środa, 31 maja 2023

 Monika Skabara - „Hope. Testament”



Hope przez wiele lat z dumą nosiła mundur. Wzorem ojca i dziadka została żołnierką. Ale gdy jedna z misji przybrała tragiczny obrót, wiara kobiety w sens jej życiowej drogi została pogrzebana. 

Pogrążona w żałobie Hope wyjeżdża do Pilot Point w Teksasie, aby zająć się renowacją starego domu, który otrzymała w spadku. Poznaje tam Jaxa, tajemniczego sąsiada, dzięki któremu budzą się w niej mroczne uczucia, oraz poturbowaną przez życie Hattie, której stara się pomóc, wikłając się przez to w rodzinny konflikt. Na pomoc Hope rusza lokalny klub MC i... Jax.

Czy dziewczyna przyjmie pomocną dłoń? Co się stanie, gdy na ganku jej nowego domu pewnego dnia stanie Ian, były dowódca, z którym łączyło ją coś więcej niż tylko służba? Co wybierze Hope: życie w Teksasie czy powrót do armii i stawienie czoła własnym demonom? 


Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, bez owijania w bawełnę przyznaję się od razu, że ta powieść podobała mi się bardzo. Jest to lekki romans, który czytało mi się naprawdę bardzo dobrze. Chociaż nie, źle to ujęłam, bo nie jest to lekka lektura, wręcz przeciwnie, dostaniemy w niej sporo bólu i smutku, ale także ogromną dawkę humoru, dzięki postaci Skulla, nie wiem, jak autorce się to udało, ale w iście mistrzowski sposób to połączyła – emocje i humor. Sam opis co nieco zdradza, ale jednak i tak nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Czytało mi się ją w ekspresowym tempie, chciałam jak najszybciej dowiedzieć się, jak potoczą się losy Hope i Jaxa, którzy swoją drogą są ciekawie wykreowanymi bohaterami. Hope to naprawdę twarda babka, po tym, co przeszła, naprawdę dała radę i podniosła się i kroczyła z dumnie uniesioną głową, dzielnie stawiając czoła swoim demonom. Jax, cóż zaskoczona byłam jego losami i tym, co spotkało go w przeszłości, jest naprawdę fajnym facetem, chociaż nie powiem, rozczarowało mnie kapkę zakończenie, ale całe szczęście, że nie muszę czekać, nie wiadomo ile na kontynuację, tylko już dziś mogę zacząć czytać.

Przyznaję szczerze, że ta opowieść wiele razy mnie poruszyła i słowa w niej zawarte sprawiały, że musiałam odłożyć na chwilę książkę, ponieważ przez płynące łzy nie byłam po prostu w stanie czytać. Jednak chwila moment i parę stron dalej śmiałam się w głos z tekstów zawartych w tej powieści. Podobały mi się przekomarzanki pomiędzy Hope a Skullem. I nie będę ukrywała, że jego opowieść z ogromną przyjemnością bym przeczytała.

Jeżeli szukacie historii wzruszającej, opowiadającym o pokonywaniu przeciwności losu i demonów przeszłości, ale połączonej ze sporą dawką humoru i gorącym romansem, to jest to książka skierowana właśnie do was. Ja jestem nią zachwycona i z całą pewnością jeszcze nie raz do niej powrócę. Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę powieść i przekonania się, co kryje się w przeszłości tej dwójki. Ja daję jej 9/10.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Niegrzecznym Książkom.

piątek, 26 maja 2023

 Anna Wolf & Agnieszka Siepielska & Monika Nerc - „Gangsterzy. Zrodzeni z mroku”


Czarny stara się żyć spokojnie i nie wychylać, aby nie wyszło na jaw, że jest odpowiedzialny za zniknięcie jednego z ważniejszych gangsterów w kraju. Mimo wcześniejszych obietnic składanych samemu sobie, wiążę się z Ritą – złodziejką samochodów i kobietą, która niespodziewanie wsiadała do jego auta na granicy polsko-białoruskiej. Połączenie tych dwóch żywiołów, nie może przynieść niczego dobrego… A co, jeśli mylą się wszyscy, którzy tak myślą?

Zoran jest znanym zabójcą półświatka mafijnego i nawet tam jego specyficzne upodobania budzą lęk. Ma obsesję na punkcie muzyki klasycznej, ale to krzyki bólu są dla niego najpiękniejszą melodią. Żeruje na strachu ofiar, czasami zabijając z nudów. Aurora to drobna złodziejka z bliznami na ciele oraz wspaniałym głosem, która podczas ulicznego występu przyciąga uwagę jednego z najniebezpieczniejszych mężczyzn podziemia. Co łączy tych dwoje? Czy miłość i zbrodnia mogą iść ze sobą w parze?

Sophie nie miała łatwego życia, przemoc w domu rodzinnym zarówno jej, jak i najlepszej przyjaciółki Jess, sprawa, że dziewczyny przy pierwszej nadarzającej się okazji uciekają wraz z członkami klubu Sinners&Reapers. Cash po powrocie z wojska traci niemalże wszystko. Pozostali mu jedynie klubowi bracia i Sophie, z którą chciałby odbudować swój świat. Mężczyzna nosi jednak w sobie przerażającą tajemnicę… A nie da się długo skrywać czegoś, co czai się za rogiem i może zmienić los ich obojga.

Trzy autorki, trzy różne opowiadania i całkowicie różni od siebie bohaterowie... czy te opowieści przypadły mi do gustu? Cóż...

Twórczość każdej z autorek jest mi dobrze znana, powieści Moniki Nerc czy Agnieszki Siepielskiej bardzo lubię i zawsze po nie chętnie sięgam, jeżeli chodzi natomiast o powieści Anny Wolf, cóż zdarzyły jej się niestety słabsze powieści, które to akurat w tym przypadku jest najmniej istotne. Gdy zobaczyłam, że te trzy pisarki połączyły siły i postanowiły wydać wspólną książkę, byłam bardzo zaintrygowana, co im z tego wyjdzie. Właściwie to nie doczytałam wcześniej i hm... nie wiem czemu, ale ubzdurałam sobie, że to będzie jedna opowieść napisana przez trzy autorki, a nie trzy osobne opowiadania i dlatego już na starcie byłam rozczarowana. Jak doskonale wiecie, nie przepadam za antologiami, bo zazwyczaj mam po nich niedosyt i wkurzam się, że opowieść przedstawiona tu była po prostu dla mnie za krótka. Postanowiłam jednak dać jej szansę, no bo na powieściach Agnieszki i Moniki nigdy się nie zawiodłam, czy tak również było w tym przypadku? No cóż... Zacznę może od opowiadania Ani, które po prostu mnie bawiło, nie przypadło mi one kompletnie do gustu, irytowała mnie główna bohaterka, która moim zdaniem momentami zachowywała się jak zakochana, rozwydrzona nastolatka. Chemia pomiędzy bohaterami była praktycznie zerowa i cóż, opowieść Rity, była tak naprawdę kontynuacją, jej losów z książki, której ja jeszcze nie zdążyłam przeczytać, a uważam, że jej znajomość w tym przypadku była konieczna i irytowałam się przez to, że momentami nie wiedziałam, o jakich sytuacjach oni rozmawiają, ani co tam się wydarzyło. Dlatego ta opowieść zdecydowanie na minus. Teraz kolej na opowieść Moniki Nerc, nie będę się tu dużo rozpisywać, dostałam sporo emocji, trochę pokręconych scen i chemię między bohaterami, ale niestety zabrakło mi tu jakiegoś małego zapalnika, który wywarł by na mnie duże wrażenie i efekt wow. Bardziej skończyłam to słowami, „no spoko, nawet ujdzie”. Trzecia historia od Agnieszki Siepielskiej, cóż do niej mam trochę mieszane uczucia. Chodzi mi głównie o zachowanie bohaterów, jeszcze Casha tolerowałam i nawet z każdą kolejną stroną rozumiałam, tak Sophie była dziwna i momentami nie wiedziałam, o co jej biega. I tu kolejny raz była to kontynuacja historii i niektóre wątki były dla mnie niezrozumiałe.

Jeżeli chcecie sięgnąć po tę powieść, to polecam wcześniej poznać losy bohaterów z książek autorek. Ja jestem trochę rozczarowana, was jednak zachęcam, abyście sami sobie wyrobili opinię. Mi zajęło dość sporo czasu, aby się przełamać i przeczytać tę powieść. Nie będzie to zbyt wysoka ocena, ponieważ daję jej marne 5/10.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Lipstick book.

środa, 24 maja 2023

 

Sara Cate

„Podglądacz”

Pewnego dnia Garrett Porter, jeden z czterech właścicieli Salacious Players Club, siedząc znudzony i pijany, aktywuje aplikację umożliwiającą podglądanie dziewczyn przez kamerkę.

Niemal wylewa na siebie piwo, kiedy widzi, że jego przybrana siostra pozwala się obserwować. Mężczyzna wie, że nie powinien jej oglądać, ale nie potrafi oprzeć się pokusie. Dziewczyna nie ma pojęcia, że to właśnie on jest po drugiej stronie kamery. 
Mia Harris od dawna podkochuje się w przybranym bracie. Jednak Garrett nie zwraca na nią uwagi. Dobrze, że w jej życiu jest pewien tajemniczy mężczyzna, który stale na nią patrzy.

To już moje drugie spotkanie z twórczością autorki. Pierwszy tom Salacious Players Club podobał mi się i byłam ciekawa, czym autorka zaskoczy mnie w tej części. Garrett jest jednym ze współzałożycieli klubu, który prowadzi ze swoimi przyjaciółmi. Ukrywa przed rodziną, czym dokładnie się zajmuje. Wydawać się może, że mężczyzna jest graczem, który zmienia kobiety jak rękawiczki, ale nic bardziej mylnego. Pewnego dnia pijany postanawia aktywować aplikację, która pozwala oglądać dziewczyny przez kamerkę i tym samym natrafia na jedną kobietę, którą bardzo dobrze zna. To jego przyrodnia siostra Mia...

Co Garrett zrobi z tą wiedzą?

Czy skonfrontuje się z siostrą?

Cóż, podobała mi się ta książka. Dosyć szybko ją przeczytałam, bo byłam ciekawa, jak się wszystko rozwiąże. Mamy tu bohatera, który na pozór jest normalny, ale tak naprawdę ma swoje wewnętrzne demony, z którymi ciągle walczy. Ma również swoje upodobania, ale nie szuka drugiej połówki, by stworzyć związek. Odkąd sięga pamięcią, zawsze dokuczał swojej przyrodniej siostrze. Dzieliła ich trzynastoletnia różnica wieku. Garrett uważał Mię za smarkulę i na każdym kroku jej to okazywał, ale chwila, w której ujrzał ją po drugiej stronie ekranu, uświadomiła mu to, że ona nie jest już małą dziewczynką. Ciągnęło go do niej, lecz z drugiej strony nie chciał się do niej zbliżać, ale wiadomo, jest tylko facetem... Uważam, że jego postać została wykreowana fajnie i polubiłam go, mimo że czasami mnie wkurzał. Natomiast Mia to młoda kobieta, której pracą jest bycie camgirl. Podkochiwała się w Garrettcie, ale dobrze to ukrywała, bo wiedziała, że on nigdy nie zwróci na nią uwagi. Myliła się, bo mężczyzna ją zauważył i zaczął jej tę uwagę poświęcać, jednak trzymał trochę dystans. Polubiłam Mię, bo nie była słodką idiotką i potrafiła się postawić, aczkolwiek gdy Garrett był w pobliżu, robił papkę z jej mózgu, bo przyciąganie było tak ogromne, że nie mogła się mu oprzeć. Jednak nie miała pojęcia, że on skrywa pewną tajemnicę. Dość poważną tajemnicę, która może zniszczyć relację, która się między nimi wytworzyła...

Zdecydowanie autorka poradziła sobie i z tym tomem. Przedstawiła nam kolejną relację, która była gorąca, aż wióry leciały. Ciągle coś się działo i nie było czasu na nudę. Cate idealnie budowała napięcie między bohaterami, które czuło się ze strony na stronę. Zauważyłam też, że pisarka w tym tomie pozwoliła sobie bardziej zaszaleć z erotyką (chodzi o sceny), ale nie było tego też za dużo i wszystko było wyważone.

Ta historia także porusza pewne tematy, chociażby takie jak depresja, stany lękowe, czy próby samobójcze (swoją drogą domyślam się, gdzie to ostatnie mogło być wspomniane, jednak też nie ma tego konkretnie powiedzianego), ale jak dla mnie zostało to potraktowane po macoszemu, bo nie oszukujmy się, jeśli tworzy się bohaterów z takimi problemami, to trzeba pokazać to, a nie robić po łebkach. Niestety tu odczułam, że autorka tego niestety w pełni nie zrobiła, a szkoda, bo czytelnicy mieliby bardziej wgląd w zachowania bohaterów i przede wszystkim lepiej, by ich zrozumieli. To jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić, a tak to ogółem ta opowieść, jest bardzo fajna i zdecydowanie pikantniejsza, niż jedyneczka.

Jeżeli czytaliście pierwszy tom „Pochwałę”, to po „Podglądacza” musicie też koniecznie sięgnąć. Polecam i oceniam książkę 8/10.

 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.

 



piątek, 19 maja 2023

 

Penelope Douglas

„Upadek”

K.C. zawsze wiedziała, że za wszelką cenę powinna unikać brata Jareda, Jaxona Trenta. W końcu miała chłopaka, Liama, a Jax zdecydowanie nie był wierny dziewczynom, z którymi się spotykał. Jednak nie potrafiła zaprzeczyć, że zawsze kiedy znajdował się w pobliżu, jej serce płonęło. 

Gdy po dwóch latach nieobecności wraca do rodzinnego miasteczka, nie jest już tą samą dziewczyną. Jeden błąd popełniony na studiach, okrył ją złą sławą na kampusie i przysporzył wielu kłopotów. Teraz wraca w rodzinne strony z poczuciem porażki.

Na miejscu odkrywa, jak wiele się zmieniło. Jednak jest coś, co pozostało niezmienne. To, jak Jax rozpalał jej zmysły. I teraz nie jest już nastolatkiem, a mężczyzną, bardzo seksownym mężczyzną.

„Upadek” to trzeci tom serii Fall Away, w którym dostajemy historię K.C. oraz Jaxa. Nie będę oszukiwać, bo byłam sceptycznie do tej części nastawiona. W „Dręczycielu” nie polubiłam K.C., ponieważ dziewczyna okazała cholerną hipokrytką, kłamczuchą, która zniszczyła zaufanie, które było pomiędzy nią, a Tate. Zastanawiałam się, czy gdy zacznę czytać, nadal będę czuła niechęć do głównej bohaterki. Szczerze mówiąc o dziwo, ale tak nie było. Minęło sporo czasu, nim czytałam właśnie „Dręczyciela” i moje emocje zdążyły się uspokoić. Zagłębiając się w lekturę, zaczynałam rozumieć, dlaczego K.C. była taka, a nie inna. Dziewczyna miała ciężkie dzieciństwo i musiała udawać kogoś, kim nie była. Naprawdę jej współczułam i miałam ochotę zrobić krzywdę jej matce. Dzięki temu tomowi zmieniłam zdanie o K.C. i ją polubiłam, bo wcale nie była ona taka zła, jak myślałam.

Z drugiej strony mamy Jaxa, brata Jareda. Kurczę, ten chłopak to dopiero został skrzywdzony. Życie go naznaczyło, ale Jax starał się być lepszym człowiekiem, chociaż w środku był wciąż małym chłopcem, który doznał krzywdy od osoby, która nigdy nie powinna była mu jej wyrządzić. Starał się dobrymi uczynkami wymazać swoją przeszłość, ale tak niestety się nie da. Jego styl bycia może i jest arogancki, a niekiedy chamski i czuje się czasami zagubiony, to i tak go uwielbiam. Lubię takich niegrzecznych bad boyów, chociaż, jakby nie patrząc, to dla Jaxa jestem za stara :D

Ogólnie pomysł na fabułę był naprawdę fajny. Autorka wyjaśniła nam wiele rzeczy, które były dla czytelnika zastanawiające, czytając poprzednie części. Bohaterom nie było lekko, ale gdy się już do siebie zbliżali, to serio leciały wióry. Książkę czyta się, powiedziałabym, że za szybko, ale wszystko jest tu tak poprowadzone, że nie ma się ochoty, ani na chwilę odłożyć tej opowieść na bok. Mnie jak już coś wciągnie, to serio ciężko mnie jest od czytania odciągnąć.

Zdecydowanie autorka i tym razem mnie kupiła swoim piórem, pozwalając zatracić się w historii K.C. i Jaxa. Teraz pozostaje mi czekać na „Płomienie”, gdzie jeszcze raz trafimy do świata Tate i Jareda. I tu wszystko się potoczy, nie tak jak miało być... Jednak liczę na happy end, bo w innym razie będzie kiepsko... :D

Polecam wam „Upadek”, bo jest to książka bolesna, ale i na swój sposób piękna. Sprawdźcie sami, z czym muszą mierzyć się bohaterowie w tak młodym wieku. A nie powinni. To powinien być dla nich czas na zabawę, by się wyhulać, zanim wejdą w dorosłe życie i będą musieli obrać inne priorytety, ale życie niestety miało dla nich inny scenariusz. Oceniam lekturę 8/10.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.


środa, 17 maja 2023

 Tillie Cole - „Jegudiel”


Są Upadłymi, bractwem morderców pod przywództwem Gabriela. Nauczyli się wykorzystywać swoją mroczną naturę, aby zetrzeć z powierzchni ziemi tych, których dusze są czarne jak smoła.
Jegudiel całe życie spędził, nosząc obrożę. Jako dziecko został więźniem sadystycznych członków Bractwa i mimo że Upadłym udało się odzyskać wolność, elektryczny strażnik został na jego szyi, by trzymać wewnętrznego potwora mężczyzny w ryzach. Tylko obroża powstrzymuje go przed zamordowaniem każdego, kto stanie mu na drodze.
Jednak bestia marzy o wolności. A gdy nadarza się jej okazja, by zakosztować swobody, Diel spodziewa się najgorszego: rozlewu krwi, przemocy i śmierci.
Lecz nie spodziewa się jej – Noi.
Od chwili, gdy na siebie wpadają, wydaje się, że kobieta rozumie Jegudiela jak nikt inny. Nie drży ani przed jego gniewem, ani przed potworem, który w nim drzemie.
A tak się dzieje, kiedy bestia spotyka bestię.

Pierwsza część podobała mi się bardzo i nie będę ukrywała, dość mocno zaskakiwała. Dlatego, gdy otrzymałyśmy propozycję recenzji kolejnego tomu, naprawdę byłam bardzo zadowolona. Jednak niechęć do czytania robi swoje i przeczytanie każdej z książek zajmuje mi, cóż dużo czasu. W tym przypadku było to samo, a do tego doszła tak bardzo znienawidzona przeze mnie narracja trzecioosobowa, gdyby nie ona, tę powieść skończyłabym już dawno, bo była naprawdę genialna. Jest to kolejny tom serii „Zabójcze cnoty” i jeśli mam być szczera to tu historia jest równie popaprana co w przypadku pierwszej części. Nie będę ukrywała, że na tą opowieść czekałam bardzo, ciekawa byłam, jak potoczą się losy najbardziej bestialskiego Jegudiela. Czy spełniła moje oczekiwania? Zdecydowanie tak. Na pewno nie jest to słodko pierdzący romans, w którym bohaterów trafia prosto w zadek strzała amora i przechodzą przemianę z bestii w potulnego baranka i zaczynają sobie spijać z dziobków słodkie słówka. To jest historia, która idealnie pokazuje zło czające się na tym świecie, ukazuje jak przeszłość i to, co się w niej wydarzyło, potrafi ukształtować człowieka. Jest to bez wątpienia jedna z tych opowieści, która zapada na bardzo długi czas w pamięci czytelnika poprzez zawartą w niej brutalność, opisy przemocy i całą fabułę, która trzyma w napięciu już od pierwszej do ostatniej strony. Kurczę, to jest naprawdę mocna lektura, która na pewno nie jest przeznaczona dla osób o słabych nerwach, ponieważ niektóre opisy są, hm... nawet brakuje mi słów, aby to opisać. Czy podobała mi się ta opowieść? Oczywiście, kocham takie książki, w których mrok i popapranie bohaterów czuć na każdej jednej stronie. Czy ją polecam? No ba w stu procentach. Każdy, kto przeczytał choć jedną z powieści autorki, tą musi dodać jako kolejną do przeczytania. Daję jej zdecydowane 8/10!

Polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Papierówka.

środa, 10 maja 2023

 Tom Felton. Autobiografia. Po drugiej stronie różdżki


Ulubiony czarny bohater. Naczelny przeciwnik Harry’ego Pottera. Wychowanek Slytherinu. Chłopiec, który nie miał wyboru. Tom Felton, lepiej znany jako Draco Malfoy, wkracza na scenę.
Poznajcie pełne magii i chaosu życie czarodzieja!

Dzieciństwo Toma Feltona nie mogło należeć do zwyczajnych, w końcu nie każdy może pochwalić się tym, że w jego życie wkroczyła filmowa magia. A w świat Toma wkroczyła i to z przytupem! Jego list z Hogwartu przybył wraz z przyjęciem roli Draco Malfoya, blondwłosego chłopca z filmów o Harrym Potterze, adwersarza głównego bohatera kinowej serii opartej na bestsellerowych powieściach J.K. Rowling, i kompletnie zmienił jego życie.  Na dziesięć kolejnych lat grana przez niego postać stała się nieodłącznym elementem jednego z największych fenomenów w historii popkultury.

Tom w swojej książce dzieli się doświadczeniami z dorastania w dwóch równoległych światach – czarodziejów i mugoli. 
Z wielką szczerością i charakterystycznym dla siebie humorem opisuje swoje początki w show-biznesie, opowiada anegdoty i ciekawostki zza kulis kręcenia jednego z najpopularniejszych filmów wszech czasów. Wspomina pierwszy występ aktorski, kiedy pomylono go z innym blondynem, Macaulayem Culkinem, i przesłuchanie do roli w Harrym Potterze, kiedy upierał się, że doskonale zna książki J.K. Rowling, choć nigdy ich nie czytał (bardzo w stylu Draco Malfoya!). Znajdziecie w niej rozdział poświęcony Danielowi Radcliffe’owi, czyli samemu Harry’emu Potterowi. A także wstęp napisany przez Emmę Watson, którą Tom poznał jako nieznośną dziewięciolatkę, której nie szczędził złośliwości, ale z czasem filmowa Hermiona stała się jego najdroższą przyjaciółką.
Felton nie ucieka od tematów trudnych – przeczytacie nie tylko o wzlotach, ale też o upadkach oraz nie zawsze udanych próbach odnalezienia się w dorosłym życiu po występie w ekranizacji najsłynniejszego cyklu powieściowego dla młodzieży, którego fandom nie ma sobie równych w historii.


Każdy, kto, choć w niewielkim stopniu mnie zna, wie, że zawsze stroniłam od biografii, jednak w ostatnim czasie przeskoczyła mi jakaś klapka w mózgu i coraz częściej czytuję biografie osób, które w jakimś stopniu mnie interesują, czy coś mnie w nich zaintrygowało. Dlatego na moim celowniku znalazły się między innymi książki Kuby Wojewódzkiego, Magdy Gessler, Willa Smitha, Michele Obamy, Ani Przybylskiej, cóż tak wiem, dość zróżnicowane osobowości, czy cokolwiek je łączy? Prawdopodobnie nic, może oprócz tego, że są sławne. Gdy przeglądając zapowiedzi na stronie empiku, (co swoją drogą jest moim codziennym rytuałem przy kawce) zobaczyłam, że w Polsce pojawi się autobiografia Toma Feltona, nie ukrywam, na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech, cóż, nie jest wielką tajemnicą, że jestem ogromną fanką Harrego Pottera, filmy całą serię oglądam co najmniej raz w miesiącu, książki czytałam już niezliczoną ilość razy, za każdym razem bawiąc się przy tym wspaniale, dlatego moim wręcz obowiązkiem jako fanki serii, było przeczytanie tej książki. Byłam jej bardzo ciekawa, co tam się znajdzie, czy jego życie w rzeczywistości było tak piękne? Cóż, gdy otrzymałam swój egzemplarz od wydawcy, byłam zachwycona i przeszczęśliwa. Oprawa jest cudowna, bardzo podobały mi się prywatne zdjęcia, bo oczywiście z zewnątrz wszystko obejrzałam jako pierwsze, i wykonanie tej powieści jest po prostu wspaniałe. Wczoraj rano zabrałam się za jej czytanie i nie ukrywam, że na mojej twarzy gościł cały czas ogromny uśmiech! Wspomnienia z jego dzieciństwa, pierwsze castingi, wpadki, jakie miał w swoim życiu zarówno prywatnym, jak i aktorskim wielokrotnie rozbawiały mnie do łez, szczególnie, jedna opowieść z pawianem w tle, sprawiła, że dostałam takiej głupawki, przez którą nie byłam w stanie czytać. Myślałam, że taki klimat zostanie utrzymany do samego końca, ale cóż myliłam się i faktycznie Tom szczegółowo opisuje to, co działo się później, w momencie, gdy się pogubił, gdy wszystko przebiegało zbyt szybko w jego życiu i szczerze mu współczułam, ale jednocześnie cieszę się, że nie został z tym wszystkim sam, tylko miał bliskie sobie osoby, które wyciągnęły do niego pomocną dłoń. Mam nadzieję, że nie zdradziłam wam zbyt wiele. Jedyne co mogę powiedzieć na zakończenie tej recenzji, to to, że jestem tą opowieścią zachwycona, cieszę się, że mogłam poznać prywatne życie Toma i to jak ono przebiegało, tym bardziej że nie było to napisane nudno, tylko w wielu miejscach z humorem, ale i skłaniało też do przemyśleń. A to, co spotkało go w życiu, ukształtowało go na tak wyjątkowego człowieka, jakim jest.
Książkę oceniam 10/10!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Albatros.

wtorek, 9 maja 2023

 T.L. Swan - „Pan Spencer”


Kiedy Charlotte zobaczyła na imprezie Spencera Jonesa, wiedziała, że wpadła w kłopoty. Był dokładnie takim facetem, o jakim marzyła: niesamowitym, seksownym, idealnym.

Jednak jej przyjaciółka szybko sprowadziła ją na ziemię, mówiąc, że to największy kobieciarz w Wielkiej Brytanii i możliwe, że w tym samym czasie spotyka się z dziesięcioma różnymi kobietami.

Nie mogło być gorzej. Pierwszy facet od lat, który naprawdę spodobał się Charlotte, musiał okazać się casanovą.

Spencer zdawał sobie sprawę, że z jego pozycją, kasą i wyglądem może mieć każdą kobietę. I chętnie z tego korzystał. Kiedy zobaczył na imprezie Charlotte, wiedział, że będzie jego następnym łupem. Ale jego kumpel szybko ostudził te zapały, mówiąc, że tej dziewczyny od lat nikomu nie udało się zdobyć. Spencer jednak lubił wyzwania, a jedno właśnie się pojawiło.

Pierwszy tom podobał mi się bardzo i przeczytałam go w ekspresowym tempie i właściwie zaraz po nim zabrałam się za „Pana Spencera”. Nie wiem czemu, ale skończenie go zajęło mi prawie dwa tygodnie. I nie pomyślcie sobie, że ta lektura była zła, wręcz przeciwnie, bawiłam się przy niej świetnie, jednak po prostu nie miałam chęci na czytanie.

Zacznę może od bohaterów. Spencera poznajemy już w pierwszym tomie, czyli w „Panu Mastersie” i od razu przypadł mi on do gustu, wiedziałam, że jego opowieść będzie pełna humoru, sarkazmu, ale i przepełniona jego pewnością siebie, ale nie jest to zdecydowanie na minus, wręcz przeciwnie, już od pierwszych stron się ich kocha! Spencer zyskał sławę playboya i bawidamka, który zmienia kobiety jak rękawiczki. Jako kolejny cel wybrał sobie teoretycznie nieosiągalną dla niego Charlotte, ona piękna, inteligentna, majętna kobieta, która od takich jak on, woli trzymać się z daleka. Jednak jego urok osobisty i sposób bycia, przyciąga ją do niego jak magnes. Bohaterowie byli świetnie wykreowani i idealnie się dopełniali, podobało mi się to, jak zmieniała się Charlotte dzięki niemu, po prostu zaczęła żyć i walczyć o swoje, tym samym wyrywając się spod władzy nadopiekuńczego ojca i brata, który swoją drogą tak mnie wpieniał, że nawet sobie nie wyobrażacie.

Cała historia była dobrze napisana i fajnie poprowadzona, chociaż nie ukrywam, dość przewidywalna jak dla mnie. Jest jeden wątek, który moim zdaniem został dodany, a tak troszkę był zbędny i niepotrzebny, a chodziło dokładnie o sytuację z mamą Charlotte, specjalnie nie mówię, o co chodzi, ponieważ nie chcę wam zdradzić czegokolwiek z tej lektury.


Cała opowieść jak dla mnie jest bardzo dobrze napisana i jest idealnym dopełnieniem poprzedniego tomu, na sam koniec został mi trzeci z przyjaciół, czyli Pan Garcia. :) Wam gorąco polecam tę opowieść, jest to idealna lektura na spędzenie wspaniałego wieczoru ze schłodzoną lampką wina, mi była potrzebna tak lekka opowieść, aby odsapnąć od mrocznych mafijnych klimatów. Są to mężczyźni, którzy z całą pewnością zdobędą serce każdej kobiety. W tej książce otrzymałam wszystko to, co kocham w delikatnych romansach i z całą pewnością jeszcze do tej powieści powrócę. Daję jej 8/10.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.

 

Brittainy C. Cherry

„Wschodnie światła”

Pewnej halloweenowej nocy Aaliyah postanowiła wyjść z baru, gdzie imprezowała, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Ten wieczór miał jej pomóc zapomnieć o facecie, który ją zdradził, ale w zasadzie czuła się jeszcze gorzej. 

Nigdy by nie przypuszczała, że nagle jej głowę zaczną zaprzątać myśli o zupełnie innym mężczyźnie. Był przebrany za superbohatera, a ona za Czerwonego Kapturka. Byli dwojgiem nieznajomych, którzy spędzili ze sobą szaloną, halloweenową noc w dziwnych ubraniach.

Mijają dwa lata. Przed Aaliyah staje ogromne wyzwanie. Ma przeprowadzić wywiad na wyłączność z najbardziej pożądanym mężczyzną w Nowym Jorku – Connorem Roe. Dla całego świata jest on jednym z najpotężniejszych i najgorętszych facetów w Nowym Jorku. Dla niej to superbohater, który tamtej nocy pozwolił jej zapomnieć o pewnym draniu. Tylko że jej serce już nie jest złamane, a obiecane innemu mężczyźnie.

To już moje drugie spotkanie z twórczością autorki. Pierwszy tom serii Kompas podobał mi się średnio, ale coś czułam, że jednak historia Connora będzie inna i chwyci mnie za serce. Czy tak było? W tej części spotykamy dorosłego już Connora, którego poznaliśmy w „Popołudniowych sztormach”. Polubiłam tego chłopaka, bo w tak młodym wieku musiał zmagać się z chorobą matki i mimo że sam też cierpiał, robił dobrą minę do złej gry. Wspierał ją i pomagał, jak tylko mógł. We „Wschodnich światłach”, nie spotykamy już tego małolata, a mężczyznę odnoszącego sukcesy. Pewnej halloweenowej nocy poznaje dziewczynę, z którą spędza nie tylko wieczór, ale i noc. Aaliyah jakiś czas temu rozstała się z chłopakiem, który ją zdradził i ciężko było jej się z tym pogodzić. Była w nim na zabój zakochana, ale poznając Kapitana Amerykę, zaczęła to wszystko postrzegać w innym świetle. Po spędzonym czasie rozchodzą się w swoje strony, jednak los lubi być przewrotny...

 Co się stanie, gdy na nowo skrzyżuje drogi Czerwonego Kapturka i Kapitana Ameryki?

Zdecydowanie ta książka chwyciła mnie za serce. Nie będę oszukiwać, bo przeczytanie jej zajęło mi sporo czasu, ale to nie dlatego, że mi się coś nie podobało, tylko dopadła mnie niemoc czytelnicza. Nie chciałam się zmuszać, bo ta opowieść zasługiwała na to, by poświęcić jej pełną uwagę. Bardzo polubiłam tę starszą wersję Connora, bo nadal był facetem z sercem na dłoni. Był też pracoholikiem, który nie miał czasu na związki i jego dziewczyną można by było powiedzieć, była praca. Potrafił rozbawić mnie swoimi beznadziejnymi sucharami, jak i powiedzeniami, czy różnymi sytuacjami. To mój kolejny książkowy mąż, bo taki typ jak on zdecydowanie potrzebny jest w moim haremie, w którym znajduje się już tyle mężów, że gubię się w ich liczeniu :D Natomiast Aaliyah to dziewczyna chcąca koniecznie zaznać prawdziwej miłości. Czasami odnosiłam wrażenie, że robi to wręcz na siłę, co mogło być dla niej zgubą. Mimo wszystko ją lubiłam i też rozumiałam jej decyzje. Dziewczyna sama ma za sobą nieciekawą przeszłość, co się na niej odbiło w dotychczasowym życiu. Uważam, że Connor oraz Aaliyah to bohaterzy naprawdę świetni, którzy zostali dobrze wykreowani i nie są ciepłymi kluchami, a osobami niosącymi na plecach swój własny bagaż. Nie bardzo chcę Wam tu opowiadać o ich relacji, czy znajomości, bo to już powinniście przeczytać sami. Obiecuję, że warto.

Kogo nie lubiłam w tej lekturze? Były takie trzy szuje Marie, Walter i Jason, chociaż jedna z nich, no można ją też w jakiś sposób zrozumieć, aczkolwiek nic jej nie usprawiedliwia i okazała się poniekąd bezduszną kobietą. Tych dwóch męskich gagatków, to przywiesiłabym za uszy i waliła łopatą po łbach za to, jakimi okazali się kanaliami.

Cały pomysł na książkę został ciekawie przedstawiony i napisany w taki sposób, że powinnam ją przeczytać w półtora dnia, ale chciałam być sprawiedliwa i wzięłam tyle czasu, ile potrzebowałam. Jednak nie żałuję, bo mogłam, chociaż dłużej spędzić czas z postaciami 😊 Podobało mi się w tej historii, że pomimo ciężkich przeżyć autorka znalazła też miejsce na humor, który był idealnym dopełnieniem. Uśmiałam się do łez i serio kocham Connora.

Cóż, mogę jeszcze napisać? Chyba tylko tyle, byście przeczytali tę opowieść, bo naprawdę warto. Ja bawiłam się przy czytaniu świetnie i na pewno jeszcze kiedyś wrócę do tej książki. Już niedługo wezmę się za trzeci tom o Damianie i coś czuję, że tu też dostanę niezły rollercoaster emocjonalny.

Szczerze polecam Wam „Wschodnie światła”. Musicie koniecznie poznać tę historię. Oceniam ją 9/10.

 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.

 

 


  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...