Sara Cate
„Pochwała”
Charlotte Underwood ma za sobą nieudany
związek, który sprawił, że wpadła w całą masę kompleksów. Teraz potrzebuje
kogoś, kto przekona ją, że jest wystarczająco dobra, żeby się komuś spodobać,
być kochaną i szanowaną.
Jednak wydaje się, że człowiek, który
sprawia, że Charlie coś do niego czuje, nie jest tym odpowiednim. To nowy szef
kobiety – bardzo zamożny mężczyzna dwa razy starszy od niej. Żeby było jeszcze
gorzej, to ojciec jej byłego faceta.
Istnieje więc mnóstwo powodów, aby kobieta
trzymała się od niego z daleka. Zamiast tego zgadza się robić rzeczy, których
sekretarka zdecydowanie nie powinna robić. Na co jest gotowa Charlie, aby
zasłużyć na pochwałę od szefa?
„Nie jestem w stanie oddychać. Nie mogę się
ruszyć. Nie mogę nic zrobić, bo w jego rękach stałam się bezbronną ofiarą. On
jest lwem, a ja potulną gazelą tkwiącą w jego paszczy.”
„Pochwała” otwiera cykl Salacious
Players Club. Dostajemy tu historię Charlotte, która rozstała się z
chłopakiem, który wprowadzał ją w kompleksy. Ledwo wiązała koniec z końcem, ale
nie była leniwa i pracowała na dwa etaty. Pewnego dnia trafia do biura
postawnego mężczyzny, by odebrać coś, co do niej należy. Spotkanie to przebiega
w dość nietypowy sposób, kończąc się zażenowaniem. A jeszcze, żeby było mało, to
Emerson proponuje Charlie pracę na stanowisku sekretarki. Dziewczyna nie wacha
się ani chwili, gdyż potrzebne jej są pieniądze. Jednakże nie przewidziała, że
godząc się na tę posadę, jej życie zacznie się zmieniać i odkryje w sobie
upodobania, o których wcześniej, by nie pomyślała. Wszystko mogłoby się wydawać
akceptowalne, aczkolwiek Emerson, jest od niej dziewiętnaście lat starszy i do tego
jest ojcem jej byłego chłopaka.
Jak potoczą się losy Charlotte?
To moja pierwsza recenzja w nowym roku i
cieszę się, że będzie pozytywna, ponieważ ta książka naprawdę mi się podobała.
Gdy przeczytałam po raz pierwszy jej opis, trochę się obawiałam, żeby główny
bohater, nie był jakimś starym dziadem, podchodzącym pod sześćdziesiątkę, ale
na szczęście tak nie było. Jakoś wcześniej nie przyglądałam się okładce i nie
wiedziałam, czego się mogę po tej opowieści spodziewać. Dopiero w domu
zauważyłam, że ma akcenty BDSM-u i buzia mi się rozszerzyła w ogromnym uśmiechu,
bo lubię takie klimaty. Byłam ciekawa, w jaki sposób autorka pociągnęła tę
lekturę. Był klub, który miał za zadanie pozwolić innym, którzy mają swoje
fetysze i upodobania, spełniać w nim swoje fantazje. Jak mam być szczera, to
odrobinę było dla mnie za łagodne, bo spodziewałam się czegoś mocniejszego, ale
nie było źle. Z drugiej strony mamy relację Charlotte i Emersona. Była ona
zakazana, ponieważ Charlie łączyło uczucie z synem głównego bohatera i on uważał,
że jest to niestosowne. Co z tego, że Beau, nie był już w związku z Charlotte,
dla niego po prostu było to nie na miejscu. Z drugiej strony chemia między nimi
była tak namacalna, że wylewała się praktycznie z każdej strony tej książki.
Emerson był jednym z właścicieli Salacious klubu, który również miał swoje
upodobania. Był dominem i lubił, kiedy kobiety mu się podporządkowywały. Miał
swój cel w tym, że zatrudnił Charlie, ale wszystko zaczęło mu się wymykać spod
kontroli. Jak na faceta lubiącego dominację, był opiekuńczy, wyrozumiały i
pomocny. Polubiłam go i jak dla mnie został on naprawdę ciekawie przez autorkę stworzony.
Natomiast Charlotte to dziewczyna, która nie zna poczucia własnej wartości. Co
do swojej osoby, jest negatywnie nastawiona i nie widzi tego, że jest dobrym i
wspaniałym człowiekiem. Jej postać jest charakterystyczna, intrygująca i z
ogromnym zaciekawieniem śledziłam jej losy. Dzięki małej pomocy ze strony
Emersona otwiera się i rozkwita, ale to już sobie sami będziecie musieli
zaobserwować, czytając tę historię.
Jak wyżej wspomniałam, ta powieść jest z
wątkiem BDSM, chociaż mnie akurat go zabrakło, bo zdecydowanie powinno być
więcej scen, by czytelnik miał wyobrażenie, jak taki klub prosperuje. No, ale
to moje zdanie. Oczywiście było seksownie i te sceny rozpalają do czerwoności!
Podobała mi się relacja, jaką stworzyli Charlie z Emersonem. Wzajemnie się
uzupełniali, jednak na przeszkodzie stał im, cieniem kładący się, Beau. Jak z
tego wybrną? Na to pytanie dostaniecie odpowiedź w tekście. Cates ma lekki styl
pisania, co zaowocowało tym, że książkę czyta się momentalnie. Ja bardzo szybko
ją przeczytałam, ponieważ fabuła była fajnie poprowadzona i nie pozwoliła mi
się nudzić.
Podczas czytania miałam chwile, kiedy się
śmiałam. Jedna scena, która mnie rozbawiła, była ta z poznania się Charlie i
Emersona. Może to nie było opisane humorystycznie, jednak mnie rozśmieszyło.
„Pochwała” to zdecydowanie udana historia,
tylko ociupinkę zabrakło mi tego BDSM-u, ale tak poza tym, jestem na ogromne
TAK. Jeżeli lubicie w książkach motywy różnicy wieku, zakazanego romansu,
perwersji, relacji romans pomiędzy szefem a sekretarką, to ta pozycja jest
zdecydowanie dla Was. Ja już zacieram rączki na drugi tom i mam nadzieję, że
dostaniemy go bardzo szybko. Polecam i oceniam książkę na mocne 8/10.
Kasia
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz