Jamie Begley
„Knox”
Knox, były żołnierz Navy Seal, znalazł
swoje miejsce wśród bikerów z The Last Riders, ale nawet oni nie uratują go
przed niechybnym wtrąceniem do więzienia. Mężczyzna został wrobiony w
morderstwo i żeby się z tego wygrzebać, będzie potrzebował dobrego prawnika, a
właściwie prawniczki.
Diamond Richards jest kobietą
zupełnie inną niż te, którymi na co dzień interesuje się Knox. Ubrana w
eleganckie ciuchy, poważna i oddana pracy. To kobieta, o której motocyklista
mógłby tylko pomarzyć. Ale czy na pewno?
Diamond nie potrafi zaprzeczyć,
że umięśniony biker wywołuje w niej uczucia, jakich wcześniej nie znała. Jest
dziki i nieokiełznany, a bronienie go w sądzie będzie dla niej prawdziwym
wyzwaniem.
To już trzeci tom serii The Last Riders.
Tym razem autorka przedstawiła nam opowieść Knoxa oraz Diamond. Mężczyzna
zostaje wrobiony w morderstwo i jego niewinności musi dowieść rudowłosa
kobieta, która początkowo nie chce się zgodzić, jednak w końcu przyjmuje to
zlecenie. A później... Tego już musicie dowiedzieć się sami :D
Uważam, że autorka fajnie przedstawiła ten
tom. Mamy tu bikera, który słynie z tego, że lubi dziki i nieokiełznany seks. Jest
kobieciarzem i się z tym nie kryje. Jego postać została wykreowana ciekawie i
szczerze go lubiłam. Pani Begley wyjaśnia nam w książce, dlaczego Knox stał się
właśnie taki, chociaż mogła bardziej pociągnąć ten temat. Gdy poznał Diamond,
ciągnęło go do niej, a jednocześnie tego nie chciał, ale wiadomo, że pokusa
była silniejsza. Natomiast Diamond to prawniczka, która ma charakterek. Prowadzi
kancelarię prawną, gdzie nie ma zarąbistych zleceń. Jednak, kiedy trafia się
okazja bronienia Knoxa i dobre wynagrodzenie, podejmuje się tego. Przy Knoxie
stara się być profesjonalna, ale jej to nie wychodzi. Ulega pokusom, które mogą
jej przynieść złamane serce, bo dobrze zna jego reputację. Lubiłam ją, bo nie
była ciepłą kluchą i okazała się naprawdę pomocną osobą.
Oczywiście spotykamy tu również bohaterów
poprzednich części, jak i kolejnych. Miło było powrócić, by śledzić ich losy.
Najbardziej czekam na tom Shade’a, bo coś czuję, że tu to dopiero będzie się
działo. Wracając do „Knoxa”, to bawiłam się przy tej książce naprawdę dobrze.
Przeczytałam ją w jeden wieczór, gdzie ostatnio jakoś to czytanie idzie mi
strasznie wolno. W sumie ta historia nie ma nawet 300 stron i druk jest spory,
to może dlatego :D Miejscami lektura była przewidywalna, ale nie wszystko udało
mi się odgadnąć, więc to duży plus. Było kilka scen zbliżeń, lecz nie były one
opisane jakoś wulgarnie, chociaż niektóre były trochę wyuzdane. Jednak nie
czytało się tego źle. Było fajnie. Do tego jeszcze pewne tajemnice zostały
wyjaśnione, więc byłam naprawdę zadowolona.
Jeżeli czytaliście „Razera” oraz „Vipera”
to musicie koniecznie sięgnąć i po „Knoxa”, bo z tomu na tom wydaje mi się, że
ta seria autorce wychodzi coraz lepiej. Polecam i oceniam książkę 8/10.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz