środa, 14 czerwca 2023

 

Natasha Knight

„Pionek diabła”

Isabelle
Jericho St. James pragnie zemsty na mojej rodzinie. Jest potężnym, obrzydliwie bogatym i najbardziej niebezpiecznym człowiekiem, jakiego znam. A ja do niego należę.
Uwięził mnie. Planuje uczynić swoją żoną. I postawił sprawę jasno – będę sypiać w jego łóżku.
Ale bestia ma tajemnicę. Jedną jedyną słabość, która sprawia, że nie mogę jej nienawidzić.
Córkę.
I zrobi wszystko, by ją ochronić.

Jericho
Bishopowie odebrali mi coś, czego nie da się odkupić za żadne pieniądze. Ale życie za życie. Teraz ja im coś odbiorę.
Isabelle to pionek idealny.
Zniewolę ją. Uczynię swoją żoną. Będzie należała do mnie pod każdym względem. A gdy dostanę od niej to, czego pragnę, wymażę rodzinę Bishopów z ludzkiej pamięci, jakby nigdy nie istnieli.

Książki Natashy Knight miałam już okazję czytać i zdecydowanie polubiłam się z jej piórem. Tym razem w moje rączki trafiła opowieść „Pionek diabła”, której bardzo byłam ciekawa. Niestety dopadła mnie niemoc czytelnicza, przez co książki niestety zeszły na dalszy plan. Jednak wreszcie wena wróciła, więc od razu zabrałam się za tę historię. Spotykamy tu Isabelle, której życie zostało naznaczone od bardzo dawna. Jest Bishopówną, wrogiem i dojściem do celu. Młoda kobieta z początku niczego nie rozumie, ale gdy zamieszkuje w posiadłości Jericha St. James’a, tajemnice zaczynają wychodzić na światło dzienne...

Bardzo podobała mi się ta książka i spędziłam z nią miłe chwile. Szczerze nie spodziewałam się takiego obrotu spraw i nie raz miałam gęsią skórkę na ciele. Jericho to kawał sku...rczybyka i tyle razy miałam ochotę go trzasnąć w łeb czymś ciężkim. Szkoda mi było Isabelle, bo dziewczyna tak naprawdę była Bogu ducha winna, a musiała zapłacić za grzechy swojej rodziny. Jednakże miałam do Jericha słabość, bo co ja zrobię, że lubię takich brutalnych i aroganckich bohaterów. Natomiast Isabelle okazała się naprawdę fajną postacią. Mimo swojego młodego wieku  nie stała się osobą, która bałaby się własnego cienia. Pokazywała pazurki, co mi w niej imponowało. Współczułam jej, bo to, co St. James jej czasami robił, było wręcz okropne. Ale dziewczyna podnosiła się i kroczyła z dumnie podniesioną głową.

Uważam, że autorka dobrze ujęła relację tej dwójki mimo tego, że nie była ona normalna. Rozumiem, co chciała przedstawić, dlatego fabuła i akcja mi się podobały. Dodatkowo całość uzupełniały sceny zbliżeń (uff było hot), jak i przebłysków dobroci. Szczerze mogę Wam polecić tę lekturę, bo mnie ona przypadła do gustu. Czekam też na drugi tom, bo zakończenie było takie, że... Wrr ja już muszę wiedzieć, co dalej :D

Oceniam książkę 8/10.

 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Papierówka.

                



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...