piątek, 12 lutego 2021

 Tijan - „Ekipa”



Bren Monroe nie jest dziewczyną, która da sobą pomiatać. Należy do ekipy Wilków i jak sama nazwa wskazuje, gryzie, warczy i nie boi się atakować. Właśnie zaczęła ostatni rok w Liceum Roussou, a potem wreszcie będzie wolna.
Jedyne, o czym marzy Bren, to spokój i dni wypełnione towarzystwem Jordana, Zellmana i Crossa. Tego ostatniego w szczególności.

Kiedy do ich szkoły dołącza Race, kuzyn jej byłego chłopaka, coraz więcej osób zaczyna interesować się Wilkami. Pomiędzy różnymi ekipami w szkole dochodzi do nieporozumień. A to już krótka droga do wojny.

Krew się we mnie zagotowała, byłam wściekła i palce mnie świerzbiły, by złapać za nóż. Miałam gdzieś to, że takie zachowanie, było mało kobiece czy nieatrakcyjne. Ludzie, którzy myśleli, że takie etykietki zmienią moje zachowanie, byli idiotami. Jako dziecko nie próbowałam sprostać wymaganiom innych. I nie zamierzam próbować teraz. Tacy ludzie nigdy nie będą cię wspierać. Nie zostaną przy tobie, gdy ktoś przerobi cię na krwawą papkę i trzeba będzie wzywać karetkę. Tacy ludzie jako pierwsi zaczynają krzyczeć, uciekać, mdleć czy sikać ze strachu. Więc tak, życie jest brutalne.”

Jaką tajemnicę skrywa Bren?
Co zmieni pojawienie się nowego chłopaka w szkole?

„On był niebezpieczny. I widząc, jak klatka piersiowa Race'a unosi się i opada, domyśliłam się, że on też to poczuł.
Cross wciąż był wściekły, ale jeszcze nie wiedziałam dlaczego – dotarło to do mnie dopiero, gdy zaczął mówić.
Mówił cicho, a mimo to włoski na karku stanęły mi dęba.
Niezależnie od tego, czy Race to wiedział, czy nie, zadzierając z Crossem, wkraczał na niebezpieczne terytorium.”

Twórczość Tijan miałam okazję poznać już wcześniej za sprawą innych jej powieści. Premiera „Ekipy” była już kilka miesięcy temu, jednak ja dopiero teraz złapałam ją w moje ręce. Wszystkie wcześniejsze jej historie bardzo mi się podobały i pokochałam to, jak nam je ukazuje. Czy przy tej opowieści było tak samo? Zdecydowanie tak, moja miłość do jej książek tylko się pogłębiła i wiem, że jej kolejne propozycje znajdą się na mojej liście must read. Gdy zaczęłam swoją przygodę z pierwszym tomem „Crew”, nie bardzo wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać, sam opis niewiele zdradza, a okładka bez wątpienia wzrok przyciąga, no i samo nazwisko autorki robi swoje. Wzięłam się za czytanie z ogromnym zapałem, chociaż nie ukrywam, początek rozpoczął się dynamicznie, później był chwilowy przestój i pomyślałam kurde... mam nadzieję, że tak nie będzie do samego końca, no i po chwili rozpętała się cała akcja, a mi kartki dosłownie paliły się w palcach. Chciałam jak najszybciej poznać zakończenie tej opowieści i dowiedzieć się, co to za tajemnica i jaką przeszłość skrywają nasi bohaterowie. Część kart została odkryta, jednak ja coś czuję, że w kolejnych tomach będzie dopiero armagedon, tym bardziej po końcówce, jaką zafundowała nam autorka i pewnej postaci, która się pojawiła. Powiem Wam tylko tyle... jest moc!

Bohaterowie są ciekawie wykreowani. Jedynym tak właściwie minusem jest narracja. Poznajemy tu jedynie punkt widzenia Bren. Nie mówię, że mają być rozdziały, z perspektywy każdego członka ekipy, ale nie będę ukrywała, że Crossa chciałabym poznać najbardziej. Zasiał on we mnie nutkę niepewności, a jego aura tajemniczości i niebezpieczeństwa, skutecznie rozkocha w sobie kobiety. Ja jestem w nim zakochana na amen, ponieważ jest to typowy bad boy. Bren to dziewczyna, która dźwiga na swoich barkach ogromny ciężar, ciągnie się za nią przeszłość, z którą nie może się pogodzić. Tak naprawdę dopiero przed samą końcówką dowiadujemy się, co jej się przytrafiło i z czym się zmaga. Pomimo tego, jest naprawdę dzielną i można powiedzieć bezlitosną osobą.

„Ekipa” to historia, która zdobędzie Wasze serca, ja otrzymałam od niej wszystko to, co w takich opowieściach uwielbiam, czyli nietuzinkowych i dziarskich bohaterów, uczucie, które pojawia się, gdy najmniej się tego spodziewamy oraz dynamiczną i nieprzewidywalną akcję. Ja czytając ją świetnie się bawiłam i całe szczęście, że drugi tom mam już w domu, a i na trzeci nie trzeba będzie nam długo czekać. Was natomiast gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę powieść, gwarantuję Wam, że gdy zaczniecie ją czytać, będziecie chcieli, aby czas z nią spędzony, nigdy się nie skończył.

Gorąco polecam!

Paula

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...