czwartek, 20 stycznia 2022

 Georgia Le Carre - „Piękne blizny”


Życie to nie film Disneya. Happy end nie jest gwarantowany, a bestia nie zmienia się w księcia. Czasem jednak prawdziwe scenariusze potrafią być zdecydowanie bardziej zaskakujące.

Brett King miał kiedyś wszystko: wygląd, władzę, bogactwo i idealną rodzinę. Ale całe to godne pozazdroszczenia życie zniknęło w ciągu kilku chwil, kiedy uległ wypadkowi. Teraz musi ukrywać swoją poznaczoną bliznami twarz, żona odwróciła się od niego, zajęta kolejnymi kochankami, a pięcioletni syn nie może nawet spojrzeć na niego bez strachu. Charlotte jest młodą opiekunką zatrudnioną przez panią King do opieki nad małym Zackarym. Mimo absurdalnych zasad, jakie panują w olbrzymiej rezydencji jej nowych pracodawców, dziewczyna robi wszystko, aby jak najlepiej zająć się tym wrażliwym i nieśmiałym chłopcem. W tym celu musi przeciwstawić się jego matce i dojść do porozumienia z ojcem, który całkowicie wycofał się z życia syna.

Czy człowiek ukrywający się w południowym skrzydle domostwa rzeczywiście jest takim potworem, jak twierdzą niektórzy? Czy Charlotte da radę ujrzeć więcej niż szpecące go blizny?

„Czułam dziwny ból w sercu. W myślach odtwarzałam rozmowę. Zastanawiałam się, czy nie przekroczyłam granic naszej relacji. Ale wspominając jego odpowiedzi, coraz bardziej zatracałam się w pragnieniu bycia blisko niego. Przytulenia go i pocieszenia.”

„Piękne blizny” to moja pierwsza styczność z twórczością autorki, nie miałam jeszcze okazji poznać pierwszej jej wydanej w Polsce książki „Najlepszej oferty”. Gdy zobaczyłam opis blizn, wiedziałam, że muszę poznać tę historię. Przyznam się szczerze, że spodziewałam się lekkiego romansu, ale przedstawiona tu opowieść jest naprawdę bardzo poruszająca i przede wszystkim piękna. Podczas czytania odniosłam wrażenie, że mamy tu współczesną wersję pięknej i bestii, mamy piękny olbrzymi zamek, mężczyznę naznaczonego bliznami po okropnym wypadku, i kobietę piękną i dobrą niczym aniołek, czy to nie jest przepis na słodko pierdzącą opowieść? Otóż nie! Oprócz tej dwójki jest mały cudowny chłopiec, którego jego zła matka próbuje za wszelką cenę nastawić przeciw ojcu, a sama rżnie się z kim popadnie, pieprzona latawica. Oh, Boże jak ja nienawidziłam tej baby, to nawet nie macie pojęcia, nie pamiętam czy w jakiejkolwiek książce, była kobieta, która tak działała mi na nerwy, jak ta Jillian, szczerze mówiąc, miałam ochotę ją zdzielić po pysku, za każdym razem jak tylko się pojawiała.

Otrzymujemy tu opowieść pełną emocji, bólu, strachu, ale i nadziei, na to, że nawet życie, które uważamy za nic niewarte i beznadziejne, przy odpowiedniej osobie może ponownie nabrać barw. Wielokrotnie podczas czytania na mojej twarzy najpierw pojawiał się ogromny uśmiech, by za chwilę był grymas złości. Uważam, że jest to idealna opowieść na spędzenie świetnego wieczoru przy świecach i lampce wina w towarzystwie tej pięknej, choć niełatwej historii.

Gorąco polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiece i Niegrzecznym Książkom.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...