poniedziałek, 26 czerwca 2023

 Layla Wheldon - „Anioł łez. Wiatr w skrzydłach”


Każda podjęta decyzja jest niczym kamyk rzucony w sam środek spokojnego jeziora. Drobne fale poruszają powierzchnię i zaczynają się rozprzestrzeniać. Kręgi na wodzie prędzej czy później dosięgną brzegów. Niektóre decyzje jednak mają siłę lodowca zsuwającego się do oceanu. Zamiast drobnych fal na wodzie powstaje ogromne tsunami, gotowe niszczyć wszystko, co napotkają na swojej drodze.

Decyzje podjęte przez Daniela na zawsze odmieniły losy jego samego i bliskich mu osób. Tragiczne wydarzenia zmusiły go do ucieczki. Teraz próbuje zbudować swoje życie na nowo, po drugiej stronie Oceanu Spokojnego, w tajemnicy przed własną rodziną i z dala od dziewczyny, którą nadal kocha. Każdego dnia zmaga się z wyniszczającym poczuciem winy, niepozwalającym mu wrócić do psychicznej równowagi.

Diana myślała, że w jej życiu w końcu wszystko zaczęło się układać, dopóki dosłownie w jednej chwili nie straciła przyjaciółki i ukochanego. Od tych dramatycznych wydarzeń każdy dzień tej dziewczyny jest przepełniony niepewnością, bólem i tęsknotą. Do tego zaledwie kilka tygodni po wyjeździe Daniela zostaje postawiona przed trudnymi wyborami, które jeszcze bardziej zmienią jej życie.

Co zrobi Diana? Czy podejmie decyzję, której konsekwencje mogą sięgać naprawdę daleko?


Pierwszym tomem byłam zafascynowana, wywołał on we mnie wiele emocji, a moje serce było wielokrotnie roztrzaskane. Zakończenie pierwszej części było dla mnie hm... szokujące i na pewno niezadowalające i byłam wkurzona potwornie na autorkę, że urwała to akurat w takim momencie. Teraz dorwałam w swoje łapki nareszcie drugi tom. Czekałam na niego bardzo, ale cóż, swoje niestety odleżeć musiał. Otrzymujemy tu kontynuację losów Diany i Daniela, nie będę ukrywała, że bałam się tej części i tego, co mogę w niej znaleźć, a przede wszystkim czy moja wrażliwa dusza udźwignie ich opowieść i po raz kolejny nie zostanę ze złamanym sercem. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po tej opowieści i przede wszystkim, jak autorka dalej poprowadzi tę historię, czy nadal będzie pełna bólu, cierpienia i wielu innych emocji, które tak, jak w przypadku „Podciętych skrzydeł”, będą nam towarzyszyć już od pierwszej strony. Cóż śmiało mogę stwierdzić, że ta część jest równie piękna co jej poprzedniczka, a autorka już w pierwszych kilku stronach spuszcza na nas zajebiście emocjonalną bombę! Początek książki jest tak potwornie przepełniony bólem, że ja jako czytelnik odczuwałam, każdą z tych emocji, całą sobą czułam to, co nasi bohaterowie. Targa mną wiele uczuć, a w mojej głowie kłębi się jeszcze więcej myśli, chciałabym wiele wam napisać o tej opowieści, ale ciężko mi się zebrać i napisać sensownie, to co chciałabym wam przekazać.

Layla Wheldon po raz kolejny stanęła na wysokości zadania i dała nam historię, która rozpruje wasze serduszko na milion drobnych kawałków, by później powolutku je składać. Otrzymujemy tu opowieść piękną, poruszającą, ale i bolesną, która daje nam nadzieję na to, że po każdej nawet największej burzy, zawsze wyjdzie słońce, a jedyne co nam pomoże przetrwać ból i smutek. A samo zakończenie sprawiło, że kolejny raz nie mogę doczekać się kontynuacji książki. Was gorąco zachęcam do poznania twórczości autorki. Tej pozycji daję 8/10.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Editio Red.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...