wtorek, 3 stycznia 2023

 

Penelope Douglas

„Nightfall”


Czwarty tom bestsellerowej serii "Devil’s Night”!
Will Grayson uwielbiał łapać swoją małą myszkę Emory Scott w pułapki, kiedy byli jeszcze w liceum. W ciemnych szkolnych korytarzach nikt nie mógł się zorientować, że Pan Popularny ma słabość do pewnej cichej, zamkniętej w sobie dziewczyny, którą lubił torturować.

Jednak Emory była świadoma, że Will ma powód, żeby jej nienawidzić. Wszystko, co się wydarzyło, było jej winą. Wiedziała o tym i akceptowała to. I nie żałowała niczego.
Obecnie są zamknięci w miejscu, które pomimo luksusów jest tak naprawdę swego rodzaju więzieniem. Will i jego mała myszka. Chłopak, który zawsze przypominał bardziej nieokiełznane zwierzę niż nastolatka. Dziki, pewny siebie, nieprzestrzegający żadnych reguł. Teraz dostał wspaniały prezent: jego mała myszka przyszła do niego i już nie ucieknie.

„Zło nie istnieje. Jest tylko wymówką ludzi poszukujących prostych odpowiedzi na skomplikowane pytania, ponieważ są zbyt leniwi, by zastanowić się nad czymś głębiej. Wszystko ma swój powód.”

„Nightfall” to już czwarty tom serii Devil’s Night. Bardzo lubię twórczość Penelope Douglas i jest to jedna z moich ulubionych autorek. Po cykl Devil’s Night sięgnęłam z czystej przyjemności, ponieważ wiedziałam, że pisarka zafunduje mi istny rollercoaster emocjonalny. I oczywiście na początku tak było. Jednak z tomu na tom przekonywałam się o tym, że ilość stron, nie świadczy o jakości książek. Nie będę ukrywać, że z opowieścią Willa oraz Emory miałam problem. Na pewno przytłoczyła mnie właśnie ilość stron, bo z książki na książkę, opowieści stawały się dłuższe, co nie zawsze służy całokształtowi. Uważam, że niektóre sytuacje i opisy, były wciskane na siłę. Ponad dwieście stron można, by było lekko usunąć, bo one zupełnie nic nie wnosiły do fabuły. Ja je nazywam po prostu zapychaczami. Już dawno zaczęłam czytać tę lekturę, ale niestety musiałam robić to na raty, bo co wzięłam to tomisko do ręki, przechodziła mi ochota na czytanie.

Oczywiście, nie mówię, że ta lektura była zła, czy coś w ten deseń, ale według mnie najsłabsza z dotychczas przeze mnie przeczytanych z tego cyklu. Mimo wszystko jakieś plusy się znalazły, żeby nie było wszystko na nie :D Fajnym zabiegiem były dodane przez autorkę rozdziały, z tego, co się działo w przeszłości. Dzięki nim mogliśmy śledzić, jak rozwijała się relacja naszych głównych bohaterów. Po Willu spodziewałam się dużo więcej, bo pojawiał się w poprzednich tomach i dał się jako tako poznać, ale w swojej historii, nie wiem, jakoś czegoś mi u niego zabrakło. Niby i on oraz Emory w jakiś sposób zostali naznaczeni przez życie, ale kurczę, nie kupiło mnie to stuprocentowo. Co do dziewczyny, to podobało mi się to, jak się zmieniała i przestała być szarą myszką. Nie daje trzymać się przy nodze i ma własne zdanie. Miło została także ukazana przyjaźń pomiędzy chłopakami i to, jak ważna jest rodzina.

Przyznam się szczerze i bez owijania w bawełnę, że mam nie lada problem z napisaniem tej recenzji, ponieważ ciężko było mi przebrnąć przez książkę, co spowodowało, że pozapominałam, co się działo na początku i w środku (nie wszystko, ale były takie chwile, że musiałam się cofać, żeby sobie przypomnieć pewne sytuacje). Właśnie dlatego nie lubię czytać tak długich opowieści, a siedemset czterdzieści dziewięć stron, to dla mnie lekka przesada, bo naprawdę było sporo zapychaczy, chyba tylko po to, żeby nastukać więcej stron. Autorka wprowadziła nowe postacie, przez które miejscami się gubiłam w fabule. Myślę, że nie będę się rozpisywać, bo naprawdę ciężko mi się tę opinię pisze. Jest krótka i być może nie dowiedzieliście się z niej za wiele, ale normalnie chyba pierwszy raz, nie wiem, jak ubrać w słowa to, co chcę przekazać. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Mimo wszystko nie mam zamiaru zniechęcać Was do tej opowieści, bo to, że mnie ona nie przypadła do gustu, nie znaczy, że z Wami też tak będzie. „Nightfall” zbiera naprawdę wysokie oceny i dobre opinie, więc nie ma, co się zrażać. Jeśli czytaliście poprzednie części, to poznajcie i tę, bo otrzymacie tu wiele odpowiedzi na pytania, które sobie zapewne wcześniej zadawaliście. Ja oceniam książkę 5/10.

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe Zagraniczne.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...