czwartek, 4 czerwca 2020



Penelope Bloom
“Jego przesyłka”


Pikantna komedia romantyczna!

“Wszyscy uważają, że nie lubię ludzi. Gówno prawda. Totalnie nie mają racji. Uwielbiam ludzi z mnóstwa powodów. Na przykład lubię patrzeć, jak tych, którzy na to zasługują, spotykają drobne przykrości. Lubię sprawiać, że inni czują się nieswojo. To, że pląsanie po łące z przyjaciółmi i koszykiem piknikowym nie jest moją wizją raju, nie oznacza, że jestem psychopatką.”

Jego paczuszka wylądowała w mojej skrzynce… Hej, spokojnie, mojej skrzynce POCZTOWEJ. I od chwili, kiedy zobaczyłam, co jest w środku, wiedziałam, że ta paczka powinna trafić do mojego gorącego sąsiada. Który najwyraźniej ma brudny sekret…

Niespecjalnie lubię koty, ale jestem trochę jak one – nie znoszę większości ludzi. Ale mój sąsiad nie jest jak większość ludzi. Chodzi w koszulach zapiętych pod szyję, pachnie jak reklama Calvina Kleina i wygląda na takiego, co regularnie używa nici dentystycznej… Słowem – sprawia wrażenie, że ma swoje życie uporządkowane od początku do końca. Pan Idealny, jeśli chcecie znać moje zdanie.

 I wtedy do tego obrazka wkracza jego długa, gruba paczka wciśnięta w moją skrzynkę pocztową. Ja wiem – to chore. Taka oczywista zagrywka. Przypadkowo otworzyłam tę paczkę i teraz jego brudny sekret gapi się mi prosto w twarz. I staje się jasne, że Pan Idealny wcale nie jest taki idealny… No kto by pomyślał? 

“Kiedy wróciłam do mieszkania, przez kolejne kilka minut znęcałam się nad pakunkiem, ponieważ byłam zbyt leniwa i uparta, żeby przejść pięć kroków do kuchni po nożyczki.
Spodziewałam się, że w środku znajdę swojego towarzysza na wieczór, długiego na osiemnaście centymetrów i o średnicy pięciu, ale zamiast tego zobaczyłam nudną brązową kopertę.”

Po “Jego bananie”, “Jej wisienkach” i “Jego babeczce” przyszła pora na kolejną część z cyklu Objects of Attraction - “Jego przesyłka”.
Tym razem poznajemy historię Lilith i Liama. On ukrywa się przed swoją przyrodnią siostrą. Ona to sekretarka Williama Chambersona współwłaściciela Galleon Enterprises. Tę dwójkę połączył pewien przypadek, a raczej pewna przesyłka. Jeśli chcecie się dowiedzieć jaka, to musicie koniecznie sięgnąć po tę pozycję. 
Penelope Bloom tym razem przychodzi do nas z równie zabawną historią, co poprzednie tomy. W tych książkach naprawdę można znaleźć dużą dawkę humoru, która miejscami rozbawia do łez. Zastanawiałam się, czy “Jego przesyłka” będzie również zabawna jak poprzedniczki i się nie zawiodłam, ponieważ kolejny raz autorka wywołała we mnie salwy śmiechu. Niektóre rzeczy były wręcz niedorzeczne, ale to chyba one najbardziej mnie rozbawiały. Dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam od tej opowieści, czyli czegoś banalnego, ale fajnie napisanego i przy czym mogłam się zrelaksować. Na tych 254 stronach została zawarta fajna opowieść dwójki bardzo różnych ludzi. Lilith uchodzi za dziewczynę, która jest wiecznie niezadowolona, cieszy się z ludzkiego nieszczęścia i przybiera na twarz maskę obojętności, ale za tym kryje się dziewczyna, która ma cele do zrealizowania, jest zabawna i potrzebuje, choć trochę czułości. Natomiast Liam ma pewien kłopot ze swoją przyrodnią siostrą i przed nią ucieka. Wprowadza się obok Lilith, przez co zostają sąsiadami. On nigdy nie zwracał na nią uwagi, ale to wszystko się zmienia przez przesyłkę. Boszeee muszę dodać kolejnego książkowego męża do mojego haremu, bo Liama bym najchętniej schrupała :D


Uważam, że bohaterzy pasują do siebie idealnie, ponieważ Lilith to taki zadzior, a Liam to w jakiś sposób poukładany mężczyzna, ale widzi to coś w kobiecie, co go do niej przyciąga. Autorka fajnie przedstawiła te postacie i nie zrobiła z nich ciepłych kluch, czy jakichś prostaków bądź patałachów. Jak najbardziej byli naturalni, dlatego poczułam z nimi więź. Co do postaci drugoplanowych to przewijało się ich trochę. Oczywiście nie zabrakło Babci i Williama oraz jeszcze kilku innych z poprzednich części, ale również pojawiły się nowe osoby. Akcja i fabuła są naprawdę przewidywalne, ale jakoś mi to w tym przypadku zupełnie nie przeszkadzało. Penelope Bloom nadal pisze prosto i zabawnie, dzięki czemu tę pozycję czytało się szybciutko i z przyjemnością. Nadal zachowana jest dwutorowa narracja, co jest ogromnym plusem. Dialogi miejscami mnie rozbrajały i chichrałam się jak nastolatka. Sądzę, że ta lektura jest naprawdę idealna na poprawę humoru, bo gwarantuje Wam, że nie będziecie się mogli powstrzymać od śmiechu. Jednak są też zawarte inne wątki, więc nie będziecie się szczerzyć przez cały czas. Oczywiście nie zabraknie też pikanterii, która jest nieodzowna w przypadku tego cyklu.

Reasumując “Jego przesyłka” to komedia romantyczna posypana odrobinką pikanterii. To pozycja, którą się bardzo szybko czyta i, przy której spędzicie miło czas. Ja przy każdej pozycji z cyklu Objects of Attraction bawiłam się świetnie i na pewno jeszcze kiedyś do nich powrócę.
Niby nie trzeba czytać tych książek po kolei, ale ja jednak bym zalecała czytać od “Jego banan”, ponieważ w każdej pozycji pojawiają się bohaterzy z poprzednich tomów i bardziej po prostu będziecie wszystko rozumieć :)

Polecam!

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...