poniedziałek, 16 stycznia 2023

 Sandra Ozolin - „My Best Friend's Big Brother”


Siedemnastoletnia Cassandra Murei mieszka sama z ojcem. Kiedy ten musi wyjechać na dwa tygodnie w delegację, dziewczyna ma spędzić ten czas u przyjaciółki Rose. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie starszy brat Rose – Collin Thompson.

Collin to kapitan drużyny futbolowej i… zarozumiały dupek, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki. On i Cassandra od razu zaczynają pałać do siebie niechęcią. W dodatku chłopak postanawia uprzykrzyć jej życie. Okazuje się, że nie bez powodu jej nie lubi – chce się zemścić za to, co matka Cass zrobiła w przeszłości.

Wydaje się, że dla tej dwójki nie ma szans na pojednanie i te dwa tygodnie będą dla Cassandry udręką, a nie posmakowaniem wolności. Jednak sprawy jeszcze bardziej się komplikują, kiedy podczas gry w butelkę Collin dostaje zadanie, by pocałować Cass.


Bardzo lubię młodzieżowe książki, czytanie ich sprawia mi ogromną przyjemność, ponieważ ponownie mogę przenieść się do moich nastoletnich lat i pierwszych miłości. Gdy zobaczyłam w zapowiedziach książkę Sandry, przyciągnęła mnie cudowna okładka, tak skromna, ale zarazem miła dla oka. W ostatnim czasie przeczytałam dość sporo powieści, w których bohaterowie mieli po naście lat i niestety nie były one dość dobre, dlatego też nie nastawiałam się na to, że ta będzie górnych lotów. O dziwo, byłam pozytywnie zaskoczona, ponieważ ta historia mi się podobała i to bardzo. Bawiłam się przy niej świetnie i spędziłam przy niej miły wieczór przy lampce wina, co więcej, byłam troszkę zawiedziona, że tak szybko się skończyła. Fabuła była przemyślana i ciekawie poprowadzona, ciągle coś się działo, dzięki czemu opowieść tu przedstawiona nie była nudna. Dostałam mnóstwo emocji, wiele fragmentów, które mnie samą zmuszały do głębszych refleksji na temat tego, co mam, co mogę mieć, co doceniam, a co nie. Książka jest przepełniona bólem i smutkiem, a także strachem Cass i Collina. Główni bohaterowie byli fajnie wykreowani i podobało mi się to, że mieli wspólną przeszłość i idealnie tu się sprawdza, powiedzenie, że pomiędzy nienawiścią a miłością jest cienka linia. Bardzo lubię takie relacje, podobało mi się to, że nie było tu nic na siłę przyśpieszane, tylko uczucia pomiędzy nimi pojawiały się stopniowo, chociaż już wcześniej coś się tam między tą dwójką działo, jednak nie chcę wam zbyt wiele zdradzić z fabuły. Fajne było też to, jak oni się nawzajem do siebie otwierali, jak pokazywali swoje uczucia i jak wpłynęło na nich to, co wydarzyło się w przeszłości, a uwierzcie mi to, co ich spotkało, szczególnie dla tak młodego wieku naprawdę nie było miłe i potrafiło naprawdę uderzyć w psychikę tak młodziutkiej osoby.

Książka ma niecałe trzysta stron, ale na mnie zrobiła bardzo dobre wrażenie, co więcej, mogłaby mieć ich nawet i więcej, ponieważ po takie lektury jak ta sięga się z ogromną przyjemnością. Otrzymałam w niej wszystko to, co w literaturze młodzieżowej uwielbiam, młodych, ale rozsądnych i na swój sposób dojrzałych bohaterów, całą paletę emocji, które odczuwałam całą sobą, czytając każdą kolejną stronę oraz piękną, ale zarazem poruszającą historię, która skłania do głębszych rozmyślań. Was gorąco zachęcam do przeczytania tej powieści, gwarantuję, że spędzicie z nią przyjemnie czas, a gdy zaczniecie ją czytać, nie odłożycie tej powieści nawet na chwilę, dopóki nie dobrniecie do ostatniej strony. Ja daję tej powieści 8/10.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...