wtorek, 23 lutego 2021

 

Natasha Knight

“Sergio”

Bycie pierworodnym synem mafijnego bossa jest jak piętno, które trzeba zaakceptować. Twarde zasady panujące w tym środowisku oraz świadomość, że to ja kiedyś przejmę władzę, uczyniły ze mnie bezwzględnego i niebezpiecznego człowieka. A gdy wydawało się, że nic nie jest w stanie zachwiać moją postawą, pojawiła się ona – w najmniej odpowiednim miejscu i czasie. Przeznaczenie dwukrotnie postawiło Natalie na mojej drodze. Dałem jej szansę odejść, powiedziałem, że tak będzie dla niej najlepiej, jednak nie posłuchała. A teraz jest już za późno.


Nigdy jej nie wypuszczę. Choćbym i chciał, nie potrafię tego zrobić, nawet jeśli mam świadomość, że kalam tę niewinną duszę swoim brudnym dotykiem. Wiem, że zbliża się dzień mojego sądu i spłonę za grzechy, które popełniłem. Nie twierdzę, że moje miejsce nie jest w piekle, ale pragnę najpierw przeżyć swój czas. Z Natalie.


Należy do mnie bez względu na wszystko. 


“Niewłaściwe miejsce i niewłaściwy czas, skarbie.”


Pamiętam, że jak czytałam pierwszą część serii Benedetti Brothers “Salvatore” już wtedy było wiadomo, że najstarszy z braci nie żyje. Chciałam bardzo przeczytać historię Sergia i, co mu się przytrafiło. Kiedy w końcu wpadła w moje ręce jego powieść, byłam sceptycznie do niej nastawiona, ponieważ wiedziałam, że nie skończy się ona happy endem. A ja takich książek niestety nie lubię. Zanim jeszcze zaczęłam czytać, w myślach miałam pretensje do autorki, dlaczego “Sergio” nie wyszedł jako pierwszy, tylko środkowy z braci. Jednak pomyślałam sobie przecież i tak książkę muszę przeczytać i się za nią zabrałam. 


Sergio to mężczyzna bezwzględny, to następca panującego bossa mafijnego, czyli swojego ojca. Miał objąć po jego śmierci piecze. Wie, że życie, które prowadzi, jest niebezpieczne i że może się szybko zakończyć. Myślał, że to nie przyniesie mu już nic dobrego, ale się mylił. Nieodpowiednie miejsce i nieodpowiedni czas postawił na jego drodze pewną dziewczynę. Jak się okazuje, Natalie już po raz drugi spotyka Sergia. Zwykły zbieg okoliczności. Można by rzec, że spotkali się nawet w podobnej sytuacji. Mówi się, że do trzech razy sztuka, ale w tym przypadku skłaniam się do tego, że jest to do dwóch. Sergio wie, że nie wypuści ze swoich rąk kobiety. Dał jej nawet szansę, żeby odeszła, aczkolwiek Natalie została i teraz nie ma już odwrotu.


W jakich okolicznościach Sergio i Natalie się spotkali?

Jak wyglądała ich relacja od samego początku?


Kurcze, co to była za interesująca lektura. Wylewa się z niej tak wiele emocji, którymi przesiąknęłam doszczętnie. Wiem, że to było niemożliwe, ale im bardziej się zagłębiałam w tę opowieść, to miałam nadzieję, że jednak będzie na koniec jakaś niespodzianka i że Sergio normalnie odżyje. Nie zasługiwał na taki los, który go spotkał. Natalie także na to nie zasłużyła, że w tak młodym wieku straciła męża. Co prawda ich relacja zaczęła się bardzo szybko i pędziła na łeb na szyję, ale co się dziwić, Sergio po prostu nie wyobrażał sobie bez niej życia. Autorka napisała dwa listy, które znajdziecie na początku i na końcu książki. Wyjaśniają one w pewnym stopniu, jak powstała ta historia. Kiedy skończyłam czytać, uznałam, że cieszę się, że Natasha Knight napisała tę część, ponieważ to było jak brakujący element układanki, który w końcu został ułożony na odpowiednim miejscu. Sergio zasługiwał na swoją opowieść i autorka zrobiła to rewelacyjnie. Podczas czytania śmiałam się i płakałam. Główni bohaterzy zasługiwali na szczęśliwe zakończenie, jednak los nie tego się od nich domagał.


Pisarka pisze językiem lekkim i spójnym, pomysł na fabułę, jak i kreacja bohaterów była naprawdę świetna. Autorka nie gubiła się w tekście, wątki, które pociągnęła, zostały zakończone perfekcyjnie i bez jakiegoś chaosu. Sceny seksu były wyważone i zmysłowe, chociaż niektóre momenty były ostre. Główne postacie dały się naprawdę lubić i czułam z nimi więź. Były przejrzyste i barwne. Oczywiście nie zabraknie tu też Salvatore, jak i Dominica, ale nie ma ich tu jakoś za wiele. Książka sama w sobie jest krótka i przeczytacie ją naprawdę szybciutko. Mnie przy małym dziecku, zajęło to jeden dzień, czyli że naprawdę ta opowieść pochłania momentalnie i ciężko się od niej oderwać.


Ja szczerze polecam. Mimo mojego pierwszego niezbyt dobrego wrażenia na to, że książka nie ma szczęśliwego zakończenia, to bawiłam się naprawdę świetnie. Nie zmarnowałam czasu i wiem także to, że ta historia zostanie mi w pamięci na bardzo długi czas i zdecydowanie jeszcze do niej powrócę.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Papierówce.

 

 

 



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...