Emilia Szelest - „Kusicielka”
Wtedy właśnie poznaje Alison. Piękną dziewczynę, z którą momentalnie łączy go elektryzująca więź. Problem w tym, że zdążył się nią zafascynować, zanim dowiedział się, kim jest. Teraz musi za wszelką cenę trzyma się od niej z daleka. Alison Hayes okazuje się bowiem córką właściciela drużyny, do tego to właśnie ona przewodzi grupie dziewczyn nazywanych przez hokeistów Kusicielkami. Ich głównym zadaniem jest trzymanie zawodników z dala od kłopotów, alkoholu i narkotyków. Związki między Kusicielkami a zawodnikami są wzbronione, a romanse między nimi – karane wyrzuceniem z drużyny.
Michael za nic nie chce zostać odsunięty od gry. Tylko czy da sobie radę z Alison, która przecież zawsze zdobywa to, czego pragnie? Czy oprze się takiej pokusie? A może zatonie w tej pełnej sprzeczność relacji, w której niechęć miesza się z pożądaniem?
Z
twórczością Emilii miałam styczność już wcześniej i jej
książki bardzo mi się podobały, a „Free Birds” jest moją
ukochaną historią. Dlatego, gdy zobaczyłam „Kusicielkę” jej
najnowszą powieść z tą boską okładką, wiedziałam, że muszę
ją przeczytać. Zabrałam się dziś za nią z ogromnym zapałem i
kurczę, nie wiem, co tu się stało, ale nie przypadła mi ona do
gustu. Nie potrafiłam się w nią wciągnąć i nie czułam żadnej
więzi z bohaterami. Przeczytałam i była jakaś taka nijaka.
Ponownie podobał mi się język i styl, jakim posługuję się
autorka, ale fabuła, no niestety, mnie nie porwała. Ot taka
opowiastka na dobranoc, która skutecznie uśpi. Kocham hokej i
liczyłam na wielkie bum, gorący romans, który wyrwie mnie z butów,
a dostałam tylko słabą opowiastkę, taką, którą się przeczyta
i zaraz zapomina. Irytowało mnie zachowanie bohaterów, niby byli
oni dorosłymi ludźmi, ale zasady które były wprowadzone, brzmiały
tak, jakby dotyczyła ona nastolatków z gimnazjum, a nie tak
naprawdę mężczyzn, te kusicielki, to też słaby pomysł,
odgrywały one rolę, nie wiem jak to nazwać nianiek? Miały
pilnować chłopaków z drużyny, aby nie ćpały, nie piły i nie
rozrabiały, yyy, nawet nie bardzo wiem jak to skomentować. Ta
recenzja nie będzie długa, ponieważ lubię pióro autorki, a to po
prostu potraktuję, jako chwilowy niewypał. Widziałam jednak, że
książka zbiera dość sporo pozytywnych opinii, na mnie jakiegoś
większego wrażenia nie zrobiła. Jedynie co mam teraz w głowie to
pustkę, bo nawet nie wiem, co mogłabym więcej napisać o tej
opowieści. Dla mnie była to po prostu słaba książka z ładną
oprawą. Czy sięgnę po kolejne książki autorki? Oczywiście,
jednak nie wiem, czy z tej akurat serii. Was jednak zachęcam do
wyrobienia sobie opinii o niej samemu.
Paula
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Niegrzecznym Książkom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz