wtorek, 30 czerwca 2020


Kinga Litkowiec - „Nie mój dług”
[Patronat medialny]


PODPISUJĄC PAKT Z DIABŁEM, MUSISZ PRZYGOTOWAĆ SIĘ NA WSZYSTKO.
Po śmierci ojca Jessica Turner zorientowała się, że ten zostawił po sobie długi. Co gorsza, to ona musi je spłacić. Szukając pomocy, trafiła prosto do piekła – domu Liama O’Dire’a, zwanego Diabłem Los Angeles.
Miał być jej nadzieją, ale szybko okazało się, że trafiła do człowieka, który wydał na nią wyrok śmierci.
„Mogę być twoim katem lub panem. Bez wahania zabiję cię tu i teraz”.
By uniknąć śmierci, podpisała pakt z diabłem, oddając mu duszę i ciało, a on bez skrupułów to wykorzystał.
Czy mężczyzna bez serca straci czujność, gdy zdeterminowana kobieta postanowi zagrać z nim w tę samą grę?
Jeśli liczysz na romantyczną historię, w tej książęce jej nie znajdziesz.
Tu nie ma miejsca na cenzurę i słodkie dialogi.
Czas na odważny i piekielnie mocny romans, który długo nie pozwoli Ci zasnąć.

- Masz być tym, kim ci każę. Możesz podpisać cyrograf z diabłem kotku. - Staje za moimi plecami i szepcze mi do ucha: - Podpisz, a twoje ciało stanie się moją własnością. Zrób to, jeśli nie chcesz umrzeć. Będziesz moja, aż uznam, że spłaciłaś dług. - Prostuję się , palcami przejeżdżając po moim policzku.
Patrzę w jego ciemne, niebieskie oczy, które niemal przeszywają mnie na wskroś. To prawda, on jest diabłem.”

Przez jakie piekło przejdzie Jessica?
Czy dziewczyna odpracuje swój dług?
Czy Liam naprawdę jest diabłem?

Wiem, że to nie koniec. Jestem tu krótko, ale jestem tego pewna. Ten diabeł dopiero ze mną zaczyna. Każe mi na wszystko patrzeć, a sam obserwuje moją reakcję, to go podnieca. Jest chory, a to przeraża mnie jeszcze bardziej. (…)
Każdy inny mężczyzna zakończyłby na tym, ale nie on, bo on nie jest człowiekiem. Jedyna jego ludzką cechą jest wygląd, choć i to dla niektórych mogłoby być dość wątpliwe. Bo ilu ludzi tak wygląda? To prawda, pod względem fizycznym jest idealny. Jednak jeśli chodzi o całą resztę, jest zepsuty do szpiku kości.”

Kinga Litkowiec zadebiutowała na polskim rynku wydawniczym książką „Miasto Mafii”, niedawno jednak trafiła w nasze ręcę jej druga propozycja „Nie mój dług”, pierwszej z nich jeszcze nie czytałam, ale teraz capnęłam historię Liama i Jess i ja piernicze co to jest za książka!! Mocna, bezlitosna, romantyczna, jestem świeżo po lekturze, a w głowie mam po prostu taki rozpiździel, że nie mogę zebrać myśli, aby sensownie napisać recenzję! Ta książka jest po prostu genialna!! Ja jej nie przeczytałam, ja dosłownie ją pochłonęłam i nie mogłam się oderwać od niej nawet na chwilę, a każda próba oderwania mnie od niej kończyła się dosłownie awanturą! Akcja towarzyszy nam już od pierwszych stron i trzyma w napięciu, aż do samego końca i nie będę ukrywała, że za to ucięcie na zakończeniu, miałam ochotę spuścić Kindze łomot (oczywiście to żart albo i nie :)). Jest to taka opowieść, która w momencie, gdy zaczynasz ją czytać, przestaje istnieć cokolwiek dookoła, tak było w moim przypadku, byłam tylko ja, Liam i Jess. Pragnęłam, jak najszybciej dotrzeć do końca, jednak gdy już do tego doszło, byłam zła sama na siebie, za to, jak durna byłam, że tak szybko ją skończyłam!

Bardzo, ale to naprawdę bardzo się cieszę, z narracji dwutorowej, przez co poznajemy bliżej Jess i Liama. On mężczyzna brutalny, bezwzględny, wydawać by się mogło bez serca, jednak jakieś małe odruchy człowieczeństwa jeszcze ma, podoba mi się to, jak walczył ze sobą, jak zmieniało się jego nastawienie, momentami zdrowo popieprzony, potrafił wyprowadzić mnie z równowagi swoim zachowaniem, chyba jako jeden z nielicznych bohaterów tych wszystkich książek, które przeczytałam, by za chwilę udobruchać mnie swoją uroczą wersją. Jess jest genialną postacią, z jednej strony kochana i posłuszna, ale za to jaka ciekawska, a z drugiej często pokazywała pazurki. Autorka znakomicie potrafi oddać uczucia bohaterów, to jak kruszył się mur postawiony wokół Liama, lęk, który przełamywała Jess, jeżeli każda jej książka będzie tak cudownie napisana, to Kinga nigdy nie uwolni się ode mnie, jako od swojej czytelniczki. :)

Nie mój dług” to historia, która powinna się znaleźć na liście każdego czytelnika, ponieważ jest to po prostu pozycja obowiązkowa do przeczytania. Bardzo erotyczna, mocno brutalna i piekielnie gorąca opowieść o połączeniu dwóch światów, piekła i nieba! Dziewczyna, która chce spłacić dług zaciągnięty przez swojego ojca u mężczyzny, który jest wcielonym diabłem... co się stanie, gdy anioł stanie u bram piekła? Jednak czy jesteście gotowi na wypieki na twarzy od ogromnej dawki pożądania? Dreszcze na ciele przez nieobliczalność Liama? Oraz motyle w brzuchu przez pojawiające się uczucie? Ja tej propozycji mówię stokrotne tak!!

Gorąco polecam!!

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję Kindze Litkowiec oraz Wydawnictwu WasPos.

poniedziałek, 29 czerwca 2020



Abbi Glines
“Vincent Brothers”


“Niełatwo sprawić, żeby konkretny chłopak zakochał się w tobie po uszy. A już na pewno nie taki, który odkąd pamiętasz, kochał twoją kuzynkę.”

Lana, odkąd pamięta, żyje w cieniu swojej kuzynki. Ash zawsze była tą ładniejszą, mądrzejszą - prawdziwą duszą towarzystwa i chodzącym ideałem. Do tego jej wybrankiem jest boski Sawyer Vincent, jedyny chłopak, którego Lana pragnie.

Kiedy jednak Ash i Sawyer zrywają ze sobą, dziewczyna wreszcie może odmienić los brzydkiego kaczątka. Sawyer ma złamane serce, a ona wystarczająco dużo miłości, aby je wyleczyć.

Lana decyduje się wziąć sprawy w swoje ręce. Czas wejść do gry i zawalczyć o uczucie, które może zaskoczyć wszystkich.

Książki Abbi Glines po prostu uwielbiam i byłoby to bardzo dziwne, gdyby w moich zbiorach, którejś zabrakło. Pamiętam jak dziś, że kiedy w zapowiedziach zobaczyłam pierwszą część cyklu The Vincent Boys, byłam w siódmym niebie. Słyszałam o tej serii i wiedziałam, że muszę ją mieć. W historii  Ash i Beau byłam zakochana i nie mogłam się doczekać kolejnej części poświęconej Sawyerowi. Niestety przyszło nam zdecydowanie na nią długo czekać, ale się w końcu doczekaliśmy i to najważniejsze. “Vincent Brothers” opowiada losy Sawyera i Lany. Chłopak został skrzywdzony. Jego ukochana dziewczyna go zostawiła i postanowiła się związać z jego bratem. Sawyer przeżył to rozstanie bardzo mocno i ciągle w głębi serca kocha Ash. Jednak pewnego dnia w jego życie wkracza kuzynka Ashton - Lana. Dziewczyna od zawsze kochała Sawyera, ale on był dla niej nieosiągalny. Do tego była szarą myszką, na którą chłopak i tak by nie zwrócił uwagi, ponieważ był zakochany po uszy w Ash. Jednak Lana po ich rozstaniu postanawia przyjechać na wakacje do kuzynki i zdobyć serce Sawyera, aczkolwiek nie sądziła, że może się to okazać nieco trudne. Czy nowa miłość jest najlepszym eliksirem na wyleczenie złamanego serca? Czy Sawyer będzie w stanie otworzyć się na inny związek? Ja odpowiedzi na te pytania znam i teraz Wasza kolej, aby się tego dowiedzieć.

Muszę przyznać, że ta lektura zdecydowanie przypadła mi do gustu. Jak się dopadłam do książki, to przeczytałam ją w cztery godziny. Byłam bardzo ciekawa, jak autorka poprowadzi losy Lany i Sawyera.  On był załamany, a ona zdeterminowana. Sawyer nie potrafił się wyleczyć z Ash, ale przy Lanie o niej zapominał i stawał się całkiem inny. Za to Lana, żeby przypodobać się chłopakowi, zmieniła swój wizerunek. Chemia między nimi była wręcz namacalna. Ciągnęło ich non stop do siebie, ale gdzieś zawsze ciągnął się za nimi cień Ash. Ona była szczęśliwa w związku z Beau, a dla Sawyera było to ciężko zaakceptować. Niektóre sytuacje z Sawyerem w roli głównej mnie denerwowały, że miałam ochotę temu cymbałowi przyłożyć w łeb. Miał praktycznie na wyciągnięcie ręki piękną dziewczynę, ale zawsze zrobił coś takiego, że ją od siebie odpychał. Lana może i była zdeterminowana, żeby rozkochać w sobie Sawyera, ale zaczynała sobie odpuszczać, do tego miała też kłopoty rodzinne. Rzadko się komuś zwierzała, a kiedy postanowiła to zrobić i podzielić się tym z Sawyerem, on ją po prostu odpychał. 

“Po policzku popłynęła mi kolejna łza. Rozsunęłam wejście do namiotu. Odsunęłam śpiwór tak daleko, jak się dało od posłania Sawyera, zwinęłam się w kłębek i się rozpłakałam. Bo tata już mnie nie chciał. Bo marzenia o studiach stały się nierealne. I pozwoliłam sobie na wiarę, że Sawyer mógłby się we mnie zakochać.”

Mimo to sądzę, że naprawdę ta książka jest godna uwagi. Autorka zastosowała tu dwutorową narrację, dzięki której mamy możliwość zajrzeć w głąb umysłów głównych bohaterów. Cała fabuła została poprowadzona fajnie i ciekawie, postacie drugoplanowe dobrze się wkomponowały w całą opowieść i nadały jej jeszcze lepszej wyrazistości. Abbi Glines ma naprawdę lekki styl pisania, przez co potrafi wciągnąć do głębi czytelnika w świat, który wykreowała i daje nam, czytelnikom możliwość wejść do niego całym sobą i pozwala przeżywać z nimi wszystkie ich perypetie.

Ten cykl jest raczej skierowany w stronę młodzieży i opowiada o pierwszej miłości, złamanym sercu, przyjaźniach, to i tak potrafi wywrzeć w czytelniku wiele emocji i nawet taka osoba jak ja (trzydziestodwuletnia baba) może przeczytać i dobrze się przy tym bawić. Pisarka potrafi naprawdę idealnie żonglować emocjami i ubierać je w piękne słowa oraz sytuacje.

Reasumując “Vincent Brothers” to historia, która pokazuje, że mimo złamanego serca możemy się ponownie otworzyć na miłość. Jedyne, co nam do tego potrzeba, to ta właściwa osoba. Historia Sawyera i Lany do łatwych nie należy, ale jak to się mówi, że po burzy zawsze wychodzi słońce.
Gorąco polecam!

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Young.

Wydawnictwo Young « Ebooki - Księgarnia ebookpoint.pl



Cora Reilly
“Złączeni pokusą”
[Patronat medialny]


“Masz tylko to jedno życie, Lily. Wykorzystaj je jak najlepiej. Żałuję, że ja tego nie zrobiłam. A teraz jest już za późno. Nie chcę, żebyś skończyła tak jak ja, żebyś patrzyła wstecz na życie pełne zmarnowanych szans czy marzeń. Nie pozwól, żeby życie cię ominęło. Jesteś odważniejsza ode mnie, na tyle odważna, żeby móc walczyć o swoje szczęście.” 

Liliana Scuderi zakochała się w Romero od pierwszego wejrzenia i mimo upływu lat jej uczucia wobec niego się nie zmieniły. Teraz, kiedy jest już w wieku, którym według mafijnych standardów może wziąć ślub, ma nadzieję, że w przeciwieństwie do swoich sióstr sama będzie mogła wybrać sobie męża.

Jednak ojciec obiecuje ją mężczyźnie, który jest od niej dwa razy starszy. Dziewczyna stara się wpłynąć na zmianę tej decyzji, lecz traci nadzieję, gdy jej błagania nie przynoszą żadnych efektów.

Romero od początku ignorował Lily. Jej wiek oraz pozycja sprawiały, że nie zwracał na nią uwagi. Jednak teraz dziewczyna nie jest już podlotkiem tylko młodą kobietą. Romero pragnie jej, choć została obiecana innemu, a to może zapoczątkować wojnę nowojorczyków z chicagowskim oddziałem. Do tej pory Romero zawsze postępował zgodnie ze złożoną przysięgą. Tym razem będzie musiał dokonać wyboru, który może go kosztować życie.

“Poświęciłem życie innym ludziom, zawsze odkładając swoje potrzeby na drugi plan. Czy naprawdę byłoby tak źle, gdybym choć raz wziął to, co chciałem? Nigdy w życiu nie pragnąłem czegoś tak bardzo, jak tej dziewczyny siedzącej naprzeciwko mnie.”

Przyznam szczerzę, że akurat na tę część chyba najbardziej czekałam. Byłam ciekawa, jak autorka przedstawi historię najmłodszej z sióstr Scuderi oraz Romera. Jak było wiadomo z poprzednich części, Liliana już jako dziecko kochała się w Romero, jednak bez wzajemności. Dla niego ona była tylko dzieckiem i przede wszystkim była dla niego nieosiągalna, ale z biegiem czasu to się zmieniło. Lily wyrosła na piękną kobietę i mimo upływu lat, nadal kochała Romero. Mężczyzna natomiast zaczął zauważać w niej coś więcej. Nie była już małą dziewczynką, tylko dorosłą młodą damą. Jego uczucia zaczęły się względem niej zmieniać, jednak wiedział, że jest to niepoprawne i w żadnym razie nie ma racji bytu. Do tego złożył przysięgę, której nie mógł złamać. Ale pokusa była zbyt silna, żeby trzymał się od Liliany z daleka. Czy jednak Romero zaryzykuje wszystko, żeby być z Lily? A może ją od siebie odepchnie?

Ta historia była naprawdę piękna. Myślałam, że moimi ulubieńcami do samego końca zostaną  Aria i Luca, aczkolwiek mają teraz konkurencję w postaci Liliany i Romero. Bardzo podobało mi się to, jak Cora Reilly poprowadziła ich historię i jakie obierała w niej kierunki. Bohaterów do siebie ciągnęło, jednak to Romero wykazywał się zdrowym rozsądkiem, jednakże do czasu. Ciężko jest się uodpornić na urok kobiety, która wzbudza tak wiele uczuć. Lily była odrobinkę podobna do Gianny, ale za szybko się poddała ojcu, pozwoliła sobą manipulować, jednak urodzić się i wychować w takiej rodzinie, to praktycznie nie ma innego wyjścia, jak się właśnie podporządkować, poniosła stratę i gdyby nie siostry, ta krucha dziewczyna by sobie nie poradziła. Pokochałam Lilianę i Romero całym sercem. Byli dla siebie wręcz idealni, ale ich związek niestety był zakazany. Chwytali się każdej okazji, która była im razem dana i czerpali z niej garściami jak najwięcej, aczkolwiek nadszedł okropny czas, który ich rozdzielił. Jak sobie z tym poradzą, tego musicie dowiedzieć się już sami.

Kiedy zabrałam się za tę pozycję, to przepadłam naprawdę na kilka godzin. Nic mnie nie interesowało, co się wokół mnie działo. Byłam tylko ja, Lily i Romero. Autorka w idealny sposób operowała ich życiem i stawiała na ich drodze wiele przeszkód. W tej części spotkacie również Giannę z Matteo oraz Arię i Lucę. Muszę powiedzieć, że Luca działał mi na nerwy, ale jako capo nie mógł sobie dać wejść na głowę, jednakże i tak miałam ochotę nieraz mu nakopać do tyłka. Po raz kolejny spotykamy się z narracją dwutorową, co nam daje większy zarys tego, co myślą główni bohaterzy i jak sami w głębi serca wszystko przeżywają. Jest tu kilka pikantnych scen, które opisane zostały z subtelnością oraz namiętnością i są zdecydowanie dopełnieniem fabuły. Występuje wiele akcji, które są ciekawie poprowadzone i nadają całej książce wyrazistości. Uważam, że Reilly na sto procent sprostała zadaniu, które sobie postawiła w tej opowieści. Wyszła jej cudowna historia dwójki ludzi, których miłość była zakazana, ale wodziła na pokuszenie.

Reasumując “Złączeni pokusą” to jak najbardziej udana część z cyklu Blood in Mafia Chronicles. Ja przy tej historii bawiłam się naprawdę świetnie i przeżywałam wszystko razem z bohaterami. Romero to dla mnie bohater, którego bez mrugnięcia okiem bym sobie przywłaszczyła, a Liliana to krucha dziewczyna, która potrzebowała prawdziwej miłości. Gorąco Wam polecam tę książkę, bo jest godna uwagi.
Jeśli jeszcze nie czytaliście, żadnej części z tej serii, to koniecznie nadrabiajcie zaległości, zaczynając od “Złączonych honorem” :)

Kasia

Za egzemplarz do recenzji i możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.


sobota, 27 czerwca 2020


Ana Rose - „Grzeszni. Arogant”
[Patronat medialny]


Życie Liv już nigdy nie miało być takie samo. Tragiczna strata budzi w niej straszliwe poczucie winy. Dziewczyna próbuje za wszelką cenę walczyć ze swoimi demonami. Co gorsza, na jej drodze staje arogancki dupek, który jest przybranym bratem jej kuzyna.
Hunter to facet, na którego widok dziewczyny tracą głowę. Ktoś taki jak on nie może pozwolić sobie na uczucia. Po co mieć jedną kobietę, skoro może mieć wszystkie?
Liv i Hunter to mieszanka wybuchowa. Oboje skrywają mroczne sekrety. Co się stanie, gdy wyjdą na światło dzienne?
Czy Hunter będzie na tyle wytrwały, żeby uratować Liv? Czy Liv... pozwoli mu się uratować?
Niebezpieczeństwo czyha uśpione w ciemności, aby zaatakować z zaskoczenia.

Zauważyłem, jak się zmieniłeś. Gdy tylko ona pojawiła się w naszym domu, chodzisz struty i nie zachowujesz się jak ty. Błądzisz myślami. Skończ z tym, bo mam dość oglądania tej wersji Huntera. Bronisz się przed tym, widze, jak toczysz sam ze sobą walkę, ale twój mur pęka. Jeszcze chwila, a ona się przez niego przebije. Wiem, że Liv to najlepszy wybór, jakiego mogłeś dokonać. Potrzebna jest jej teraz ostoja, poczucie bezpieczeństwa. Zresztą to dobra dziewczyna, inna od tych, które nas otaczają.”

Jaką przeszłość skrywa Liv?
Czy dziewczyna otworzy swoje serce dla Huntera?
Czy demony przeszłości dopadną Liv?

Jest zupełni inna niż reszta dziewczyn, które znam. Taka niewinna i delikatna, a jednocześnie waleczna i zadziorna. Potrafi pokazać pazurki, kiedy wymaga tego sprawa. Cieszę się, że zamieszkała w naszym domu i pojawiła się w odpowiednim momencie w moim życiu. Boję się jednak, że wywróci wszystko do góry nogami. Mimo to mam wrażenie, że będzie to raczej coś dobrego niż złego.
Liv jest wspaniałą dziewczyną, która nigdy nie pozwoliłaby kogokolwiek skrzywdzić. A zwłaszcza ona nigdy nikogo by nie skrzywdziła.”

Ana Rose w swojej najnowszej powieści „Grzeszni. Arogant” zabiera nas do świata przystojnych, ale niegrzecznych mężczyzn i wyścigów samochodowych. Czytałam tę historię już wcześniej, teraz jednak sięgnęłam po nią drugi raz w wersji papierowej, tylko po to, aby przekonać się, czy ponowne pochłonięcie tej lektury wywrze na mnie równie mocne wrażenie co przy pierwszym razie... i wiecie co? Śmiało mogę stwierdzić, że zdecydowanie tak! Gdy tylko wzięłam w moje ręce tę opowieść, czułam, jak chwyta mnie ona coraz bardziej w swoje szpony, odczuwałam tę historię całą sobą i gdy tylko zaczęłam ją czytać, nie byłam w stanie odłożyć jej nawet na chwilę, a gdy dobrnęłam do samego zakończenia, chciało mi się płakać, że to już koniec i jest mi bardzo, ale to naprawdę bardzo smutno, że muszę jeszcze troszkę uzbroić się w cierpliwość i czekać na kontynuację, jednak jestem pewna, że będzie warto.

Jest to książka przepełniona mnóstwem emocji, które towarzyszą nam już od pierwszych stron żal, smutek, złość i zazdrość, a idealnym uzupełnieniem całej fabuły jest spora dawka humoru, sarkazmu i wspaniałe uczucie budzące się pomiędzy bohaterami. Główne postacie są znakomicie wykreowane, każdy z nich ma w sobie to coś, co od razu wzbudza sympatię czytelnika. Zacznę od Huntera, którego darzę po prostu miłością dozgonną... jest to taki typowy bad boy i playboy, który kobiet ma na pęczki, jednak do czasu, aż na jego drodze pojawia się ta jedna jedyna. Jest uroczy, a jego sarkazm i zaczepki wręcz uwielbiam, chociaż nie jest tak, że jest ideałem, ponieważ potrafił nieźle zajść mi za skórę swoimi nieprzemyślanym zachowaniem i miałam ochotę na niego wrzasnąć „co ty do cholery głąbie wyprawiasz?!!”. Nie zmienia to jednak faktu, że jest moim cukiereczkiem. :) Liv to kobieta, która przeszła w swoim życiu naprawdę potworne rzeczy, kilkukrotnie płakałam, czy to nad wspomnieniem, czy nad tym, co ją spotkało, ale pomimo tak wielu okropności nadal jest cudowną, ciepłą i przyjacielską osobą. Postaci drugoplanowych jest tu sporo i każdy z nich jest wyjątkowy, powiem szczerze, że mam nadzieję, że doczekam się opowieści o każdej z nich.

Grzeszni. Arogant” to wspaniała historia, w której spotykają się dwa całkowicie odmienne światy, a jednak tak do siebie podobne. Playboy i dziewczyna po ogromnych przejściach – czy to w ogóle może się udać? Namiętność i pożądanie wybucha z ogromną siłą, czy jednak będzie im dane szczęśliwe zakończenie? Ja tę opowieść uwielbiam i z ogromną niecierpliwością czekam na kolejne propozycje autorki, ponieważ nie wyobrażam sobie, aby zabrakło którejkolwiek jej książki w mojej kolekcji. A was gorąco zachęcam do sięgnięcia i poznania losów Liv i Huntera, gwarantuję, że pokochacie ich tak samo jak ja!

Gorąco polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękujemy autorce Anie Rose oraz Wydawnictwu WasPos.

piątek, 26 czerwca 2020


Tillie Cole - „Słodka nadzieja”
Seria : Sweet Home


Przemknęła do mojej cholernej duszy... do mojej skażonej duszy. Której nie chciałem nikomu pokazywać.”

Ally Lucia jest kuzynką gwiazdora futbolu amerykańskiego, Romea Prince’a, a także najlepszą przyjaciółką kilku świetnych dziewczyn. To osoba, na którą można liczyć w każdej sytuacji. Zawsze pragnęła namiętności, bajkowej miłości i uczucia, które magicznie odmieni jej los. Czuje się jednak rozpaczliwie samotna, i to mimo wiernej obecności najbliższych przyjaciół.

Ally pracuje jako kuratorka muzealna i na sztuce nowoczesnej zna się jak mało kto — jest po prostu najlepsza. Ale przed nią najpoważniejsze wyzwanie w karierze: musi przygotować pierwszą wystawę tajemniczego Elpidio — rzeźbiarza-samotnika, którego prace od kilku lat ją fascynują i którego podziwia całym swym sercem...

Axel Carillo to były członek gangu, brutalny przestępca, który złamał serce własnej matce i zniszczył życie braciom. W końcu dosięgnęła go ręka sprawiedliwości. Jednak w więzieniu niespodziewanie odkrył w sobie zupełnie nieznany wcześniej talent. Teraz, po warunkowym zwolnieniu, z sercem wypełnionym smutkiem i udręką, przybywa do miasta, w którym mieszkają jego bracia...
Mgła nieubłaganie zamknęła się nade mną, gasząc blednące światło, a wraz z nim odbierając mi całą nadzieję.
A ona odeszła...
Dławiąc się bólem, z trudem łapałem oddech. Ale nie było już powietrza, wszystko pochłaniała nicość mgły.
Po twarzy płynęły mi łzy wściekłości, gdy leżałem tu zrezygnowany. Próbowałem zamknąć oczy, próbowałem odsunąć od siebie ból, ale poczucie winy nie zniknęło i rozdzierało mnie od środka.
Mgła napierała na mnie jeszcze bardziej, zaciskając mnie mocno w swoich objęciach.
Pochłaniała mnie ciemność. Ciemność ogarniała moją duszę.”

Kim będzie tajemniczy Elpidio?
Czy Axelowi uda się odkupić błędy przeszłości?
Czy mieszkańcy Seattle poznają prawdziwą tożsamość artysty?

Elpidio był... mroczny. Do głowy nie przychodziło mi żadne inne określenie, które lepiej by go opisywało. Był mroczny, agresywnie wytatuowany i absolutnie, choć zupełnie niekonwencjonalnie... piękny.
Stanowił równie inspirujący widok, jak jego rzeźby, a kiedy jego niemal czarne oczy spojrzały w moje, wypuściłam z drżeniem wstrzymywany oddech.”

Nie jest tajemnicą, że twórczość Tillie Cole zarówno ja, jak i Kasia po prostu uwielbiamy, a ja na każdy kolejny tom serii Sweet Home czekam z ogromną niecierpliwością. Teraz w moje ręce trafiła „Słodka nadzieja”, na którą nie będę ukrywała, czekałam naprawdę bardzo mocno, a to za sprawą głównego bohatera, czyli najstarszego z trojga braci Carillo, czyli Axela. Jego postać mroczna, tajemnicza i brutalna już w poprzedniej części wywołała u mnie dreszcze i spowodowała, że chciałam poznać jego ciemną stronę bliżej. Intrygowała mnie jego osoba, szczególnie po skończeniu poprzedniego tomu byłam ciekawa, jak potoczą się jego losy i już teraz śmiało mogę powiedzieć, że autorka kolejny raz stanęła na wysokości zadania i przedstawiła nam cudowną i poruszającą opowieść, udowadnia nam, że nie wszystko, co widzimy na pierwszy rzut oka, dokładnie takie jest, a nasze zachowanie, czy postępowanie może mieć drugie, całkowicie inne dno. Niejednokrotnie jest tak, że nawet my, w naszym codziennym życiu podejmujemy decyzje, które dla nas niekoniecznie są dobre, ale kierujemy się dobrem osób nam bliskich.

I Axel Carillo właśnie do takich osób należy z jednej strony mroczny, niepoczytalny, ale po wymierzonej karze próbuje odkupić swoje winy. Wiem, że nie był święty i miał swoje za uszami, ale momentami było mi go potwornie żal przez to, jak był traktowany i postrzegany. Szczerze mówiąc, bardzo się cieszyłam, że w jego życiu pojawiła się Ally, która stała się promyczkiem nadziei w tym jego otoczonym ciemnymi chmurami życiu. Wspomnę jeszcze tylko słowem o tym, że najchętniej autorkę bym wycałowała za narrację dwutorową i to, że są tu wspomnienia z przeszłości Axela. Cała ta historia niejednokrotnie sprawiła, że musiałam ją odłożyć, chociaż na chwilkę, ponieważ przez łzy wzruszenia i żalu nie byłam w stanie czytać.

Słodka nadzieja” to historia piękna, poruszająca i bez wątpienia chwyta za serce. Wielokrotnie udowadnia nam, że każdy, nie ważne, jakie popełnił błędy w przeszłości, zasługuje na drugą szansę. Ja tę serię po prostu ubóstwiam i wiem, że jeszcze nie raz do niej powrócę. A Was gorąco zachęcam do sięgnięcia nie tylko po ten tom, ale po całą serię Sweet Home, ponieważ jest to jedna z najlepszych serii, jakie do tej pory czytałam.

Gorąco polecam!!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuje Editio Red.



wtorek, 16 czerwca 2020



Megan Brandy
“Elita Brayshaw High”


“Dziewczyny takie jak ty, nie są mile przyjmowane w podobnych miejscach, więc się nie wychylaj i odwracaj wzrok”.

Powiedziała opiekunka społeczna, po czym podrzuciła mnie do kolejnej nory zwanej domem dla trudnej młodzieży.

Nie posłuchałam i wzbudziłam zainteresowanie. Chłopcy próbowali sprawić, bym przestrzegała ich zasad, dostosowała się do zaprowadzonego przez nich porządku społecznego. Niestety dla nich, nie uznaję zasad. Niestety dla mnie, są zdeterminowani, by mnie do nich zmusić.

Niesłychanie przystojni i traktowani jak elita trzęsą szkołą średnią Brayshaw High. A ja jestem dziewczyną, która stoi im na drodze.

“Elita Brayshaw High” to pierwszy tom z cyklu Brayshaw High. Pamiętam, że jak tę książkę po raz pierwszy zobaczyłam w zapowiedziach, to od razu wiedziałam, że musi być moja. Uwielbiam historie, które dzieją się w szkole i są z motywem hate/love. Byłam bardzo ciekawa, co ta książka w sobie zawiera, z jakimi bohaterami przyjdzie nam się spotkać. Po opisie wiadomo, że elitą rządzą chłopcy, którzy potrafią być bestiami w ludzkiej skórze, ale nie sądzili, że trafią na godnego siebie przeciwnika, którym jest dziewczyna. 
Raven nie ma ciekawej przeszłości, wychowała się w przyczepie kempingowej z matką ćpunką, która wykorzystywała córkę, jak się dało i do tego dziewczyna musiała oglądać okropne rzeczy. Kiedy postawiła nogę po raz pierwszy w liceum Brayshaw High, nie wiedziała, co ją tam czeka, ale nawet jej to nie obchodziło. Jednak już pierwszego dnia zalazła za skórę elicie, która będzie się starała jej pokazać, gdzie jest jej miejsce. Jak potoczy się dalsza historia? Ja już wiem i teraz pora na Was, żebyście się, o tym przekonali.

Megan Brandy stworzyła naprawdę ciekawą historię z mocnymi bohaterami, którzy byli zarozumiali, pyskaci, ale też i potrafili być zabawni. Bardzo podobała mi się fabuła oraz, niektóre akcje, które zostały opisane w tej pozycji. Lubię postacie, które nie są sztywne, mają te przysłowiowe jaja i ogromnie mi się podobało, że główna bohaterka nie była zahukaną szarą myszką, która się wszystkiego boi, tylko umiała się sprzeciwić, nie dała sobie wejść na głowę i potrafiła ukryć emocje, aczkolwiek działała mi na nerwy. Jak dla mnie jej zachowanie było trochę przesadzone albo inaczej autorka zrobiła z niej silną bohaterkę, ale chyba aż za bardzo. Były sytuacje, w których mnie cholernie denerwowała i nie potrafiłam jej znieść. Odpychała od siebie osoby, którym na niej zależało. Po części rozumiem jej zachowanie, bo w świecie, w którym żyła trzeba mieć twardy tyłek, nikomu się nie ufa i najlepiej się z nikim nie spoufalać. Jednak Raven już taka była i mogę powiedzieć, że ją i lubiłam i nienawidziłam. Stawiała się praktycznie każdemu, ale potrafiła zawsze jakoś wyjść z opresji.

“Wszyscy sądzą, że groźby i tak zwane prześladowanie przywołają mnie do porządku. Uważają mnie za dziwkę, lecz mogę obrócić tę sytuację na ich niekorzyść, nie odgryzając się, jak by tego chcieli.
Chcą się bawić? To się pobawimy.”

 Kolejne postacie Maddoc, Capitan i Royce to chłopcy, którzy są właśnie elitą. Oddaliby za siebie życie, ale to właśnie Maddocowi najbardziej Raven zalazła za skórę i czuł względem niej jakieś uczucia. Chciał ją chronić, ale jej nie ufał, aczkolwiek zanim cała trójka zaczęła traktować Raven jak jedną ze swoich, to najpierw musiało trochę minąć, bo dziewczyna była naprawdę wrzodem na dupie. Były momenty, że miałam ochotę Maddocowi trzasnąć za to, jak się zachowywał, ale mimo wszystko go lubiłam. 

“Jesteś moja, jeśli tak mówię. Jesteś nikim, gdy zdecyduję, by z tobą skończyć. A teraz stoję tu i mówię, że zmieniłem zdanie. Nie jestem gotowy Cię uwolnić.” 

Co do Capitana i Royce’a to chłopaki są postaciami pobocznymi, ale stale biorącymi udział w życiu Raven i Maddoca. Mogłabym się z nimi zakumplować, a w szczególności z Roycem, bo to typ, z którym bym się na bank polubiła, był zabawny i taki właśnie w moim typie. Oczywiście nie zabraknie też czarnych charakterków, które są nieodzowne w tego typu książkach, które są zazdrosne i zrobią wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę lub się zemścić.

Ogólnie autorka ma fajny styl pisania, bo jest lekki i spójny. Potrafiła mnie wciągnąć w świat, który przez siebie stworzyła i spędziłam w nim przyjemne chwile. Kompletnie się nie nudziłam i w szybkim tempie pochłonęłam całą opowieść. Była tu zastosowana dwutorowa narracja, ale więcej mamy rozdziałów z punktu widzenia Raven niż Maddoca. Dialogi były ciekawe i płynne i myślę, że ta książka z pewnością przypadnie do gustu dla miłośników wątku szkoły, sportowców i relacji hate/love.

Reasumując “Elita Brayshaw high” to ciekawa pozycja, która Was pochłonie na kilka godzin. Książka ma prawie 500 stron, ale jakoś się tego nie odczuwa, kiedy wciągniecie się w fabułę, to może się Wam wydawać, że ta historia jest za krótka. Ja spędziłam przy niej miłe chwile i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, bo końcówka zrobiła na mnie wrażenie i jestem ciekawa, jak autorka pociągnie dalszy wątek.
Polecam!

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia.





poniedziałek, 15 czerwca 2020



Kinga Litkowiec
“Miasto mafii”
[Patronat medialny]


“Mieszkam w małym miasteczku w pobliżu Nowego Jorku, w miejscu, które nie bez powodu zostało nazwane miastem mafii.” 
To oni tutaj rządzą!
Dwudziestotrzyletnia Emma Greene odnajduje swoje miejsce w małym mieście niedaleko Nowego Jorku. Wydaje się, że kobieta może w końcu zacząć szczęśliwy rozdział swojego życia, jednak nagle w miasteczku, które miało być jej ostoją, władzę przejmuje mafia.
Wielu mieszkańców postanawia się wyprowadzić, ponieważ nie wytrzymuje napięcia związanego z przybyciem niechcianych gości. Emma nie zamierza tego robić, wręcz przeciwnie. Nowi sąsiedzi niezwykle ją interesują, wręcz fascynują. I bacznie im się przygląda.
Myślała, że to ona obserwuje ich, ale bardzo się myliła. Oni od dawna mają ją na oku, szczególnie ich szef, Arthur Rossi. Kiedy Emma staje się świadkiem mafijnych gierek, Arthur w końcu będzie miał pretekst, aby się do niej zbliżyć.
Mogła uciec.
Miała wybór.
On jej na to pozwolił.
Ale tego nie zrobiła.
“Robi kilka kroków i nagle jest tuż za mną. Pochyla się, a ja niemal mdleję, gdy czuję zapach jego perfum. Dłonią odgarnia mi włosy, a jego szept sprawia, że moje ciało przechodzą przyjemne dreszcze.” 
Na wstępie wspomnę, że znam autorkę i jej twórczość, ale to moje pierwsze spotkanie z jej książką w papierze. Byłam bardzo ciekawa pozycji, a zarazem debiutu, który postanowiła wydać w Wydawnictwie NieZwykłym. Pamiętam, że Kinga kiedyś wysłała nam kilka rozdziałów “Miasta mafii” i wówczas wtedy byłam bardzo ciekawa, jak potoczy się dalsza historia Arthura i Emmy. Oczywiście tajemnicą nie jest, że bardzo lubię wątek mafijny w książkach i uważam, że autorka podołała w pewnym stopniu zadaniu, chociaż dalej nie dostałam tej mojej wymarzonej mafii i chyba muszę sobie ją sama napisać :D :D :D
W “Mieście mafii” Kinga zabiera nas do miasteczka, które w pewien sposób zostało przejęte przez trzech braci Arthura, Ethana i Lucasa. Emma myślała, że w tym miasteczku niedaleko Nowego Jorku w końcu będzie mogła zacząć szczęśliwy i spokojny rozdział w swoim życiu, jednak tak się nie stało. Kobieta interesowała się nowymi sąsiadami i przyciągnęła uwagę najstarszego z braci. A jeśli bracia Rossi czegoś pragną, to sobie biorą, nie pytając o zgodę. 

Czy Arthur na poważnie interesuje się Emmą?
A może szuka kolejnej łóżkowej zabaweczki?

Książka według mnie jest napisana fajnie, bardzo szybko ją przeczytałam i w ogóle się nie nudziłam. Kartki przelatywały mi między palcami w mgnieniu oka i nim się obejrzałam, przeszłam do ostatniej strony. Jednak muszę powiedzieć, że główna bohaterka grała mi na nerwach. Niby ją rozumiałam, ale z drugiej strony była naprawdę irytująca, już chyba bardziej wolę jej przyjaciółkę Olivię. Co do Arthura, to uważam, że został fajnie wykreowany, jak na bosa mafii przystało. Arogancki, władczy, rozkazujący, ale też w pewien sposób był dobry i posiadał serce. Nie mógł zdradzić Emmie wielu rzeczy, ale to normalne, kiedy jest się taką grubą rybą, a ona była strasznie dociekliwa. Były też momenty, kiedy miałam mu ochotę obić buźkę, ale trochę szkoda, żeby ideał miał jakieś wady fabryczne :D
Postacie drugoplanowe świetnie się wpasowały w całą historię, dodając jej uroku. Kinga ma fajny styl pisania, bo jest lekki i spójny, ale wiem, że potrafi to robić jeszcze lepiej, bo już poznałam jej kilka tekstów, które są fantastyczne. Myślę, że fabuła, jak i akcja były dobrze poprowadzone, aczkolwiek pod koniec było odrobinkę za słodko, ale może ta słodycz akurat pasuje. W tej pozycji znajdziecie kilka scen seksu, sporo dialogów, dwutorowa narracja, jednak było za mało tych z punktu widzenia Arthura.
Mimo kilku potknięć Kindze udało się dobrze wybrnąć z sytuacji i nie rozumiem, czemu ta książka jest tak nisko oceniona, ale jak to się mówi, nie każdemu się dogodzi.
Oczywiście czekam na historię Ethana oraz najmłodszego z braci Lucasa, który twierdzi, że nigdy się z nikim nie zwiąże.

Reasumując “Miasto mafii” jest debiutem Kingi Litkowiec, który uważam za udany. Mnie się książka podobała, bo nie musiałam się główkować, o co może chodzić autorce. Ta pozycja była dla mnie odskocznią od codzienności, która mi zapewniła kilka chwil relaksu.
Polecam!

Kasia

Za egzemplarz do recenzji i możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję autorce Kindze Litkowiec oraz Wydawnictwu NieZwykłemu.




Michelle A. Valentine
“Phenomenal X”


“Każdego z nas prześladują rzeczy, o których wolelibyśmy zapomnieć. Kluczem do wszystkiego jest niedopuszczenie do sytuacji, w której przeszkadzają nam w osiągnięciu szczęścia.” 

Xavier Cold, znany jako Phenomenal X, wychował się na niebezpiecznych ulicach Detroit. Teraz jest nową gwiazdą w świecie profesjonalnego wrestlingu. Mężczyźni się go boją, a kobiety tracą rozum z pożądania.

Anna Cortez jest absolwentką college’u, nieświadomą tego, że świat jest brutalny. Zmęczona nieustannym kontrolowaniem swojego życia przez konserwatywną rodzinę, postanawia się jej sprzeciwić i przyjmuje posadę asystentki najpopularniejszego zapaśnika wszech czasów.

Phenomenal X ma magnetyzujący, zwierzęcy temperament, któremu żadna dziewczyna, nawet tak porządna jak Anna, nie jest w stanie się oprzeć.

Kiedy pewnego wieczoru są zmuszeni dzielić pokój w hotelu, i kiedy granice zostają przekroczone, szybko odkrywają, że jedna upojna noc zmieni wszystko i już nigdy nie będą tacy jak przedtem. 

Na polski rynek wydawniczy niedawno wkroczyła kolejna zagraniczna autorka Michelle A. Valentine. Dzięki Wydawnictwu NieZwykłemu mamy możliwość przeczytać książki z cyklu Hard Knock, który rozpoczyna się opowieścią zatytułowaną “Phenomenal X”. Czy jest to pozycja udana? Za chwileczkę się dowiecie.
Autorka przychodzi do nas z historią Anny Cortez oraz Xaviera Colda. Bohaterzy nie mieli łatwej przeszłości. Ona była wychowywana w katolickiej rodzinie, a on część swojego życia żył na ulicy. Po latach Xavier zostaje znanym, sławnym i profesjonalnym wrestlerem, a Anna w końcu uwolniła się od ojca, który ją kontrolował na każdym kroku i wyjeżdża do ciotki do Detroit. Kiedy spotyka po raz pierwszy Xaviera, mężczyzna wywarł na niej ogromne wrażenie i dziewczyna nie miałam kompletnie pojęcia, kim on jest. Oczywiście Anna wywarła na nim również niemałe wrażenie, przez co Xavier nie potrafił jej zostawić w spokoju. Po pewnym incydencie proponuje dziewczynie pracę asystentki, którą  przyjmuje. Jak potoczy się ta znajomość, która rozpoczęła się tak bardzo szybko?

“Toczę wewnętrzną walkę. Podekscytowana część mnie cieszy się na myśl, że znów mogę spotkać się z Xavierem, ale ta racjonalna wie, że to oznacza kłopoty. Kłopoty, którym wątpię bym umiała się oprzeć.
Jedno jest pewne.  Jeśli chcę odzyskać telefon i resztę rzeczy osobistych, muszę do niego zadzwonić.
Niech niebiosa mają mnie w swojej opiece.”

Muszę przyznać, że ta pozycja nie jest zła. Czytało mi się ją naprawdę szybko, raptem parę godzin. Jednak czuję pewien niedosyt, wiem, że będzie niedługo premiera drugiej części, ale myślę, że autorka mogła książkę bardziej rozbudować. Zabrakło mi tego całego wrestlingu, bo było tego naprawdę odrobinkę. Jak zaczynałam się wczuwać w cały klimat, to praktycznie od razu się kończyło i byłam zła. Oglądałam wiele razy wrestling w telewizji i byłam ciekawa, jak to zostanie przedstawione w książce, ale cóż trochę się zawiodłam. Kolejna rzecz, która była dziwna, to cała fabuła, która rozegrała się w ciągu dwóch tygodni, ta wielka miłość, która jakoś mnie nie przekonała. Fajniej by było, gdyby Valentine zrobiła jakieś przeskoki w czasie, a nie umieściła wszystko w czternastu dniach. To były takie dwa przypadki, które były dla mnie na “nie”. Za to reszta, jak najbardziej mi się podobała. Autorka pisze, językiem lekkim i spójnym, bohaterzy byli dobrze wykreowani, nawet ci drugoplanowi, była jakaś drama, były sekrety i trudna przeszłość. Była moja ulubiona narracja, dialogi były fajnie poprowadzone, chociaż czasami Anna mnie denerwowała, wszystkiego się obawiała, mimo że w głębi serca, tego chciała, była strasznie dociekliwa i czasami nie rozumiała, w którym momencie powinna przystopować. Za to Xavier to bohater, którego od razu polubiłam, był bezpośredni, opiekuńczy i się w nim zakochałam :D
Oczywiście jest kilka scen seksu, ale nie są wulgarne, tylko na swój sposób z pasją. Uważam, że nie jest to pozycja trudna do przyswojenia, mimo przewidywalności czytało mi się ją fajnie i na pewno sięgnę po drugi tom, bo pierwszy zakończył się pewną sytuacją i jestem ciekawa, jak autorka pociągnie ciąg dalszy.

Reasumując “Phenomenal X” to dobra lektura mimo kilku potknięć. Jest lekka i nie potrzebujemy się głębiej nad nią zastanawiać. Jak potoczy się historia porządnej dziewczyny i cieszącego się złą sławą bad boya?
Polecam.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...