Cora Reilly
“Złamane więzi”
“Nic cennego nie przyjdzie do ciebie bez walki.”
Kiara zawsze marzyła o kochającej się rodzinie. Nigdy nie sądziła, że stworzy ją z jednym z braci Falcone. Teraz ma coś, o co warto walczyć.
Nino i Kiara zostali naznaczeni przez traumatyczne dzieciństwo. Razem próbują zapomnieć o przeszłości i zbudować dla siebie przyszłość. Jednak Kiara jest związana nie tylko z Nino, ale także z jego braćmi. Dziewczyna postara się chronić każdego z nich.
Naprawienie tej rodziny będzie bardzo trudne, szczególnie kiedy na horyzoncie pojawi się matka braci. Kiarze zacznie grozić niebezpieczeństwo, a wtedy może zaryzykować to, co dla Nino jest najcenniejsze – jej własne życie.
“Czasem kiedy na ciebie patrzę, czuję się, jakby w moim wnętrzu szalała burza uczuć, jednak nie przeszkadza mi ona. Daje się jej porwać - wyznał.”
Kolejna pozycja od Cory i kolejna świetna opowieść. Jeszcze raz spotykamy Nino i Kiarę i z ręką na sercu mogę stwierdzić, że to moja dotychczas ulubiona para. Jeżeli czytaliście już “Złamane emocje” to zdążyliście dobrze poznać tę dwójkę. W “Złamanych więziach” otrzymujemy troszkę fabuły, którą mogliśmy przeczytać w wyżej wymienionym tytule i fajnie było wrócić do niektórych scen, ale “Złamane więzi” dają nam w większości nowe wątki. Tym razem naszym bohaterom przyjdzie się zmierzyć z demonami z przeszłości, które non stop ich prześladują. Niby jakoś często tego nie wspominali, ale one zawsze tam były, aż przyszedł czas, żeby stawić im czoło. Do tego piętrzą się całkiem nowe problemy, a największym z nich jest Adamo. Oczywiście nie zdradzę Wam, o co chodzi, jednak ten chłopak naprawdę przeszedł wiele i nie może sobie z tym poradzić. Na deser jeszcze doszła sprawa Kiary, ale też nie będę pisała, co mam na myśli. Musicie, o tym przekonać się sami.
Uwielbiam twórczość Cory Reilly, bo ta autorka potrafi dostarczyć czytelnikowi wiele emocji, z którymi czasami nie wie, jak sobie radzić. Nie są to odczucia złe, które źle by wpływały na odbiór książki. Bardziej chodzi o to, że zostawia mi ogromny chaos w głowie, bo nie wiem, jaki będzie następny krok bohaterów. Kurcze jestem pod ogromnym wrażeniem, że ta pisarka potrafiła stworzyć tak długie serie
i za każdym razem daje coś całkiem nowego. Dla takich autorów należą się ogromne brawa. Sami zobaczcie, ile części ma seria Złączonych, a i Camorry to też jeszcze nie koniec. Ja bym chyba tak nie potrafiła.
Bardzo podobał mi się pomysł na fabułę, wszystkie akcje, porachunki i dynamizm tej części. Non stop coś się działo, że nie było chwili, aby zaczerpnąć głębszy oddech. Główni bohaterzy, jak i ci drugoplanowi sprawili, że śmiałam się, by po chwili czuć strach, chęć mordu i współczucie. Największe wrażenie wywarł na mnie Adamo, który tak bardzo cierpi, przez co podejmuje złe decyzje. Bardzo czekam na książkę jemu poświęconą, bo wiem, że będzie ona sztosem i będzie ociekała emocjami. W końcu będę mogła poznać jego myśli i to, jak postrzega pewne sprawy. Cieszę się, że Savio wniósł tu odrobinę humoru, dzięki czemu uśmiech nie schodził mi z twarzy. O każdej postaci mogłabym coś napisać, ale nie ma sensu. Nie lubię psuć czytelnikowi frajdy z czytania. Oprócz tego podniosłego nastroju znajdują się również sceny zbliżeń, które mnie rozpaliły do czerwoności oraz chwile szczęścia i ogromnej miłości.
Uważam, że ten tom jest dopełnieniem historii Nino oraz Kiary. Ta dwójka to kompletne przeciwieństwa, ale przecież właśnie przeciwieństwa się przyciągają. Jak dla mnie byli idealni i nic bym w nich nie zmieniła. Ich miłość jest piękna i to, jak się zachowują względem siebie. Ta opiekuńczość i chęć zapewnienia bezpieczeństwa. Chronią siebie wzajemnie i wskoczyliby za sobą w ogień.
Ja dla tej opowieści przepadłam i chcę więcej. Teraz czekam na ciebie Savio, bo także jesteś moim ulubieńcem i coś czuję, że zapewnisz mi niezłą jazdę bez trzymanki.
Gorąco polecam!
Kasia
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.
Ależ ja lubię czytać książki Cory. Nie wiem jak to robi, ale każda wciąga czytelnika.
OdpowiedzUsuń