Caroline Angel - „Istny drań”
[Patronat medialny]
Ukrywała się
przed światem… Ale nie ukryła się przed miłością.
Wygląda
na to, że pakowanie się w pewnym wieku w kłopoty jest w rodzinie
Collinsów zakodowane genetycznie. Tym razem padło na Drake’a,
młodszego brata Delii (znanej z książki Z innej bajki). Drake
niebawem skończy liceum, ma zasłużoną reputację szkolnego
playboya i nic sobie nie robi z regulaminów, nakazów i zakazów,
przekonany, że pieniądze rodziców zawsze wyciągną go z kłopotów.
Jest rozpuszczonym i do szpiku kości zepsutym nastolatkiem, z czego
w dodatku świetnie zdaje sobie sprawę ― i czym również nie
zamierza się przejmować. Jednym słowem: istny drań.
Jak to
czasem bywa, przewrotny los stawia na drodze Drake’a jego kompletne
przeciwieństwo: Vivian. O ile on czuje się świetnie jako licealna
gwiazda, o tyle Vivian marzy tylko o tym, by się odciąć, ukryć,
zniknąć. Schowana stale pod ogromnym kapturem twarz, zbyt duże
dresowe ciuchy ― byle nie rzucać się w oczy. Vivian jest szkolnym
dziwadłem i ta rola zdaje się jej pasować.
Co dziewczyna
chce ukryć przed światem pod swoim kapturem? Czy Drake potrafi
odrzucić pozę zimnego drania? Czego oboje mogą się od siebie
nauczyć?
„Widzę, co ją trapi i denerwuje.
Wiem, jaki ma do mnie stosunek. Chciałbym się z nią tak po prostu
zaprzyjaźnić. Jest w niej coś, co mnie do niej przyciąga. Może
więc wbrew pozorom jesteśmy tacy sami? Dwa trudne charaktery, dnie
osobowości uciekające przed problemami, dwie niewiadome. Czy damy
radę tolerować się bez zgryźliwości? Czy pomożemy sobie
nawzajem wyjść naprzeciw światu?”
Twórczość
Caroline Angel jest mi dobrze znana i nie jest tajemnicą, że jej
powieści po prostu uwielbiam. Teraz w moje ręce trafiła historia
Drake i Vivi, wiedziałam, że będę podczas czytania świetnie się
bawiła, ale kurczę, autorka z każdą kolejną powieścią
zaskakuje mnie coraz bardziej. Jaka była ta opowieść piękna,
poruszająca i wzruszająca, chwytała mnie ona wielokrotnie za
serce, ale również okrutnie wkurzająca, a dlaczego? A dlatego, że
zachowanie, niektórych postaci w szczególności ojczyma i matki
Vivian doprowadzało mnie do białej gorączki i miałam ogromną
ochotę ciskać książką po kątach. Zastanawiałam się, jak wiele
okrucieństwa może znieść jedna osoba, co tak naprawdę musi się
stać, aby ktoś się opamiętał. Czytałam tę opowieść w każdej
wolnej chwili z zapartym tchem, chciałam, aby czas spędzony z nią
trwał jak najdłużej, niestety skończył się zbyt szybko. Autorka
w idealny sposób oddaje uczucia bohaterów, pokazuje jakie zmiany w
nich zachodzą i nie są to nagłe, jak za sprawą porażenia
piorunem, tylko wszystko dzieje się stopniowo i w odpowiednim
tempie, nic nie jest przyśpieszane na siłę. Fabuła była
przemyślana i bardzo dobrze dopracowana, nie było niedokończonych
wątków, tylko wszystko zostało zamknięte i dopięte na ostatni
guzik. Wspomnę jeszcze tylko słowem o tym, że widać, jak rozwija
się warsztat pisarski autorki, ponieważ każda książka jest
lepsza i mogę śmiało stwierdzić dojrzalsza.
Jeżeli
szukacie książki niebanalnej i poruszającej, to ta historia jest
zdecydowanie skierowana do was. Ja mogłabym spędzić z tą
opowieścią mnóstwo godzin, ale niestety, jak dla mnie skończyła
się ona zbyt szybko. Losami Vivian i Drake'a jestem zachwycona i z
pewnością jeszcze nie raz do niej powrócę. A was gorąco zachęcam
do tego, abyście sięgnęli po tę powieść, chyba że nie
poznaliście jeszcze nikogo z rodziny Collinsów, to koniecznie
musicie jak najszybciej nadrobić swoje zaległości, gwarantuję
wam, że będziecie nimi zachwyceni.
Gorąco polecam!
Paula
Za możliwość przeczytania książki i objęcia
patronatem dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Editio Red.
Cała seria mnie ciekawi i chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuń