Monika Skabara - „Hope. Testament”
Pogrążona
w żałobie Hope wyjeżdża do Pilot Point w Teksasie, aby zająć
się renowacją starego domu, który otrzymała w spadku. Poznaje tam
Jaxa, tajemniczego sąsiada, dzięki któremu budzą się w niej
mroczne uczucia, oraz poturbowaną przez życie Hattie, której stara
się pomóc, wikłając się przez to w rodzinny konflikt. Na pomoc
Hope rusza lokalny klub MC i... Jax.
Czy dziewczyna przyjmie
pomocną dłoń? Co się stanie, gdy na ganku jej nowego domu pewnego
dnia stanie Ian, były dowódca, z którym łączyło ją coś więcej
niż tylko służba? Co wybierze Hope: życie w Teksasie czy powrót
do armii i stawienie czoła własnym demonom?
Jestem
bardzo pozytywnie zaskoczona, bez owijania w bawełnę przyznaję się
od razu, że ta powieść podobała mi się bardzo. Jest to lekki
romans, który czytało mi się naprawdę bardzo dobrze. Chociaż
nie, źle to ujęłam, bo nie jest to lekka lektura, wręcz
przeciwnie, dostaniemy w niej sporo bólu i smutku, ale także
ogromną dawkę humoru, dzięki postaci Skulla, nie wiem, jak autorce
się to udało, ale w iście mistrzowski sposób to połączyła –
emocje i humor. Sam opis co nieco zdradza, ale jednak i tak nie do
końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Czytało mi się ją
w ekspresowym tempie, chciałam jak najszybciej dowiedzieć się, jak
potoczą się losy Hope i Jaxa, którzy swoją drogą są ciekawie
wykreowanymi bohaterami. Hope to naprawdę twarda babka, po tym, co
przeszła, naprawdę dała radę i podniosła się i kroczyła z
dumnie uniesioną głową, dzielnie stawiając czoła swoim demonom.
Jax, cóż zaskoczona byłam jego losami i tym, co spotkało go w
przeszłości, jest naprawdę fajnym facetem, chociaż nie powiem,
rozczarowało mnie kapkę zakończenie, ale całe szczęście, że
nie muszę czekać, nie wiadomo ile na kontynuację, tylko już dziś
mogę zacząć czytać.
Przyznaję szczerze, że ta opowieść
wiele razy mnie poruszyła i słowa w niej zawarte sprawiały, że
musiałam odłożyć na chwilę książkę, ponieważ przez płynące
łzy nie byłam po prostu w stanie czytać. Jednak chwila moment i
parę stron dalej śmiałam się w głos z tekstów zawartych w tej
powieści. Podobały mi się przekomarzanki pomiędzy Hope a Skullem.
I nie będę ukrywała, że jego opowieść z ogromną przyjemnością
bym przeczytała.
Jeżeli szukacie historii wzruszającej,
opowiadającym o pokonywaniu przeciwności losu i demonów
przeszłości, ale połączonej ze sporą dawką humoru i gorącym
romansem, to jest to książka skierowana właśnie do was. Ja jestem
nią zachwycona i z całą pewnością jeszcze nie raz do niej
powrócę. Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę powieść i
przekonania się, co kryje się w przeszłości tej dwójki. Ja daję
jej 9/10.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Niegrzecznym Książkom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz