Ava Harrison - „Zepsute królestwo”
Ale dzieje się inaczej.
Jedna gra w pokera, podczas której padła o jedna obietnica za dużo, sprawiła, że życie Ivy przestało już należeć do niej. Ojciec ją sprzedał.
Dziewczyna budzi się w nieznanym miejscu. Jest obolała i przerażona. Okazuje się, że znalazła się na prywatnej wyspie Cyrusa Reeda. Mężczyzna twierdzi, że zabrał ją tam, aby uratować jej życie. Jednak Ivy wolałaby wiedzieć, kto ocali ją przed nim.
Gdy
zobaczyłam w zapowiedziach tę książkę i przeczytałam jej opis,
wiedziałam, że na pewno po nią sięgnę. Ogromny uśmiech na mojej
twarzy gościł, gdy dostałam tak bardzo wyczekiwaną przeze mnie
lekturę, jednak tak jak pisałam już w wielu poprzednich
recenzjach, nie mam kompletnie zapału do czytania i tak naprawdę,
gdy biorę jakąkolwiek książkę do rąk, mogę wręcz nawet
stwierdzić wstręt. Czytam po prostu na siłę. Minęło prawie pół
roku, odkąd ta lektura do mnie dojechała i jak widać, dopiero
teraz udało mi się przełamać i ją przeczytać. Styl pisania
autorki bardzo mi się podobał, był lekki i przyjemny dla
czytelnika a przejścia pomiędzy rozdziałami był płynne i nie
było jakiegoś mocnego przeskoku pomiędzy czasem, w jakim się
działy wydarzenia. Cała oprawa jest też rewelacyjna, ponieważ
jest to jedna z tych okładek, które bez wątpienia przyciągają
wzrok i zachęcają do lektury, chociaż nie ma na niej, jak widać
kolejnej gołej klaty, czy też roznegliżowanej pary. Jest skromna,
ale ma w sobie to coś. Dość już o zewnętrznej oprawie, przejdźmy
do treści. No i cóż, co do fabuły mam troszkę mieszane uczucia,
ogólnie książka mi się podobała, było sporo akcji, ale fabuła
nie była zagmatwana, wręcz przeciwnie dość mocno przewidywalna.
Liczyłam troszkę na to, że będzie krwawiej, bardziej zawile i
przede wszystkim dostanę mocną mafię, i w tym przypadku troszkę
się zawiodłam. Sam opis sugeruje nam, że dostaniemy mocnego
bezwzględnego bohatera, mafioza z krwi i kości, potwora, a
dostałam, hmm... no dobrze momentami był wyrachowany, zimny i
bezlitosny, ale przy Ivy, kurde, no typowa ciepła klucha. Za to
główna bohaterka też jakoś za bardzo się nie stawiała i szybko
podporządkowała się swojemu losowi i temu, co ją czeka, fakt
miała cięty język, ale i tak trochę za szybko mu ulegała.
Ogólnie całą książkę czytało się bardzo dobrze,
zabrakło mi jednak tutaj większej ilości krwawych porachunków i
jakiegoś elementu zaskoczenia. Pomimo tego, czytało mi się tę
lekturę bardzo dobrze i spędziłam przy niej miło czas. Was
zachęcam do tego, abyście ją przeczytali i wyrobili sobie opinię
sami. Ja oceniam ją 6/10 gwiazdek.
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz