środa, 31 maja 2023

 Monika Skabara - „Hope. Testament”



Hope przez wiele lat z dumą nosiła mundur. Wzorem ojca i dziadka została żołnierką. Ale gdy jedna z misji przybrała tragiczny obrót, wiara kobiety w sens jej życiowej drogi została pogrzebana. 

Pogrążona w żałobie Hope wyjeżdża do Pilot Point w Teksasie, aby zająć się renowacją starego domu, który otrzymała w spadku. Poznaje tam Jaxa, tajemniczego sąsiada, dzięki któremu budzą się w niej mroczne uczucia, oraz poturbowaną przez życie Hattie, której stara się pomóc, wikłając się przez to w rodzinny konflikt. Na pomoc Hope rusza lokalny klub MC i... Jax.

Czy dziewczyna przyjmie pomocną dłoń? Co się stanie, gdy na ganku jej nowego domu pewnego dnia stanie Ian, były dowódca, z którym łączyło ją coś więcej niż tylko służba? Co wybierze Hope: życie w Teksasie czy powrót do armii i stawienie czoła własnym demonom? 


Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, bez owijania w bawełnę przyznaję się od razu, że ta powieść podobała mi się bardzo. Jest to lekki romans, który czytało mi się naprawdę bardzo dobrze. Chociaż nie, źle to ujęłam, bo nie jest to lekka lektura, wręcz przeciwnie, dostaniemy w niej sporo bólu i smutku, ale także ogromną dawkę humoru, dzięki postaci Skulla, nie wiem, jak autorce się to udało, ale w iście mistrzowski sposób to połączyła – emocje i humor. Sam opis co nieco zdradza, ale jednak i tak nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Czytało mi się ją w ekspresowym tempie, chciałam jak najszybciej dowiedzieć się, jak potoczą się losy Hope i Jaxa, którzy swoją drogą są ciekawie wykreowanymi bohaterami. Hope to naprawdę twarda babka, po tym, co przeszła, naprawdę dała radę i podniosła się i kroczyła z dumnie uniesioną głową, dzielnie stawiając czoła swoim demonom. Jax, cóż zaskoczona byłam jego losami i tym, co spotkało go w przeszłości, jest naprawdę fajnym facetem, chociaż nie powiem, rozczarowało mnie kapkę zakończenie, ale całe szczęście, że nie muszę czekać, nie wiadomo ile na kontynuację, tylko już dziś mogę zacząć czytać.

Przyznaję szczerze, że ta opowieść wiele razy mnie poruszyła i słowa w niej zawarte sprawiały, że musiałam odłożyć na chwilę książkę, ponieważ przez płynące łzy nie byłam po prostu w stanie czytać. Jednak chwila moment i parę stron dalej śmiałam się w głos z tekstów zawartych w tej powieści. Podobały mi się przekomarzanki pomiędzy Hope a Skullem. I nie będę ukrywała, że jego opowieść z ogromną przyjemnością bym przeczytała.

Jeżeli szukacie historii wzruszającej, opowiadającym o pokonywaniu przeciwności losu i demonów przeszłości, ale połączonej ze sporą dawką humoru i gorącym romansem, to jest to książka skierowana właśnie do was. Ja jestem nią zachwycona i z całą pewnością jeszcze nie raz do niej powrócę. Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę powieść i przekonania się, co kryje się w przeszłości tej dwójki. Ja daję jej 9/10.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Niegrzecznym Książkom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...