poniedziałek, 8 lutego 2021

 

Monika Rępalska

 “Anioły ciemności. Piekielna miłość” 

“Dobrze nałożona maska potrafi ukryć wiele, ale tylko dla nieznajomych. Kochająca osoba umie dostrzec prawdę.”


 Nikt się nie spodziewał, że zwykła wizyta u ojca w więzieniu może przybrać nieoczekiwany bieg. 

Gena Ray przeżyła piekło podczas buntu więziennego groźnych motocyklistów. Jeden bestialski czyn pozbawił ją chęci do życia, a wyryty nożem symbol, jaki umieścił na jej ciele oprawca, sprawił, że stała się emocjonalnym wrakiem. 

Teraz Gena stara się poradzić sobie z tym, co ją spotkało. Dlatego też kiedy nadarza się okazja opuszczenia Florydy, która przypomina jej o koszmarze, jaki ją spotkał, bez chwili wahania z niej korzysta. Nigdy nie przypuszczała, że na jej drodze stanie Mo – seksowny motocyklista przyprawiający o szybsze bicie serca, zarówno ze strachu, jak i z podniecenia.


 On jest wszystkim, przed czym uciekała. Jest jednym z nich. Przypomina kata, o którym chce zapomnieć. 

Czy Gena zaufa Mo i powierzy mu swoje życie, gdy przeszłość da o sobie znać i sekrety wyjdą na jaw?


 “Choć są niewidoczne, potrafią zostawić po sobie ślad. Rany na duszy mogą być gorsze niż te na ciele.” 


Z twórczością Moniki Rępalskiej miałam okazję już się spotkać wcześniej, a to za sprawą jej duetu z Aną Rose i ich książkami z cyklu Płonący lód. Później autorka wydała książkę solo “Zniszczona”, która miała swoją premierę w 2019 roku i której nie miałam okazji jeszcze czytać. W 2020 roku autorka po raz kolejny wkroczyła na rynek wydawniczy z drugą częścią Płonącego lodu oraz z solową książką “Anioły ciemności. Piekielna miłość”, która jest gatunkiem MC. Pamiętam, że kiedy zobaczyłam na grupach czytelniczych zapowiedź tej pozycji, od razu zapragnęłam ją przeczytać i zrecenzować, ponieważ lubię książki o takiej tematyce. Pomyślałam, że gorący i niegrzeczni motocykliści to jest to i jest to dla mnie pozycja obowiązkowa. Do tego okładka przyciąga bardzo wzrok i postanowiłam się zgłosić do zrecenzowania, kiedy był nabór. 


Jak wypadła ta książka? Powiem tak, przeczytałam ją i kurcze sama nie wiem. Czegoś mi w niej zabrakło. Nie odczuwałam żadnych emocji podczas czytania, co rzadko mi się zdarza. Jedyne może, co czasami czułam to złość na głównego bohatera. Po tej pozycji spodziewałam się jakiegoś efektu WOW, ale go nie dostałam. Autorka miała fajny pomysł na fabułę, którego niestety nie wykorzystała, a szkoda. Niektóre wątki działy się zdecydowanie za szybko, a fajnie by było, gdyby zostały rozwinięte i bardziej dopracowane, a nie pisane na szybkiego. Bohaterzy hmmm... w moich odczuciach byli nijacy. Nie czułam z nimi żadnej chemii ani przywiązania. Po prostu mnie nie porwali swoją osobowością. Gena była jak dla mnie postacią bezbarwną. W jej życiu, co prawda wydarzyło się coś bardzo okropnego i bardzo jej współczułam, ale ogólnie jej całokształt był jakiś taki bez wyrazu. Ta jej niechęć do motocyklistów była strasznie sztuczna. Natomiast Mo to motocyklista, ale taki jakiś nie wiem, jak go nazwać może banalny czy oklepany. Spodziewałam się, że będzie bohaterem mocnym, silnym, aroganckim, że jego opis przyprawi mnie o szybsze bicie serca, ale tak się nie stało. Niby twierdził, że Gena mu się podoba, że coś względem niej czuje, każdemu gadał, że to jego kobieta, a gził się z Ritą klubową dziwką. No heloł, trochę to było dziwne.


 Ta lektura nie jest całkiem zła, czy coś w ten deseń, bo naprawdę były momenty, które mi się podobały. Przede wszystkim czyta się książkę szybciutko, co jest plusem i nie ciągnie się jak flaki z olejem. Jest sporo dialogów bez zbędnych opisów, których w książkach nie lubię. Podobały mi się postacie drugoplanowe, a w szczególności Rae, która jest babką z przysłowiowymi jajami. Jest dwutorowa narracja, co też jest plusem. Są sceny seksu, które nie są wulgarne. Styl autorki jest lekki i spójny.


 I tak na sam koniec, myślę, że gdyby autorka dopracowała niektóre sceny i bardziej je rozwinęła, to ta pozycja byłaby naprawdę dobra. Odniosłam wrażenie, że kilka rzeczy było pisanych po łebkach, były naciągane i niektóre wciśnięte na siłę, tylko żeby coś się działo. Zabrakło mi tu tego całego klimatu, który towarzyszy motocyklistom i klubowi. Przede wszystkim zabrakło mi też emocji, których spodziewałam się, że będzie naprawdę dużo. Od tej książki oczekiwałam dużo więcej, ale niestety, nie dostałam tego, czego w niej szukałam. 


Mimo wszystko, jak wyżej pisałam książka, nie jest całkiem zła, chociaż mi zbytnio nie przypadła do gustu. Jednak i tak Was zachęcam do jej przeczytania, bo być może Wam akurat się spodoba. Są gusta i guściki, jedni będą na tak, a drudzy na nie i być może Wy akurat znajdujecie się w tej pierwszej grupie. Tak więc warto dać szansę. 


Kasia


 Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu WasPos.

 

logo-ostatnie-prawidlowe-416x400.png 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...