środa, 14 czerwca 2023

 Ava Harrison - „Zepsute królestwo”


Mówią, że Cyrus Reed jest bezwzględny i twardą ręką rządzi podziemiem. To przestępca morderca i potwór zarządzający gigantycznym majątkiem. Ktoś taki jak Ivy nigdy nie powinien stanąć na jego drodze.

Ale dzieje się inaczej.

Jedna gra w pokera, podczas której padła o jedna obietnica za dużo, sprawiła, że życie Ivy przestało już należeć do niej. Ojciec ją sprzedał.

Dziewczyna budzi się w nieznanym miejscu. Jest obolała i przerażona. Okazuje się, że znalazła się na prywatnej wyspie Cyrusa Reeda. Mężczyzna twierdzi, że zabrał ją tam, aby uratować jej życie. Jednak Ivy wolałaby wiedzieć, kto ocali ją przed nim.


Gdy zobaczyłam w zapowiedziach tę książkę i przeczytałam jej opis, wiedziałam, że na pewno po nią sięgnę. Ogromny uśmiech na mojej twarzy gościł, gdy dostałam tak bardzo wyczekiwaną przeze mnie lekturę, jednak tak jak pisałam już w wielu poprzednich recenzjach, nie mam kompletnie zapału do czytania i tak naprawdę, gdy biorę jakąkolwiek książkę do rąk, mogę wręcz nawet stwierdzić wstręt. Czytam po prostu na siłę. Minęło prawie pół roku, odkąd ta lektura do mnie dojechała i jak widać, dopiero teraz udało mi się przełamać i ją przeczytać. Styl pisania autorki bardzo mi się podobał, był lekki i przyjemny dla czytelnika a przejścia pomiędzy rozdziałami był płynne i nie było jakiegoś mocnego przeskoku pomiędzy czasem, w jakim się działy wydarzenia. Cała oprawa jest też rewelacyjna, ponieważ jest to jedna z tych okładek, które bez wątpienia przyciągają wzrok i zachęcają do lektury, chociaż nie ma na niej, jak widać kolejnej gołej klaty, czy też roznegliżowanej pary. Jest skromna, ale ma w sobie to coś. Dość już o zewnętrznej oprawie, przejdźmy do treści. No i cóż, co do fabuły mam troszkę mieszane uczucia, ogólnie książka mi się podobała, było sporo akcji, ale fabuła nie była zagmatwana, wręcz przeciwnie dość mocno przewidywalna. Liczyłam troszkę na to, że będzie krwawiej, bardziej zawile i przede wszystkim dostanę mocną mafię, i w tym przypadku troszkę się zawiodłam. Sam opis sugeruje nam, że dostaniemy mocnego bezwzględnego bohatera, mafioza z krwi i kości, potwora, a dostałam, hmm... no dobrze momentami był wyrachowany, zimny i bezlitosny, ale przy Ivy, kurde, no typowa ciepła klucha. Za to główna bohaterka też jakoś za bardzo się nie stawiała i szybko podporządkowała się swojemu losowi i temu, co ją czeka, fakt miała cięty język, ale i tak trochę za szybko mu ulegała.

Ogólnie całą książkę czytało się bardzo dobrze, zabrakło mi jednak tutaj większej ilości krwawych porachunków i jakiegoś elementu zaskoczenia. Pomimo tego, czytało mi się tę lekturę bardzo dobrze i spędziłam przy niej miło czas. Was zachęcam do tego, abyście ją przeczytali i wyrobili sobie opinię sami. Ja oceniam ją 6/10 gwiazdek.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...