wtorek, 28 lipca 2020


Meghan March - „Jej wina i grzech”


Whitney była skazana na porażkę. Cokolwiek by się działo, jej wina była oczywista i nie do obalenia. Nawet jeśli chodziło o romans jej własnej matki. Sytuacji nie ułatwiał magiczny wpływ, jaki na Whitney wywierał Lincoln Riscoff - wyjątkowo przystojny dziedzic ogromnej fortuny. Jakby komplikacji było mało, Whitney miała już kiedyś męża. Ricky Rango za życia nie był ideałem, ale prawdziwa nawałnica rozpętała się wtedy, gdy na jaw wyszły niejasności co do jego prawdziwego pochodzenia: była teściowa Whitney starała się udowodnić, że jej zmarły syn w rzeczywistości był prawowitym spadkobiercą majątku Riscoffów.
Kolejny etap niezwykłego związku Whitney Gable i Lincolna Riscoffa rozpoczął się dramatem. Wydawało się więc, że przeznaczenie przemożną mocą postanowiło uczynić wszystko, aby nieszczęśni kochankowie nigdy nie odnaleźli drogi do siebie. Wielkie pieniądze, walka o władzę i bezwzględne ambicje zwaśnionych rodzin to ogromne przeszkody. Trwanie przy ukochanej osobie będzie wymagało odwagi i poświęceń. I zaufania. Tymczasem ani ona, ani on nie potrafią już ufać nikomu. Nawet rodzinie.

Tak mocno tkwię w przeszłości, że nie potrafię skupić się na tym, co tu i teraz...
To, co przed dekadą zaszło między mną a Lincolnem, kładzie się cieniem na każdej chwili naszej teraźniejszości. Tyle mówiliśmy o nowym początku, a gdy tylko pojawił się istotny problem, który wymagał naszego współdziałania, zaraz wszystko poszło w diabły.
Korzystając z dystansu, jakiego nabrałam oraz krzepkiej mocy kawy, zastanawiam się nad sytuacją z poranka.
Czy nie było tak, że oboje zareagowaliśmy nieco histerycznie?”

Jakie będzie zakończenie afery, która wyniknęła z udziałem Whitney?
Czy na światło dzienne wyjdą kolejne tajemnice Riscoffów?

Zbyt wiele razy dałam się zranić różnym ludziom, tobie również. Całymi latami uważałam, że na nic innego nie zasługuję. Ale wiesz co? Myliłam się, zasługuję na znacznie więcej. Cholernie więcej, i już nigdy nie zamierzam godzić się na mniej gdy myślę o dzisiejszym poranku i o tym, jak niewiele było trzeba, abyś zobaczył we mnie wroga, to naprawdę nie wiem, dlaczego kiedykolwiek miałabym ci dawać kolejną szansę i pozwalać ci zbliżyć się do mnie na tyle, abyś mógł znów mnie zranić.”

Drugi tom serii „Bogactwo i grzech”, w którym poznajemy dalsze losy Lincolna i Whitney. Po skończeniu pierwszego tomu byłam bardzo ciekawa, jak dalej pójdą ich życiowe ścieżki. Autorka po raz kolejny przenosi nas do świata przepełnionego rodzinnymi sekretami, które stopniowo miałam nadzieję będą odkrywane i po części tak było, część tajemnic została ujawniona, jednak pojawiło się ich jeszcze więcej i zostałam z ogromnym znakiem zapytania w głowie i nie będę ukrywać, że z niecierpliwością będę czekać na to, aby dowiedzieć się, jak zakończy się ta historia. Za sprawą tej serii pokochałam twórczość autorki i wiem, że muszę jak najszybciej nadrobić zaległości i przeczytać pozostałe jej opowieści. Świetnym zabiegiem jest to, że nie wiem, czy we wszystkich, ale w większości swoich powieści autorka postawiła na narrację z dwóch punktów widzenia i tak było w tym przypadku, a do tego, podobnie jak w pierwszym tomie mamy opisane sytuacje bieżące, jak i te sprzed dziesięciu lat.

Autorka znakomicie wykreowała bohaterów, podoba mi się to, jakie zmiany w nich zachodzą wraz z upływem czasu. Lincoln bardziej analizuje sytuacje, nie daje się ponieść emocjom i swojemu porywczemu charakterowi, a przede wszystkim nie pozwala sobą manipulować. Whitney nadal mi jest okropnie jej żal, ponieważ w swoim całym życiu miała już tyle nieprzyjemności, że mnie samą boli serce. Ale cieszę się, że znalazła jeszcze w sobie siłę, aby walczyć o siebie i o swoją godność. Jest jedna osoba, która tu niesamowicie działa mi na nerwy – Karma. Jestem bardzo ciekawa, o co temu wstrętnemu babsztylowi chodzi i mam nadzieję, że w trzecim tomie nareszcie się tego dowiem, chociaż coś czuję, że jeszcze nieźle namiesza.

Na tym zakończę moją recenzję, ponieważ uważam, że koniecznie musicie przeczytać tę książkę. Jest to historia, która bez wątpienia wzbudzi w czytelniku ogromne emocje. Dajcie się porwać opowieści przepełnionej tajemnicami i kłamstwami. Czy Lincoln i Whitney będą mieli szansę wyjaśnić sobie wszystko i dojdą do porozumienia, gdy prawie wszyscy wokół są przeciwko nim?

Gorąco polecam!!
Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Editio Red.



sobota, 25 lipca 2020


Tijan
“Fallen Crest. Dom”


Samantha wraca na wakacje do Fallen Crest. Po wydarzeniach na uniwersytecie potrzebuje wsparcia Masona bardziej niż kiedykolwiek. On, jednak musi skupić się na stażu w firmie ojca.

Przeszłość zaczyna o sobie przypominać, a dawni nieprzyjaciele ożywają nie tylko we wspomnieniach, kiedy Sam i Mason odwiedzają stare miejsca. Czy wciąż mogą nazywać Fallen Crest swoim domem?

Nieoczekiwanie sprawy się komplikują. Nie zapowiada się bowiem, żeby wakacje z matką mieszkającą po drugiej stronie ulicy i niebezpiecznymi wrogami czającymi się za każdym rogiem były przerwą od problemów.

Jeden najmniejszy błąd może ich kosztować życie.

“Dwa czarne SUV-y pojawiły się przed bramą domu Kade’ów. Otworzyła się powoli i oba samochody ruszyły na podjazd. Brama zamknęła się za nimi, zasłaniając nam widok, ale wiedziałam, co to oznaczało.
Moja matka oficjalnie wróciła.”

“Fallen Crest. Dom” to już szósty tom z cyklu Fallen Crest. Powoli zbliżamy się ku końcowi tej serii i ogarnia mnie ogromny żal, że zaraz będę musiała się pożegnać z bohaterami, których wręcz uwielbiam. Towarzyszyłam Sam i Masonowi od początku ich znajomości i ciężko będzie ich opuścić, ale cóż taka kolej rzeczy i to, co dobre zawsze szybko się kończy. Tym razem autorka przychodzi do nas z częścią, gdzie Mason i Sam wracają na wakacje do domu. Myśleli, że ten czas będą spędzać razem, w spokoju i wśród przyjaciół, ale obydwoje musieli podjąć jakąś pracę. Mason odbywa praktyki w firmie ojca, a sam wraz z Markiem zatrudniają się w wesołym miasteczku. Niby to nic takiego, ale przecież w ich życiu nie może być odrobinę normalności. Zawsze musi się znaleźć ktoś, kto próbuje im zaszkodzić. Z jednej strony jest matka Sam, a z drugiej kolejny wróg daje o sobie znać. 

Jak tym razem Mason i Sam sobie z tym poradzą? 
Czy po raz kolejny wyjdą bez szwanku, czy może pewne sytuacje odcisną na nich jakieś piętno?

Bardzo uwielbiam sposób pisania Tijan. Nie będę ukrywać, ale jeszcze zanim te książki trafiły na polski rynek wydawniczy, ja je już czytałam w oryginale. Wówczas już wtedy, autorka chwyciła moje serce i wiem, że wszystko, co wyjdzie spod jej pióra, znajdzie się na mojej półce. Po raz kolejny Tijan mnie nie zawiodła. Pamiętam, że jak czytałam po kolei te książki, to obawiałam się, jaki ona będzie miała pomysł na dalsze części z tej serii. Pomyślałam sobie, że w pewnym momencie ta historia będzie się ciągnęła jak flaki z olejem, ale się pomyliłam. Autorka zafundowała mi naprawdę wiele wrażeń, czasami chciałam bohaterów dosłownie ubić, później im współczułam, przeżywałam z nim wspólnie ich rozterki, problemy, to jak sobie ze wszystkim radzili i się nie poddawali. Mason i Sam idealnie się uzupełniali i byli wręcz dla siebie stworzeni. Uwielbiałam to, jak o siebie dbali, jak robili wszystko, żeby temu drugiemu nie działa się żadna krzywda. Ja jestem w tej serii do tego stopnia zakochana, że naprawdę ciężko mi znaleźć jakiekolwiek minusy. Dla mnie ich tam po prostu nie ma. 

Przez tę lekturę przewija się wiele postaci drugoplanowych, które lubiłam albo wręcz nienawidziłam. Moimi ulubieńcami oczywiście są Logan oraz Heather. Te postacie dodawały całego blasku i dzięki nim fabuła, jak i akcja świetnie się rozwijały. Chciałabym kiedyś przeczytać serię poświęconą Loganowi, bo jak dobrze kojarzę, to Heather i jej chłopak Channing, mają już swoją historię. 
Oczywiście autorka pisze nadal tym samym stylem, który jest lekki i przede wszystkim spójny. Również jest przedstawiona dwutorowa narracja tak samo, jak przy poprzednich książkach, co nam daje pełny obraz perypetii Masona i Sam. Muszę Wam się przyznać, że coraz ciężej recenzować mi książki, gdzie seria dotyczy tej samej pary, bo już nadzwyczajnie w świecie brak mi już pomysłów i jest mi trudno dobierać słowa tak, żeby nie zdradzać za wiele z fabuły. Tak naprawdę człowiek się tylko powtarza, ale wolę powtórzyć swoje słowa, że ta seria jest zajebista i, że wszystko ma na swoim miejscu, niż napisać opinię, króciutką i mało treściwą.
Ja jestem ogromnie na tak i już zawsze ten cykl, będzie bliski memu sercu.

Reasumując “Fallen Crest. Dom” to następny tom opowiadający życie Sam i Masona. Po raz kolejny widzimy, z czym muszą się zmagać nasi główni bohaterzy. Autorka zafundowała mi niezłą jazdę bez trzymanki, ale wiem, że za każdym razem wsiądę do tego wagonika, żeby razem z Sam i Masonem przeżyć kolejną przygodę, która z pewnością będzie warta, poświęconego jej czasu.
Bez dwóch zdań polecam!

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

Wydawnictwo Kobiece

czwartek, 23 lipca 2020


K.A. Zysk - „Wyścig z życiem”


Olivia trzy lata temu straciła swojego najlepszego przyjaciela w wypadku motocyklowym. Po tej tragedii nie potrafi się otrząsnąć, rzuca wszystko i wyjeżdża do Warszawy. Tam zamieszkuje z Nadią – przyjaciółką, którą poznała na uczelni, oraz podejmuje pracę w butiku.
Nigdy by się nie spodziewała, że przez jeden niefortunny przypadek pozna przystojnego Igora. Jest jedno ale – jego pasją są motory i adrenalina, przez co chłopak jest u niej skreślony. Mimo tego Igor tak łatwo się nie poddaje i dzielnie walczy o względy Olivii, aczkolwiek, żeby zaznać wymarzonego szczęścia, tej dwójce przyjdzie zmierzyć się z przeciwnościami losu, które życie podrzuca im na każdym kroku.

A jak wiadomo, los jest przewrotny i wystawi na próbę uczucie Olivii i Igora. Czy niespodziewana miłość przejdzie ją pomyślnie?

Rodzimy się i umieramy, taka już kolej rzeczy. Niesamowicie dołuje mnie to, że nie mamy na to żadnego wpływu. Nie możemy cofnąć czasu i zmienić biegu wydarzeń, bo ja, gdybym miała taką możliwość, cofnęłabym się do tego dnia, kiedy Oli wracał, i upierałabym się do tego stopnia, że ma tam zostać, aż by w końcu wyszło na moje. Ale niestety, nikt z nas, zwykłych śmiertelników, takiej mocy nie posiada. Widocznie każdemu z nas, kiedy się rodzimy, od razu zostaje przypisany konkretny scenariusz i to, jak się nasze życie zacznie i jak się zakończy.”

Jak wiele przeszkód spotkają na swojej drodze Olivia i Igor?
Czy mężczyzna zrezygnuje ze swojej pasji dla kobiety?
Czy kłody rzucane im pod nogi przez los nie będą zbyt wielkie do pokonania?

Ona jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Zastanawiam się, w jaki sposób sobie na nią zasłużyłem. Kocham ją z całego serca i nigdy nie opuszczę. Zrobię dosłownie wszystko, żeby jej nie zawieść, bo ona na to nie zasługuje. To kobieta z sercem na dłoni, której nawet dam gwiazdkę z nieba, jeśli mnie o to poprosi.”

K.A. Zysk matka, żona i cudowna przyjaciółka, dokładnie miesiąc temu zadebiutowała na polskim rynku wydawniczym książką „Wyścig z życiem”. Historię Olivii i Igora znam od samego początku jej powstawania i czytałam ją już tyle razy, że nawet nie jestem w stanie zliczyć. Czytałam wersję roboczą, następnie podczas redakcji, później przy korekcie i jeszcze raz, zanim poszła do druku, no ale nareszcie przyszedł czas, abym na spokojnie mogła przeczytać wersję papierową tej opowieści i delektować się każdą jej kolejną stroną, właściwie czuję się jak jej matka chrzestna.:) Z ogromną niecierpliwością czekałam, aż dojadą do mnie piękne, nowe prosto z drukarni egzemplarze tej powieści... tak, tak!! Miałam tą przyjemność, że widziałam je kilka dni wcześniej od autorki i na mojej twarzy pojawiły się łzy wzruszenia, ale i niesamowita duma, że mogę ją trzymać w rękach. Ale nie o tym będzie ta recenzja. Kasia nie miała ze mną lekko podczas pisania książki, na bieżąco zdawałam jej relację i mówiłam, co mi się podoba, a co nie, w pewnym momencie obawiałam się, że powie mi „a weź się babo odpierdziel!”, oczywiście to żart, ale momentami, bardzo możliwe, że miała mnie dość. Z recenzją chciałam Kasię troszkę przetrzymać i postanowiłam sobie, że dam ją dokładnie miesiąc po premierze, ale i tak przed tym musiałam przeczytać ją od nowa. I tak właśnie w tym momencie siedzę i zastanawiam się, co mam tak naprawdę napisać. W swoje ręce wzięłam ją wczoraj, najpierw dokładnie obejrzałam i zaczęłam czytać, chciałam delektować się tą historią, chłonąć kartka po kartce, powoli bez żadnego pośpiechu... Ciekawa byłam czy nadal będą towarzyszyły mi tak ogromne emocje, jak za pierwszym albo drugim razem, czy uronię łzę na momentach, które wcześniej spowodowały, że nie byłam w stanie czytać dalej książki. I teraz naprawdę zastanawiam się, czy podczas wczorajszego czytania nie było gorzej. Siedziałam z nią do naprawdę późnych godzin nocnych, chłonąc ją całą sobą, miałam wrażenie, że kartki przelatywały mi się pomiędzy palcami dosłownie z prędkością światła. Wielokrotnie szlochałam, nad losem Olivii, za co dostałam burę od mojego lubego, no bo jak to on nie może przeze mnie spać, a następnie miałam ochotę ciskać książką po wszystkich kątach w pokoju. Wzbudziła we mnie po raz kolejny całe mnóstwo emocji. To, że kocham tę historię to tak jakby nie powiedzieć nic. Olivia i Igor ponownie porwali mnie do świata przepełnionego adrenaliną, potężnym uczuciem, ale i ogromną burzą, która co rusz krążyła nad naszymi bohaterami, nie dając im ani chwili wytchnienia.

Nie otrzymujemy tu idealnych bohaterów, każdy z nich ma swoje wady i zalety, momentami są zbyt narwani, łatwowierni i podejmujący nieprzemyślane decyzje. Olivia poniosła w życiu ogromną stratę, straciła ukochanego przyjaciela, który przez swoja największą pasję przedwcześnie odszedł, dziewczyna, starając się podnieść po tak ogromnym ciosie, postanawia wyjechać do Warszawy, ponieważ w rodzinnym mieście jest zbyt wiele miejsc wiążących się ze wspomnieniami. Jest ona naprawdę dzielną i wytrwałą kobietą, pomimo tego, że życie co chwila stawia na jej drodze kolejną przeszkodę do pokonania, to ona wytrwale nadal dąży do celu, chociaż nie będę ukrywała, że potrafiła mnie zirytować, niektórymi swoimi decyzjami. Igor to mężczyzna, którego największą miłością są motory i bez wątpienia adrenalina, uwielbiam go, ale były momenty, gdzie po prostu miałam ochotę strzelić go w ten durny łeb i powiedzieć „weź człowieku, przejrzyj w końcu na oczy!!”, jednak pomimo kilku jego mniejszych i większych wpadek i tak jest po prostu cudowny i to oczywiście mój mąż! :D

Na tym zakończę moją recenzję, ponieważ uważam, że jest to propozycja, którą koniecznie musicie przeczytać. „Wyścig z życiem” to historia, która zapadnie w Waszej pamięci zapewne na bardzo długi czas. Ja otrzymałam tu wszystko, czego oczekuję od książek, zawiłą akcję, mnóstwo emocji i pożądania, a idealnym dopełnieniem jest adrenalina, która nie opuści was aż do ostatniej strony. Gwarantuję, że Wasze serce niejednokrotnie zabije szybciej, pojawią się także łzy wzruszenia, ale wiem, że perypetie bohaterów wywołają kilkakrotnie uśmiech na waszych twarzach. Jednak uprzedzam, tej historii nigdy nie będziecie mieli dość, będziecie chcieć więcej i więcej!

Gorąco polecam!!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję K.A. Zysk oraz Wydawnictwu WasPos.



środa, 22 lipca 2020


Meghan March - „Bogaty i grzeszny”


Przesiąknięta nienawiścią wspólna przeszłość od lat zatruwa życie Riscoffów i Gable’ów. Wojna między rodzinami przeszła już do legendy. Nawet mieszkańcy miasta byli zmuszeni opowiedzieć się po jednej ze stron. W takich warunkach związek kogokolwiek z Riscoffów z kimkolwiek z Gable’ów nie miał najmniejszych szans powodzenia. Kiedy więc wbrew zdrowemu rozsądkowi Lincoln Riscoff dał się oczarować idealnie pięknej Whitney Gable, na drodze do ich szczęścia stanął cały świat. W rodzinie Riscoffów wszystko, łącznie z najbardziej osobistymi sprawami, było podporządkowane pomnażaniu majątku i dbaniu o władzę.

I Whitney, i Lincoln prędko zrozumieli, że łącząca ich więź to prawdziwa miłość. Byli gotowi na przeciwstawienie się presji obu klanów. Ale w grze niespodziewanie pojawił się ten trzeci. Ricky Rango, wschodząca gwiazda rocka i bożyszcze nastolatek, mógł mieć niemal każdą kobietę, jednak za cel postawił sobie zatrzymanie przy sobie Whitney. Musiała być jego, chociaż w sercu Ricky’ego nie było wobec niej szczerych uczuć...

Wspomnienia wracają niczym tornado, szaleją na moim ciele i we krwi, aż mógłbym przysiąc, że ona znów jest częścią mnie.
Kogo ja próbuję oszukać? Ona zawsze była częścią mnie. Dziesięć lat próbowałem o tym zapomnieć i tylko się okłamywałem, wmawiając sobie, że zrobiłem jakikolwiek postęp.
Takiej kobiety jak Whitney Gable się nie zapomina. Taką kobietę chce się zatrzymać za wszelką cenę.
A mnie się to nie udało.”

Co wyniknie z ponownego spotkania Whitney i Lincolna?
Czy sprawdzi się tu przysłowie „stara miłość nie rdzewieje”?
Jakie tajemnice skrywa Whitney?

Mam już tylko ochotę udawać, że ten dzień nigdy się nie wydarzył.
Przewinąć czas. Odczynić wszystko.
Ale życie tak nie działa. Gdyby działało, żyłabym jak w Dniu Świstaka, bo moje całe życie jest jednym wielkim pasmem złych decyzji. A źródłem większości z nich jest nikt inny, jak Lincoln Roscoff.
Jak to jest, że nie potrafimy trzymać się z dala od siebie, chociaż wiemy, że to zawsze kończy się źle? W dodatku tym razem nie musiałam nawet być w jego pobliżu, aby rozpętać piekło.”

Meghan March zdobyła już mnóstwo kobiecych serc swoimi powieściami, ja niestety, ale mam styczność po raz pierwszy z twórczością autorki, chociaż przyznaję się bez bicia, że posiadam jej wszystkie dotychczas wydane u nas powieści. Historia przedstawiona w „Bogatym i grzesznym” początkowo troszkę mnie nudziła, jednak im dalej zagłębiałam się w lekturę, robiłą się ona coraz ciekawsza. Moim zdaniem byłoby fajniej, jakby autorka rozwlekła troszkę w czasie całą akcję, a tu ona była skupiona dosłownie w kilku dniach, nie wliczając w to opowieści sytuacji sprzed dziesięciu lat. Otrzymujemy tu opowieść z dwóch czasów, akcję trwającą obecne oraz wspomnienia wydarzeń z przeszłości, a do tego mamy dwa punkty widzenia Lincolna i Whitney. Jest to bardzo fajny zabieg, ponieważ jest zawsze urozmaicenie dla czytelnika. Autorka pisze w bardzo fajny sposób, spójny, prosty i nawet pomimo tego, że początkowo troszkę się wynudziłam, to ta opowieść bardzo mi się podobała i z ogromną przyjemnością sięgnę po kolejne jej propozycje.

Jeżeli chodzi o głównych bohaterów, to są ciekawie wykreowani. Whitney to kobieta, w życiu której pech, pecha, pechem pogania, naprawdę jej współczułam, bo tyle nieszczęść co napotyka na swojej drodze, to przysięgam mi samej ręce by opadły do samych kostek i bałabym się wynurzyć nosa z domu. Lincoln mi się bardzo podobał, a z jednej jego sytuacji śmiałam się po prostu w głos! Było kilka postaci, które bardzo mnie irytowały, chociażby Karma, mam nadzieję, że w kolejnych częściach dowiemy się, dlaczego jest taką zołzą. No i po takim zakończeniu, jakie zafundowała nam autorka, mam nadzieję, że moment i się wszystko wyjaśni, bo nie będę ukrywała, że pozostawiła mnie z opuszczoną szczęką!

Kochani, na tym zakończę moją recenzję, uważam, że książka jest jak najbardziej godna uwagi. Otrzymujemy tu historię o trudnej miłości, która spotyka na swojej drodze całe mnóstwo przeciwności. Rodzinne konflikty, które mają wpływ na przyszłość ich kolejnych potomków. Czy dwoje ludzi, których rodziny walczą od lat pomiędzy sobą będą mieli jakiekolwiek szanse na stworzenie związku? A może zakończy się on, zanim na dobre się zaczął? Gorąco Was zachęcam do przeczytania tej opowieści i sprawdzeniem, co wydarzyło się w życiu Whitney.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

poniedziałek, 20 lipca 2020



Juliana Stone
“Offside”
[Patronat medialny]


“Chodziło jej tylko o hokej – i nic więcej – ona chciała tylko grać”.

Kiedy hokejowy fenomen Billie-Jo Barker wraca po kontuzji do rodzinnego miasteczka i postanawia dołączyć do miejscowej męskiej ligi hokeja, rozpętuje się piekło. Nie chodzi nawet o to, czy Billie ma talent, bo tego nikt nie kwestionuje, ale o to, że Billie jest kobietą. Niektórzy miejscowi faceci nie chcą, żeby dziewczyna i do tego tak utalentowana należała do ich męskiego klubu.

Wkrótce Billie staje się tematem wszystkich rozmów w miasteczku i przyczyną swoistej wojny płci. Każdy mieszkaniec ma w tej sprawie coś do powiedzenia. Jednak Billie interesuje opinia tylko jednej osoby, która akurat niezbyt przejmuje się tym konfliktem – Logana Foresta. Mężczyzna złamał jej serce, gdy miała osiemnaście lat, a teraz w każdy piątek wychodzi z nią na lodowisko.

Billie-Jo Barker ma wiele do udowodnienia. Sobie, swoim siostrom oraz mieszkańcom miasteczka. Na lodowisku zdobywa bramki, ale czy uda jej się zdobyć mężczyznę, o którym marzyła całe życie? I czy Logan w końcu dostrzeże, że dawna chłopczyca jest teraz niesamowicie seksowną kobietą?

Tradycyjnie to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, które uważam za jak najbardziej udane. “Offside” to pierwsza część z cyklu Siostry Barker, która opowiada historię jednej z trojaczek - Billie-Jo. Dziewczyna to była hokeistka, która przez poważną kontuzję, nie może już grać zawodowo. Wraca w swoje rodzinne strony i postanawia dołączyć do męskiej ligi hokeja, co według połowy miasteczka jest nie na miejscu. Oczywiście mężczyźni również się burzą i dają to odczuć Billie na każdym kroku. Jednak dziewczyna się nie poddaje i stawia na swoim. Do tego wszystkiego spotyka Logana Foresta, który był jej nastoletnią miłością. Czy tę dwójkę połączy romans? Jaką tajemnicę przed Loganem skrywa Billie?
Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się pomysł, w jaki autorka poprowadziła całą fabułę. Mamy tu historię sportowców i to nie piłki nożnej czy baseballu, tylko hokeja. Rzadko kiedy spotykamy w książkach właśnie taką dyscyplinę sportową. za co pisarka ma ode mnie ogromnego plusa. Kolejnym pozytywem tej książki jest różnorodność, mam na myśli, że jest w niej humor, cięty język, tajemnice, są uszczypliwości i zazdrość oraz paskudne siostry. Tak dokładnie paskudne. Bobbi po prostu przechodziła samą siebie i jak Boga kocham, miałam tak bardzo ochotę jej przyłożyć, że nie macie pojęcia. Gdyby moje siostry zachowywały się tak względem mnie, to nie chciałabym ich znać. To samo tyczy się Betty. Zazwyczaj w przypadku bliźniaków, czy trojaczków powszechnie się uważa, że łączy ich naprawdę bliska więź, ale w tym przypadku tak nie było. Oto przykład poniżej.

“Jako jedyna zachowałam się odpowiedzialnie i do szału doprowadza mnie, że rozczulasz się nad sobą z powodu głupiego hokeja. Wydawało ci się, że zawsze będziesz grać? - Kobieta z obrzydzeniem pokręciła głową. - Masz dwadzieścia pięć lat i nie ukończyłaś studiów, ponieważ rzuciłaś je, by przeprowadzić się do Europy i gonić za karierą. Poszłaś ścieżką wiodącą do pieniędzy, która w pewnym momencie się skończyła i z której wyleciałaś prosto w krzaki, gdy tylko trzepnęłaś głową w te bandy.”

Bardzo podoba mi się styl, jakim napisana jest ta lektura. Przede wszystkim jest lekki i spójny. Akurat w tej pozycji mamy zastosowaną trzecioosobową narrację, której nie lubię, aczkolwiek w tym przypadku mi nie przeszkadzała, była również z dwóch punktów widzenia, co mi wszystko wynagrodziło. Billie i Logan byli naprawdę fajnymi bohaterami, których dało się lubić już od samego początku. Chemia między nimi oraz napięcie seksualne, było wyczuwalne na kilometr. Uważam, że do siebie pasowali i wspólnie się uzupełniali. Autorka idealnie żonglowała emocjami, które dały nam naprawdę świetną historię. Czytelnik ma okazję się zagłębić w życie bohaterów i przeżywać razem z nimi to, co im los niesie. Jedynie, co mnie irytowało to wiele razy powtarzane słowo “kurna”. Co do zakończenia, to spodziewałam się trochę innego, bo jak dla mnie, było takie na szybkiego pisane. Mimo wszystko z tą lekturą spędziłam naprawdę mile czas, ponieważ bardzo błyskawicznie się ją czytało i szkoda, że to już koniec. Teraz pozostaje nam czekać na opowieść kolejnej z  sióstr, którą jest Bobbi-Jo.

Reasumując “Offside” to lektura, która Was pochłonie momentalnie. Jeżeli lubicie w książkach motyw sportowy, kłótnie, tajemnice, upór i zazdrość, to ta pozycja jest zdecydowanie dla Was. Pisarka stworzyła naprawdę ciekawą historię, po którą warto sięgnąć. Polecam!

Kasia

Za egzemplarz do recenzji i możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu. 




Katarzyna Kubera - „Uwieść ochroniarza”
[Patronat medialny]


Osiemnastoletnia Julliet – córka przyszłego prezydenta USA – wpada na szalony pomysł. Postanawia uwieść swojego o dziesięć lat starszego ochroniarza, seksownego Clarka. W tym celu sporządza specjalną listę i rozpoczyna realizowanie składających się na nią punktów, co ma jej pomóc w osiągnięciu celu.
Niemal wszystko ich różni. Julliet, która nie liczy się z konsekwencjami swoich decyzji, jest nieokiełznana, natomiast Clark – obowiązkowy. Dlatego wybryki dziewczyny coraz bardziej działają mu na nerwy.
Chociaż mężczyzna bardzo się stara, z coraz większym trudem opiera się pięknej Julliet. W tę ich pozornie niewinną zabawę wkrada się prawdziwe pożądanie.
Czy Clark zaryzykuje swoją karierę i zdecyduje się na ten zakazany związek?

Zabrzmiało apodyktycznie. Mężczyzna wychodzi z pokoju. Szczerze?
Podoba mi się to.
Podoba mi się to, że jest taki opanowany i zdystansowany.
Podoba mi się to, że nie skacze nade mną tak jak każdy inny facet ze szkoły.
Podoba mi się to, że jest trudno dostępny.
Podoba mi się to, że jest wyzwaniem.
Lubie wyzwania.”

Czy Julliet uda się uwieść ochroniarza?
Czy Clark ulegnie dziewczynie?
Jaki będzie finał tej historii?

Wzrok mężczyzny staje się świdrujący.
Bardzo uwodzicielski.
Erotyczny.
To wzrok, który zazwyczaj zapowiada pocałunek.
Mimo to tli się w nim ziarenko oporu.
Czekam na jego ruch.
Co zrobi Clark?
Chociaż przed chwilą sądziłam, że mam go dość to jednocześnie cholernie go pragnę. Przez cały cholerny czas marzę, by poczuć te zmysłowo wykrojone usta na moich.”

Katarzyna Kubera to autorka, która dopiero co zadebiutowała na polskim rynku wydawniczym, a nasz blog miał ogromną przyjemność objąć patronatem tę historię. Pomimo tego, że Kasia dopiero co rozpoczyna swoją przygodę w literackim świecie, to uważam, że pierwsza historia spod jej pióra jest naprawdę bardzo dobrze napisana i jestem pod ogromnym wrażeniem. Śmiało mogę stwierdzić, że jest to jeden z lepszych debiutów, z jakimi się spotkałam. Książka jest idealnie zrównoważona i dobrze przemyślana, otrzymujemy odpowiednią dawkę humoru, dramy i akcji. Język, jakim posługuje się autorka, jest prosty i bardzo przyjemny dla czytelnika, a dialogi są po prostu genialne. Ja jestem nią zachwycona. Ostatnie kilka dni miałam sporo pracy, ale byłam tak ciekawa tej opowieści, że szukałam, chociaż kilku wolnych minut, aby przeczytać kilka stron. Niesamowicie intrygująca i wciągająca do tego stopnia, że ma się ochotę odizolować od całego świata i pozostać tylko z tą lekturą.

Jeżeli chodzi o bohaterów, to są bardzo fajnie wykreowani, nie są oni indealni, tylko każdy z nich posiada swoje wady i zalety. Julliet z jednej strony szalona małolata, która swoimi wybrykami potrafiła rozbawić mnie do łez, ale momentami swoim nieprzemyślanym zachowaniem również mnie irytowała, jak nikt inny. Pomimo tego i tak ją uwielbiam! Clark natomiast to bardzo intrygująca postać, przystojny, opiekuńczy, ale też wycofany i w pewnej sytuacji miałam ochotę skopać mu tyłek. Znakomitym pomysłem jest to, że autorka postanowiła wprowadzić tu narrację dwutorową, którą po prostu uwielbiam.

Na tym zakończę moją recenzję, ponieważ uważam, że „Uwieść ochroniarza” to pozycja, którą koniecznie musicie przeczytać. Ja świetnie się przy niej bawiłam i nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejne propozycje autorki ,po które na pewno sięgnę.

Uwieść ochroniarza” to cudowna opowieść o ogromnym pożądaniu, z dużą dawką humoru, ale i z wartką akcją. Gwarantuję, że spędzicie z tą książką naprawdę bardzo przyjemne chwile, a gdy zaczniecie ją czytać, nie będziecie w stanie odłożyć jej ani na chwilę. Jestem pewna, że pokochacie tę historię tak samo, jak ja.

Gorąco polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję autorce Katarzynie Kubera oraz Wydawnictwu NieZwykłe.

sobota, 18 lipca 2020



K. Bromberg
“Opór”


“Czasami to ci, na których najdłużej się czeka, są najważniejsi.”

Ryker Lockhart to bez wątpienia bardzo przystojny i bogaty mężczyzna. Jednak jego profesja powinna wzbudzać w kobietach nieufność: Ryker jest znanym i wziętym prawnikiem, specjalizującym się w sprawach rozwodowych. Zawodowe wywlekanie brudów nie byłoby może problemem dla bardziej osobistej relacji, gdyby nie to, że po bliższym poznaniu mężczyzna okazywał się zimnym draniem. Przystojnym i inteligentnym, ale wciąż aroganckim i paskudnym typem. Wiązanie się z kimś takim to nigdy nie jest dobry pomysł.

Vaughn z całą pewnością wykluczała jakąkolwiek relację z kimś takim jak Ryker. Była zbyt niezależna i odważna, do tego miała wybujały temperament. A dodatkowo na głowie bardzo konkretne zobowiązania. Zdrowy rozsądek podpowiadał jej, że jeśli pozwoli temu facetowi wkroczyć w swoje życie, w krótkim czasie może stracić wszystko, co z takim wysiłkiem zbudowała. Niestety, dziewczyna nie zawsze słuchała zdrowego rozsądku. Spotkała się z Rykerem, który dla osiągnięcia swoich celów posunął się do szantażu. Ona jednak dostrzegła w nim coś, co sprawiło, że zamiast się wycofać, postanowiła podjąć ryzykowną grę.

Łamanie własnych zasad i uleganie takim typom rzadko kiedy prowadzi do szczęśliwego finału. Vaughn i Ryker nie mogli przecież pozostać obojętni wobec siebie. Oboje mieli silne charaktery i żelazną wolę. Żadne nie zamierzało cofnąć się ani o krok. Tylko jak długo można stawiać opór rosnącej namiętności? I jak grać zgodnie z zasadami, gdy na horyzoncie pojawia się widmo katastrofy, a sytuacja wymyka się spod kontroli?

“... większość ludzi szuka miłości o wschodzie słońca, nie uświadamiając sobie, że mogą ją znaleźć o zachodzie.” 

Twórczość K. Bromberg jest mi już dobrze znana, a to wszystko za sprawą bardzo popularnej serii Driven. Teraz w moje rączki wpadła jej najnowsza książka “Opór”, za którą w końcu się wzięłam. Czy historia Rykera i Vaughn mnie pochłonęła? Oczywiście, że tak. Ta lektura bardzo mi się podobała i byłam ciekawa, jak autorka pociągnie losy tej dwójki. Chociaż czasami odnosiłam wrażenie, że relacja pomiędzy postaciami toczy się trochę mozolnie. Ja nie lubię, jak bohaterzy za długo bawią się ze sobą w kotka i myszkę. Vaughn momentami mnie irytowała, udawała niedostępną, ale w głębi duszy pragnęła zupełnie czegoś innego. Prowadziła podwójne życie, ale miała ku temu powód. Uważam, że jest też silną postacią, która walczy całą sobą i się nie poddaje. Ma cel i do niego dąży. Natomiast Ryker znany pan adwokat jest typem czasami aroganckiego dupka, ale też potrafił się pokazać z tej lepszej strony. Polubiłam go od początku, bo chyba zawsze ciągnie mnie właśnie do takiego typu męskich bohaterów książkowych. Za wszelką cenę chciał zdobyć Vaughn i nie cofał się przed niczym. 

Fajnie, że autorka postawiła w tej opowieści na wartką akcję i fabułę. Były tajemnice, intrygi, wzajemna adoracja i przyciąganie. Po raz kolejny pisarka pozwala nam zajrzeć w głąb świadomości bohaterów, dzięki dwutorowej narracji. Mamy okazję poznać bliżej ich historię, myśli, odczucia, problemy. Również podoba mi się styl, którym została napisana ta lektura. Jest lekki i spójny, przez co czytanie idzie nam momentalnie, choć nie lubię tak drobnego druku. Gdyby literki było ciut większe, czytałoby się o wiele lepiej. 
Nie wiem czemu, ale myślałam, że ta książka będzie obfitowała w wiele scen łóżkowych, ale nic bardziej mylnego. Było ich zaledwie kilka i to tak naprawdę dopiero pod koniec. Tym razem autorka nie postawiła w swojej książce na seks, tylko na to, żebyśmy mogli poznać dokładnie bohaterów, jak się docierali, jak powoli zaczynają sobie ufać. To był naprawdę fajny zabieg, ale jak wcześniej wspomniałam, momentami odnosiłam wrażenie, że troszkę długo się to wszystko toczy. 

Co do zakończenia, to miałam wyraz twarzy WTF, co tu się właściwie odwaliło? Takiego zwrotu akcji i cliffhangeru to się nie spodziewałam. Ja tu w tej chwili poproszę o drugą część, bo normalnie nie wytrzymam i chyba przeczytam po angielsku. Przecież tak nie wolno robić, że zostajemy z rozdziawionym dziobem, a nie wiadomo jeszcze, kiedy będzie kontynuacja. Mimo wszystko książka jest warta uwagi i na pewno będziecie się dobrze bawić.

Reasumując “Opór” to pierwsza część dylogii Niegodziwe rozrywki. Książka porusza wiele trudnych tematów, które czasami staramy się wyprzeć z naszych umysłów, ale również pokazuje opór i walkę o coś, co jest dla nas bardzo ważne. Jeśli jesteście gotowi poznać historię Vaughn i Rykera, to nie zastanawiajcie się nad tym dwa razy, tylko chwytajcie za swoje egzemplarze i zanurzcie się w tej lekturze.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

czwartek, 16 lipca 2020


Nana Bekher - „Ginger”
Seria: Włoskie pożądanie #1
[Patronat medialny]


Ona – młoda tancerka w nocnym klubie. Tak naprawdę nie wie, kim jest ani skąd pochodzi. Jej przeszłość jest dla niej tajemnicą.
On – bogaty przedsiębiorca, który przypadkiem trafia do klubu.
Żadne z nich nie przypuszczało, że to spotkanie pociągnie za sobą konsekwencje. On nie potrafi o niej zapomnieć i mimo że ma narzeczoną, jego serce bije mocniej przy dziewczynie z klubu.
Jaką prawdę o sobie odkryje dziewczyna? Jak wyciągnięta pomocna dłoń zmieni życie ich obojga? Co będzie, gdy właściciel klubu upomni się o bardzo cenną dziewczynę?

Chciałabym mieć normalne życie. Nieraz chciałam stąd uciec, jednak nawet nie mam dokąd pójść. Nie znam miasta, nie znam tu nikogo, a David zabiera mi wszystkie pieniądze. Mieszkam w pokoju nad klubem i tak naprawdę tylko to znam. Cóż z tego, że mam najlepszy pokój, najbardziej luksusowy, jak stał się on moją klatką. Gdy chcę wyjść na dwór, to oczywiście tylko na tyły klubu, na chwilę i to w towarzystwie ochroniarzy. Czuję się tu jak więzień.
Jestem nim...
Jedyną myślą, jaka mnie trzyma przy życiu, to to, że chcę odkryć prawdę o sobie. Chcę dowiedzieć się, kim jestem, kim są moi prawdziwi rodzice. Czy mnie oddali? A może zostałam porwana?”

Czy Ginger odkryje prawdę o swoim pochodzeniu?
Dlaczego wszyscy starają się ukryć to, kim naprawdę jest dziewczyna?

Chwytam ją za dłonie i przyciągam do siebie. Ginger rozchyla lekko usta, sprawiając, że mam ochotę wpić się w nie i całować jej cudne wargi. Jest tak blisko mnie, a jednocześnie tak daleko. Chłonę wzrokiem każdy fragment jej ciała, zapisując go w pamięci. Jej piękne długie włosy, ciemne oczy, które skrywają w sobie jakąś tajemnicę, idealne ciało, które tamtego wieczoru, ktoś chciał zbrukać. Przecież ona jest aniołem.”

Ginger” to najnowsza powieść Nany Bekher, w której królują tajemnice, pożądanie i brutalność. Jest to opowieść, która wywarła na mnie naprawdę ogromne wrażenie i wzbudziła we mnie mnóstwo emocji. Z twórczością autorki spotykam się po raz pierwszy, chociaż wszystkie dotychczas wydane powieści w domu posiadam i już teraz wiem, że muszę jak najszybciej nadrobić zaległości. Bardzo przypadł mi do gustu styl, jakim pisze autorka, nie ma tu zbyt wielu zbędnych opisów, dialogi są świetnie rozbudowane, a pomysł na fabułę wprost genialny i idealnie dopracowany. W momencie, gdy wzięłam tę opowieść w swoje ręce, nie mogłam się od niej oderwać ani na chwilę, pragnęłam, aby mój wieczór z tą opowieścią nigdy się nie skończył. Podczas czytania kilkakrotnie jednak musiałam, choć na chwilę odłożyć książkę, aby uspokoić moje skołatane nerwy, jednak nie trwało to długo, ponieważ ciekawość wygrywała i brałam się ponownie za czytanie.

Główni bohaterowie są świetnie wykreowani, każdy z nich zdobył moją sympatię, no prawie każdy... Ginger to kobieta, której było mi naprawdę żal, życie co chwila podkładało jej kolejne kłody pod nogi, współczułam jej i to bardzo, ale z drugiej strony zazdrościłam jej tego, jak odważną jest osobą. Niejedna z nas po takich przejściach nie byłaby w stanie się podnieść z dołka, w jaki by wpadła. Santiago to spełnienie marzeń każdej kobiety, taka współczesna wersja księcia z bajki, wspaniały mężczyzna, przystojny, opiekuńczy, czuły i przyznam się szczerze, że cieszyłam się ogromnie, gdy pojawił się on na drodze Ginger, ponieważ jest to chyba najlepsze, co mogło się jej w życiu przytrafić. Bardzo zaintrygowały mnie postacie Domenico, Laury i Chiary, które mam ogromną nadzieję, doczekają się swoich historii, jednak kim oni są dla Ginger, musicie dowiedzieć się sami.

Ginger” to znakomita opowieść o poszukiwaniu swojej własnej tożsamości, odkrywaniu tajemnic, otrzymaniu upragnionej wolności i szczęściu. Jest to historia przepełniona całą paletą emocji, która towarzyszyć Wam będzie już od pierwszej strony. Ta książka bez wątpienia pozostanie na bardzo długi czas w waszej pamięci, a ja jestem w niej nieodwracalnie zakochana i nie pozostaje mi nic innego, jak cierpliwie czekać na losy Domenico, czyli kolejnego z bohaterów. A wy już dziś przekonajcie się, czy Ginger odkryje, kim naprawdę jest?

Goraco polecam!!

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję autorce Nanie Bekher oraz Wydawnictwu WasPos.

wtorek, 14 lipca 2020



Becky Wade
“Urocza dla Ciebie”


Britt i Zander są najlepszymi przyjaciółmi, odkąd poznali się trzynaście lat temu. Britt nie ma pojęcia, że przez ten cały czas Zander był w niej szaleńczo zakochany.

Niezależna i żądna przygód Britt Bradford ma talent do tworzenia czekoladek, które sprzedaje w Słodkiej Sztuce, swoim sklepie.

Zander Ford jest uznanym pisarzem, a ostatnie półtora roku spędził w podróży po świecie. Osiągnął bardzo wiele, lecz nadal brakuje mu tego, co ma dla niego szczególne znaczenie – serca Britt.

Kiedy wuj Zandera umiera w tajemniczych okolicznościach, ten wraca do Waszyngtonu zbadać sprawę. Britt jest gotowa, by mu pomóc. Wspólne śledztwo jeszcze bardziej zbliża ich do siebie, jednak wiedzą, że romans może zagrozić tej wyjątkowej przyjaźni.

Czy zgłębiając zagmatwaną przeszłość wujka, odkryją również, co tak naprawdę ich łączy? 

“Minęło pięćset jedenaście dni, odkąd widział ją po raz ostatni. Pięćset jedenaście pustych i monotonnych, a czasami okrutnie samotnych dni, w których nie było Britt Bradford. Pięćset jedenaście dni będących pasmem udręki dobiegającej wreszcie końca, ponieważ Zander Kingston Ford wrócił do domu.”

Nie ma, co ukrywać, że właśnie na tę część najbardziej czekałam. Byłam bardzo ciekawa historii najmłodszej z sióstr Bradford - Britt oraz jej najlepszego przyjaciela Zandera. Ich relacja nie była łatwa, ponieważ skrycie darzyli się uczuciami, ale bali się mówić o nich głośno, ponieważ nie chcieli, żeby przez to rozpadła się ich przyjaźń. Zander wyjeżdża na półtora roku w podróż po świecie, ale non stop mu czegoś brakuje, a raczej kogoś. Swojej ukochanej. Pewna sytuacja zmusza chłopaka do powrotu i to właśnie Britt będzie pomagała mu rozwiązać pewną rodzinną zagadkę. 
Autorka po raz kolejny mnie nie zawiodła i przedstawiła świetną historię miłosną owianą rodzinnymi tajemnicami. Przy tej lekturze bawiłam się naprawdę świetnie i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że to właśnie opowieść Britt najbardziej mnie zauroczyła. Becky Wade przeniosła mnie do świata, który wykreowała na kartkach papieru i nie pozwoliła mi tak łatwo się z niego wyrwać. Na każdej stronie zaskakiwała mnie czymś nowym, że nie byłam w stanie odłożyć książki na bok. Uwielbiam tę lekkość, z jaką została napisana ta pozycja, przez co całość czytało mi się naprawdę bardzo dobrze. Polubiłam głównych bohaterów, bo nie byli sztuczni i tacy z prawdziwego zdarzenia. Fajnie, że autorka do tej opowieści wplotła wątek kryminalny, bo wtedy nie dostajemy typowego romansidła, tylko poza tym jest jakaś akcja. Zander jest pisarzem, który uwielbia to, co robi i jest bezgranicznie zakochany w swojej najlepszej przyjaciółce. Dosłownie można było poczuć na własnej skórze, jak ogromną miłością darzył Britt. Szczerze mówiąc, ja go już polubiłam w pierwszej części, kiedy się tam tylko pojawił. Czułam z nim więź, a to najważniejsze :)
Natomiast Britt tak jak już wspomniałam wcześniej, to młodsza siostra Nory i Willow. Prowadzi własną cukiernię i jest mistrzynią w robieniu czekoladek. Z Zanderem przyjaźni się od bardzo dawna. Czuje coś do niego, ale boi się, że jakikolwiek romans z nim może zagrozić ich przyjaźni, ale czy na pewno? Jeśli chcecie poznać odpowiedź na to pytanie, to musicie koniecznie sięgnąć po tę pozycję :)
Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to narracja w trzeciej osobie, za którą niestety nie przepadam, ale to jedyna rzecz.
Ja już więcej nic nie piszę, bo nie mam zamiaru Wam nic więcej zdradzać i tym samym odbierać Wam przyjemności z czytania.

Reasumując “Urocza dla Ciebie” to pozycja długo przeze mnie wyczekiwana, ale w pełni mnie usatysfakcjonowała. Dostaliśmy romans z wątkiem kryminalnym, który się idealnie tutaj sprawdza, przez co fabuła stała się naprawdę bardzo ciekawa. Ja jestem zdecydowanie na tak :)
Polecam.

Kasia

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Dreams.

Księgarnia internetowa - Wydawnictwo Dreams


  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...