Magdalena Szponar - „Wbrew regułom”
Dwudziestopięcioletnia Róża
Czarnecka żyje w świecie erotycznych fantazji. I tak się składa,
że główną rolę w tych marzeniach na jawie odgrywa jej szef,
Daniel Ostrowski. Szkoda tylko, że ten trzydziestodwuletni prezes
korporacji, milioner i potentat na rynku deweloperskim wyznaje kilka
bardzo sztywnych zasad. Najważniejsza z nich dotyczy zakazu
pozasłużbowych relacji między pracownikami.
Jeden piątkowy
wieczór zmienia życie Róży na zawsze. Zachęcona przez pijane
koleżanki kobieta postanawia poderwać szefa, który, o zgrozo,
pojawia się w tym samym lokalu. Jednak w poniedziałkowy poranek
Róża niewiele z tego pamięta. Co innego Daniel. On wie o swojej
pracownicy znacznie więcej, niż mogłaby przypuszczać, a piątkowy
wieczór powoduje szereg konsekwencji, o których dziewczyna nie
śniła w najśmielszych snach.
No cóż... Magdalena Szponar
ma już na swoim koncie wydane dwie powieści serii Cztery
żywioły, chociaż ja nie
czytałam jeszcze tych historii, ponieważ swoją przygodę zaczęłam
od jej romansu biurowego „Wbrew regułom”, aczkolwiek chyba na
tym się zakończy. Czego oczekiwałam od tej powieści, jak sam
napis na okładce głosi gorącego romansu, co dostałam, jak dla
mnie komedię. Z ogromnym zapałem dziś rano wzięłam się za tę
książkę, ponieważ opis był po prostu wow, ale im dalej czytałam,
tym bardziej mój zapał opadał. Bardzo, ale to naprawdę bardzo
rzadko mi się zdarza, żebym odłożyła książkę, ta była jednak
na tyle słaba, że nie dałam rady dobrnąć do końca, zbierałam w
sobie siły, aby dać jej szansę, może później się rozkręci,
chciałam ją rzucić w kąt już po pierwszych 50 stronach, ale nie,
postanowiłam być dzielna i iść naprzód, skończyć tę historię,
aby przekonać się, jaki będzie finał losów tych beznadziejnych
bohaterów, przykro mi to mówić, ale poległam, setna strona i
koniec, doszłam do wniosku, że szkoda mi czasu na taką opowieść.
Bohaterowie komiczni, bez charakteru, nijacy, wkurzający, ona
zachowywała się momentami jak jakaś idiotka, a on pożal się Boże
szefunciu i oj samiec alfa, aż testosteron napieprzał od niego na
kilometr, tia, dla mnie to zwykły baran, wkurzał mnie jak jasny
gwint. Monologi były przesadzone, pierwsze kilka stron może i było
zabawnie, ale później już nie bardzo, jak mówią, co za dużo to
niezdrowo. Do tego jeszcze na minus przekleństwa, oj tej łacinki
podwórkowej było tu sporo, ze zdjęcia autorka wygląda na dojrzałą
kobietę, a czytając jej książkę, odniosłam wrażenie, że
pisała to nastolatka. A szkoda, bo potencjał może i był, ale się
zmył. Dużo nie będę pisała w tej recenzji, bo jak napisałam
wyżej, nie dobrnęłam do końca, dlatego na tym zakończę, jeżeli
chcecie wyróbcie sobie opinię o tej powieści sami, dla mnie to
strata czasu. Po drugi tom na pewno nie sięgnę, a co do kolejnych
powieści autorki to się grubo zastanowię. Daję 2/10.
Paula
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
Mi się podobała, dodatkowo poczucie humoru mi pasowało.
OdpowiedzUsuń