piątek, 26 lutego 2021

 Emilia Szelest - „Free Birds”


Skromna pisarka, zblazowany gwiazdor, hipnotyzujące Los Angeles i namiętność, która wywróci wszystko do góry nogami.

Życie Karoliny Nawrockiej nabiera rumieńców. Prawa do ekranizacji jednej z jej powieści zostały właśnie sprzedane, a ona leci aż do Los Angeles, by wziąć udział w pracach nad filmem. Na miejscu poznaje lidera zespołu The Free Birds, Alexa Morgana, który ma skomponować piosenkę przewodnią do filmu. Między młodą mężatką a sfrustrowaną gwiazdą rocka iskrzy od samego początku. Co wydarzy się, gdy tych dwoje, na skutek pewnej intrygi, spędzi tydzień w jednym pokoju hotelowym? Czy siedem wspólnych dni będzie początkiem wielkiego dramatu czy love story?


„- Zabieraj zabawki i spadaj.
- Chętnie, ale jest jeden problem.
Odwróciłam się i popatrzyłam na niego gniewnie.
- Niby jaki?
Zostaliśmy tu zamknięci na tydzień albo i dłużej, dopóki nie napiszemy piosenki.
Miałam wrażenie, że wcale nie jest mu przykro.
- Jak to zamknięci?! - wrzasnęłam. - Tu w moim pokoju?
Przytaknął.”

Jak zmieni się sytuacja przez tydzień?
Czy Alex i Karolina będą w stanie się dogadać?
Czy uda im się napisać piosenkę?

„Alex podobał mi się już jako młody wokalista. Właściwie nigdy nie sądziłam, że mogłabym go spotkać, a co dopiero być z nim zamknięta w tym samym pomieszczeniu. To było marzenie każdej nastolatki, także moje. Co dziwniejsze w jego towarzystwie czułam się inaczej niż kiedykolwiek wcześniej. Miałam ochotę na zrobienie czegoś głupiego. Czułam się wolna, a uśmiech nie znikał z mojej twarzy.”

Emilia Szelest znana jest z cyklu z Weroniką Kardasz, która zdobyła wielu zwolenników, ja osobiście mam tę serię, jednak wstyd się przyznać, jeszcze jej nie przeczytałam, ponieważ w ostatnim czasie nadrabiam tylko egzemplarze patronackie i recenzenckie. Dlatego, gdy otrzymałyśmy możliwość wyrażenia opinii o najnowszej powieści Emilii, byłam naprawdę szczęśliwa, że będę miała możliwość przeczytania jej. W czasach, gdy na naszym rynku wydawniczym zdecydowanie króluje mafia, ciężko dostać dobrą historię, która porwie nas w swoje szpony i sprawi, że nie będziemy chcieli odłożyć jej ani na chwilę. I ta opowieść zdecydowanie do nich należy. Dostałam tu książkę, której fabuła jest nieprzewidywalna, emocjonalna i piękna, posiada sporą dawkę humoru i nietuzinkowych bohaterów. Jest to historia, która przenosi nas do świata gwiazd rocka, skromnej, choć pewnej siebie pisarki i uczucia, które budzi się do życia, w najmniej oczekiwanym momencie. Jednak nie myślcie sobie, że dostaniecie tu słodko pierdzącą opowieść, w której bohaterowie mają ścieżki usłane różami, o nie, dramę też tu mamy i to taką z przytupem, że aż miałam ochotę książkę odłożyć przez lekkomyślność Alexa. Ale nie zmieniło to mojej miłości do niego.

Autorka pisze stylem lekkim i przyjemnym, a prowadzona fabuła wciąga czytelnika już od pierwszych stron i sprawia, że chcemy poznać zakończenie losów tej dwójki jak najszybciej. Przejścia między rozdziałami są płynne i nie zawierają żadnych skoków czasowych. Otrzymujemy też narrację dwuosobową, dzięki czemu możemy szczegółowo poznać obu bohaterów, ich rozterki, uczucia i dylematy. Naprawdę jest to historia na przemiły wieczorny relaks przy świeczkach i z lampką wina.

Emilia Szelest swoją najnowszą historią zabiera nas w podróż do świata show-biznesu, w którym anonimowość, gdy jest się gwiazdą rocka i słynną pisarką nie istnieją. Czy będzie to tylko przelotny romans, a może zamieni się w coś poważniejszego? A co z mężem Karoliny? Gwarantuje Wam, że ta opowieść uprzyjemni wam wieczór i gdy tylko złapiecie ją w swoje ręce, nie będziecie chcieli odłożyć jej ani na chwilę. Ja jestem tą opowieścią zachwycona i na pewno w momencie jakiejś słabości do niej powrócę.

Gorąco polecam!!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.


wtorek, 23 lutego 2021

 

Natasha Knight

“Sergio”

Bycie pierworodnym synem mafijnego bossa jest jak piętno, które trzeba zaakceptować. Twarde zasady panujące w tym środowisku oraz świadomość, że to ja kiedyś przejmę władzę, uczyniły ze mnie bezwzględnego i niebezpiecznego człowieka. A gdy wydawało się, że nic nie jest w stanie zachwiać moją postawą, pojawiła się ona – w najmniej odpowiednim miejscu i czasie. Przeznaczenie dwukrotnie postawiło Natalie na mojej drodze. Dałem jej szansę odejść, powiedziałem, że tak będzie dla niej najlepiej, jednak nie posłuchała. A teraz jest już za późno.


Nigdy jej nie wypuszczę. Choćbym i chciał, nie potrafię tego zrobić, nawet jeśli mam świadomość, że kalam tę niewinną duszę swoim brudnym dotykiem. Wiem, że zbliża się dzień mojego sądu i spłonę za grzechy, które popełniłem. Nie twierdzę, że moje miejsce nie jest w piekle, ale pragnę najpierw przeżyć swój czas. Z Natalie.


Należy do mnie bez względu na wszystko. 


“Niewłaściwe miejsce i niewłaściwy czas, skarbie.”


Pamiętam, że jak czytałam pierwszą część serii Benedetti Brothers “Salvatore” już wtedy było wiadomo, że najstarszy z braci nie żyje. Chciałam bardzo przeczytać historię Sergia i, co mu się przytrafiło. Kiedy w końcu wpadła w moje ręce jego powieść, byłam sceptycznie do niej nastawiona, ponieważ wiedziałam, że nie skończy się ona happy endem. A ja takich książek niestety nie lubię. Zanim jeszcze zaczęłam czytać, w myślach miałam pretensje do autorki, dlaczego “Sergio” nie wyszedł jako pierwszy, tylko środkowy z braci. Jednak pomyślałam sobie przecież i tak książkę muszę przeczytać i się za nią zabrałam. 


Sergio to mężczyzna bezwzględny, to następca panującego bossa mafijnego, czyli swojego ojca. Miał objąć po jego śmierci piecze. Wie, że życie, które prowadzi, jest niebezpieczne i że może się szybko zakończyć. Myślał, że to nie przyniesie mu już nic dobrego, ale się mylił. Nieodpowiednie miejsce i nieodpowiedni czas postawił na jego drodze pewną dziewczynę. Jak się okazuje, Natalie już po raz drugi spotyka Sergia. Zwykły zbieg okoliczności. Można by rzec, że spotkali się nawet w podobnej sytuacji. Mówi się, że do trzech razy sztuka, ale w tym przypadku skłaniam się do tego, że jest to do dwóch. Sergio wie, że nie wypuści ze swoich rąk kobiety. Dał jej nawet szansę, żeby odeszła, aczkolwiek Natalie została i teraz nie ma już odwrotu.


W jakich okolicznościach Sergio i Natalie się spotkali?

Jak wyglądała ich relacja od samego początku?


Kurcze, co to była za interesująca lektura. Wylewa się z niej tak wiele emocji, którymi przesiąknęłam doszczętnie. Wiem, że to było niemożliwe, ale im bardziej się zagłębiałam w tę opowieść, to miałam nadzieję, że jednak będzie na koniec jakaś niespodzianka i że Sergio normalnie odżyje. Nie zasługiwał na taki los, który go spotkał. Natalie także na to nie zasłużyła, że w tak młodym wieku straciła męża. Co prawda ich relacja zaczęła się bardzo szybko i pędziła na łeb na szyję, ale co się dziwić, Sergio po prostu nie wyobrażał sobie bez niej życia. Autorka napisała dwa listy, które znajdziecie na początku i na końcu książki. Wyjaśniają one w pewnym stopniu, jak powstała ta historia. Kiedy skończyłam czytać, uznałam, że cieszę się, że Natasha Knight napisała tę część, ponieważ to było jak brakujący element układanki, który w końcu został ułożony na odpowiednim miejscu. Sergio zasługiwał na swoją opowieść i autorka zrobiła to rewelacyjnie. Podczas czytania śmiałam się i płakałam. Główni bohaterzy zasługiwali na szczęśliwe zakończenie, jednak los nie tego się od nich domagał.


Pisarka pisze językiem lekkim i spójnym, pomysł na fabułę, jak i kreacja bohaterów była naprawdę świetna. Autorka nie gubiła się w tekście, wątki, które pociągnęła, zostały zakończone perfekcyjnie i bez jakiegoś chaosu. Sceny seksu były wyważone i zmysłowe, chociaż niektóre momenty były ostre. Główne postacie dały się naprawdę lubić i czułam z nimi więź. Były przejrzyste i barwne. Oczywiście nie zabraknie tu też Salvatore, jak i Dominica, ale nie ma ich tu jakoś za wiele. Książka sama w sobie jest krótka i przeczytacie ją naprawdę szybciutko. Mnie przy małym dziecku, zajęło to jeden dzień, czyli że naprawdę ta opowieść pochłania momentalnie i ciężko się od niej oderwać.


Ja szczerze polecam. Mimo mojego pierwszego niezbyt dobrego wrażenia na to, że książka nie ma szczęśliwego zakończenia, to bawiłam się naprawdę świetnie. Nie zmarnowałam czasu i wiem także to, że ta historia zostanie mi w pamięci na bardzo długi czas i zdecydowanie jeszcze do niej powrócę.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Papierówce.

 

 

 



 

poniedziałek, 22 lutego 2021

 J.M.Darhower - „Na celowniku”



Najprostszym sposobem, by dotrzymać słowa, jest nigdy go nie dawać. Nie tak dawno w kaplicy w Las Vegas przysięgałem kochać Karissę do końca życia. Lecz czy istnieje na świecie coś, co jest w stanie zapewnić mi spokój aż po kres moich dni? Nikt i nic nie może zagwarantować nawet jutra. Czasami wszystkim, co pozostaje, jest dzisiaj. Carpe diem.

W głębi duszy naiwnie liczyłem, że zostawię za sobą przeszłość i resztę życia spędzę u boku Karissy. Ale przelałem zbyt wiele cudzej krwi i ktoś wyraźnie chce, abym za to odpokutował. Szczęśliwe zakończenie ma swoją cenę, którą każdy prawdziwy mężczyzna gotów jest zapłacić. Nie znaczy to jednak, że zamierzam potulnie zaakceptować konsekwencje. Bo kiedy w grę wchodzi ukochana kobieta i życie, o które z taką zawziętością walczyłem, nikt nie może czuć się bezpieczny.


„Miałaś mnóstwo okazji, żeby posłać mnie za kratki. Mogłaś zrobić to dawno temu, wystarczyło, żebyś otworzyła usta. Nie musiałem cię poślubić, żeby zyskać twoje milczenie. Dałaś mi je na samym początku. Skoro nie odwróciłaś się ode mnie wtedy, kiedy miałaś ku temu mnóstwo powodów, to ufam, że nie zrobisz tego i teraz, z obrączką czy bez. Poślubiłem cię, Karisso, bo cię kocham. Tylko tyle i aż tyle.”

Jakie będą konsekwencje podjętych przez Naza decyzji?
Czy wrogowie go dopadną?
Czy ta historia ma szansę na happy end?

„Mam wrażenie, że przeżyłem więcej niż jedno życie, a każde z nich trwało wieczność. Wieczność wściekłości, rozgoryczenia, zbrodni... Takie rzeczy odciskają piętno na człowieku, tego jestem pewien. Ale żadna z nich nie wpłynęła na mnie nawet w połowie tak mocno jak ostatni rok. Nauczyłem się, że sentymenty potrafią naprawdę wyczerpywać. Dawniej nie dbałem o siebie, ani o nikogo innego, tak na dobrą sprawę. Nie miałem żadnego powodu by żyć.”

„Na celowniku” to trzeci tom serii „Monster in His Eyes”. Tak jak wspomniałam w poprzedniej recenzji, pierwszy tom był genialny, drugi już niezbyt mi się podobał, irytowało mnie zachowanie głównej bohaterki i ogólnie fabuła mnie nie porwała. Po trzeci tom sięgnęłam z czystej ciekawości, aby przekonać się, czy tu będzie lepiej, tym bardziej że zbiera ona naprawdę mnóstwo pozytywnych opinii. Jak wiadomo jest mnóstwo gustów i nie wszystkim się dogodzi, jednym się ta opowieść spodoba, innym nie. Jakie jest moje zdanie? No cóż, jest lepiej jak w przypadku drugiego tomu, jednak pierwszy i tak zdecydowanie zostanie moim faworytem. Książkę zdecydowanie fajniej się czytało i była bardziej wciągająca niż jej poprzedniczka, zakończenie mega mnie zaskoczyło, ale nadal zabrakło mi tego ogromnego efektu wooow, który wystąpił w przypadku pierwszego tomu. Niestety, ale chyba nadal pozostałam zrażona do zachowania głównej bohaterki, przez co mogę powiedzieć, że wręcz jej nienawidzę, bo po prostu działa na mnie ona niczym czerwona płachta na byka. Moim faworytem nadal pozostaje Naz, do którego po prostu palę cholewki. :) Chociaż nie ukrywam, były również momenty, w których miałam ochotę zdzielić go po głowie. Ogólnie autorka ma dość ciekawy styl pisania, jednak chwilami odnosiłam wrażenie, że niektóre wątki były pisane na siłę, tak aby zachęcić czytelnika, co moim zdaniem niestety przynosiło odwrotny skutek i powodowało, przynajmniej w moim przypadku niechęć. Na temat bohaterów więcej rozpisywać się nie będę ponieważ, uważam, że jeżeli ktoś ma ochotę ich poznać i dowiedzieć się jacy są, powinien po prostu sięgnąć po tę powieść.

Myślę, że na tym zakończę moją recenzję. Mi ta książka nie do końca przypadła do gustu, was jednak zachęcam do tego, abyście sami wyrobili sobie na jej temat opinię, tym bardziej że ma ona naprawdę wielu zwolenników. Ja do tej serii na pewno nie wrócę i wątpię, abym sięgnęła po kolejne propozycje autorki, no chyba, że opis bardzo mnie zaintryguje.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Papierówka.



 

C. S. Riley

“Bad Boys Bring Heaven”

[Patronat medialny]

Historia toksycznej miłości silniejszej od stereotypów.


“Była jak słońce - piękna i oślepiająca, ale spalała każdego, kto podszedł zbyt blisko.”


Hope Ciredman kroczy przez życie, jakby nie miała nic do stracenia. Oziębłość i beznamiętna twarz to jej maska. Arogancja to sposób bycia. A buntowniczy charakter to prawdziwy magnes ściągający kłopoty. Może właśnie dlatego już pierwszego dnia w nowej szkole Hope wzbudza sensację i wplątuje się w grę, której zasad nie zna. Dziewczyna jak zwykle pragnie zwycięstwa, ale jest nieświadoma, że w tej rozgrywce stawką okaże się jej serce.


Asa McLean to wyrafinowany drań uosabiający wszystko, przed czym Hope chce uciec - brutalną siłę, niebezpieczeństwo i nieziemski tupet. To typ chłopaka, który wyciąga z niej to, co ona pragnie najgłębiej ukryć - prawdziwe uczucia. Przy Asie Hope czuje, że naprawdę żyje.


Oto opowieść o miłości która jest tak silna, że pod jej wpływem nawet anioł pójdzie za diabłem do piekła. 


“Dawno temu anioł i diabeł zakochali się w sobie”.

Ostatnio na polskim rynku wydawniczym możemy się spotkać z wieloma debiutami. Różne są to gatunki, ale przeważnie przeważa mafia. Jednak “Bad Boys Bring Heaven” się wyróżnia i chwała Ci za to Panie. Autorka wkracza do świata pisarskiego, można by rzec drzwiami i oknami, ale to jest naprawdę super. Nie daje nam mafii, tylko historię hate/love z wątkiem szkolnym. W tej książce poznajemy dwójkę bohaterów, którzy od samego początku pałają do siebie niechęcią, aczkolwiek coś ich ciągnie ku sobie. Są przedstawieni, jako mocne i charakterne osoby. Hope to dziewczyna arogancka zakładająca na siebie maskę obojętności, silna, ma swoje własne zdanie, nie udaje słodkiej laluni, tylko jak potrzeba, to wie, kiedy się postawić, a nawet przyłożyć. Natomiast Asa ahhh… ten Asa, dupek nad dupkami, ale za to jaki fajny. Nie jest ciepłą kluchą ani jakimś lizusem, tylko postacią hardą, mającą swoje zdanie, nikomu nie słodzi, jeśli ktoś mu zajdzie za skórę, to potrafi się odpłacić. Kiedy ta dwójka się spotyka, to między nimi wybuchają bomby, granaty, pociski rakietowe, ale też i fajerwerki. Oboje mają za sobą jakąś przeszłość, która jest ze sobą… A nic nie powiem. Sami się dowiecie, czytając. Wspomnę jeszcze, że Asa i Hope, tak naprawdę za całą tą fasadą oziębłości i zobojętnienia, ukrywają swoje prawdziwe uczucia. To osoby naznaczone i bardzo skrzywdzone przez życie.

Powiem Wam, że naprawdę fajnie się bawiłam podczas czytania tej lektury. Autorka ma bardzo dojrzały styl pisania, przez co książkę, czytało się szybko, aczkolwiek wydaje mi się, że niektóre wątki mogłyby być nieco mniej obszerne, ponieważ były tam niepotrzebne i zajmowały miejsce na kartkach  wskutek czego, książka stała się ciężkim i ogromnym tomiszczem :D Nie oszukujmy się, nie każdy lubi czytać tak grube książki i czasami czytelnik właśnie przez liczbę stron się zniechęca, jednak kochani mimo to i tak dajcie szansę tej powieści, bo warto. Pomysł na fabułę, jak najbardziej udany i w fajny sposób został poprowadzony. Uwielbiam, kiedy w książkach główni bohaterzy się przekomarzają, dokuczają i robią sobie na złość. Dialogi były naprawdę ciekawe i fajnie pokierowane. Rozdziały nie są jakieś długaśne i to też plus, ponieważ autorka je zakańcza, tak jak powinny być i się nie gubi w wydarzeniach. Sceny zbliżeń są wyważone i przede wszystkim znikomo opisane, tak więc nie nastawiajcie się na głębsze opisy scen łóżkowych. Bohaterzy nie są pospolici, tylko zostali ciekawie i interesująco wykreowani. Jak na nastolatków, to mają łeb na karku i nie są gówniarzami, którzy się szczycą bogactwem. Postacie drugoplanowe również zostały w fajny sposób przedstawione, przez co dało się ich lubić i wnosili powiew świeżości do całej historii.

Uważam, że jak na debiut to autorka naprawdę świetnie sobie poradziła i oby więcej wychodziło takich opowieści spod jej pióra. C. S. Riley zapewniła mi dobrą historię, która mnie pochłonęła na kilka dni i przy której się nie nudziłam jak mops, tylko przeżywałam wszystko razem z bohaterami. Jest tu kupa emocji, które idealnie się wplatają w fabułę. Brawo autorko, odwaliłaś kawał dobrej roboty :)

I tak na sam koniec mam dla Was moją polecajkę, która znajduje się na skrzydełku :)

“Bad Boys Bring Heaven” to zdecydowanie udany debiut autorki. Czy skrzywdzona przez życie dziewczyna i wyrafinowany drań mają szansę stworzyć coś dobrego? A może interesują ich wzajemne potyczki? Ja tej historii mówię zdecydowanie “tak” - i gorąco ją polecam.

No to ten tego nic chyba więcej pisać nie muszę, po prostu sięgajcie po ten debiut, bo naprawdę warto.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji i możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

 




 

 

piątek, 19 lutego 2021

 Kamila Wiśniewska - „Związani umową”

[Patronat medialny]



Annabel Thompson jest młodą kobietą, która utrzymuje uzależnionego od alkoholu, schorowanego ojca oraz pięcioletnią siostrę Sophie. Zarobki Annabel ledwie wystarczają na codzienne potrzeby rodziny.

Pewnego dnia podczas pracy w restauracji, gdzie jest kelnerką, poznaje Camerona Salvatore, trzydziestoletniego właściciela dużej firmy. Nie wie, że mężczyzna od dłuższego czasu próbuje znaleźć sobie żonę. Niespecjalnie się do tego pali, ale chce to zrobić na prośbę ciężko chorej siostry.

Annabel od razu wpada Cameronowi w oko. Kiedy Salvatore orientuje się, że dziewczyna nie da się łatwo namówić na małżeństwo, postanawia podpisać z nią roczną umowę, po której będą mogli się rozwieść. Zdesperowana Annabel przystaje na układ.

Kobieta jednak nie ma pojęcia, że Cameron nie jest tylko dobrze prosperującym biznesmenem. Skrywa on jeszcze drugą twarz. Boksera, który nocami staje do walk na ringu.


„- Rozumiem twoją złość, ale zdążylibyśmy się poznać. Robię to ze względu na siostrę. Ciągnę kłamstwo o swojej partnerce już od kilku lat, a Rose, marzy, aby być na moim ślubie. Musimy być przygotowani na każdą sytuację, boję się, że niedługo będzie już za późno. Po roku małżeństwa po prostu by coś między nami nie wypaliło. Rozeszlibyśmy się w zgodzie tak, by nie wywołać u mojej siostry żadnego stresu.”

Co wyniknie z tego układu?
Czy któreś z nich poczuje do drugiego coś więcej?

„W dniu, w którym w moim życiu pojawił się Cameron Slavatore, coś się zmieniło. Jeszcze nie wiedziałam do końca co, ale czułam, że wkrótce wszystko się wyjaśni. Nie chciałam jednak dłużej patrzeć na ojca, który rujnuje samego siebie, nie wspominając już o rodzinie. Przecież z czasem byłoby tylko gorzej. Podnoszenie na mnie ręki stałoby się codziennością, a do tego tata mógłby skrzywdzić Sophie. Nie zamierzałam na to pozwolić. Byłam gotowa na wszystko, aby to, co przytrafiło się mi, nigdy jej nie spotkało.”

Kamila Wiśniewska wkracza na polski rynek z przytupem! Jest to debiut, ale już na początku powiem, że naprawdę dobrze napisany. W ostatnim czasie mafia, mafią, mafię pogania, a klimaty te mam wrażenie, że są w wielu przypadkach pisane na jedno kopyto. Kocham mafię, ale oczekuję od nich czegoś niepowtarzalnego i zaskakującego. „Związani umową” jest bardzo miłą odskocznią, otrzymujemy tu świetnie napisany romans, przepełniony ciężkim życiem bohaterów, rodzącym się niespodziewanym uczuciem i pożądaniem, które jest wręcz namacalne. Ja czytając tę opowieść, świetnie się bawiłam, tylko ja się pytam, dlaczego tak mało? Mogę prosić więcej?? :D Autorka ma bardzo lekki i przyjemny styl pisania, sytuacja pomiędzy bohaterami nie była naciągana i nie pędziła na łeb na szyję, tylko wszystko działo się w odpowiednim momencie i tempie, chociaż nie powiem, co niektóre wątki mogłyby być bardziej rozpisane. Ale zdecydowanie jest to książka, która sprawi, że wasz nudny wieczór minie w ekspresowym tempie, ponieważ gdy zaczniecie czytać tę historię, nie odłożycie jej, dopóki nie dobrniecie do samego końca.

Główni bohaterowie mieli w swoim życiu przekichane, zmagali się ze swoimi demonami przeszłości, które ścigały je na każdym kroku i zasiewały niepewność, czy jednak te demony ponownie się pojawią i zaburzą ich spokój? O tym musicie przekonać się sami. Nie jest tajemnicą, że każdą czytaną przeze mnie książkę (no chyba, że jest nudna jak flaki z olejem), bardzo przeżywam i tak dokładnie było tym razem cieszę się, że ta dwójka trafiła na siebie, ponieważ uważam, że tworzą idealną parę. Otrzymujemy tu narrację dwutorową, dzięki czemu poznajemy myśli i rozterki obojga bohaterów i to jak zmieniają się ich uczucia i postrzeganie wielu spraw.

„Związani umową” to historia, która porwie Was w podróż, której droga nie zawsze jest prosta i usłana różami. Ja podczas czytania jej spędziłam emocjonujące i piękne chwile, były momenty, w których miałam ochotę płakać nad losem bohaterów, ciskać książką po kontach z nerwów, ale i cieszyłam się z ich wspólnych sukcesów, jednak jakie będzie zakończenie tej opowieści, musicie przekonać się sami! Ja mogę wam jedynie zagwarantować, że przypadnie Wam ona do gustu!! :D
Gorąco polecam!!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce oraz Wydawnictwu NieZwykłe.




środa, 17 lutego 2021

 

Monika Nerc - „Dziedzic podziemia. Pocałunek diabła.”
[Patronat medialny]

Miłość, wierność, prawda – to się dla niej liczyło. On nie potrafił jej tego dać.


Serce Catriony jest złamane. I to przez samego diabła. Kobieta mogła spodziewać się po Grigoriyu wielu rzeczy, ale na pewno nie tego, że ma żonę…

Jakby tego było mało, wciąż nawiedzają ją koszmary i z każdym dniem staje się cieniem dawnej siebie. Jednak nie zamierza wybaczyć zakłamanemu rosyjskiemu diabłu tego, jak mocno ją zranił.

Tymczasem Grigoriy nie chce zrezygnować z kobiety, która tak bardzo zalazła mu za skórę. Próbuje się z nią skontaktować, ale na próżno. Catriona jeszcze tego nie wie, lecz będzie musiała mu zaufać. Nie tylko Grigoriy ma teraz wrogów, którzy czyhają na jego życie. Ona także.


„Mijające minuty, godziny, dni powinny zasklepić rysy na moim sercu i pomóc zapomnieć o diable, który pojawił się w moim życiu. Przecież to właśnie czas leczy rany... Niestety, to wyłącznie słodkie kłamstwo, bo w rzeczywistości cierpienie nie znika, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Szybciej dostaniesz od życia kolejnego kopa niż pomocną dłoń.
Od naszego rozstania upłynęły trzy długie tygodnie, a ja nadal czuję się, jakby przejechała po mnie ciężarówka. Za każdym razem, gdy pomyślę o Grigoryju, w moim umyśle rodzą się pomysły na zemstę za to, jak mnie potraktował.”

Czy drogi Catriony i Grigoryja ponownie się przetną?
Czy dziewczyna znajdzie sposób, aby się na nim zemścić za swoje złamane serce?

„Nikt inny nie ma prawa jej dotknąć. Jej ciało i dusza należą tylko do mnie. Zabiję każdego, kto stanie mi na drodze do odzyskania jej. Potrzebuję jej jak narkoman kolejnej działki. Może i nasze ostatnie spotkanie nie poszło tak, jak planowałem, lecz wszystko się ułoży.”

Jest to moje drugie spotkanie z twórczością autorki i zdecydowanie udane! Nie macie nawet pojęcia, jak bardzo czekałam na kontynuację pierwszego tomu, który pozostawił mnie w stanie zawieszenia i pytaniem „co jest k***??!!” teraz nareszcie jest, tak bardzo przeze mnie wyczekiwane dalsze losy Kat i Grigoryja. Jaka była ta lektura?? Emocjonująca, nieprzewidywalna, przepełniona zwrotami akcji, intrygami i krwawymi potyczkami, nareszcie czuję, że dostałam kolejną świetną opowieść, która spełniła moje oczekiwania! Czyta ją się w ekspresowym tempie, ponieważ, gdy tylko weźmie się ją w swoje ręce, nie chcę się jej odłożyć ani na chwilę. Ja pragnęłam, aby chwile z nią spędzone, nigdy się nie skończyły. Mogę wręcz stwierdzić, że drugi tom podobał mi się zdecydowanie bardziej od pierwszego, jednak nadal mam ten niedosyt, ponieważ chciałabym na już a najlepiej na wczoraj mieć trzeci tom Diabła u siebie, no ale niestety muszę się chwilowo jeszcze uzbroić w cierpliwość i czekać do kwietnia! Chociaż z tą cierpliwością różnie u mnie bywa :D Autorka pozostawia nas z wieloma pytaniami i mam nadzieję, że wyjaśnią się one w kolejnej części, kurcze jest jeszcze tyle wątków i niedopowiedzeń, że naprawdę w głowie kotłuje mi się mnóstwo pytań i jeszcze więcej domysłów na to, jak może się to potoczyć dalej, jednak coś czuję, że dopiero teraz rozpęta się prawdziwe piekło.

O bohaterach nie będę się rozpisywać, ponieważ niewiele oni się zmienili od pierwszego tomu, a nie chciałabym wam też przez przypadek zdradzić czegoś z fabuły, abym nie walnęła wam tu sporego spojlera. Jedyną osobą, która niezmiennie działa mi na nerwy jest ta przeklęta Nina i coś czuję, że jeszcze ona nieźle namiesza, niby jest przyjaciółką Kat, ale mam co do niej wątpliwe uczucia i do jej szczerości. Ale mam nadzieję, że się mylę, bo jak nie to....ahhh nie będę się wyrażać. :D

Na tym zakończę moją recenzję, ponieważ uważam, że jest to seria, którą każda miłośniczka mafijnych klimatów po prostu obowiązkowo musi przeczytać! Ja jestem tą historią zachwycona i śmiało mogę stwierdzić, że jest to prawdziwa mafia z krwi i kości, a nie pierdu, pierdu. Ja jestem w tej opowieści zakochana i wiem, że jeszcze wielokrotnie do niej powrócę, ponieważ mam od niej wszystko to, czego od mafijnych romansów oczekuję, czyli odpowiednią dawkę pożądania, krwawych porachunków, tajemnic i uczucie, które jest równie niebezpieczne co piękne!! Teraz nie pozostało mi nic innego, jak czekać na to, aby poznać odpowiedzi na moje pytania.

Gorąco polecam!!

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję autorce i Wydawnictwu NieZwykłe.



poniedziałek, 15 lutego 2021

 

Cora Reilly

“Złamana lojalność”

 

“To już nie jest Fabi, pomyślała. 

Stojący przed nią człowiek to ktoś, kogo należało się bać.

Fabiano Scuderi.

Egzekutor Camorry.”


Fabiano od najmłodszych lat był wychowywany z myślą o tym, że pójdzie w ślady ojca i podobnie jak on zostanie consigliere w chicagowskim oddziale. Jednak tak się nie dzieje. Skazany na śmierć, ledwo żywy czternastoletni chłopak walczy o przetrwanie.


Mafijny świat jest jedynym, jaki zna, więc kiedy Fabiano spotyka Remo Falcone, stawia sobie nowy cel: stać się częścią innej rodziny mafijnej. Ale żeby tak się stało, musi na to zasłużyć.


I zasłuży – walcząc w klatkach i zyskując miano mężczyzny, którego trzeba się bać. W ten sposób delikatny Fabi odchodzi na zawsze. Jego miejsce zajmuje bezwzględny i bardzo niebezpieczny człowiek.


Leona pragnie zwyczajnego życia, z dala od matki narkomanki. Jednak gdy kobieta wpada w oko Fabiano Scuderiemu, jej marzenie pryska jak bańka mydlana.


Dla Fabiano liczy się tylko Camorra. Czy będzie gotowy zaryzykować wszystko, o co tak ciężko walczył? 

“Miłość jest niebezpieczną rzeczą, czymś, co nawet najsilniejszych wojowników sprowadza na kolana. Nie mogłem pozwolić sobie na słabość. Nie, jeśli chciałem przypodobać się Remo. Lecz miłości się nie wybierało. Tak samo jak pieprzonych tortur. Po prostu się przytrafiają i nie można było jej powstrzymać. A tylko takiej tortury nie potrafiłem znieść.”

Książki Cory Reilly są takimi pozycjami, które wciągają czytelnika w swoje szpony od samego początku. Autorka na polskim rynku wydawniczym znana jest z serii Born in Blood Mafia Chronicles, gdzie śledziliśmy losy trzech sióstr Scuderi i nie tylko, ale z tej rodziny został przecież jeszcze Fabiano. I tu na nasz rynek wydawniczy po raz kolejny wkracza Cora z serią Camorra Chronicles, gdzie w pierwszym tomie “Złamana lojalność” poznajemy losy Fabiano Scuderiego. Powiem Wam szczerze, że ta książka była przeze mnie naprawdę mocno wyczekiwana, ponieważ tak bardzo chciałam się dowiedzieć, co się przytrafiło temu biednemu chłopcu, który został sam z sadystycznym ojcem. Miał żal do sióstr, że go zostawiły, ojciec chciał się go pozbyć, bo miał nową żonę i dwójkę dzieci, tak więc Fabiano nie był mu do niczego potrzebny. Fabi w wieku czternastu lat został pozostawiony sam sobie. Nie chciał się kontaktować z siostrami i się przed nimi płaszczyć. Pewnego dnia trafił na człowieka o imieniu Remo Falcone, który przyjął go pod swoje skrzydła i przede wszystkim przyjął go do swojej rodziny mafijnej, ale najpierw Fabi musiał udowodnić swoje oddanie. Udowodnił, walcząc w klatkach i stając się egzekutorem Camorry. Był niebezpiecznym człowiekiem, na którego widok wszyscy się kulili ze strachu, ale nie ona. Nie Leona. Fabiano, był znany z tego, że był naprawdę okrutnym człowiekiem, ale to właśnie Leona wywoływała w nim uczucia, które bardzo dawno temu w sobie pogrzebał. Ale czy dziewczyna będzie dla niego ważniejsza niż Camorra? Czy byłby w stanie zaryzykować wszystko, o co tak ciężko walczył dla kobiety?

Tego kochani dowiecie się, czytając tę historię.


Całość książki naprawdę wypadła świetnie. Były emocje, była świetnie poprowadzona fabuła, było krwawo i myślę, że autorka naprawdę poradziła sobie z pisaniem historii Fabiano. Podczas czytania, ubolewałam nad tym, że mężczyzna tak się zmienił, liczyłam na to, że wpadnie w ramiona sióstr i wszyscy będę razem, ale im bardziej zagłębiałam się w czytanie, tym więcej byłam przekonana, że Fabi dobrze zrobił, wybierając swoją własną drogę. Życie go naprawdę mocno doświadczyło i nie ma mu się co dziwić, że stał się tym, kim jest teraz. Tak naprawę siostry o nim nie myślały. Każda po kolei go zostawiła, nie zastanawiając się, jak on sobie radzi, a przecież był tylko małym chłopcem. Cieszę się, że w jego życiu pojawiła się Leona, ale czy ona będzie w stanie przebić się przez jego mury obronne i oto jest właśnie pytanie. Czy dziewczyna stanie się dla niego na tyle ważna? Ahhh… mogłabym się tak rozwodzić nad tym w nieskończoność. Jednym słowem książka to kosa i nie ma co się tu za dużo rozpisywać.


Autorka pisze językiem lekkim i spójnym. Mamy tu zastosowaną narrację dwuosobową, dialogi były dobrze skonstruowane, kreacja bohaterów jak dla mnie była genialna, bo odczuwałam na swojej skórze ich emocje, było seksownie, było krwawo, jak wyżej wspomniałam, były porachunki mafijne, w pewnym momencie nawet się przeplata w tej pozycji Aria i Luca, ale to tylko tak chwilowo. Postacie drugoplanowe były również w ciekawy sposób przedstawione i odgrywały bardzo istotną rolę w tej opowieści, a w szczególności Remo. Co do Fabiano to chłopak naprawdę się zmienił, nie pozostało w nim nic z tego chłopca, którym był kiedyś, ale i tak go uwielbiałam. Były momenty, że chciałam mu przywalić w łeb, za to, jak traktował Leonę. Jednak poprzez to zachowanie w pewien sposób ją chronił. Nasza główna bohaterka, nie miała lekkiego życia. Matka ćpunka i prostytutka, ojciec hazardzista, ale Leona mimo wszystko wyrosła na mądrą dziewczynę. Wyjechała do Las Vegas, żeby zarobić pieniądze i mieć możliwość pójścia do college’u. Zamieszkała z ojcem i tego starego dziada normalnie miałam ochotę rozszarpać, poskładać, znowu rozszarpać i na sam koniec zakopać gdzieś na pustyni. No, poważnie bym tak zrobiła :D


Spędziłam miło czas, czytając tę opowieść. Myślę, że dostałam tu wszystko, czego oczekiwałam po tej książce. Z niecierpliwością będę wyczekiwała dalszych tomów, żeby poznać historię braci Falcone. Coś czuję, że będzie się w tym cyklu dużo działo. Polecam Wam “Złamaną lojalność”, bo ta pozycja jest naprawdę godna uwagi. 


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

 

 

 



 

piątek, 12 lutego 2021

 Tijan - „Ekipa”



Bren Monroe nie jest dziewczyną, która da sobą pomiatać. Należy do ekipy Wilków i jak sama nazwa wskazuje, gryzie, warczy i nie boi się atakować. Właśnie zaczęła ostatni rok w Liceum Roussou, a potem wreszcie będzie wolna.
Jedyne, o czym marzy Bren, to spokój i dni wypełnione towarzystwem Jordana, Zellmana i Crossa. Tego ostatniego w szczególności.

Kiedy do ich szkoły dołącza Race, kuzyn jej byłego chłopaka, coraz więcej osób zaczyna interesować się Wilkami. Pomiędzy różnymi ekipami w szkole dochodzi do nieporozumień. A to już krótka droga do wojny.

Krew się we mnie zagotowała, byłam wściekła i palce mnie świerzbiły, by złapać za nóż. Miałam gdzieś to, że takie zachowanie, było mało kobiece czy nieatrakcyjne. Ludzie, którzy myśleli, że takie etykietki zmienią moje zachowanie, byli idiotami. Jako dziecko nie próbowałam sprostać wymaganiom innych. I nie zamierzam próbować teraz. Tacy ludzie nigdy nie będą cię wspierać. Nie zostaną przy tobie, gdy ktoś przerobi cię na krwawą papkę i trzeba będzie wzywać karetkę. Tacy ludzie jako pierwsi zaczynają krzyczeć, uciekać, mdleć czy sikać ze strachu. Więc tak, życie jest brutalne.”

Jaką tajemnicę skrywa Bren?
Co zmieni pojawienie się nowego chłopaka w szkole?

„On był niebezpieczny. I widząc, jak klatka piersiowa Race'a unosi się i opada, domyśliłam się, że on też to poczuł.
Cross wciąż był wściekły, ale jeszcze nie wiedziałam dlaczego – dotarło to do mnie dopiero, gdy zaczął mówić.
Mówił cicho, a mimo to włoski na karku stanęły mi dęba.
Niezależnie od tego, czy Race to wiedział, czy nie, zadzierając z Crossem, wkraczał na niebezpieczne terytorium.”

Twórczość Tijan miałam okazję poznać już wcześniej za sprawą innych jej powieści. Premiera „Ekipy” była już kilka miesięcy temu, jednak ja dopiero teraz złapałam ją w moje ręce. Wszystkie wcześniejsze jej historie bardzo mi się podobały i pokochałam to, jak nam je ukazuje. Czy przy tej opowieści było tak samo? Zdecydowanie tak, moja miłość do jej książek tylko się pogłębiła i wiem, że jej kolejne propozycje znajdą się na mojej liście must read. Gdy zaczęłam swoją przygodę z pierwszym tomem „Crew”, nie bardzo wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać, sam opis niewiele zdradza, a okładka bez wątpienia wzrok przyciąga, no i samo nazwisko autorki robi swoje. Wzięłam się za czytanie z ogromnym zapałem, chociaż nie ukrywam, początek rozpoczął się dynamicznie, później był chwilowy przestój i pomyślałam kurde... mam nadzieję, że tak nie będzie do samego końca, no i po chwili rozpętała się cała akcja, a mi kartki dosłownie paliły się w palcach. Chciałam jak najszybciej poznać zakończenie tej opowieści i dowiedzieć się, co to za tajemnica i jaką przeszłość skrywają nasi bohaterowie. Część kart została odkryta, jednak ja coś czuję, że w kolejnych tomach będzie dopiero armagedon, tym bardziej po końcówce, jaką zafundowała nam autorka i pewnej postaci, która się pojawiła. Powiem Wam tylko tyle... jest moc!

Bohaterowie są ciekawie wykreowani. Jedynym tak właściwie minusem jest narracja. Poznajemy tu jedynie punkt widzenia Bren. Nie mówię, że mają być rozdziały, z perspektywy każdego członka ekipy, ale nie będę ukrywała, że Crossa chciałabym poznać najbardziej. Zasiał on we mnie nutkę niepewności, a jego aura tajemniczości i niebezpieczeństwa, skutecznie rozkocha w sobie kobiety. Ja jestem w nim zakochana na amen, ponieważ jest to typowy bad boy. Bren to dziewczyna, która dźwiga na swoich barkach ogromny ciężar, ciągnie się za nią przeszłość, z którą nie może się pogodzić. Tak naprawdę dopiero przed samą końcówką dowiadujemy się, co jej się przytrafiło i z czym się zmaga. Pomimo tego, jest naprawdę dzielną i można powiedzieć bezlitosną osobą.

„Ekipa” to historia, która zdobędzie Wasze serca, ja otrzymałam od niej wszystko to, co w takich opowieściach uwielbiam, czyli nietuzinkowych i dziarskich bohaterów, uczucie, które pojawia się, gdy najmniej się tego spodziewamy oraz dynamiczną i nieprzewidywalną akcję. Ja czytając ją świetnie się bawiłam i całe szczęście, że drugi tom mam już w domu, a i na trzeci nie trzeba będzie nam długo czekać. Was natomiast gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę powieść, gwarantuję Wam, że gdy zaczniecie ją czytać, będziecie chcieli, aby czas z nią spędzony, nigdy się nie skończył.

Gorąco polecam!

Paula

wtorek, 9 lutego 2021

 

Danielle Lori

“The Maddest Obsesion”

 

“Miłość jest obsesją. Niektórzy by powiedzieli.... że najgorszą, najbardziej szaloną obsesją ze wszystkich.” 


Ona boi się ciemności, której on jest panem.


Jej sukienki są bardzo obcisłe, a obcasy zbyt wysokie. Za głośno się śmieje i bez skrępowania mówi o swoim zamiłowaniu do narkotyków. Jednak niewiele osób wie, że to tylko fasada. Mur, za którym młoda żona mafiosa ukrywa ataki paniki.


W oczach większości ludzi Christian jest przykładnym stróżem prawa. Niemniej półświatek Nowego Jorku zna go jako kogoś zupełnie innego. Jest tak mocno powiązany z mafią, że z powodzeniem mógłby być jednym z jej członków.


Zasady moralne są Christianowi obce. Mówi, że był już w piekle, a to, co tam widział, nie zrobiło na nim wrażenia.


Gianna jest dla niego zakazana. W dodatku mężczyzna jej nie toleruje – jej powierzchowności, całej otoczki, którą wokół siebie stworzyła. Poza tym jest mężatką. To wszystko powinno go odpychać.


Jednak Gianna nie wie jednego. Za wyraźną niechęcią Christiana i otwarcie okazywaną przez niego nienawiścią, kryje się prawdziwa obsesja. Obsesja na punkcie Gianny. 


To już moje drugie spotkanie z twórczością autorki i mogę szczerze napisać, że drugi tom serii Made “The Maddest Obsession” podobał mi się dużo bardziej niż pierwsza część. W tym tomie poznajemy Giannę oraz Christiana. Ta opowieść do łatwych nie należy, ponieważ nasi główni bohaterzy, nie mieli wcale łatwego życia. Ona, jak i on borykali się ze swoimi demonami z przeszłości. Gianna uciekała w alkohol i narkotyki, a Christian to agent federalny, który nie jest przykładnym stróżem prawa, ale w oczach obcych ludzi na takiego nie wygląda. Ma powiązania z mafią i mógłby uchodzić za jednego z nich członka. Z Gianną od lat darli koty. Roboli sobie na złość, przedrzeźniali się i szczerze mówiąc, lubiłam o tym czytać. W ogóle mi to nie przeszkadzało, chociaż Christian czasami potrafił być naprawdę kawałem sukinkota to i tak jego postać lubiłam. Jak z opisu wynika, Gianna była mężatką, ale chemia, którą można było czuć pomiędzy nią a Christianem, była wręcz parząca. Byłam naprawdę ciekawa, jak to się wszystko rozwinie. Zastanawiałam się również, czy osoby skrzywdzone tak bardzo przez życie, mogą być razem. Ciekawiło mnie też to, co się w ich życiu wydarzyło. O Gianny sekrecie dowiadujemy się dosyć szybko, ale za to, żeby poznać przeszłość Christiana, musimy czekać, prawie że do końca książki. Jednak warto na to czekać. 


Uważam, że całość tej historii wypadła naprawdę dobrze. Była ciekawa i dobrze napisana fabuła, byli przemyślani i interesująco opisani bohaterzy, były dramy i sekrety, było trochę krwawo, były i seksy, które zostały opisane w sposób stosowny. Jezu, ale to zabrzmiało :D No były przedstawione bez wulgaryzmu, ale za to działały na wyobraźnię i robiło się wręcz hot :D 


Podczas czytania tej opowieści w ogóle się nie nudziłam, bo kiedy czytałam historię Eleny i Nico, to do dwusetnej strony wynudziłam się jak mops. Tutaj autorka mi na to nie pozwoliła i potrafiła mnie wciągnąć w świat, który zapisała na kartkach papieru. Jak się wkręciłam w czytanie, to nie wiedziałam, kiedy przestać. Nawet przypaliłam obiad, co prawie nigdy mi się nie zdarza :D Książka podzielona jest na dwie części “przeszłość” oraz “teraźniejszość”, dzięki czemu mieliśmy okazję śledzić życie Christiana oraz Gianny, oraz to, jak przebiegała ich relacja od samego początku, kiedy to Gianna była jeszcze mężatką. Autorka pisze stylem lekkim i spójnym, używa miejscami wulgaryzmów, ale przy tego typu książce inaczej być nie może. Bardzo polubiłam głównych bohaterów. Giannę za to, że nie była zahukaną szarą myszką. Była odważna, potrafiła się przeciwstawić, miała swoje zdanie, po prostu była typową babką z jajami. Ale też było mi jej szkoda, bo za całą tą fasadą, była kruchą, młodą kobietą. Zresztą przekonacie się sami, kiedy sięgniecie po tę pozycję. Natomiast Christian nie raz mnie wnerwiał tym, jak się do Gianny odnosił, że miałam ochotę wejść do tej książki i coś mu zrobić. Mimo wszystko lubiłam jego postać, bo był naprawdę mocnym bohaterem, a ja takich właśnie w książkach uwielbiam, a nie jakieś ciepłe kluchy. Rościł sobie prawa do Gianny i dosłownie usuwał wszystkich facetów, którzy się do niej zbliżali i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Był arogancki, chamski, ale to do niego pasowało. W przeszłości przeszedł wiele i na pewno to wpłynęło na jego dotychczasowe życie i zachowanie.

Jeszcze wspomnę tylko, że Gianna to macocha Nico, tak więc i ten bohater się w tej części pojawi :)


Cóż mogę jeszcze napisać? Hmmm… może, że ta pozycja jest naprawdę dobra i pochłonie Was na kilka godzin. Ja przy jej czytaniu wypiłam, aż trzy piwa (0%) haha :D  Teraz się tylko takim raczę :D

Jeśli lubicie mafijne klimaty i nie macie ich jeszcze dość, to zdecydowanie ta książka powinna Was usatysfakcjonować. Mnie się ona naprawdę podobała i w żadnym razie nie zmarnowałam czasu, który jej poświęciłam. Tak więc z czystym sercem mogę Wam polecić “The Maddest Obsession”, bo jest to ciekawa i zarazem intrygująca książka. 


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

 

 

 

poniedziałek, 8 lutego 2021

 

Nina G. Jones

“Zabierz mnie ze sobą”


“Noc należy do mnie. Tylko wtedy mogę poruszać się swobodnie, bez maski. Nie, nie chodzi o kominiarkę, ale o maskę noszoną za dnia, gdy udaję, że jestem jednym z nich. Jednym z tych pięknych ludzi o perfekcyjnych uśmiechach i wesołym głosie. Kpią ze mnie. Dogryzają mi. Lecz nocą, kiedy pustoszeją ulice, to ja staję się radosny. To ja się głośno śmieję, gdy zakradam się do ich domów i wpełzam w ich skórę, zabierając im wszystko.”


Zawsze działam zgodnie ze swoimi zasadami i wyznaczonym planem. Nie podejmuję zbędnego ryzyka. To dzięki temu przez tyle lat nie zostałem złapany. Ale ta dziewczyna ma w sobie coś, co odróżnia ją od innych. Przy niej wszelkie zasady się rozmywają. I łamię najważniejsza z nich – zabieram ją ze sobą.


***

Mam wrażenie, że ktoś mi się przygląda. Że śledzi mnie lodowate spojrzenie turkusowych oczu. Zapewne to jedynie wytwór mojej wyobraźni, wina nadmiernego stresu. Wszyscy na mnie polegają i może dlatego nie jestem zadowolona ze swojego życia.


 W moich marzeniach te oczy należą do kogoś, kto mógłby pomóc mi oderwać się od obowiązków i rutyny. Ale to tylko bezwstydne fantazje, które nigdy nie staną się rzeczywistością. Jestem o tym przekonana, dopóki pewnej nocy sen nie zamienia się w prawdę. Ta zaś okazuje się przerażającym koszmarem.


Teraz mam tylko jedno zadanie: przetrwać.  


To już moje drugie spotkanie z twórczością Niny G. Jones. Pierwszą jej pozycję, jaka ukazała się na naszym rynku wydawniczym, pochłonęłam jak ciepłe bułeczki. Czy “Zabierz mnie ze sobą”, jest również dobrą książką, jak “Dług”? I tu zaczynają się schody. Widziałam bardzo dużo pozytywnych opinii o tej historii i byłam ciekawa, czy i mnie również porwie tak jak innych czytelników. Mam naprawdę mieszane uczucia. Książka składa się z trzech części. Pierwsza, jak dla mnie była odpychająca. Nie było tam nic fajnego, wręcz miejscami czułam obrzydzenie. Jednak czytałam dalej. Część druga była ciut lepsza, ale też niektóre rzeczy tam opisane, były chore. Zaczęłam się wtedy zastanawiać, czy autorka coś brała, kiedy pisała tę opowieść, bo jeśli tak, to zdecydowanie za dużo wciągnęła i ją poniosło. 


Niby uprzedza, że ta książka, nie jest dla osób o słabym sercu, inni pisali, że to pozycja trudna i nie dla każdego, że opowieść, jest mega itd. Pozwolę sobie zadać tu pytanie. A co tam takiego fajnego było? To, że koleś włamywał się do Bogu ducha winnych ludzi i ich domów i gwałcił kobiety? A może to, że porwał główną bohaterkę, przetrzymywał ją i tresował, jak zwierzę oraz gwałcił, a może, kiedy odkurzaczem i jego rurą chciał się pozbyć z Vesper płodu? To było fajne? Takich rzeczy było więcej, ale nie będę o wszystkich tu pisać. Sam, główny bohater to naprawdę chory na umyśle koleś. Być może to jego przeszłość, wpłynęła na jego teraźniejszość, ale mimo wszystko, nic go nie usprawiedliwiało. A Vesper? Hmmm… Jej się to wszystko podobało, co porywacz jej robił. Niby głośno go błagała i się broniła, żeby nic jej nie robił, ale tak naprawdę ona odczuwała przyjemność. Nawet marzyła, o takim brutalnym seksie. No to dziewczyno Twoje marzenia się spełniły.


Ja naprawdę lubię mocne i ostre książki, ale żeby były napisane z sensem. Brutalność też mi nie przeszkadza, bo to i tak tylko fikcja literacka, ale uważam, że trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć stop. Oczywiście nie mówię całkiem nie tej pozycji, bo było kilka fajnych wątków i część trzecia była zdecydowanie lepsza. Była narracja dwuosobowa i autorka fajnie połączyła przeszłość, jak i teraźniejszość Sama, bo mogliśmy się dowiedzieć, jaką był osobą i co się wydarzyło przed laty. Jednak było zdecydowanie za dużo opisów, przez co czytanie mi się bardzo dłużyło. 

Co do samych bohaterów, to kurcze nie wiem sama, co o nich myśleć. Sam to pojeb (przepraszam za wyrażenie) i to słowo chyba dobrze go opisuje. Za dnia idealny obywatel, a w nocy diabeł i szatan w jednej osobie. Vesper to dziewczyna, która chce zostać pielęgniarką, ma niepełnosprawnego brata, którym się praktycznie sama opiekuję, no i ma chłopaka, który jest idealny, jednak Vesper potrzebuje wrażeń, które w końcu dostaje.


Autorka piszę językiem ostrym i wulgarnym. Nazywa rzeczy po imieniu i ich nie upraszcza w słowa takie jak “wagina” czy “przyrodzenie”. Pomysł na fabułę był, ale dla mnie było niestety za mocno i niehumanitarnie. Jeżeli lubicie takiego typu książki to super. W takim razie jest to dla Was zdecydowanie idealna pozycja do przeczytania. Jeśli jednak nie lubicie i nie akceptujecie brutalności i gwałtów, to omijajcie tę pozycję szerokim łukiem.

To by było na tyle.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Papierówka.

 

 

 

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...