poniedziałek, 30 stycznia 2023

 J.T. Geissinger - „Niebezpieczne pragnienia”



On jest wszystkim, o czym marzyła, ale jedynym sposobem na utrzymanie go przy życiu, jest pozwolenie, żeby odszedł.

Eva, aby ratować Nasira, musi się poświęcić i zawrzeć pakt z diabłem. Wraca do Dimitrija, szefa mafii, który przez lata ją więził. Jednak niespodziewanie zostaje porwana przez przeciwnika swojego wroga: przebiegłego szpiega, który ma w tym pewien interes.

Kiedy Eva znika, Nasir wyrusza w podróż, by ją odnaleźć. Zrobi wszystko, żeby znowu była przy nim. Znajduje kobietę w Portugalii. Jeżeli Eva i Nasir chcą pokonać Dimitrija, muszą zaufać jeszcze jednej osobie.

Wkraczają do niebezpiecznej gry, w której ich miłość będzie testowana na wiele sposobów. Może stać się silniejsza, pod warunkiem, że wyjdą z tego wszystkiego cało.

Twórczość autorki bardzo lubię i sięgam po nią z ogromną przyjemnością, teraz w moje łapki trafiła druga część serii „Niebezpiecznego piękna”. Pierwszy tom pozostawił mnie z ogromnym chaosem w głowie i nie mogłam się doczekać kontynuacji. Wiedziałam, że ta część będzie równie dobra co jej poprzedniczka i oczywiście się nie zawiodłam. Przeczytałam ją bardzo szybko i bawiłam się przy niej świetnie i czytałam ją z zapartym tchem, nie będę ukrywała, że kolejny raz autorka zaskoczyła mnie zakończaniem, którego kompletnie się nie spodziewałam i dlatego tym bardziej czekam na kolejną część. Podobała mi się kreacja bohaterów, która została utrzymana nadal na tym samym poziomie, nie dostajemy raptem ciepłych kluch i mazgai, wręcz przeciwnie, są mocni charakterem i dziarscy, pomimo tego, że pojawiają się między nimi naprawdę wspaniałe uczucia. Jeżeli mam być szczera, to dla mnie ten tom, był jeszcze lepszy, bardziej dopracowany, przemyślany i czytałam go z ogromną przyjemnością, fabuła była zawiła, brutalna i nieprzewidywalna, przez co praktycznie do samego końca nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, aczkolwiek wiedziałam, że autorka spuści na nas niezłą bombę, przez co czytelnik nie będzie mógł się doczekać trzeciego tomu, co do którego, swoją drogą mam pewne przypuszczenia, ale czuję, że mogę mieć też całkiem niezłą niespodziankę. Fajne w książkach autorki jest też to, że pomimo mroku i brutalności, który pojawia się przez większość fabuły, autorce w iście mistrzowski sposób udaje się połączyć cudowny romans z dość sporą dawką humoru, co moim zdaniem jest genialnym zabiegiem, bo przez to czas spędzony z tą powieścią nie jest ani nudny, ani monotonny, ponieważ wszystko jest idealnie zrównoważone. Ja pragnęłam, aby czas spędzony z tą dwójką trwał jak najdłużej i jeśli mam być szczera to po tych niecałych trzystu stronach odczuwam lekki niedosyt.

Czy polecam wam tę opowieść? Zdecydowanie tak. Ja otrzymałam od niej wszystko, co kocham w książkach, które tak zawzięcie pochłaniam – zawiłą i nieprzewidywalną fabułę, sporą dawkę humoru, brutalność, ale i wspaniałe uczucie pomiędzy dwojgiem ludzi niby tak od siebie różnych, a jednocześnie tak idealnie dopasowanych. Jeżeli macie jakiekolwiek wątpliwości, czy warto zagłębić się w tej lekturze, to zachęcam was do tego, abyście zaczęli czytać, a nie marnowali czas na myślenie, czy warto. Ja spędziłam przy niej cudownie czas i daję jej 8/10.

Polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

piątek, 27 stycznia 2023

 

Paulina Zalecka

“Niebezpieczne rady”

Przedpremierowa recenzja

[Ambasadorska]


Niektóre słowa mogą prowadzić do wielkiej namiętności. Szczególnie te nieprzemyślane…

Liliana właśnie zaczyna naukę na rzeszowskiej uczelni, lecz nie jest jej dane zaznać beztroskiego życia studentki. Dziewczyna musi zajmować się młodszą siostrą i niepełnosprawną matką, przez co jest zmuszona szybko znaleźć dobrze płatną pracę. Gdy zostaje zatrudniona w ekskluzywnym klubie, ma nadzieję, że niebawem zostawi za sobą problemy finansowe. Ale jej szefem okazuje się jednak mężczyzna, który sprowadzi na nią tylko większe kłopoty…

Sasha jest właścicielem klubu Luksus i przywódcą gangu motocyklowego. Wszyscy postrzegają go jako nieobliczalnego i niebezpiecznego człowieka. Przez dręczące go wspomnienia postanawia zamienić w piekło życie studentki, która pewnego dnia przychodzi szukać pracy w jego lokalu.

Lila nie pamięta, że kiedyś się spotkali, jednak tamto wydarzenie nieodwracalnie zmieniło życie mężczyzny. Sasha zamierza wykorzystać okazję do wymierzenia zemsty, ale już niebawem przekona się, że nienawiść i miłość dzieli czasem cienka granica…

„Zawsze słucham głosu rozsądku. Dlaczego tym razem z moim rozumem zaczęło walczyć serce?”

To moje drugie spotkanie z twórczością Pauliny i zdecydowanie bardziej udane niż za pierwszym razem. Jednak człowiek czasami dobrze wychodzi na tym, jeśli nie skreśla autora po jednej książce i daję mu szansę, by spróbować przeczytać spod jego pióra coś innego. Ja tak zrobiłam i nie żałuję. „Niebezpieczne rady” to historia Lilki oraz Sashy. Dziewczyna ma ciężkie życie, bo po wypadku mamy, stała się głową rodziny, którą musiała utrzymać. Było jej naprawdę ciężko, wiele razy miała chwile zwątpienia, ale się nie poddawała, zaciskała zęby i starała się zrobić wszystko, by mieli za co żyć i gdzie mieszkać. Nie miała swojego życia, a kobieta w takim wieku jak ona, powinna się bawić i czerpać z życia, bo młodość niestety, ale szybko przemija. Sytuacja doprowadza ją do tego, że musi podjąć pracę w klubie, która ma jej zapewnić większe zarobki. To właśnie tam poznaje Sashę, który wywołuje w niej niepokój, ale z drugiej strony przyciąga ją do siebie, jak ćmę do światła. Jednak Lilka nie ma pojęcia, że jej pracodawca zna ją aż za dobrze. Sasha chce zemsty, która na końcu powinna być słodka, ale czy tak będzie? O tym przekonacie się już niedługo sami.

Czy Sasha zemści się na Lilce?

Jest to naprawdę dobra pozycja, którą momentalnie się czyta. Mnie to zajęło około pięciu godzin, zarywając nockę oczywiście, ale było warto. Podziwiałam Lilkę za jej determinację, upór, chęć niesienia pomocy i za to, że ani przez chwilę nie pomyślała, by się poddać. Taka córka i siostra to prawdziwy skarb. Nie raz było mi jej szkoda, bo wypruwała sobie żyły, by wszystko ogarnąć. Jednak czasami irytowało mnie jej podejście do pewnych spraw, bo za mocno reagowała. Być może było to spowodowane tym, że miała za dużo wszystkiego na głowie. Co do Sashy, to był intrygującym bohaterem. W dzieciństwie przeszedł wiele, co odbiło się na jego życiu i ukształtowało go na człowieka, jakim jest teraz. Jego postępowanie też mnie denerwowało i nie raz chciałam mu tyłek skopać. Mimo wszystko okazał się fajnym i opiekuńczym facetem, choć aroganckim i wulgarnym. Na szczęście ja takich lubię, więc się cieszyłam, że nie był drętwy.

Co do fabuły to była ciekawa do tego stopnia, że nie mogłam się oderwać od czytania, bo musiałam wiedzieć, co będzie dalej. Paulina pisze lekko i spójnie, czym mnie przekonała w tym przypadku do swojej twórczości. Zawsze lubię, gdy w książkach występuje narracja dwutorowa i cieszę się, że na taką postawiła też autorka. Dzięki czemu możemy zrozumieć bohaterów i ich pobudki.

Czego możecie oczekiwać od tej opowieści? Na pewno chemię, która jest wyczuwalna już od pierwszego spotkania bohaterów. Tajemnice, które mogą prowadzić do nieprzyjemnych sytuacji. Niedopowiedzenia, które są najgorsze, bo przez to, wszystko może się posypać, jak domek z kart. Przyjaźń, która jest ważna dla głównej bohaterki. Ciężkie życie, z którym boryka się Lilka. Nienawiść, która może wyrządzić krzywdę. Ale także i miłość, która może być piękna, ale i niekiedy krzywdząca. Sceny zbliżeń. Te to rozpalają i pozostawiają czytelnikowi duże pole do wyobraźni, chociaż są też takie, które były wulgarne :D

Mam takie trzy rzeczy, do których muszę się przyczepić, ale to takie naprawdę maciupeńkie. Pierwsza to bohaterka, która ma wiecznie łzy w oczach albo płacze. W niektórych sytuacjach jest to zrozumiałe, ale ona non stop tak ma. Drugą jest pewna sytuacja, która dotyczy przeszłości Sashy i było to pod koniec książki. Tu bym bardziej to rozwinęła, a tak to jest napisane na szybko. No i trzecia to wątek motocyklowy, który niestety, był minimalistyczny i prawie go nie było. To tyle z moich malutkich minusików, bo reszta jest naprawdę extra.

Z czystym sumieniem polecam Wam tę historię, bo ja dla niej przepadłam. Jeżeli szukacie jakiejś odskoczni od codzienności i lekkiej lektury na wieczór, to „Niebezpieczne rady” Wam to zapewnią. Oceniam książkę na mocne 8/10.

Kasia

Dziękuję autorce za możliwość zrecenzowania książki przedpremierowo, a Niegrzecznym Książkom za egzemplarz do recenzji.

 

 


środa, 25 stycznia 2023

 Katarzyna Garczyk - „Anioł zemsty”



Jest w nim nienawiść i żal, że świat nic nie może mu zaoferować.

Melania jest przerażona oraz załamana. Bartek Andrzejczak, jej chłopak, zostaje porwany. Dziewczyna nie ma pojęcia, co robić i czuje się bezradna. W dodatku wydaje się, że Costura nie kwapi się, by jej pomóc, dlatego kobieta postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i jeszcze bardziej wplątać się w skomplikowaną grę.

Tymczasem Costura pozwala, żeby poznała jego sekrety i powody, dla których zajmuje się gangsterką. To sprawia, że dziewczyna na wiele rzeczy zaczyna patrzeć zupełnie inaczej. Jednak wkrótce okazuje się, że Melania skrywa tajemnicę.

Już niedługo Mel będzie musiała rozważyć, komu naprawdę może zaufać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem, i dzięki komu jej serce bije mocniej.


Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, było takie średnie, niezbyt udane, ale też nie najgorsze, jednak zakończenie pierwszego tomu serii Warszawskiego mroku, zaciekawiło mnie na tyle, że skusiło mnie do tego, abym sięgnęła po kontynuację. Nie miałam co do niej zbyt wielkich oczekiwań, ponieważ bałam się tego, że mogę się zawieść. Jednak tu moje ogromne zaskoczenie, ponieważ drugi tom podobał mi się dużo bardziej niż część pierwsza. Po pierwsze zdecydowanie widać poprawę w stylu pisania autorki, tu odczuwamy, że jest bardziej dojrzały, w „Królu śródmieścia” miejscami miałam wrażenie, że książkę pisała nastolatka, szczególnie po zachowaniu Mel i jej tekstach. Fabuła też jest lepiej dopracowana, bardziej przemyślana, rozwiązane zostało sporo niedokończonych wątków z pierwszego tomu, ale też moim zdaniem nie wszystko. Jest dużo więcej emocji, które odczuwałam całą sobą, złość, smutek, żal i rozczarowanie, poczułam też większą więź z bohaterami.

Główni bohaterzy też są moim zdaniem lepiej wykreowani, Mel w pierwszym tomie bardzo mi działała na nerwy, tu już było troszkę lepiej, chociaż nadal uważam, że pchała się tam, gdzie nie trzeba i czasami za dużo miała do powiedzenia, na tle Costury wypada po prostu bardzo słabo. A co do niego, to bardzo mi się tu podobał, nadal był nieobliczalnym, zawziętym i niebezpiecznym skurczybykiem, ale jednak coraz częściej pokazywał swoje drugie łagodniejsze oblicze. Podobała mi się tu relacja, jaka pojawia się między nimi. Była tu też postać Bartka, która nie do końca mi odpowiadała, jakoś nie mogłam go kompletnie polubić i nie oszukujmy się, ale Mel kompletnie nie pasowała do niego, za to do Costury jak najbardziej tak.

Pomimo tego, że pierwszy tom oceniłam na marne pięć gwiazdek, temu daję dobrą siódemkę. Bawiłam się przy tym tomie dużo lepiej i czytałam go z ogromną przyjemnością. Dlatego, jeżeli „Król śródmieścia” nie przypadł wam do gustu, to proszę nie zrażajcie się i dajcie szansę dalszym losom Mel i Costury, ponieważ gwarantuję wam, że jest dużo lepiej. Ja przy tej lekturze spędziłam bardzo miłą noc i bardzo chętnie sięgnę po tom trzeci. I was do tego gorąco zachęcam. Tak jak pisałam wyżej, daję jej 7/10.

Polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

wtorek, 24 stycznia 2023

 Amo Jones - „Crowned by Hate”


Isa Johnson to młoda, zbuntowana córka prezydenta Stanów Zjednoczonych. Dziewczyna nie dba o luksusy, w jakich mogłaby się pławić, będąc księżniczką ze względu na pozycję ojca. Tak naprawdę Isa chciałaby mieć zupełnie zwyczajne życie – nie takie, w którym czuje się, jakby była zamknięta w złotej klatce bez możliwości ucieczki.

Co gorsza, dziewczyna zostaje zmuszona do małżeństwa. Ma poślubić najstraszniejszego mężczyznę, jakiego kiedykolwiek spotkała. Wszystko w nim jest zimne, mroczne, potworne. Z wyjątkiem pięknej twarzy, która niestety tylko dodaje mu mroku.

Bryant Royal jest najpotężniejszym mężczyzną w kraju, zarządza Royal Enterprise i nosi w sercu ciemność. Okaże się, że wie o Isie coś, czego nie wiedzą inni i za co chce się zemścić. Obiecał dziewczynie, że uczyni jej życie piekłem na ziemi, a ona mu uwierzyła.

„Płomień mojej nienawiści jest tak potężny, że mógłby spalić cholerne słońce. To porównanie nieco zalatuje dramatem, ale dość dobitnie przedstawia moje odczucia.”

Bardzo lubię książki Amo Jones i na każdą kolejną czekam z ogromną niecierpliwością, dlatego, gdy tylko coś pojawi się w zapowiedziach, od razu wpisuję to na listę do przeczytania. Wczoraj wpadła w moje łapki „Crowned by hate”. Nie jest tajemnicą, że uwielbiam porąbane historie i im bardziej ryje głowę, tym dla mnie lepiej, nienawidzę po prostu nudy! Kasia już dość dawno czytała tę opowieść w języku angielskim i mówiła, że jest petarda, a że mamy taki sam gust do książek to wiedziałam, że i mi się ona spodoba. Gdy zaczęłam ją czytać, oczy robiły mi się coraz większe, a na buzi z każdą kolejną stroną pojawiał się szerszy uśmiech. Ta książka jest rewelacyjna! Nieprzewidywalna do samego końca, budująca napięcie i tak genialna, że ciężko mi się po niej ogarnąć. Samo zakończenie zrobiło mi z mózgu zarabistą papkę, bo po ostatniej stornie zostałam jedynie z pytaniem, że co kurde? To chyba jakiś żart! Cała opowieść ma niecałe 200 stron, ale dzieje się tu tyle, że mi momentami ciężko było cokolwiek ogarnąć, a w głowie panował jeden wielki chaos. Historia tu przedstawiona jest zdrowo porąbana, ale kurcze, kocham ją i już chcę kontynuację. Moja recenzja może i jest trochę bez ładu i składu, ale dokładnie to samo dzieje się teraz w mojej głowie i uwierzcie mi, chciałabym napisać wam tak wiele, wylać wszystkie moje myśli tu i oddać emocje, jakie mną targają, ale tego nie zrobię, ponieważ obawiam się, że mogłabym zdradzić wam zbyt wiele i stracilibyście przyjemność z przeczytania jej. Powiem wam jedynie tyle, jeżeli lubicie mocne historie, które zrobią wam w głowie niezłą rozpierduchę, to ta opowieść skierowana jest właśnie do was. Ja tę opowieść uwielbiam i z ogromną przyjemnością do niej powrócę. Teraz jedynie co to nie pozostaje nam nic innego jak czekać z niecierpliwością na kontynuację. Tej opowieści daję 9/10. Gorąco polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

piątek, 20 stycznia 2023

J.J.McAvoy - „Children of vice”



Nadszedł czas, aby na czele grup mafijnych, którymi dowodzili Liam i Melody Callahan, stanął ich syn: Ethan Antonio Giovanni Callahan. Mężczyzna poprzysiągł chronić dorobek rodziny, żyć i zabijać dla niej, a jeżeli zajdzie taka potrzeba, zawrzeć aranżowane małżeństwo.

Wkrótce młody szef mafii będzie miał pierwszego poważnego wroga. Musi się z nim uporać, aby udowodnić, że z sukcesem prowadzi rządy. Tym wrogiem jest nikt inny jak Ivy O’Davoren, córka Shay O’Davoren, która również złożyła przysięgę: pomści swoją rodzinę i zrobi wszystko, aby Callahanowie zapłacili za to, czego się dopuścili.

Jednak od nienawiści jest tylko jeden krok do czegoś innego – gorącej namiętności.
Uwielbiam twórczość J.J.McAvoy, pokochałam ją za serię „Ruthless people”, dlatego, gdy zobaczyłam w zapowiedziach, że zostanie u nas wydana seria poświęcona dzieciom głównych bohaterów, byłam zachwycona, ale miałam też lekkie obawy. Zastanawiałam się, czy autorka sprosta wyzwaniu i stworzy nam równie świetne historie, takie jak w przypadku poprzedniej serii? Nie jest tajemnicą w opowieści Melody i Liama jestem zakochana, pomimo braku czasu, przeczytałam wszystkie tomy już dwukrotnie, dostałam mnóstwo emocji, brutalności, namiętności, ale i nutkę romantyzmu. Gdy złapałam w swoje ręce najnowszą książkę autorki, czyli opowieść Ivy i Ethana byłam przeszcześliwa, zabrałam się za czytanie jej i im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym na mojej twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech. Ponownie przeniosłam się do świata przepełnionego mrokiem, intrygami, krwawymi porachunkami, zagłębiłam się w historii, z której emocje wylewają się z każdej strony. Czytałam tę książkę z zapartym tchem, ponieważ tu cały czas coś się dzieje, nie ma nudy, jest za to mafia z krwi i kości, taka, która robi na mnie ogromne wrażenie, ale nie myślcie, że są tu tylko krwawe sceny, ciągłe porachunki i nic więcej, wręcz przeciwnie. Autorka ma doskonały warsztat pisarski i w iście perfekcyjny sposób łączy mroczną fabułę z nutą romantyzmu, co sprawia, że jej powieści czyta się z ogromną przyjemnością. Bohaterowie są genialnie wykreowani, nie są to ciepłe kluchy, którzy za sprawą strzały amora robią się flejami, wręcz przeciwnie, wspólnie stają się coraz bardziej popaprani i bezwzględni. Jeżeli chodzi o samą fabułę, jest dość nieprzewidywalna, chociaż w niektórych momentach można było się domyśleć, co będzie dalej, jednak kompletnie mi to nie przeszkadzało. Pragnęłam jedynie, aby czas z ich historią trwał jak najdłużej. Po raz kolejny autorka mnie nie zawiodła i na sam koniec pierwszego tomu spuściła na nas bombę i zostawiła w stanie zawieszenia, przez co z jeszcze większą niecierpliwością wyczekuję drugiego tomu, jestem ciekawa, jak zostanie poprowadzona dalsza część, mam jedynie nadzieję, że wydawnictwo nie będzie nam kazało długo na to czekać.

Jeżeli szukacie mafii, która przyprawi was o szybsze bicie serca, to ta historia skierowana jest właśnie do was. Ja otrzymałam od tej powieści wszystko to, co w tym gatunku uwielbiam, czyli brutalność, mrok, bezwzględność, ale i cudowne, jednak niełatwe uczucie. Ja jestem w twórczości tej autorki zakochana i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych książek. Tej daję 9/10.

Gorąco polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.




poniedziałek, 16 stycznia 2023

 Sandra Ozolin - „My Best Friend's Big Brother”


Siedemnastoletnia Cassandra Murei mieszka sama z ojcem. Kiedy ten musi wyjechać na dwa tygodnie w delegację, dziewczyna ma spędzić ten czas u przyjaciółki Rose. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie starszy brat Rose – Collin Thompson.

Collin to kapitan drużyny futbolowej i… zarozumiały dupek, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki. On i Cassandra od razu zaczynają pałać do siebie niechęcią. W dodatku chłopak postanawia uprzykrzyć jej życie. Okazuje się, że nie bez powodu jej nie lubi – chce się zemścić za to, co matka Cass zrobiła w przeszłości.

Wydaje się, że dla tej dwójki nie ma szans na pojednanie i te dwa tygodnie będą dla Cassandry udręką, a nie posmakowaniem wolności. Jednak sprawy jeszcze bardziej się komplikują, kiedy podczas gry w butelkę Collin dostaje zadanie, by pocałować Cass.


Bardzo lubię młodzieżowe książki, czytanie ich sprawia mi ogromną przyjemność, ponieważ ponownie mogę przenieść się do moich nastoletnich lat i pierwszych miłości. Gdy zobaczyłam w zapowiedziach książkę Sandry, przyciągnęła mnie cudowna okładka, tak skromna, ale zarazem miła dla oka. W ostatnim czasie przeczytałam dość sporo powieści, w których bohaterowie mieli po naście lat i niestety nie były one dość dobre, dlatego też nie nastawiałam się na to, że ta będzie górnych lotów. O dziwo, byłam pozytywnie zaskoczona, ponieważ ta historia mi się podobała i to bardzo. Bawiłam się przy niej świetnie i spędziłam przy niej miły wieczór przy lampce wina, co więcej, byłam troszkę zawiedziona, że tak szybko się skończyła. Fabuła była przemyślana i ciekawie poprowadzona, ciągle coś się działo, dzięki czemu opowieść tu przedstawiona nie była nudna. Dostałam mnóstwo emocji, wiele fragmentów, które mnie samą zmuszały do głębszych refleksji na temat tego, co mam, co mogę mieć, co doceniam, a co nie. Książka jest przepełniona bólem i smutkiem, a także strachem Cass i Collina. Główni bohaterowie byli fajnie wykreowani i podobało mi się to, że mieli wspólną przeszłość i idealnie tu się sprawdza, powiedzenie, że pomiędzy nienawiścią a miłością jest cienka linia. Bardzo lubię takie relacje, podobało mi się to, że nie było tu nic na siłę przyśpieszane, tylko uczucia pomiędzy nimi pojawiały się stopniowo, chociaż już wcześniej coś się tam między tą dwójką działo, jednak nie chcę wam zbyt wiele zdradzić z fabuły. Fajne było też to, jak oni się nawzajem do siebie otwierali, jak pokazywali swoje uczucia i jak wpłynęło na nich to, co wydarzyło się w przeszłości, a uwierzcie mi to, co ich spotkało, szczególnie dla tak młodego wieku naprawdę nie było miłe i potrafiło naprawdę uderzyć w psychikę tak młodziutkiej osoby.

Książka ma niecałe trzysta stron, ale na mnie zrobiła bardzo dobre wrażenie, co więcej, mogłaby mieć ich nawet i więcej, ponieważ po takie lektury jak ta sięga się z ogromną przyjemnością. Otrzymałam w niej wszystko to, co w literaturze młodzieżowej uwielbiam, młodych, ale rozsądnych i na swój sposób dojrzałych bohaterów, całą paletę emocji, które odczuwałam całą sobą, czytając każdą kolejną stronę oraz piękną, ale zarazem poruszającą historię, która skłania do głębszych rozmyślań. Was gorąco zachęcam do przeczytania tej powieści, gwarantuję, że spędzicie z nią przyjemnie czas, a gdy zaczniecie ją czytać, nie odłożycie tej powieści nawet na chwilę, dopóki nie dobrniecie do ostatniej strony. Ja daję tej powieści 8/10.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

piątek, 13 stycznia 2023

 

Meghan March

„Mężczyzna z bliznami”


Lucas Titan był paskudnym, bogatym palantem, który żelazną pięścią rządził własnym życiem i swoim imperium. Wszystko musiał mieć pod kontrolą - zarówno siebie, jak i otoczenie. Z biegiem lat stał się brutalny, przyzwyczaił się, że każde jego polecenie jest natychmiast spełniane. Na pewno nie był typem rycerza ratującego damę w potrzebie. Raczej czarnym charakterem. I bardzo mu odpowiadało, że świat dostrzegał przede wszystkim jego blizny i antypatyczne zachowanie.

Czego z pewnością nie można było powiedzieć o ślicznej, seksownej Yve Santos. Była upartą twardzielką, wysoko ceniła sobie niezależność. Nigdy nie uchylała się od walki i zawsze prezentowała imponującą pewność siebie. Nawet wtedy, gdy jej świat, który odbudowała z takim trudem, miał właśnie runąć. Sytuacja stawała się groźna, jednak Yve postanowiła się nie poddawać i dalej robić swoje.

Lucas od pierwszej chwili rozumiał, że to nie przypadek zetknął go z tą wspaniałą dziewczyną. Pociągała go jak żadna inna kobieta. I on obudził w Yve dzikie pożądanie. Ale ona niczego od niego nie chciała. Żadnej pomocy. A przecież to, czego obawiała się najbardziej, zbliżało się nieuchronnie i bezlitośnie...

Do czego się posuniesz, aby zdobyć to, czego pragniesz?

„Nikomu nie uda się przejść przez życie bez blizn. To niemożliwe. Ale nie są one znamieniem wstydu. To oznaka honorowa, która dowodzi, że walczyłeś i przetrwałeś. Dlatego sama nigdy nie kryję swoich blizn. Ale ty nie zostawiłeś przeszłości za sobą.”

To już czwarty tom serii Sekrety i Namiętności. Bardzo lubię pióro autorki i przy jej książkach nigdy się nie nudzę. W tym przypadku było tak samo. Tym razem Meghan March przedstawia nam historię Yve i Lucasa. Tych bohaterów mieliśmy okazję już poznać i byłam bardzo ciekawa, jak potoczą się losy tej dwójki, bo praktycznie każde ich spotkanie było wybuchowe. Jednak pożądanie, które ich do siebie przyciągało było tak namacalne, że sama je odczułam na własnej skórze.

Nasz główny bohater to cwaniaczek, który był arogancki i nie ufał ludziom, przez co był bardzo rozważny. Polubiłam go, bo mnie zawsze jakoś ciągnie do takiego typu facetów. Oczywiście, żeby nie było, bo tylko w książkach :D Natomiast Yve była kobietą naprawdę silną i mocną, która ceniła sobie niezależność. Dała się lubić już na samym wstępie. Przeszłość nie była dla niej miłym wspomnieniem i wciąż w niej żyje. Jednak idzie naprzód i stara się myśleć pozytywnie.

Ta część zdecydowanie jest dobra, bo przedstawia nam opowieść dwóch mocnych charakterów, w których przeszłość pozostawiła blizny. Autorka naprawdę potrafi operować emocjami i stwarzać takie historie, od których nie można się oderwać. Polubiłam pióro Pani March za to, że jest lekkie, spójne i z nutką humoru. Uwielbiam te potyczki słowne, które znajdziecie w tej lekturze i jest ich sporo i które wywołują uśmiech na twarzy. Znajdują się też sceny zbliżeń, które rozpalają zmysły, jest uwielbiana przeze mnie narracja dwutorowa i uwaga spory druk, dzięki czemu czytało się o wiele lepiej, bez wytężania wzroku.

Nie dostaniecie tu jakichś zwrotów akcji, ale fabuła jest tak poprowadzona, że to, co znajduje się na stronach, w zupełności wystarczy. Jeżeli szukacie serii, która Was pochłonie i zapewni chwile relaksu, to zdecydowanie polecam Wam serię Sekrety i Namiętności. A ci, którzy mają poprzednie tomy już za sobą, to koniecznie niech sięgają po ten, bo nudzić się na pewno nie będziecie.

Oceniam tę część na mocne 8/10, bo pisarka mnie kupiła tą lekturą i już się nie mogę doczekać kolejnego tomu.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

 

 

 

 


czwartek, 12 stycznia 2023

Meg Adams - „Stalker”


Veronica Davis nie pamięta wiele z dzieciństwa, poza tym, że w wieku kilku lat została adoptowana. Jako nastolatka postanawia dowiedzieć się czegoś o swoim pochodzeniu, jednak za każdym razem, gdy znajduje się już blisko poznania prawdy, nagle trop się urywa. W dodatku dziewczynie coraz częściej wydaje się, że jest obserwowana.

Gdy parę lat później rzuca studia i rozpoczyna pracę w portalu informacyjnym, to dziwne wrażenie powraca. Kobieta znowu czuje obecność tajemniczego prześladowcy. Wtedy jej życie ponownie wywraca się do góry nogami. Najlepsza przyjaciółka Veroniki zostaje zamordowana, a ona sama odkrywa, że ktoś obsesyjnie śledzi każdy jej krok.

Wkrótce ten ktoś wyłoni się z cienia i Veronica stanie twarzą w twarz ze swoim stalkerem. Mężczyzną równie przerażającym co fascynującym, dla którego Veronica od dawna jest obsesją…

„Czasami pragniemy czegoś tak bardzo, że zrobimy wszystko, aby to zdobyć. Niezależnie od konsekwencji i pomimo tego pieprzonego głosu w głowie nakazującego nam przestać. Ja potrafiłem skutecznie go wyciszyć na długie lata. Może już nigdy nie miał wrócić.”

Książki Meg bardzo lubię i chętnie po nie sięgam, dlatego, gdy zobaczyłam w zapowiedziach kolejną propozycję od niej, wiedziałam, że obowiązkowo muszę ją mieć. Bez wątpienia okładka przyciąga wzrok, a do tego porównanie do dwóch książek, które bardzo mi się podobały, czyli „Raw” i „Jej stalkera”, sprawiły, że sięgnęłam po nią z ogromną przyjemnością. Podoba mi się styl pisania autorki, ale tu początek wywołał u mnie dość mieszane uczucia, uwielbiam, jak w książce są dialogi i tak naprawdę dla mnie im więcej tym lepiej, tu mi ich początkowo zabrakło, było bardzo dużo odczuć głównej bohaterki, jej rozterek, przemyśleń, ale zabrakło konwersacji, które ja tak uwielbiam. Fakt, że im dalej zagłębiałam się w lekturze, tym było lepiej, ale na pewno to też zaważy na całościowej ocenie. Podobał mi się pomysł na fabułę, mnóstwo tajemnic, zagadek do rozwiązania i nieprzewidywalna akcja, która z każdą kolejną stroną rozwijała się coraz bardziej, by na samym końcu nieźle zaskoczyć czytelnika. Ciekawy pomysł miała również autorka na kreację bohaterów, Jax, ah ten mój mroczny Jax, bez wątpienia jest moim ulubieńcem, lubię takich typów spod ciemnej gwiazdy, zdobył moje serce już od samego początku, no bo która z nas nie kocha niegrzecznych chłopców, chociaż nie powiem, zdrowo popaprany to on też był. :) Natomiast Vera, to kobieta o bardzo silnym charakterze, podobało mi się to, że nie dawała sobą pomiatać, a przede wszystkim nie pozwoliła się zastraszyć, cały czas wytrwale dążyła od wyznaczonego sobie celu, ale czy go osiągnęła? Musicie przekonać się sami. Nie była jednak ona też ze stali i autorce w genialny sposób udało się oddawać jej emocje i uczucia.

Dobrze pociągnięty jest tu również motyw stalkera, który osobiście w książkach uwielbiam, Jax był takim nie do końca cichym obserwatorem, znał ją bardzo dobrze, wiedział o niej dosłownie wszystko i przewidywał każdy kolejny jej krok, jednak czy był dla niej zagrożeniem, czy wybawieniem, przekonajcie się sami. :)

Meg Adams po raz kolejny pokazała, że jej wyobraźnia nie ma ograniczeń, a pomysły na fabułę są nieprzewidywalne i bardzo dobrze dopracowane. Tak jak wspomniałam wyżej, zabrakło mi jedynie większej ilości dialogów, ale cóż, teraz już nic z tym nie zrobimy. Czy polecam tę książkę? Oczywiście, ja świetnie się przy niej bawiłam i na pewno w przyszłości do niej powrócę. Wam mogę zagwarantować miły i emocjonujący wieczór z tą lekturą. Ja daję jej 6/10.

Polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.


wtorek, 10 stycznia 2023

 Agata Polte - „Prosty zakład”


Siedemnastoletnia Octavia Crane tuż przed rozpoczęciem ostatniego roku w liceum przeprowadza się do Sunnyvale – małego miasta w Kalifornii. Dziewczyna, zanim pójdzie na studia, zamierza po prostu przetrwać kolejne miesiące i unikać problemów, bo tych i tak jej nie brakuje.
Jednak pewnego wieczoru przypadkiem trafia na imprezę bogatych, rozpuszczonych nastolatków, którzy kłopoty mają we krwi. Octavia przekonuje się o tym, gdy pomaga Cassidy i otrzymuje od niej ciekawą propozycję – ma rozkochać w sobie Caleba Jenkinsa. Chłopak jest kapitanem szkolnej drużyny siatkarskiej, a razem z przyjaciółmi bawi się dziewczynami, którym później niszczy życie. Dzięki Octavii role miałyby się odwrócić i to on przegrałby we własnej grze.
Zadanie wydaje się bardzo proste.
Tylko czy uczucie, które się pojawi, też takie będzie?

Bardzo lubię pióro Agaty i zawsze z ogromną przyjemnością sięgam po jej książki, dlatego, gdy otrzymałyśmy propozycję zrecenzowania „Prostego zakładu”, nie wahałam się ani chwili. Przeczytałam większość wydanych książek autorki i już mniej więcej wiedziałam, czego mogę się spodziewać, byłam pewna, że gdy zacznę czytać, nie zawiodę się. I dokładnie tak było. Bawiłam się przy niej świetnie. Historia tu przedstawiona wciągnęła mnie od pierwszych stron, jest lekka, przyjemna i świetnie napisana. Występuje tu kochana przeze mnie relacja hate – love, akcja przenosi nas ponownie do czasów liceum, gdzie wydarzenia tu opisane, czasami się zdarzają. Nie było tu ani chwili nudy, ponieważ fabuła, z każdą kolejną stroną coraz bardziej się rozwijała i zachęcała mnie do tego, abym jak najszybciej chciała dotrzeć do zakończenia i tu ogromne moje zaskoczenie, ponieważ umknął mi gdzieś fakt, że będzie więcej niż jeden tom. Samo zakończenie bardzo mnie zaskoczyło i pozostawiło z ogromnym znakiem zapytania, tego zdecydowanie trzeba pogratulować autorce, że ma świetne pomysły i doskonale wie, jak sprawić, aby czytelnik czekał z niecierpliwością na kolejny tom.

Jeżeli chodzi o głównych bohaterów, to Caleb i Octawia stanowili bardzo zgrany duet, mnóstwo humoru, docinek, ale i smutku. Tworzyli iście wybuchową parę. Chociaż większą moją sympatią cieszył się Caleb, był on jednak niezłym ziółkiem, ze swoimi znajomymi mieli swój głupi zwyczaj, że w czasie wakacji rozkochują w sobie dziewczyny, by później w czasie szkoły uprzykrzyć im życie. Octawia swoim zachowaniem momentami mnie denerwowała, była dość wkurzającą bohaterką, ale nie do tego stopnia, aby zepsuła całą lekturę. Podobało mi się natomiast iskrzenie pomiędzy nimi, ich wspólne docinki i rozmowy. Zabrakło mi tu jednak wątku ojca Octawii, został potraktowany troszkę po macoszemu, jest tu tak jakby zapomniany, rozumiem, że dużo pracował, jednak było go tu zdecydowanie za mało.

Całą książkę oceniam na bardzo dobrą, bawiłam się przy niej świetnie i na pewno sięgnę po kontynuację. Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę powieść, mogę zagwarantować lekki i przyjemny wieczór przy tej lekturze. Ja z niecierpliwością wyczekuję kolejnych powieści autorki, ponieważ uwielbiam jej pióro. Daje jej 8/10.

Polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.


poniedziałek, 9 stycznia 2023

 

Penelope Ward

„The crush. Zanim nas przyłapią”


Kiedy Farrah miała czternaście lat, podkochiwała się w najlepszym przyjacielu swojego starszego brata ? uczucia do Jace'a były jej słodką tajemnicą. Wtedy wydawało się to całkiem niewinne i nawet zabawne. Ale beztroska nie trwała długo. Pewnego dnia, podczas powrotu z pracy do domu, rodzice Farrah i Jace zostali napadnięci, odurzony narkotykami bandyta zaczął strzelać. Rodzice dziewczyny zginęli, chłopak został lekko ranny. Dla Farrah i jej brata Nathana zaczęły się trudne czasy, tym trudniejsze, że Jace wyjechał z miasta.

Po kilku latach wrócił. Aby pomóc rodzeństwu związać koniec z końcem, zgodził się zamieszkać w ich domu. W dalszym ciągu traktował Farrah jak małą siostrzyczkę - dbał o nią i ją chronił. Niespodziewanie coś się zaczęło zmieniać. Dziewczyna budziła w nim zupełnie inne uczucia. Musiał je jednak ukrywać, to przecież młodsza siostra jego najlepszego przyjaciela. Sytuacja była tym bardziej kłopotliwa, że również dziewczęce zauroczenie Farrah przerodziło się w namiętną miłość.

Oboje zdawali sobie sprawę, że Nathan nigdy nie zaakceptowałby ich związku. Krucha stabilność, jaką osiągnęła ich mała, dziwna rodzina, zawaliłaby się jak domek z kart. Tylko jak długo można tłumić uczucie? I co zrobić, gdy tęsknota za wtuleniem się w ramiona ukochanej osoby staje się zbyt silna?

Sekretne pragnienia powinny do końca pozostać w ukryciu...

„Nie pozwólcie, by ktoś powiedział wam, że nie powinniście kogoś kochać. A czasami ten negatywny głos, który musicie zignorować, okazuje się być waszym własnym głosem.”

To już moje któreś tam z kolei spotkanie z twórczością Penelope Ward i kolejne, przy którym dobrze się bawiłam. Życie Farrah zmieniło się w chwili, kiedy straciła rodziców. Jej prawnym opiekunem, stał się starszy brat, z którym ledwo wiązała koniec z końcem. Jace, jest przyjacielem Nathana, który po latach wraca na Florydę, by pomóc ojcu w prowadzeniu firmy. Widząc, że jego najlepszy kumpel i jego siostra, mają problemy finansowe, postanawia im pomóc, wynajmując u nich pokój. Dziewczyna od dawna była zakochana w przyjacielu swojego brata, ale ta miłość była zakazana i skazana na porażkę. Jego powrót na nowo przypomniał jej o uczuciach, które są ciężkie do ujarzmienia. Jace’owi Farrah także nie jest obojętna. Dorosła i wygląda zupełnie inaczej niż kilka lat temu...

Czy ta dwójka nadal będzie tłumiła swoje uczucia, czy w końcu pozwolą na to, żeby wybuchły?

Penelope Ward ma to do siebie, że w swoje opowieści wplata wiele emocji, które momentalnie trafiają w czytelnika. Lubię jej pióro, ponieważ potrafi mnie wciągnąć w swoje historie, nie pozwalając ani na chwilę oderwać się od czytanej lektury. Farrah i Jace to dwójka bohaterów, którzy coś w swoim życiu przeżyli. Ona i brat stracili w tym samym czasie oboje rodziców, a Jace był świadkiem tej zbrodni. Całą trójkę to naznaczyło, ale przecież musieli żyć dalej. Mimo wszystko ta tragedia ciągle w nich tkwiła i ciężko z nią było sobie poradzić. Jace się od tego odciął i wyjechał, aczkolwiek wracając po latach na Florydę, wcale mu łatwiej nie było. Bardzo polubiłam tego bohatera, bo okazał się troskliwy, pomocny i zawsze był dla Nathana i Farrah oparciem. Chociaż nie podobało mi się jego pewne zachowanie, bo podjął decyzję w pośpiechu, bólu i myślał, że uciekanie od problemów wszystko rozwiąże. Jednak tak się nie stało. Nie na darmo się mówi, że rozmowa może rozjaśnić umysł, ale gdyby tak się stało, to ta opowieść, musiałaby się wtedy trochę inaczej potoczyć, a Pani Ward miała po prostu na nią swój własny pomysł, który przelała na papier. Natomiast Farrah to dziewczyna naprawdę silna i dojrzała jak na swój wiek. Polubiłam jej osobę, bo niczego nie udawała. Próbowała oprzeć się pokusie, jaką był dla niej Jace, ale było to nie lada wyzwanie. Na przeszkodzie stał Nathaniel, którego oboje z Jace’em nie chcieli skrzywdzić.

Ogólnie fabuła, nie jest jakaś zaskakująca, bo jak mam być szczera, to wielu rzeczy się domyślałam i nie było dla mnie zaskoczeniem, że tak się akurat stało. Mimo wszystko autorka dodała do całego plotu emocje, które uratowały fabułę. Niestety jest jedna rzecz, do której muszę się przyczepić i są to literówki. Był ich ogrom, co obniży moją ocenę. Przez nie ciężko mi się czytało, bo wybijało mnie to z rytmu i gubiłam się w wątkach.

„The crush. Zanim nas przyłapią” to książka na jeden wieczór. Jeśli się nudzicie i nie wiecie, po co moglibyście sięgnąć, to polecam Wam tę pozycję. To taki można powiedzieć odmóżdżacz, który pozwoli Wam odetchnąć. Polecam i oceniam tę powieść 7/10.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red.


czwartek, 5 stycznia 2023

 Joanna Balicka - „Związani układem”



O Saincie McCannie, przyszłym dziedzicu brazylijskiej mafii, w Rio de Janeiro krąży opinia, że jest brutalnym i bezwzględnym człowiekiem. Jego przyszła żona zostaje bestialsko zamordowana, co krzyżuje plany mężczyzny dotyczące przejęcia potężnego biznesu. W jego świecie nie ma miejsca na żadne słabości, dlatego gangster musi jak najszybciej zastąpić ją inną kobietą.

Kandydatka znajduje się pozornie przypadkiem. Rudowłosa, pyskata, nieznosząca nakazów Asteria Hunter jest bardziej związana ze światem Sainta, niż mu się wydaje. Dorastała jako córka agenta, który zajmował się sprawą brazylijskiego podziemia.

Oboje traktują związek jako umowę. On nie kryje swojej bezwzględności, ale ona nie będzie się przed nim chować. Urok kobiety nie powstrzymuje Sainta przed dokonaniem krwawej zemsty. Jednak mężczyzna nie ma pojęcia, że Asteria zamierza pokrzyżować mu plany.

Krew. Wszędzie była krew. Jej rdzawy zapach nie był mi obcy. Jak dotąd nosiłem go niczym perfumy, działał na mnie jak środek uspokajający. Ten zaś miał inną nutę. Nie był brudny. Pachniał nienawiścią.”

„Związani układem” to moje drugie spotkanie z twórczością autorki. Pierwszą opowieścią, którą przeczytałam był „Korepetytor”, który niestety nie przypadł mi do gustu, jeśli mam być szczera, po tamtej opowieści najpierw powiedziałam sobie, że więcej po książki autorki nie sięgnę, a jednak... Gdy w zapowiedziach zobaczyłam tę mroczną, ale boską okładkę nie popatrzałam na autora, tylko przeczytałam opis, dopiero później zauważyłam, że Asia jest autorką tej powieści, pierwsza myśl, jaka pojawiła się w mojej głowie, kurczę, moje pierwsze spotkanie z nią do udanych nie należało, ale może warto dać jeszcze jedną szansę. I bardzo się ciesze, że sięgnęłam po jej najnowszą serię, ponieważ mi się podobała, nie w 100 procentach, ale w 80 na pewno. Autorce w porównaniu do tego, co czytałam wcześniej, zdecydowanie poprawił się warsztat pisarski, dzięki czemu przez tę książkę dosłownie się płynęło. Fajne jest to, jak poprowadzona jest fabuła, nie ma tu nudy, w odpowiednich momentach dokładana jest akcja, aby zachęcić czytelnika, jak najbardziej do tego, żeby poznać zakończenie pierwszego tomu i z niecierpliwością wyczekiwać kontynuacji. Jest tu wszystko to, co w tego typu książkach uwielbiam, mrok, tajemnice, intrygi, pożądanie, ale i mocni bohaterowie. Ale żeby nie było zbyt idealnie, to Asteria momentami swoim zachowaniem działała mi na nerwy. Dużo nadrabiał tu Saint, który jest genialnie wykreowany. Od samego początku jest mężczyzną z krwi i kości, rządził twardą ręką i do końca był brutalny i nieprzewidywalny, co było dla niego zdecydowanie na korzyść, ponieważ przy jego rozdziałach za każdym razem szybciej biło mi serce. Co jeszcze jest na plus w tej opowieści, porachunki, oj tu działo się naprawdę wiele, było brutalnie, krwawo i mega mi się to podobało, właśnie tego od mafii oczekuje, a nie słodko pierdzącego romansu, gdzie mafii jest tyle, co kot napłakał. Na koniec wspomnę dosłownie kilkoma słowami o zakończeniu, które jest poruszające i złamało mi serce, dlatego tym bardziej czekam na kontynuację, mam nadzieję, że niedługo.

Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę opowieść, nie jest ona jednak dla osób o słabych nerwach i ostrzeżenie znajdujące się na samym początku książki jest adekwatne do tego, co znajdziemy wewnątrz, ale wiadomo im bardziej popaprana historia, tym ja bardziej jestem nią zachwycona. Czy ją polecam? Oczywiście, z czystym sumieniem daję jej 8/10 i mam nadzieję, że więcej na twórczości autorki się nie zawiodę, o ile będą utrzymane na tym samym poziomie, co „Związani układem”. :)

Polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.


 

Monika Magoska-Suchar

„Mr Darcy. Randka w ciemno z milionerem”

Na wojnie i w miłości wszystkie chwyty są dozwolone, zwłaszcza gdy wygraną może stanowić serce pociągającego milionera

Mr Darcy to pseudonim znanego na całym świecie autora bestsellerowych romansów. Tożsamość milionera pozostaje tajemnicą. Nigdy nie ujawnił przed fanami swojej twarzy, nie zdradził żadnych informacji o prywatnym życiu i nie pojawił się w mediach.

Wszystkie osoby z najbliższego otoczenia Claire Abramson wiedzą, że kobieta jest wielką fanką twórczości pisarza. Zna na pamięć jego powieści, ponieważ to one pozwoliły jej przetrwać najmroczniejszy okres w życiu. Claire mocno utożsamia się z przeżyciami bohaterów książek Mr Darcy’ego, zakłada więc, że mężczyzna, który je napisał, jest jej pokrewną duszą.

Niespodziewanie przed kobietą pojawia się niepowtarzalna szansa na poznanie pisarza i zawalczenie o jego serce. Hitem świątecznej ramówki telewizyjnej ma stać się bowiem randkowy reality show, którego uczestniczki będą walczyły o względy Mr Darcy’ego. Claire wygrywa casting i dostaje się do programu. Czy tajemniczy milioner naprawdę okaże się mężczyzną jej marzeń?

To moje pierwsze spotkanie z piórem autorki. Wiele razy obiło mi się o uszy, że jej książki nie są fajne, że autorka nie umie pisać i szkoda tracić na jej opowieści czas. Jednak ja jestem z tych osób, które wolą się same przekonać, czy rzeczywiście tak jest, dlatego zgłosiłam się do recenzji „Mr Darcy”. Muszę przyznać, że przeczytałam tę lekturę nie wiadomo kiedy. Pani Monika pisze z lekkością, dzięki czemu kartki po prostu same się przewracały. Może na początku pokrótce napiszę, o czym jest ta powieść. Mamy tu Claire, która mieszka w miasteczku Woodheaven, prowadzi z przyjaciółką kawiarnię i jest fanką pisarza, który ukrywa się pod pseudonimem Mr Darcy. Można by sobie pomyśleć, że wiedzie spokojne życie, aczkolwiek jest zupełnie odwrotnie. Niedługo może stracić biznes, na którym ogromnie jej zależy. Zresztą z tym samym problemem borykają się tez inni mieszkańcy Queens, a to wszystko za sprawą ogromnej firmy telewizyjnej, która zakupiła część dzielnicy, gdzie wielu przedsiębiorców prowadzi swoje biznesy. Pewnego dnia wpada na mężczyznę, który stopniowo zacznie odmieniać jej życie, tylko czy na lepsze? Do tego owa stacja telewizyjna ma zamiar wypuścić świąteczne reality show, gdzie do wygrania będzie spotkanie z pisarzem Mr Darcym, którego tożsamości nikt nie zna. Taka szansa nie może przejść Claire obok nosa.

Kim jest ów Mr Darcy?

W jaki sposób poznany mężczyzna odmieni życie Claire?

Czy mnie ta książka porwała? W pewnym sensie tak, chociaż nie do końca. Autorka podzieliła tę historię na dwie części, z czego pierwsza przypadła mi naprawdę do gustu. Claire okazała się waleczną babką i nie zważała na konsekwencje swoich czynów, kiedy chodziło o dobro mieszkańców i jej samej. Nie raz wpadała w tarapaty, ale te i tak jej nie zastopowały przed wpadaniem w kolejne. Okazała się dziewczyną z jajami, ciętym językiem, ale w głębi serca była złamana. Doświadczenia z przeszłości nie dają o sobie zapomnieć, dlatego stara się być ostrożna w zaufaniu drugiej osobie. Jak wcześniej wspomniałam, pewnego dnia wpadła na mężczyznę, który zaczął stawać jej się bliskim, ale ukrywał przed nią ogromną tajemnicę. Polubiłam nawet Duncana, bo dążył do obranych sobie celów. Cóż, po drodze krzywdził ludzi, ale był też biznesmenem i nie zwracał na to uwagi. Mimo to był opiekuńczy i z sercem na dłoni. Co do tej drugiej części książki, to mam mieszane uczucia. Podobał mi się pomysł z Mr Darcym i tym reality show oraz dozą wątku kryminalnego, jednak nie mogłam zdzierżyć Claire. Tak jak ją lubiłam wcześniej, tak tu mi działała na nerwy. Zachowywała się jak rozkapryszony bachor, który nie dał sobie niczego wyjaśnić. Serio, miałam ochotę wejść do tej książki i nastukać ją po tym pustym łbie. Jak już się w miarę uspokoiła, to łykała to, co ktoś jej powiedział, jak pelikan i wracało wszystko do punktu wyjścia. Brzydziła się kłamstwem, bo kto by się nim nie brzydził, ale nie do przesady. Miałam nawet takie chwile i żałowałam, że nie przysypał jej śnieg tak, żeby nie mogła spod niego wyjść :D

Niektóre wątki były jak dla mnie za mało rozwinięte, chociażby ten z przyjacielem Duncana, a w szczególności sytuacja, która miała miejsce pod koniec książki. Były też takie, które w moich oczach wydawały się nierealne, ale nie chcę pisać, o co chodzi, bo mogłabym zaspojlerować. Miejscami było słodko, aż za słodko, jak dla mnie. Ogólnie przewidziałam całą fabułę i domyślałam się, jak to wszystko się skończy. Nawet tytułowy Mr Darcy, nie był żadną tajemnicą, bo nawet nie trzeba było się domyślać, kim on jest. Szkoda, że nie było żadnego elementu zaskoczenia, bo ja właśnie uwielbiam takie zabiegi w książkach. Niestety przez Claire muszę obniżyć swoją ocenę, bo naprawdę napsuła mi krwi. Na pewno jeszcze sięgnę po jakąś książkę Pani Moniki, bo może będę bardziej zadowolona z tego, co dostanę.

„Mr Darcy. Randka w ciemno z milionerem” to lektura na raz, do której raczej już nie wrócę. Jeżeli szukacie czegoś, co szybko się czyta i gdzie można się trochę pośmiać, to śmiało sięgajcie po tę pozycję, ale przygotujcie się na wkurzającą bohaterkę. Autorka zdecydowanie umie pisać, tylko może nie zrealizowała i nie przemyślała z dokładnością pomysłu, który chciała czytelnikom przedstawić. Jesteśmy tylko ludźmi i niestety wszystkim nie dogodzimy :)

Oceniam książkę 6/10.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Niegrzecznym Książkom.


wtorek, 3 stycznia 2023

 

Penelope Douglas

„Nightfall”


Czwarty tom bestsellerowej serii "Devil’s Night”!
Will Grayson uwielbiał łapać swoją małą myszkę Emory Scott w pułapki, kiedy byli jeszcze w liceum. W ciemnych szkolnych korytarzach nikt nie mógł się zorientować, że Pan Popularny ma słabość do pewnej cichej, zamkniętej w sobie dziewczyny, którą lubił torturować.

Jednak Emory była świadoma, że Will ma powód, żeby jej nienawidzić. Wszystko, co się wydarzyło, było jej winą. Wiedziała o tym i akceptowała to. I nie żałowała niczego.
Obecnie są zamknięci w miejscu, które pomimo luksusów jest tak naprawdę swego rodzaju więzieniem. Will i jego mała myszka. Chłopak, który zawsze przypominał bardziej nieokiełznane zwierzę niż nastolatka. Dziki, pewny siebie, nieprzestrzegający żadnych reguł. Teraz dostał wspaniały prezent: jego mała myszka przyszła do niego i już nie ucieknie.

„Zło nie istnieje. Jest tylko wymówką ludzi poszukujących prostych odpowiedzi na skomplikowane pytania, ponieważ są zbyt leniwi, by zastanowić się nad czymś głębiej. Wszystko ma swój powód.”

„Nightfall” to już czwarty tom serii Devil’s Night. Bardzo lubię twórczość Penelope Douglas i jest to jedna z moich ulubionych autorek. Po cykl Devil’s Night sięgnęłam z czystej przyjemności, ponieważ wiedziałam, że pisarka zafunduje mi istny rollercoaster emocjonalny. I oczywiście na początku tak było. Jednak z tomu na tom przekonywałam się o tym, że ilość stron, nie świadczy o jakości książek. Nie będę ukrywać, że z opowieścią Willa oraz Emory miałam problem. Na pewno przytłoczyła mnie właśnie ilość stron, bo z książki na książkę, opowieści stawały się dłuższe, co nie zawsze służy całokształtowi. Uważam, że niektóre sytuacje i opisy, były wciskane na siłę. Ponad dwieście stron można, by było lekko usunąć, bo one zupełnie nic nie wnosiły do fabuły. Ja je nazywam po prostu zapychaczami. Już dawno zaczęłam czytać tę lekturę, ale niestety musiałam robić to na raty, bo co wzięłam to tomisko do ręki, przechodziła mi ochota na czytanie.

Oczywiście, nie mówię, że ta lektura była zła, czy coś w ten deseń, ale według mnie najsłabsza z dotychczas przeze mnie przeczytanych z tego cyklu. Mimo wszystko jakieś plusy się znalazły, żeby nie było wszystko na nie :D Fajnym zabiegiem były dodane przez autorkę rozdziały, z tego, co się działo w przeszłości. Dzięki nim mogliśmy śledzić, jak rozwijała się relacja naszych głównych bohaterów. Po Willu spodziewałam się dużo więcej, bo pojawiał się w poprzednich tomach i dał się jako tako poznać, ale w swojej historii, nie wiem, jakoś czegoś mi u niego zabrakło. Niby i on oraz Emory w jakiś sposób zostali naznaczeni przez życie, ale kurczę, nie kupiło mnie to stuprocentowo. Co do dziewczyny, to podobało mi się to, jak się zmieniała i przestała być szarą myszką. Nie daje trzymać się przy nodze i ma własne zdanie. Miło została także ukazana przyjaźń pomiędzy chłopakami i to, jak ważna jest rodzina.

Przyznam się szczerze i bez owijania w bawełnę, że mam nie lada problem z napisaniem tej recenzji, ponieważ ciężko było mi przebrnąć przez książkę, co spowodowało, że pozapominałam, co się działo na początku i w środku (nie wszystko, ale były takie chwile, że musiałam się cofać, żeby sobie przypomnieć pewne sytuacje). Właśnie dlatego nie lubię czytać tak długich opowieści, a siedemset czterdzieści dziewięć stron, to dla mnie lekka przesada, bo naprawdę było sporo zapychaczy, chyba tylko po to, żeby nastukać więcej stron. Autorka wprowadziła nowe postacie, przez które miejscami się gubiłam w fabule. Myślę, że nie będę się rozpisywać, bo naprawdę ciężko mi się tę opinię pisze. Jest krótka i być może nie dowiedzieliście się z niej za wiele, ale normalnie chyba pierwszy raz, nie wiem, jak ubrać w słowa to, co chcę przekazać. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Mimo wszystko nie mam zamiaru zniechęcać Was do tej opowieści, bo to, że mnie ona nie przypadła do gustu, nie znaczy, że z Wami też tak będzie. „Nightfall” zbiera naprawdę wysokie oceny i dobre opinie, więc nie ma, co się zrażać. Jeśli czytaliście poprzednie części, to poznajcie i tę, bo otrzymacie tu wiele odpowiedzi na pytania, które sobie zapewne wcześniej zadawaliście. Ja oceniam książkę 5/10.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.

 


 

Sara Cate

„Pochwała”

Charlotte Underwood ma za sobą nieudany związek, który sprawił, że wpadła w całą masę kompleksów. Teraz potrzebuje kogoś, kto przekona ją, że jest wystarczająco dobra, żeby się komuś spodobać, być kochaną i szanowaną.

Jednak wydaje się, że człowiek, który sprawia, że Charlie coś do niego czuje, nie jest tym odpowiednim. To nowy szef kobiety – bardzo zamożny mężczyzna dwa razy starszy od niej. Żeby było jeszcze gorzej, to ojciec jej byłego faceta.

Istnieje więc mnóstwo powodów, aby kobieta trzymała się od niego z daleka. Zamiast tego zgadza się robić rzeczy, których sekretarka zdecydowanie nie powinna robić. Na co jest gotowa Charlie, aby zasłużyć na pochwałę od szefa?

„Nie jestem w stanie oddychać. Nie mogę się ruszyć. Nie mogę nic zrobić, bo w jego rękach stałam się bezbronną ofiarą. On jest lwem, a ja potulną gazelą tkwiącą w jego paszczy.”

„Pochwała” otwiera cykl Salacious Players Club. Dostajemy tu historię Charlotte, która rozstała się z chłopakiem, który wprowadzał ją w kompleksy. Ledwo wiązała koniec z końcem, ale nie była leniwa i pracowała na dwa etaty. Pewnego dnia trafia do biura postawnego mężczyzny, by odebrać coś, co do niej należy. Spotkanie to przebiega w dość nietypowy sposób, kończąc się zażenowaniem. A jeszcze, żeby było mało, to Emerson proponuje Charlie pracę na stanowisku sekretarki. Dziewczyna nie wacha się ani chwili, gdyż potrzebne jej są pieniądze. Jednakże nie przewidziała, że godząc się na tę posadę, jej życie zacznie się zmieniać i odkryje w sobie upodobania, o których wcześniej, by nie pomyślała. Wszystko mogłoby się wydawać akceptowalne, aczkolwiek Emerson, jest od niej dziewiętnaście lat starszy i do tego jest ojcem jej byłego chłopaka.

Jak potoczą się losy Charlotte?

To moja pierwsza recenzja w nowym roku i cieszę się, że będzie pozytywna, ponieważ ta książka naprawdę mi się podobała. Gdy przeczytałam po raz pierwszy jej opis, trochę się obawiałam, żeby główny bohater, nie był jakimś starym dziadem, podchodzącym pod sześćdziesiątkę, ale na szczęście tak nie było. Jakoś wcześniej nie przyglądałam się okładce i nie wiedziałam, czego się mogę po tej opowieści spodziewać. Dopiero w domu zauważyłam, że ma akcenty BDSM-u i buzia mi się rozszerzyła w ogromnym uśmiechu, bo lubię takie klimaty. Byłam ciekawa, w jaki sposób autorka pociągnęła tę lekturę. Był klub, który miał za zadanie pozwolić innym, którzy mają swoje fetysze i upodobania, spełniać w nim swoje fantazje. Jak mam być szczera, to odrobinę było dla mnie za łagodne, bo spodziewałam się czegoś mocniejszego, ale nie było źle. Z drugiej strony mamy relację Charlotte i Emersona. Była ona zakazana, ponieważ Charlie łączyło uczucie z synem głównego bohatera i on uważał, że jest to niestosowne. Co z tego, że Beau, nie był już w związku z Charlotte, dla niego po prostu było to nie na miejscu. Z drugiej strony chemia między nimi była tak namacalna, że wylewała się praktycznie z każdej strony tej książki. Emerson był jednym z właścicieli Salacious klubu, który również miał swoje upodobania. Był dominem i lubił, kiedy kobiety mu się podporządkowywały. Miał swój cel w tym, że zatrudnił Charlie, ale wszystko zaczęło mu się wymykać spod kontroli. Jak na faceta lubiącego dominację, był opiekuńczy, wyrozumiały i pomocny. Polubiłam go i jak dla mnie został on naprawdę ciekawie przez autorkę stworzony. Natomiast Charlotte to dziewczyna, która nie zna poczucia własnej wartości. Co do swojej osoby, jest negatywnie nastawiona i nie widzi tego, że jest dobrym i wspaniałym człowiekiem. Jej postać jest charakterystyczna, intrygująca i z ogromnym zaciekawieniem śledziłam jej losy. Dzięki małej pomocy ze strony Emersona otwiera się i rozkwita, ale to już sobie sami będziecie musieli zaobserwować, czytając tę historię.

Jak wyżej wspomniałam, ta powieść jest z wątkiem BDSM, chociaż mnie akurat go zabrakło, bo zdecydowanie powinno być więcej scen, by czytelnik miał wyobrażenie, jak taki klub prosperuje. No, ale to moje zdanie. Oczywiście było seksownie i te sceny rozpalają do czerwoności! Podobała mi się relacja, jaką stworzyli Charlie z Emersonem. Wzajemnie się uzupełniali, jednak na przeszkodzie stał im, cieniem kładący się, Beau. Jak z tego wybrną? Na to pytanie dostaniecie odpowiedź w tekście. Cates ma lekki styl pisania, co zaowocowało tym, że książkę czyta się momentalnie. Ja bardzo szybko ją przeczytałam, ponieważ fabuła była fajnie poprowadzona i nie pozwoliła mi się nudzić.

Podczas czytania miałam chwile, kiedy się śmiałam. Jedna scena, która mnie rozbawiła, była ta z poznania się Charlie i Emersona. Może to nie było opisane humorystycznie, jednak mnie rozśmieszyło.

 „Pochwała” to zdecydowanie udana historia, tylko ociupinkę zabrakło mi tego BDSM-u, ale tak poza tym, jestem na ogromne TAK. Jeżeli lubicie w książkach motywy różnicy wieku, zakazanego romansu, perwersji, relacji romans pomiędzy szefem a sekretarką, to ta pozycja jest zdecydowanie dla Was. Ja już zacieram rączki na drugi tom i mam nadzieję, że dostaniemy go bardzo szybko. Polecam i oceniam książkę na mocne 8/10.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.

 

 


  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...