na czytniku, ale tu cała akcja rozkręca się w takim tempie, że nawet nie przeszkadzało mi to, że piekły mnie oczy od czytania po nocy. Chłonęłam ją całą sobą i odczuwałam emocje, jakie towarzyszyły bohaterom i dlatego bardzo się cieszę, że autorka zdecydowała się na narrację dwuosobową.

A co do postaci, no kurcze, to są charakterne osóbki. Ria to jest tak piekielny temperament, że głowa mała uwielbiam jej wybuchowy charakter, to jak czasami emocje biorą nad nią górę i rozpierdziela wszystkich po kątach, ale jest też bardzo ciepłą i przyjazną duszyczką, zawsze stawia dobro innych ponad swoje, po tym, co przeszła naprawdę jest godna podziwu za swoją siłę i determinację. Carter o mamuniu to mój przyszły mąż, troszkę zbyt dominujący i zachowujący się, jak pies ogrodnika, ale to właśnie to w nim najbardziej polubiłam. Uwielbiam go i jego ochroniarza Johnnego, których scenki momentami rozbawiały mnie do łez. Wszystkie osoby w tej powieści są wyjątkowe, z pazurem, a nie takie ciepłe kluchy i pierdoły, coś czuję, że idealnie bym się odnalazła w ich towarzystwie.

Pożądanie, namiętność, miłość, przyjaźń i cała gama zazdrosnych osób, które tylko czekają na twoje potknięcie, aby jeszcze bardziej powalić Cię na ziemię... Tajemnice, demony przeszłości i ludzie, którzy mogliby zniknąć raz na zawsze i już nigdy nie wracać, ale lubią pojawić się w najmniej przez nas oczekiwanym momencie i uprzykrzyć nam życie, to tylko nieliczne motywy, które otrzymujemy w tej powieści. Dopiero co skończyłam czytać historię Rii i Cartera, a już mam ochotę zacząć czytać ją od nowa. Ja jestem w tej powieści nieodwracalnie i nieodwołalnie zakochana i z ogromną przyjemnością jeszcze niejednokrotnie do niej powrócę. Uważam, że jest to propozycja idealna na cudowny wieczór przy lampce wina. Was gorąco zachęcam do zamówienia swoich egzemplarzy, gwarantuję, że się nie zawiedziecie, wręcz przeciwnie będziecie tak jak ja, mieli ochotę, jak najczęściej do niej wracać. A ja teraz z niecierpliwością będę przebierała nogami, do dnia premiery kolejnej części, aby poznać losy Sav, najbliższej przyjaciółki Rii.

Bardzo gorąco polecam!!
Paula

Za możliwość objęcia patronatem książki dziękuję autorce Rivie Scott oraz Wydawnictwu WasPos.

czwartek, 5 grudnia 2019


K. Bromberg - "Warta ryzyka"
Seria - „Życiowi bohaterowie”


Graysone Malone ma za sobą ciężką przeszłość. Zakochał się w dziewczynie, która nie była godna jego uczuć. Egoistka zostawiła go ze złamanym sercem i maleńkim synem Lukiem. Musiał on całkowicie zmienić swoje życie. Stał się odpowiedzialnym, odważnym i silnym facetem, leczy sytuacja ta, odcisnęła piętno na psychice mężczyzny. Jest zamknięty w sobie i bardzo samotny.

Sydney to nadęta bogata snobka, pracująca w firmie ojca. Ich drogi się przecinają , gdy kobieta z polecenia ojca wyrusza do Sunyville, gdzie mieszka Grayson, aby ratować jedno z czasopism. Postanawia zorganizować konkurs na „seksownego tatuśka”.

„Pieprzyć Sydney Thorton. Wkurzała mnie i grała na moich nerwach już jako nastolatka, a jako dorosła kobieta jest jeszcze gorsza.
Reprezentuje sobą dokładnie ten typ kobiety, od którego świadomie trzymam się z daleka. Materialistka. Płytka. Egoistka.
To nie sprawia jednak, że pragnę jej mniej.
Uderzam dłonią w kierownicę. To nie w porządku. Nie jest już nastolatką. Nie mam pojęcia, jakim jest teraz człowiekiem.”

Czy Sydney uda się uratować magazyn?
Czy Grayson zdecyduje się wziąć udział w konkursie?
Czy tę dwójkę połączy coś więcej?

„Na jej twarzy pojawia się uśmiech. A ten jej uśmiech... Niech mnie jasna cholera. Nie jestem w stanie oderwać od niej oczu i widzę, jak jej twarz się zmienia. Staje się miłą, uśmiechniętą dziewczyną. Jej perlisty śmiech rozbrzmiewa głośno, a skupieni wokół niej ludzie spijają z jej ust każde słowo. Trudno jest gardzić kimś, jeśli z każdym spojrzeniem i każdym kolejnym wychylonym piwem chce się coraz bardziej do tego kogoś podejść i z tym kimś porozmawiać.”

Czytałam już kilka powieści K. Bromberg i z każdą kolejną uwielbiam jej twórczość coraz bardziej. Bardzo podoba mi się jej styl pisania, który jest spójny, rzeczowy i bardzo konkretny. Wie, jak zachęcić czytelnika do zagłębienia się w powieści i odczuwania całym sobą tego, co się akurat dzieje. Jednymi z moich ulubionych jej historii są bracia Malone i właśnie niedawno skończyłam czytać trzecią i tym samym ostatnią opowieść z tej serii. Trylogia „Życiowych bohaterów” opowiada o trzech braciach, każdy z nich miał niemały tor przeszkód do pokonania, aby osiągnąć wymarzone szczęście, z wyjątkową kobietą.

Autorka historią pierwszej dwójki, czyli Granta i Grady'ego podbiła moje serce i z ogromną niecierpliwością czekałam na ostatniego z braci. Bardzo się ucieszyłam, gdy w zapowiedziach pojawił się trzeci tom o tytule „Warta ryzyka”, już od samego początku zastanawiałam się jakie tajemnice skrywa przeszłość Graysona.

Historia ta bardzo mnie poruszyła, samotny ojciec z bardzo smutną przeszłością, który miał w swoim życiu mnóstwo kobiet, niestety, tylko na jednorazowe numerki. Tak bał się ponownego zranienia, że wolał otoczyć siebie i swojego syna ogromnym murem obronnym. Z jednej strony było mi go żal, z drugiej jestem takiego zdania, że nie należy mierzyć wszystkich jedną miarą. Bardzo polubiłam Luka, w którym przeszłość pozostawiła ogromną pustkę, jego postawa niejednokrotnie chwyciła mnie za serce. Jest to tak wspaniałe i mądre dziecko, które ma cudownego ojca. Sydney... no do niej początkowo miałam mieszane uczucia, uważałam ją za snobkę i paniusię z wielkiego miasta, jednak z każdym mijającym rozdziałem zmieniałam o niej zdanie. I tu jak zawsze idealnie sprawdziła się narracja dwuosobowa. Bardzo fajne jest to, że w każdej części tej serii często pojawia się cała trójka braci, co wnosi zarówno sporo humoru, jak i momentów, które zmuszają do refleksji.

Nie będę dłużej rozpisywać się na temat tej powieści, ponieważ uważam, że ta trylogia to pozycja obowiązkowa dla każdego czytelnika. Historie te są wyjątkowe, piękne, a zarazem smutne. Ja jednak przy tych książkach spędziłam naprawdę bardzo przyjemne chwile i jeszcze niejednokrotnie do nich powrócę. A Was wszystkich już dziś zachęcam do sięgnięcia po tę opowieść i przekonanie się samemu czy Sydney rzeczywiście będzie warta ryzyka? Czy tej dwójce dane będzie szczęśliwe zakończenie?

Gorąco polecam,

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

wtorek, 26 listopada 2019


Cora Reilly
“Złączeni obowiązkiem”
[Przedpremierowa recenzja patronacka]


“Oczywiście, to musiało się stać. Mój ojciec przedstawił swoje stanowisko w tej sprawie w chwili, kiedy mój pierwszy mąż, Antonio, został pochowany. Byłam zbyt młoda na to, by pozostać niezamężna. Ale nie przypuszczałam, że ojciec znajdzie dla mnie nowego małżonka tak szybko, a już na pewno nie spodziewałam się, że moim nowym partnerem życiowym zostanie Dante Cavallaro.”

Dante Cavallaro mimo swoich trzydziestu sześciu lat wzbudza strach i szacunek wśród członków mafii. Jest wdowcem, ma już niedługo przejąć stery i zostać capo, dlatego musi ponownie się ożenić. Jego wybranką jest Valentina kobieta, która pomimo swoich dwudziestu trzech lat została wdową. Jako osiemnastolatka poślubiła Antonia, aby pomóc mu w ukrywaniu pewnego sekretu. Nawet po jego śmierci nadal go utrzymuje, aczkolwiek wszystko do czasu. Jak zareaguje jej przyszły mąż, kiedy dowie się, że jej pierwsze małżeństwo nie zostało skonsumowane? Jednak Dante w noc poślubną ignoruje swoją młodą małżonkę i tak naprawdę nie wydaje się być nią zainteresowany.

Jak się potoczą losy tej dwójki?
Czy Valentinie uda się zdobyć serce Dantego, mimo że ten nadal kocha swoją zmarłą żonę?
Czy Dante da szansę Valentinie i pozwoli jej się do siebie zbliżyć?

“Dostałam drugą szansę na szczęśliwe małżeństwo. Dla większości ludzi w naszym świecie coś takiego było niemożliwe. Żyli w przygnębiających związkach, dopóki śmierć ich w końcu nie rozłączyła.”

“Złączeni obowiązkiem” to drugi tom serii Born in Blood Mafia Chronicles i tym samym moja druga styczność z piórem autorki. To spotkanie uważam za jak najbardziej udane. Naprawdę się świetnie bawiłam i miło spędziłam czas podczas czytania tej interesującej lektury. Bohaterzy, jak i Pani Reilly zabrali mnie w nieprzewidywalną i pełną zwrotów akcji przygodę. W pierwszej części mieliśmy styczność z Arią i Lucą, a tym razem jest to Valentina i Dante, dwie całkiem różne postacie i pary. Wydawać by się mogło, że to małżeństwo będzie odpowiadało im obojgu, że dojdą do jakichś kompromisów i przede wszystkim ten układ miał być idealny dla obu stron. Ale czy, aby na pewno tak będzie? Czy tajemnice i życie przeszłością im tego nie zniweczy? Tego oczywiście się dowiecie, czytając tę pozycję. Powiem wam, że sporo się tutaj dzieje i nie raz gardło mi się ściskało z nerwów i tej bezsilności, że nic nie możemy zrobić ani, że nie możemy sami jakoś pokierować bohaterów na właściwe tory. Co mi się podobało w tej książce? Chociażby to, że nie jest nudna ani pisana na siłę. Widać tu ogromną pasję i serce autorki, które włożyła i przelała na kartki papieru. Zrobiła to lekko, spójnie i kiedy było trzeba, to też z przytupem. Bardzo lubię mafijne klimaty, ale tu jakoś mi tej mafii trochę zabrakło, bo jestem przyzwyczajona do mocnych scen, a tu akurat może były ze dwie, czy trzy jakieś tam akcje, które wcale nie były mrożącymi krew w żyłach, a tego właśnie chciałam i oczekiwałam. Aczkolwiek pisarka wynagrodziła mi ten brak “mafii w mafii” tym, że skupiła się bardziej na naszych głównych bohaterach Valentinie i Dantem oraz ich relacji i tego, jak kobieta chciała zmienić oziębłego mężczyznę, który się od niej odgrodził wysokim murem. 
Dante to zimny, pewny siebie, arogancki i twardo stąpający po ziemi mężczyzna. Cztery lata temu pochował żonę i ciągle żyje przeszłością. Nie dopuszcza do siebie Valentiny, ale ta kroczek po kroczku zaczyna burzyć jego mury, przez co on traci gardę i zaczyna dopuszczać do siebie kobietę. Natomiast Valentina żyła w małżeństwie opartym na kłamstwie i tajemnicy, którą doszczętnie skrywała, nawet po śmierci męża. Czy była szczęśliwa? Można by powiedzieć, że po części tak i nie. Dostała drugą szansę, ale zamiast w końcu być w pełni szczęśliwa, to przeżywa powtórkę z rozrywki. 

“Przetrwałam małżeństwo z Antoniem. Mogłam przetrwać małżeństwo bez miłości z Dantem. Pewnego dnia będę miała piękne dzieci. Będę mogła je kochać, a one będą kochały mnie. Do tego czasu mogłam sobie jakoś poradzić. Nie byłam pierwszą kobietą w naszym świecie, która miała za męża zimnego drania, a z pewnością nie miałam być ostatnią.”

Jeśli chodzi ogólnie o bohaterów, to byli bardzo wyraziści, charyzmatyczni, mieli swoje problemy i demony, które ich prześladowały. Co do tych drugoplanowych, to wnosili coś własnego do tej opowieści i bardzo mi było szkoda Bibiany, biedna dziewczyna, co ona musiała znosić. Fabuła rozgrywająca się w książce jest intrygująca i wciągająca już od pierwszej strony, że nie było nawet sekundy na nudę. Ja po prostu jestem zachwycona tą pozycją i wiem, że jeszcze do tej serii wrócę.
A teraz jedyne, co mi pozostaje, to czekać na historię Gianny i Mattea, bo coś czuję, że tam to dopiero się będzie działo i oczywiście mam nadzieję, że wydawnictwo nie karze nam na tę cześć zbyt długo czekać.

Podsumowując “Złączeni obowiązkiem” to pozycja, po którą musicie koniecznie sięgnąć. Jest to historia o tęsknocie, tajemnicach, o burzeniu swoich murów obronnych. Nie dostaniecie tu cukierkowatego romansiku rodem z harlequina, tylko kupę emocji, które nie raz będą wami targać. 
Jak się zakończy historia Valentiny i Dantego?
Gorąco polecam!

Kasia

Za egzemplarz do recenzji i możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

Wydawnictwo NieZwykłe

piątek, 22 listopada 2019


M.S. Willis - „Dla Ellison”
[Patronat medialny]


Hunter to dziewiętnastoletni przystojniak, który właśnie skończył liceum. Interesują go tylko imprezy, seks i narkotyki. Po jednym ze swoich wybryków zostaje wysłany na wakacje do wujka na Florydę. Tam poznaje Ellison James. Ich pierwsze spotkanie do udanych nie należało, była na niego wściekła, a wyzwiska wylatywały z jej ust z prędkością światła. Była inna niż wszystkie, które spotkał na swojej drodze Hunter – złośliwa, niemiła i drażniła go jak nikt inny. Spędzili razem trzy miesiące...

Od momentu naszego spotkania zachowywała się, jak wściekły byk, walczyła ze mną i obrzucała wyzwiskami tak szybko jak tylko potrafiła mówić. Prychający kot byłby bardziej ugodowy niż ta nieugięta, wpatrująca się we mnie blondynka.
Uniósłszy przekornie brew, marszczyła usta i próbowała się nie roześmiać. Moje zakłopotanie wyraźnie mieszało się z szokiem. Nie odezwałem się – czekałem, aż wybuchnie śmiechem i powie, że tylko żartowała.”

Czy Hunter wytrzyma trzy miesiące na Florydzie?
Czy znajomość tej dwójki zakończy się wraz z końcem wakacji?

Była niesamowita. Jak wszystko, co z nią związane. Jej wygląd. Jej zapach. Sposób, w jaki mówiła i te jej szalone pomysły. Ale gdy jej zasmakowałem, kurwa, jej smak... Był nieporównywalny z czymkolwiek, czego wcześniej doświadczyłem. Był idealną mieszanką słodyczy i pikanterii, od której uzależniłem się już po pierwszej dawce.”

M.S. Willis to autorka, która lubi bawić się tematami tabu w erotyce. Na polskim rynku wydawniczym niedawno pojawiła się jej pierwsza powieść „ Dla Ellison”, która jest jej delikatniejszą wersją. Opowiada ona historię dwojga ludzi pochodzących z całkowicie odmiennych światów. On z bogatej rodziny, nieposiadający żadnych priorytetów w życiu, interesuje się głównie tym, co jest tu i teraz. Ona szalona dziewczyna mająca całkowicie odmienny pogląd na świat, przyrodę i inne podejście do życia. Przyznam się szczerze, że po opisie, spodziewałam się otrzymać słodko pierdzący romansik, w którym życie tej dwójki będzie usłane różami. Nawet nie macie pojęcia, jak bardzo się myliłam, dostałam przepiękną historię o przemianie, jaką może przejść człowiek, o woli walki i cierpliwości. Jest to tak piękna historia, że niejednokrotnie płakałam nad losem bohaterów, którzy pojawiają się w tej książce. Całą sobą przeżywałam ich rozterki, obawy, szczęście, a także żal. Tak naprawdę ciężko jest mi ubrać w słowa to, jak bardzo podobała mi się ta historia. Kilkakrotnie musiałam odłożyć tę historię, ponieważ musiałam ochłonąć, tak dosłownie ochłonąć, ponieważ niektóre sytuacje spowodowały, że czułam się przytłoczona tymi wszystkimi emocjami, które towarzyszyły mi podczas czytania. Ta powieść zrobiła na mnie naprawdę ogromne wrażenie.

Bohaterowie zarówno Ci pierwszo, jak i drugoplanowi tworzą idealną całość dla tej książki. Cała fabuła jest idealnie przemyślana i skonstruowana. Nie ma tu ani chwili nudy. Postać Ellison pokochałam od samego początku, pomimo wielu cierpień, które jej towarzyszą, jest to tak pozytywna i bezpośrednia osoba, która życie każdego człowieka z pewnością by ubarwiła. Tak samo Hunter, który przemianą, jaką przechodził, zdobył moje serce, podobało mi się to jak zaczęły zmieniać się jego poglądy na wiele spraw, a niektóre sytuacje z jego osobą rozbawiły mnie do łez. Znakomitym urozmaiceniem była kuzynka Huntera Lily, która w momencie jak się pojawiła w książce, od razu skojarzyła mi się z moją przyjaciółką Kasią, która jest taką samą pozytywną gadułą jak ona, oczywiście w pozytywnym znaczeniu. :)

Autorka w tej powieści kładzie nacisk na wiele spraw, które pojawiają się w naszym codziennym życiu, uzależnienia, choroby i pokazuje, jaką wartość ma pieniądz, wartość to może zbyt wiele, ale jaką ma władzę. Niestety, ale to jest nasza rzeczywistość, która niejednego z nas potrafi porządnie przytłoczyć. Ta historia zmusza przede wszystkim do refleksji, abyśmy chociaż przez chwilę zastanowili się, co jest ważne w naszym życiu? W jakim miejscu widzimy siebie za rok? Dwa? Czy nawet za pół roku?

Podsumowując „Dla Ellison” to cudowna historia o miłości, trudzie codziennego życia, o tym, że coś, co z pozoru może wydawać się idealne, niekoniecznie zawsze takie jest, ale co najwazniejsze jest o przyjaźni. O tym, że w najcięższych chwilach dowiemy się, na kim możemy polegać, a na kim nie, a w takich okresach wsparcie najbliższych osób jest dla nas najważniejsze. Ja tę powieść pokochałam już od pierwszych stron i niejednokrotnie do niej z ogromną przyjemnością powrócę. A Was już dziś gorąco zachęcam do przeczytania tej książki, gwarantuję, że się nie zawiedziecie. Jedynie czego żałuję to, że ta historia skończyła się tylko na jednym tomie.

Gorąco polecam!!

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuje Wydawnictwu NieZwykłe.

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...