piątek, 16 czerwca 2023

 

Penelope Douglas

„Płomienie”


Wszyscy wiedzieli, jak wielką nienawiścią Jared darzył Tatum w szkole średniej. Zamienił jej życie w prawdziwe piekło, a jednak przecież później się dogadali. Zostali parą. Stali się nierozłączni.

A mimo tego dwa lata później nie są już razem.

Jared jest teraz znanym kierowcą wyścigowym i rzadko odwiedza rodzinne strony.

Sytuacja się zmienia, kiedy na prośbę matki postanawia wrócić. Przecież zapewniła go, że Tatum nie ma w mieście. Nie chciał już nigdy więcej widzieć byłej dziewczyny.

Ani ona, ani on nie byli przygotowani na to spotkanie, podczas którego nienawiść wisiała w powietrzu, gęsta jak chmura gradowa, ale było coś jeszcze… Pożądanie.

Jednak Tatum ma teraz chłopaka, a Jared to dla niej tylko wspomnienie. Ona już nie jest tamtą dziewczyną sprzed lat i nigdy nie będzie.

Uwielbiam serię Fall Away, a “Dręczyciela” czytałam już tyle razy, że nie potrafię tego zliczyć. W moje rączki wpadł kolejny tom „Płomienie”, dzięki któremu po raz kolejny wracamy do życia Jareda i Tate, które nie ułożyło się tak, jak powinno. Szczerze mówiąc, gdy w opisie przeczytałam, że oni się rozstali, byłam zła i zastanawiałam się, czy przeczytać tę opowieść, bo nie chciałam sobie psuć wyobrażenia o bohaterach, jak i o całym cyklu. Przeczytanie tej lektury zajęło mi dokładnie jeden niepełny dzień. Czy byłam zadowolona z tej części? Myślę, że tak, chociaż czasami były momenty, kiedy się irytowałam.  Nie będę przybliżać fabuły, tylko skupię się na swoich odczuciach.

Pierwsza połowa książki troszkę mnie irytowała, a w szczególności Tate. Lubiłam tę dziewczynę, chociaż czasami jej zachowanie było tak wkurzające, że miałam ochotę ją centralnie trzasnąć. Rozumiałam poniekąd jej cierpienie, ale mimo wszystko było to chwilami dziecinne. Natomiast Jared, jeny jak ja uwielbiam tego bohatera. Szkoda mi go było, bo cierpiał i miałam ochotę go cały czas tulić.

Ogólnie pomysł na fabułę był fajny, ale też nie jakiś oryginalny i praktycznie wszystko było do przewidzenia. Nie było żadnego elementu zaskoczenia i troszkę szkoda, ale nie było źle. Fajnie, że po raz kolejny mogliśmy spotkać bohaterów z poprzednich tomów i przy okazji mogliśmy się dowiedzieć, co u nich słychać. Relacja między Tate a Jaredem była gorąca, bo wciąż łączyło i przyciąganie oraz wzajemna adoracja pomimo tego, że nie byli już razem. W tej części autorka bardziej skupiła się na relacji bohaterów, niż na gorących wątkach, których jest naprawdę malutko. Jak mam być szczera, to było dobre posunięcie. Jeżeli czytaliście poprzednie tomy tej serii, to koniecznie przeczytajcie i ten. Chociaż Tate mnie wkurzała, to i tak książka wypadła świetnie. Polecam i oceniam 8/10.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe Zagraniczne.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...