czwartek, 17 marca 2022

 

L.J. Shen - „Jeśli jakimś cudem...”


Kiedyś powiedział, że jeśli los znowu skrzyżuje ich ścieżki, zrobi wszystko, by ją poślubić. Ale z upływem lat wiele się zmieniło...

Jeden niewiarygodny dzień i jedna noc tysiące kilometrów od domu całkowicie zmieniły życie Aurory. Przeznaczenie wepchnęło ją prosto w ramiona nieziemskiego chłopaka, Mala, który grał na gitarze na środku ulicy w Dublinie i natychmiast zawładnął jej sercem. Oboje wiedzieli jednak, że są w momencie życia, w którym nie mogą zostać parą, a rozstania nie da się uniknąć. Na barowej serwetce spisali więc kontrakt: jeśli jakimś cudem jeszcze kiedyś się spotkają, zrobią wszystko, aby być razem.

Osiem lat później los ponownie łączy ich ścieżki. Rzecz w tym, że Rory wiedzie idealne życie – ma dobrą pracę, cudownego chłopaka i plany na przyszłość. Mal zatrzymał jednak serwetkę, na której spisali swoją przysięgę. Czy mężczyzna zażąda dotrzymania warunków zawiązanej pod wpływem impulsu umowy? Czy Rory dotrzyma słowa?


„- Zgadzam się, że to nie jest dobry moment, by być razem. Ale jeśli kiedykolwiek jakimś cudem jeszcze się spotkamy, w dowolnym momencie w przyszłości, to wtedy nam się uda, Rory. Zostaniemy parą. Chrzanionym małżeństwem. Pieprzyć cały świat. Jeśli przeznaczenie znowu nas połączy, to damy sobie szansę, za wszelką cenę, słyszysz?”

Co się wydarzy, gdy przeznaczenie ponownie postawi ich na swojej drodze?
Czy aby na pewno będzie to przypadek?
Czy zawarty przed laty kontrakt, dojdzie do skutku?

„Niewiarygodne, że osiem lat temu czułam pod dłonią bicie jego serca, gdy się rozstawaliśmy.
A teraz chciałabym wyrwać mu to serce z piersi, żeby sprawdzić, czy jeszcze bije.
Czy w ogóle tam jest.
I czy jest czarne, jak ostrzegała moja matka.”

W ostatnim czasie udało mi się nadrobić sporo zaległości i mam naprawdę niezłego powera do czytania. Jeszcze jednej książki dobrze nie odłożę, a już zaczynam kolejną, jedne są fajne inne totalnie beznadziejne. Teraz w moje łapki trafiła powieść mojej ulubionej autorki L.J.Shen, po jej książki zawsze sięgam z ogromną przyjemnością, ponieważ wiem, że będzie mi się ona podobała. Czy tak też było tym razem? Zdecydowanie tak! Po raz kolejny dostałam opowieść, która zdobyła moje serce, piękna, poruszająca, przesiąknięta tajemnicami i niedopowiedzeniami, bez wątpienia nieprzewidywalna, bo tak naprawdę do samego końca nie wiedziałam, czego za chwilę mogę się spodziewać. Przyznam się szczerze, że po tej słodkiej okładce i lekkim opisie spodziewałam się lekkiego i przyjemnego romansu, ale to co otrzymałam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Druk był straszny, drobny, od którego aż bolały oczy, ale ta opowieść była tak genialna, że nie byłam w stanie odkładać tej książki, dopóki nie dobrnęłam do ostatniej strony. Podczas czytania towarzyszyło mi mnóstwo emocji, żal, smutek, ale i radość, pomimo tego, że relacja Mala i Rory była naprawdę pogmatwana, a tajemnice skrywane przed kobietą przez całe otoczenie były naprawdę przytłaczające, to jednak cała fabuła była tak piękna, że jestem w niej po prostu zakochana i dała mi ona naprawdę dużo do myślenia. Na tym zakończę, ponieważ uważam, że jest to lektura obowiązkowa dla fanów autorki, ale nie tylko, polecam ją każdemu czytelnikowi, który w lekturach szuka poruszającej historii o miłości i przeznaczeniu. Ja kocham losy tej dwójki i wiem, że jeszcze do niej powrócę. Daję jej 9/10!

Polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Niegrzecznym Książkom.


1 komentarz:

  1. Ciekawi mnie ta książka, może przez ten tytuł i okładkę.

    OdpowiedzUsuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...