środa, 17 maja 2023

 Tillie Cole - „Jegudiel”


Są Upadłymi, bractwem morderców pod przywództwem Gabriela. Nauczyli się wykorzystywać swoją mroczną naturę, aby zetrzeć z powierzchni ziemi tych, których dusze są czarne jak smoła.
Jegudiel całe życie spędził, nosząc obrożę. Jako dziecko został więźniem sadystycznych członków Bractwa i mimo że Upadłym udało się odzyskać wolność, elektryczny strażnik został na jego szyi, by trzymać wewnętrznego potwora mężczyzny w ryzach. Tylko obroża powstrzymuje go przed zamordowaniem każdego, kto stanie mu na drodze.
Jednak bestia marzy o wolności. A gdy nadarza się jej okazja, by zakosztować swobody, Diel spodziewa się najgorszego: rozlewu krwi, przemocy i śmierci.
Lecz nie spodziewa się jej – Noi.
Od chwili, gdy na siebie wpadają, wydaje się, że kobieta rozumie Jegudiela jak nikt inny. Nie drży ani przed jego gniewem, ani przed potworem, który w nim drzemie.
A tak się dzieje, kiedy bestia spotyka bestię.

Pierwsza część podobała mi się bardzo i nie będę ukrywała, dość mocno zaskakiwała. Dlatego, gdy otrzymałyśmy propozycję recenzji kolejnego tomu, naprawdę byłam bardzo zadowolona. Jednak niechęć do czytania robi swoje i przeczytanie każdej z książek zajmuje mi, cóż dużo czasu. W tym przypadku było to samo, a do tego doszła tak bardzo znienawidzona przeze mnie narracja trzecioosobowa, gdyby nie ona, tę powieść skończyłabym już dawno, bo była naprawdę genialna. Jest to kolejny tom serii „Zabójcze cnoty” i jeśli mam być szczera to tu historia jest równie popaprana co w przypadku pierwszej części. Nie będę ukrywała, że na tą opowieść czekałam bardzo, ciekawa byłam, jak potoczą się losy najbardziej bestialskiego Jegudiela. Czy spełniła moje oczekiwania? Zdecydowanie tak. Na pewno nie jest to słodko pierdzący romans, w którym bohaterów trafia prosto w zadek strzała amora i przechodzą przemianę z bestii w potulnego baranka i zaczynają sobie spijać z dziobków słodkie słówka. To jest historia, która idealnie pokazuje zło czające się na tym świecie, ukazuje jak przeszłość i to, co się w niej wydarzyło, potrafi ukształtować człowieka. Jest to bez wątpienia jedna z tych opowieści, która zapada na bardzo długi czas w pamięci czytelnika poprzez zawartą w niej brutalność, opisy przemocy i całą fabułę, która trzyma w napięciu już od pierwszej do ostatniej strony. Kurczę, to jest naprawdę mocna lektura, która na pewno nie jest przeznaczona dla osób o słabych nerwach, ponieważ niektóre opisy są, hm... nawet brakuje mi słów, aby to opisać. Czy podobała mi się ta opowieść? Oczywiście, kocham takie książki, w których mrok i popapranie bohaterów czuć na każdej jednej stronie. Czy ją polecam? No ba w stu procentach. Każdy, kto przeczytał choć jedną z powieści autorki, tą musi dodać jako kolejną do przeczytania. Daję jej zdecydowane 8/10!

Polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Papierówka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...