Penelope Douglas
„Nightfall”
Czwarty tom bestsellerowej serii
"Devil’s Night”!
Will Grayson uwielbiał łapać swoją małą myszkę Emory Scott w pułapki, kiedy
byli jeszcze w liceum. W ciemnych szkolnych korytarzach nikt nie mógł się
zorientować, że Pan Popularny ma słabość do pewnej cichej, zamkniętej w sobie
dziewczyny, którą lubił torturować.
Jednak Emory była świadoma, że Will ma
powód, żeby jej nienawidzić. Wszystko, co się wydarzyło, było jej winą.
Wiedziała o tym i akceptowała to. I nie żałowała niczego.
Obecnie są zamknięci w miejscu, które pomimo luksusów jest tak naprawdę swego
rodzaju więzieniem. Will i jego mała myszka. Chłopak, który zawsze przypominał
bardziej nieokiełznane zwierzę niż nastolatka. Dziki, pewny siebie,
nieprzestrzegający żadnych reguł. Teraz dostał wspaniały prezent: jego mała
myszka przyszła do niego i już nie ucieknie.
„Zło nie istnieje. Jest tylko wymówką ludzi
poszukujących prostych odpowiedzi na skomplikowane pytania, ponieważ są zbyt
leniwi, by zastanowić się nad czymś głębiej. Wszystko ma swój powód.”
„Nightfall” to już czwarty tom serii Devil’s
Night. Bardzo lubię twórczość Penelope Douglas i jest to jedna z moich
ulubionych autorek. Po cykl Devil’s Night sięgnęłam z czystej
przyjemności, ponieważ wiedziałam, że pisarka zafunduje mi istny rollercoaster
emocjonalny. I oczywiście na początku tak było. Jednak z tomu na tom
przekonywałam się o tym, że ilość stron, nie świadczy o jakości książek. Nie
będę ukrywać, że z opowieścią Willa oraz Emory miałam problem. Na pewno
przytłoczyła mnie właśnie ilość stron, bo z książki na książkę, opowieści
stawały się dłuższe, co nie zawsze służy całokształtowi. Uważam, że niektóre
sytuacje i opisy, były wciskane na siłę. Ponad dwieście stron można, by było
lekko usunąć, bo one zupełnie nic nie wnosiły do fabuły. Ja je nazywam po
prostu zapychaczami. Już dawno zaczęłam czytać tę lekturę, ale niestety
musiałam robić to na raty, bo co wzięłam to tomisko do ręki, przechodziła mi
ochota na czytanie.
Oczywiście, nie mówię, że ta lektura była
zła, czy coś w ten deseń, ale według mnie najsłabsza z dotychczas przeze mnie
przeczytanych z tego cyklu. Mimo wszystko jakieś plusy się znalazły, żeby nie
było wszystko na nie :D Fajnym zabiegiem były dodane przez autorkę rozdziały, z
tego, co się działo w przeszłości. Dzięki nim mogliśmy śledzić, jak rozwijała
się relacja naszych głównych bohaterów. Po Willu spodziewałam się dużo więcej,
bo pojawiał się w poprzednich tomach i dał się jako tako poznać, ale w swojej
historii, nie wiem, jakoś czegoś mi u niego zabrakło. Niby i on oraz Emory w
jakiś sposób zostali naznaczeni przez życie, ale kurczę, nie kupiło mnie to stuprocentowo.
Co do dziewczyny, to podobało mi się to, jak się zmieniała i przestała być
szarą myszką. Nie daje trzymać się przy nodze i ma własne zdanie. Miło została
także ukazana przyjaźń pomiędzy chłopakami i to, jak ważna jest rodzina.
Przyznam się szczerze i bez owijania w
bawełnę, że mam nie lada problem z napisaniem tej recenzji, ponieważ ciężko
było mi przebrnąć przez książkę, co spowodowało, że pozapominałam, co się
działo na początku i w środku (nie wszystko, ale były takie chwile, że musiałam
się cofać, żeby sobie przypomnieć pewne sytuacje). Właśnie dlatego nie lubię
czytać tak długich opowieści, a siedemset czterdzieści dziewięć stron, to dla
mnie lekka przesada, bo naprawdę było sporo zapychaczy, chyba tylko po to, żeby
nastukać więcej stron. Autorka wprowadziła nowe postacie, przez które miejscami
się gubiłam w fabule. Myślę, że nie będę się rozpisywać, bo naprawdę ciężko mi
się tę opinię pisze. Jest krótka i być może nie dowiedzieliście się z niej za
wiele, ale normalnie chyba pierwszy raz, nie wiem, jak ubrać w słowa to, co
chcę przekazać. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Mimo wszystko nie mam
zamiaru zniechęcać Was do tej opowieści, bo to, że mnie ona nie przypadła do
gustu, nie znaczy, że z Wami też tak będzie. „Nightfall” zbiera naprawdę
wysokie oceny i dobre opinie, więc nie ma, co się zrażać. Jeśli czytaliście
poprzednie części, to poznajcie i tę, bo otrzymacie tu wiele odpowiedzi na
pytania, które sobie zapewne wcześniej zadawaliście. Ja oceniam książkę 5/10.
Kasia
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz