A.
E. Murphy - „Nie ten brat” & „Który z nich”
„Nie
ten brat”
Kiedy osiemnastoletnia Gwen poznaje Caleba
uważa, że właśnie spotkała swój ideał. Chłopak jest po prostu
perfekcyjny. Zaczynają się ze sobą umawiać, a świat nie może
być piękniejszy, aż do momentu… gdy związek się kończy.
Gwen
zostaje zupełnie sama. Bez dachu nad głową, bez pieniędzy i w
dodatku z małym sercem bijącym w rytm jej własnego. Co ona teraz
pocznie?
Zmuszona porzucić szkołę kulinarną, pracę,
której potrzebuje, i dom, który stworzyła z Calebem, znajduje
ratunek w niespodziewanym miejscu. Nathan, brat Caleba, oferuje Gwen
zamieszkanie w jego domu. Mężczyzna może jej pomóc ze względu na
Caleba, ale to nie znaczy, że obdarzy ją ciepłymi słowami.
Nathan
jest bardzo skryty, a jego serce wydaje się zamarznięte. Czy jednak
istnieje szansa, żeby on i Gwen zostali chociaż przyjaciółmi?
„Który z nich”
Gwen czuje się rozdarta.
To, co wydaje się niewłaściwe, jest jednocześnie idealne dla
niej. W jej sercu walczą ze sobą skrajne emocje. Kobieta nie
potrafi rozszyfrować Nathana – mężczyzna wciąż pozostaje dla
niej zagadką.
Próbuje ułożyć sobie życie jako samotna
matka i nie jest zamknięta na nowe związki. Jednak z jakiegoś
powodu Nathan wydaje się zazdrosny o innych mężczyzn. O co tu
chodzi? Czyżby coś do niej czuł? Myślała, że stanowi dla niego
tylko ciężar.
Tymczasem między nimi wciąż wisi cień
Caleba i tego, co po sobie pozostawił. Jej serce wciąż nie jest
wolne. Jednak to serce Nathana wydaje się zamarznięte.
Dziś
przychodzę do was z troszkę inną recenzją, ponieważ postanowiłam
napisać jedną wspólną dla obu tomów. Z twórczością autorki
spotkałam się już wcześniej za sprawą „Bezwzględnego”. Tą
historią byłam zachwycona, była mroczna, popaprana i bardzo mi się
podobała, dosłownie przez nią przeleciałam, bo czytałam ją w
każdej wolnej chwili. Dlatego, gdy zobaczyłam opisy tych dwóch
tomów, byłam ich bardzo ciekawa, napaliłam się na nie, jak
szczerbaty na suchary, tym bardziej, że pióro autorki było w
tamtym przypadku świetne. Cóż zaczęłam czytać „Nie tego
brata” i z ogromnego uśmiechu, który gościł na mojej twarzy,
początkowo zrobiło się zaskoczenie, a później... cóż rechot i
pytanie „co tu się kuźwa wydarzyło?”. Ale nie poddawałam się
i brnęłam dalej w tę jakże zacną powieść i z czystej
ciekawości przeleciałam od razu przez drugi tom i wiecie co, tak
zmarnowanego czasu nie miałam już dawno. Pióro autorki, kurczę
nawet nie wiem jak to skomentować, ale na poziomie okropnym, miałam
wrażenie, jakbym czytała książkę nastolatki. Cała fabuła była
po prostu komiczna, już od samego początku nie wiedziałam, jak mam
na to zareagować. Miałam co do tych powieści ogromne oczekiwania,
ale jeszcze chyba na żadnej historii tak mocno się nie zawiodłam.
Nie będę nawiązywała do wydarzeń drugiego tomu, co więcej, o
pierwszym za wiele też nie powiem, bo nie ma tak naprawdę o czym.
Opowieść zaczęła się słodko pierdząco, aż jednorożce rzygały
tęczą, a po chwili przechodzimy do takiej patologii, że głowa
mała. Ja naprawdę nie wiem, co tu się odwaliło i skąd tak wiele
pozytywnych opinii do tej historii. Zachowanie bohaterów było na
poziomie podstawówki, nieprzemyślane, irracjonalne mogłabym nawet
określić debilne. Chemia między nimi jest praktycznie zerowa, a
znaleźć jakąkolwiek więź z nimi graniczy dosłownie z cudem.
Zachowanie i przemyślenia bohaterki, a także cała fabuła kulała
do tego stopnia, że mi ta opowieść tak naprawdę z głowy już
wyparowała. Miały to być, jak się mogę jedynie domyślać,
popaprane historie, a wyszła gówniana komedia. Jeśli mam być
szczera, to czas spędzony przy tej książce jest dla mnie stracony.
I przykro mi ale obu tomom daję aż 1/10 gwiazdek.
Za
możliwość przeczytania książek dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz