wtorek, 2 czerwca 2020


Paulina Nowaczyk - „Hiszpański Lucyfer”
[Patronat Medialny]


Jedna wiadomość.
Niewinny flirt.
Złamane serce…

Ona dała się ponieść emocjom.
On pragnął jej i nigdy się z tym nie krył.
Połączył ich intensywny romans.
Uległa urokowi Hiszpańskiego Lucyfera.
Kimo miał w sobie wszystko to, co powinien mieć mężczyzna idealny. Kochał moje poczucie humoru, mój charakter, moje wady i zalety. Był moim księciem na białym koniu. Zdominował mnie i moje myśli. Szalałam za nim. Smak jego ust i zapach skóry działały na mnie silniej niż afrodyzjak. Nigdy nie pożądałam nikogo tak bardzo jak jego.
Jednak życie bywa przewrotne, a pod maską dzielnego rycerza, czasami skrywają się dwie twarze.

Kimo cały czas dotykał mnie, moich dłoni, ukradkiem pleców, włosów. Czułam się przez ten jeden wieczór bardzo wyjątkowo, czułam się jak najważniejsza osoba na świecie.
To zdecydowanie miła odmiana po moim poprzednim związku. Spojrzałam na niego i go pocałowałam. Wzbiłam się na palcach i przycisnęłam swoje usta do jego, był zaskoczony, jednak również mnie pocałował. Pragnęliśmy siebie nawzajem, z każdym oddechem, z każdym dotykiem, z każdym pocałunkiem coraz bardziej.”

Kto będzie próbował zaszkodzić szczęściu Kima i Olgi?
Czy Olga zdecyduje się przenieść z Kimem do Hiszpanii?
Jakie będzie zakończenie tej historii?
Czy ma ona szansę na happy end?

Czułam się jak mała dziewczynka, pełna szczęścia i radości. Pragnęłam, żeby ten sen trwał całe życie. W objęciach Kima czułam się jak księżniczka. Księżniczka, którą kocha; tak kocha. Kiedy wypowiedział te dwa magiczne słowa, moje wszelkie wątpliwości co do jego osoby znikły. Wiedziałam, że to, co robi, to wszystko dla mojego dobra, że kocha mnie prawdziwie.”

Paulina Nowaczyk to autorka, która stawia dopiero swoje pierwsze kroki w literackim świecie, znana głównie, jako autorka bloga 1001 romansów oraz założycielka grupy Force. W maju zadebiutowała na polskim rynku wydawniczym książką „Hiszpański Lucyfer”. Tak naprawdę z Paulą byłam od samego początku tworzenia jej pierwszego „dziecka”, każdego dnia czekałam na nowe rozdziały, a wciągnęła mnie ona do tego stopnia, że z niecierpliwością czekałam na kolejne fragmenty, aż doszło do tego, że potrafiłam o 5 rano wstawać i zmuszać ją do pisania, przez co zostałam nazwana mianem terrorystki, mam nadzieję, że w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Czytałam tego wersję roboczą i bardzo byłam ciekawa, jak będzie wyglądało to w całości i jakie wywrze na mnie wrażenie. Nie jest tajemnicą, że od samego początku pokochałam historię Kima i Olgi i czekałam z ogromną niecierpliwością na wersję papierową i w końcu się doczekałam! Nareszcie mogłam przytulić tę książkę, której można powiedzieć, jestem matką chrzestną. :D

Jak na debiut uważam, że jest to dobrze napisana książką, nie ma zbyt dużej objętości i spokojnie przeczytacie ją w jeden wieczór, ale spędzicie przy niej naprawdę przyjemny wieczór, a fabuła wciągnie Was tak, że nawet na chwilę nie będziecie mogli jej odłożyć, dopóki nie zobaczycie napisu CDN. Akcja jest dynamiczna, przepełniona namiętnością i pożądaniem, ale jako idealne dopełnienie do tego otrzymujemy tajemnice, miłość i zazdrość, która, jak wiadomo, potrafi wszystko zniszczyć. Jedyna rzecz, do której mogę się przyczepić to literówki, których, niestety, troszkę się pojawiło.

Jeśli chodzi o bohaterów, to bez wątpienia pokochacie ich wszystkich, no może z jednym wyjątkiem. Kimo to z jednej strony zaborczy i chcący kontrolować wszystko mężczyzna, z drugiej strony kochający i czarujący, jego po prostu nie da się nie kochać. Olga momentami mnie irytowała swoim narwaniem i nie do końca przemyślanymi zachowaniami, no ale nie każdy z bohaterów może być idealny. Rewelacyjnie przedstawiona jest przyjaźń Olgi z Paulą, jest ona dosłownie na wagę złota, taka przyjaciółka to skarb, która oferuje pomoc zawsze kiedy tego potrzebujesz i oferuje wsparcie, w każdej chwili nie zważając na cokolwiek. Ja mam to szczeście, że w moim życiu jest taka osoba, która nawet w środku nocy oferuje pomocną dłoń. A na koniec zostawiłam sobie mojego skarba, czyli Paco.... nie jest tajemnicą, że wzdycham do niego miłością wierną i dozgonną!! :D Uroczy, szarmancki i szalony... ahhhh już nie mogę się doczekać drugiego tomu, aby poznać szczegółowo losy tej dwójki!! :D

Na tym zakończę moją recenzję, a Was gorąco zachęcam do tego, abyście sięgneli po „Hiszpańskiego Lucyfera”. Dajcie się porwać historii, w której uczucie pomiędzy bohaterami rozgrzeje Was do czerwoności, a pożądanie i namiętność wybuchną z siłą bomby atomowej! Przekonajcie się na własnej skórze, czy dla Olgi i Kima będzie dane szczęśliwe zakończenie, a może przeciwności losu poskutkują tym, że ich drogi rozejdą się w dwa różne kierunki? Gorąco Was zachęcam do przeczytania tej opowieści, a ja czekam z ogromną niecierpliwością na kolejny tom.

Gorąco polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję autorce Paulinie Nowaczyk oraz Wydawnictwu WasPos.

3 komentarze:

  1. Brzmi bardzo ciekawie i intrygująco. Muszę przyznać, że coraz polubiłam takie klimaty w powieściach, bo to dobra odskocznia od mrocznych kryminałów. A ta pozycja zapowiada się super. Zapisana na liście, kto wie, może już niedługo trafi w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam w kilka godzin. Książka rewelacyjna. Czekam na następne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem na nie. Zamówiłam zachęcona pozytywnymi opiniami i strasznie się zawiodłam. Takiego bełkotu dawno nie czytałam. Ja się pytam gdzie w tej książce korekta?? Bo wiele zdań było bez sensu. Składnia leży. Fabuła wciąga, nie powiem. Jednak wykonanie: fatalne. Pani Paulina powinna dać to do przeczytania komuś, komu stylustyka i składnia zdań nie jest straszna.

    OdpowiedzUsuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...