Ava Harrison - „Mroczne imperium”
Phoenix od zawsze wiedziała,
czym zajmuje się jej ojciec. Zdawała sobie sprawę, że jest jednym
z największych handlarzy bronią na świecie. Mężczyzna chciał
chronić córkę przed mrokiem, który był jego codziennością, i
pozwolić jej na normalne życie, z dala od piekła.
Jednak
dziewczyna nie chce unikać odpowiedzialności za rodzinę. Oferuje
ojcu pomoc, nie mając pojęcia, na co się pisze. Będzie musiała
zdobyć informacje pogrążające Alarica Prince’a – mężczyznę,
który poprzysiągł zemstę na jej ojcu. Mężczyznę, który jest
najniebezpieczniejszym wrogiem jej rodziny.
Ojciec ostrzega
Phoenix przed Alariciem. Mówi, jakim typem człowieka jest ten
facet.
Najgorszym.
Ona jednak myśli, że wszystko sobie dobrze
zaplanowała. Jednak nie ma pojęcia, że Prince już wszystko wie. I
tylko czeka.
Zacznę może od tego, że miałam niezłą
niespodziankę, że nie jest to seria o jednych bohaterach, tylko
trzy części, każda o kimś innym. Pierwsza część, cóż była
średnia, dość przewidywalna i nie miała jakiegoś takiego efektu
wow, oceniłam ją na sześć gwiazdek. Teraz w moje łapki trafiła
opowieść Aalarica i Phoenix. Bardzo lubię książki z motywem
hate- love i zawsze chętnie po nie sięgam, cóż mogę powiedzieć
o tej części. Na pewno podobała mi się ona bardziej niż pierwszy
tom. Nie miałam co do niej wygórowanych oczekiwań, tylko liczyłam
na to, że będzie ona utrzymana na podobnym poziomie i śmiało mogę
stwierdzić, że było nawet lepiej. W tej opowieści, już miałam
kilka elementów zaskoczenia, nie do końca byłam w stanie
przewidzieć co się wydarzy i to jest zdecydowanie na plus tej
opowieści. Autorka w genialny sposób wykreowała bohaterów,
dostajemy mocne charaktery a nie ciepłe kluchy. Phoenix to babka z
pazurem nie pozwoli sobą pomiatać i kiedy trzeba pokaże na co ją
stać. Prince oj do niego szybciej serduszko zabiło, jest zimny i
raczej nie afiszuje się na prawo i lewo ze swoimi uczuciami, wręcz
przeciwnie próbuje pokazać jaki z niego twardy i zimny
sku...rczybyk. Bardzo mi się podobało to, że po raz kolejny mamy
cięty język i fajne zaczepki i riposty, które też swoją drogą
dodają trochę humoru dla tej opowieści, a przy lekkim i przyjemnym
stylu pisania autorki, sprawiają, że jej ocena zdecydowanie szybuje
w górę.
Tak jak wspomniałam wyżej, ten tom podobał mi się
dużo bardziej niż „Zepsute imperium” i gdy zaczęłam ją
czytać rano, wieczorem już dobrnęłam do ostatniej strony. Byłam
zaskoczona, że tak szybko poszło. Cała opowieść jest bardzo
interesująca, wciągająca a przede wszystkim zaskakująca, przez co
wciągnęłam się w tę opowieść w całości. Jestem ciekawa, jak
wypadnie na tle dwóch pozostałych kolejna część, mam nadzieję,
że będzie równie dobra, co ta. Tej daję 8/10.
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz