piątek, 10 lipca 2020



Natasha Knight
“Dominic”


DOMINIC
Byłem chłopcem, który miał nigdy nie zasiąść na królewskim tronie. Potworem niezdolnym do miłości i skazanym na samotność.
Gia to tylko kolejne zlecenie. Nic więcej. Dziewczyna pochłonięta przez świat bestii.
Podobał mi się jej wygląd, lecz to nie miało znaczenia.
Miałem gdzieś, że wzdrygnęła się, dostrzegając mrok w mojej duszy.
Podobało mi się to.
Upajałem się tym strachem.
I pragnąłem jej.
Potwory nie mogą jednak liczyć na szczęśliwe zakończenie. Wiedziałem, że pewnego dnia wrócę. Czas nie wybaczał ani nie zapominał.
Podobnie jak ja.
Należało wyrównać stare rachunki. Ukarać wrogów. Najwyższa pora powrócić i przejąć rodzinny biznes. Zbyt długo musieli na mnie czekać.

GIA
Zawsze wierzyłam w bajki. Nie w te disneyowskie. One nigdy nie wydawały mi się rzeczywiste. Wiedziałam, że życie nie miało aż tylu kolorów.
Byłam córką żołnierza mafii. Siostrą kapusia. Nikim.
Stykałam się z potworami, odkąd sięgam pamięcią. Stanowiły nieodłączną część mojego świata. Ani jeden z nich nie dorównywał Dominicowi Benedettiemu. Nigdy wcześniej nie spotkałam tak okrutnej bestii.
Nie miałam co do niego żadnych złudzeń. Nie pragnęłam ocalić tej mrocznej duszy. I nie obchodziło mnie jego krwawiące serce.
Miłość nie zawsze jednak otacza się pięknem. Potrafi być wynaturzoną, szpetną zdzirą.
Zdawałam sobie sprawę, że tylko na takie uczucie mogłam liczyć. Jedynie bezwzględność zdołała poruszyć mnie do głębi.
Niektórzy z nas po prostu pożądają ciemności.
Tak jak Dominic i ja. 

“Gdy mężczyzna zamknął drzwi, znów zobaczyłam twarz, a raczej maskę.
Czaszkę.
Śmierć.
Zupełnie jakby kostucha przyszła po moją duszę.
Wydałam z siebie cichy dźwięk i instynktownie spróbowałam się cofnąć. Ciało się nie poruszyło. On zaś podszedł bliżej, śmiejąc się. Widział tę żałosną próbę. Nic nie umykało jego uwadze.”

Z twórczością autorki miałam już okazję się poznać poprzez książkę “Salvatore”, która przypadła mi bardzo do gustu. Kiedy w moje rączki wpadła druga część opowiadająca losy Dominica brata Salvatore, byłam ciekawa, jak potoczą się jego losy. Po tym, jak postrzelił Salvatore, znikł na siedem lat. Zaczął babrać się w szemranych interesach i tresował dziewczyny, które były później wystawiane na aukcji. Jedną z nich była właśnie Gia. Dominic miał ją przygotować, ale dziewczyna na swój własny sposób zagnieździła się w jego sercu. Oboje pragnęli zemsty i dążyli do poznania prawdy. Jak się potoczy dalsza historia tej dwójki, tego musicie się dowiedzieć już sami.

Szczerze powiedziawszy, jestem trochę rozczarowana i zawiedziona. Myślałam, że ta opowieść będzie naprawdę dobra, chociażby dlatego, że Dominic był przeciwieństwem swojego brata, można by rzec, że był tym złym i zawsze pragnął władzy. Przez większą część lektury się nudziłam i miałam wrażenie, że nigdy jej nie skończę. Czytałam ją z dobre półtora tygodnia. Kiedy miałam się już poddać i odłożyć niedoczytaną książkę na bok, w końcu zaczęło się coś dziać. Wówczas wtedy kartki mi przelatywały między palcami, jak szalone i nim się obejrzałam, dobrnęłam do ostatniej strony. Bohaterzy byli dobrze skonstruowani i przedstawieni, ale jakoś zbytnio nie czułam z nimi więzi. Fabuła oraz akcja też nie były złe, ale gdyby były bardziej dopracowane, na pewno lepiej by to wszystko wyglądało i nie czułoby się nudy. Tak jak wspominałam wyżej, dopiero pod koniec zaczyna się coś naprawdę dziać, ale też nie jest to nie wiadomo co, ale w każdym bądź razie coś było. Autorka pisze językiem lekkim i spójnym, po raz kolejny postawiła na dwutorową narrację, wplotła do książki trochę pikantnych scen, ale również przemocy i strachu. W tej części również pojawiają się bohaterzy z poprzedniej książki, ale tylko tak pobieżnie i  było ich zdecydowanie za mało. Z jednej strony trochę szkoda, ponieważ bracia rozstali się w okropny sposób i byłam ciekawa, jak będzie wyglądało ich spotkanie po latach, ale też było to tak nijako opisane. Jednak z drugiej strony miała to być opowieść właśnie Dominica, a nie jego brata. Co do głównej bohaterki, to Gia poniosła ogromną stratę, została uwięziona, ale mimo wszystko była zdeterminowana, żeby się nie poddać i zemścić się na swoich wrogach, aczkolwiek nie sądziła, że po drodze zacznie dążyć uczuciami swojego oprawcę. Dominic to typowy samiec alfa, również skrzywdzony, przez co jeszcze bardziej stał się zgorzkniały, przerażający i okrutny. Jego osobę polubiłam, ale jakoś nie mogłam z nim poczuć całkowitej więzi. 

“Pragnąłem jedynie przestać myśleć. Zrzucić swoją skórę. Stać się kimś innym. Kimkolwiek. Pewnie najgorsza szumowina mogła nazwać się lepszą ode mnie. Od tej anomalii. Okropnego potwora, który ranił, łamał, odbierał piękno nienależące do niego i je niszczył.
Miała rację. Salvatore też.
Byłem potworem.
Najgorszym, jaki chodził po tym świecie.”

Ogólnie książka nie jest zła, ale ma też swoje minusy. Zabrakło mi po raz kolejny tego mafijnego mroku, porachunków i czuję duży niedosyt, jednak tę lekturę da się przeczytać. Może mnie jakoś specjalnie nie porwała, ale z Wami może być zupełnie inaczej :)

Reasumując “Dominic” to mroczny mafijny romans, który tak naprawdę wcale aż taki mroczny nie był. Owszem romans był, ale nie taki, jakiego oczekiwałam. Ta część jest zdecydowanie dużo słabsza od poprzedniego temu, ale da się ją przeczytać, jednakże ja się przez większą część książki nudziłam. Mimo wszystko polecam Wam ją przeczytać, bo są gusta i guściki. To, że na mnie nie wywołała efektu WOW, u Was może być zupełnie odwrotnie. 

Kasia

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Papierówka.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...