środa, 9 marca 2022

 Magdalena Szponar - „Wbrew regułom”


Dwudziestopięcioletnia Róża Czarnecka żyje w świecie erotycznych fantazji. I tak się składa, że główną rolę w tych marzeniach na jawie odgrywa jej szef, Daniel Ostrowski. Szkoda tylko, że ten trzydziestodwuletni prezes korporacji, milioner i potentat na rynku deweloperskim wyznaje kilka bardzo sztywnych zasad. Najważniejsza z nich dotyczy zakazu pozasłużbowych relacji między pracownikami.

Jeden piątkowy wieczór zmienia życie Róży na zawsze. Zachęcona przez pijane koleżanki kobieta postanawia poderwać szefa, który, o zgrozo, pojawia się w tym samym lokalu. Jednak w poniedziałkowy poranek Róża niewiele z tego pamięta. Co innego Daniel. On wie o swojej pracownicy znacznie więcej, niż mogłaby przypuszczać, a piątkowy wieczór powoduje szereg konsekwencji, o których dziewczyna nie śniła w najśmielszych snach.

No cóż... Magdalena Szponar ma już na swoim koncie wydane dwie powieści serii Cztery żywioły, chociaż ja nie czytałam jeszcze tych historii, ponieważ swoją przygodę zaczęłam od jej romansu biurowego „Wbrew regułom”, aczkolwiek chyba na tym się zakończy. Czego oczekiwałam od tej powieści, jak sam napis na okładce głosi gorącego romansu, co dostałam, jak dla mnie komedię. Z ogromnym zapałem dziś rano wzięłam się za tę książkę, ponieważ opis był po prostu wow, ale im dalej czytałam, tym bardziej mój zapał opadał. Bardzo, ale to naprawdę bardzo rzadko mi się zdarza, żebym odłożyła książkę, ta była jednak na tyle słaba, że nie dałam rady dobrnąć do końca, zbierałam w sobie siły, aby dać jej szansę, może później się rozkręci, chciałam ją rzucić w kąt już po pierwszych 50 stronach, ale nie, postanowiłam być dzielna i iść naprzód, skończyć tę historię, aby przekonać się, jaki będzie finał losów tych beznadziejnych bohaterów, przykro mi to mówić, ale poległam, setna strona i koniec, doszłam do wniosku, że szkoda mi czasu na taką opowieść. Bohaterowie komiczni, bez charakteru, nijacy, wkurzający, ona zachowywała się momentami jak jakaś idiotka, a on pożal się Boże szefunciu i oj samiec alfa, aż testosteron napieprzał od niego na kilometr, tia, dla mnie to zwykły baran, wkurzał mnie jak jasny gwint. Monologi były przesadzone, pierwsze kilka stron może i było zabawnie, ale później już nie bardzo, jak mówią, co za dużo to niezdrowo. Do tego jeszcze na minus przekleństwa, oj tej łacinki podwórkowej było tu sporo, ze zdjęcia autorka wygląda na dojrzałą kobietę, a czytając jej książkę, odniosłam wrażenie, że pisała to nastolatka. A szkoda, bo potencjał może i był, ale się zmył. Dużo nie będę pisała w tej recenzji, bo jak napisałam wyżej, nie dobrnęłam do końca, dlatego na tym zakończę, jeżeli chcecie wyróbcie sobie opinię o tej powieści sami, dla mnie to strata czasu. Po drugi tom na pewno nie sięgnę, a co do kolejnych powieści autorki to się grubo zastanowię. Daję 2/10.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.



1 komentarz:

  1. Mi się podobała, dodatkowo poczucie humoru mi pasowało.

    OdpowiedzUsuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...