poniedziałek, 31 stycznia 2022

 Ewelina Dobosz - „Przekraczanie granic”


Dręczą go dziwne majaki, a ta, dzięki której miał je pokonać, przyniosła ze sobą kolejne tajemnice. 

Judyta jest psychoterapeutką - zaangażowaną i profesjonalną. Nigdy nie narusza granic, których wymaga jej zawód. Aż do teraz. Teraz nie jest już taka pewna, czy uda jej się zachować dystans.

Maks zajmuje wysokie stanowisko na scenie politycznej. Od jakiegoś czasu cierpi na urojenia, stany lękowe, utraty świadomości. Próbuje ukryć to przed opinią publiczną, dlatego szuka dla siebie prywatnego terapeuty, który pomoże mu uporać się z tym problemem. 

Kiedy tych dwoje trafia na siebie, nic już nie jest w stanie powstrzymać rodzącej się między nimi namiętności. Nie dość jednak, że Maks jest pacjentem Judyty i osobą publiczną, to jeszcze ma żonę i wrogów, którzy próbują mu zaszkodzić. Co więcej, problem, z którym zgłosił się do Judyty, zdaje się mieć wiele przyczyn. Czy terapeutce uda się je odkryć? A co, jeśli upomni się o nią jej własna przeszłość?


Kurczę, moje drugie spotkanie z twórczością autorki i drugie nie do końca udane, recenzja nie będzie długa, ponieważ nie chcę was zniechęcać do tej historii, tym bardziej że zbiera ona naprawdę mnóstwo pozytywnych recenzji. Ta, taka na pewno nie będzie. Dla mnie zabrakło w niej chemii pomiędzy bohaterami, którzy swoją drogą byli bez charakteru, bezbarwni, do tego sama fabuła zbyt bardzo mnie nie porwała, była dla mnie po prostu nudna, nawet przy niej wręcz zasnęłam, co szczerze mówiąc zdarzyło mi się może dwa razy w życiu, troszkę smutne, ale nie miała ta opowiastka nic, co by mnie w niej zachęciło, do tego, aby poznać inne książki autorki. Dlatego przykro mi to stwierdzić, ale po inne jej opowieści nie mam ochoty sięgnąć, ponieważ obawiam się, że mogą mi się nie spodobać. Miałam naprawdę ogromne oczekiwania zarówno do pierwszego, jak i do drugiego tomu, chociaż oczekiwania w tym przypadku były już ciut mniejsze, to i tak się zawiodłam. Aczkolwiek druga część była troszkę lepsza od swojej poprzedniczki, to jednak i tak słaba. Jedyny plus w tych książkach to okładki i opisy, które naprawdę zachęcają czytelnika, aby poznać losy bohaterów, jednak sama treść już niekoniecznie. Jak wspomniałam w recenzji pierwszego tomu, potencjał był, ale niewykorzystany. A do tego ten ciupki druk, od którego aż bolały oczy. Niestety uważam czas poświęcony na tę opowieść za stracony, mogłam go wykorzystać lepiej. Was jednak zachęcam, abyście sami sobie wyrobili opinię na temat tej opowieści, być może wam się spodoba. Dla mnie to marne 3/10.

Niestety, nie polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Niegrzecznym Książkom.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...