wtorek, 11 stycznia 2022

 Kennedy Fox - „Tylko nie on”


Cały świat ogarnia pandemia, w kwarantannie rodzi się miłość

Cameron to dwudziestodwulatka z wyższych sfer, wychowana w posiadłości St. Jamesów, dziedziczka imperium modowego wartego miliard dolarów. Gdy wybucha epidemia i zostaje ogłoszony lockdown, opuszcza Nowy Jork i zaszywa się eleganckiej górskiej willi, by zdalnie dokończyć ostatni semestr uniwersyteckich studiów. Za kilka dni ma do niej dołączyć jej chłopak Zane. Tymczasem jednak, ku swojemu zaskoczeniu, Cameron na miejscu zastaje Elijaha, dawnego znajomego z dzieciństwa. Chłopak z biednej rodziny chce w tym ustroniu całkowicie poświęcić się zdalnej pracy, by zasłużyć na awans. A klucze do rezydencji w górach dostał od swojego kumpla Ryana, brata dziewczyny – znał zresztą wszystkich St. Jamesów, bo jego matka była u nich gosposią.

Cameron jako dziecko skrycie podkochiwała się w Elim, a on durzył się w niej bez pamięci. Nigdy jednak sobie tego nie wyjawili. Później, gdy dorastali, wręcz się nie znosili, były spięcia, kłótnie, ciągła wymiana złośliwości.

Teraz są zdani tylko na siebie. Ona – rozpieszczona młoda kobieta, właśnie porzucona, bo Zane nie dojechał, okazał się dupkiem i zerwał z nią esemesowo! I on – ledwo wiążący koniec z końcem, młody, ambitny mężczyzna marzący o karierze. Wspólne wieczory, spędzane przy kominku i obficie podlewane alkoholem, zbliżają ich do siebie. Skrywane uczucia sprzed lat odżywają ze zdwojoną siłą. I choć tak wiele ich różni, Cameron i Elijah lgną do siebie coraz bardziej. Czy z tych skrajności uda się zbudować związek? Czy śmiercionośny wirus nie pokrzyżuje im planów?

Mam w ostatnim czasie jakiegoś pecha do książek z Wydawnictwa Muza. Seria Pani Jackson nie przypadła mi do gustu, teraz z zapałem wzięłam się za Panią Fox, miałam co do niej duże oczekiwania, w końcu temat teraz tak nam bliski miłość w czasie pandemii. Moja pierwsza styczność z twórczością autorki i miałam co do niej duże oczekiwania, ponieważ słyszałam, że jej poprzednia seria „Bishop brothers” jest naprawdę dobra, ale niestety jest jedynie duży klops. Sam opis jest intrygujący i bardzo mnie zaciekawił, chociaż sama okładka jest beznadziejna jak jasna cholerka, to przymknęłam na to oko. Oczekiwałam fajnego i lekkiego romansu, który oderwie nas od tego pandemicznego mroku. Niestety dostałam lipę. Książka jest nudna, jak flaki z olejem, nie ma żadnych emocji ot taka lekturka na zabicie czasu, jak się nie ma nic innego do czytania, chociaż dla mnie to trochę strata czasu. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Liczyłam na to, że dostanę jakiś gorący romans, który rozpali mnie do czerwoności i pochłonę go kartka po kartce, a jeżeli mam być szczera to robiłam do tej opowieści kilkanaście podejść i ciężko było mi się przełamać, żeby ją nareszcie skończyć, no ale nadszedł nareszcie ten czas i zabrałam się za nią z zapałem i przykro mi to powiedzieć, ale z każdą kolejną stroną mój zapał coraz bardziej przygasał. Bohaterowie byli bezbarwni i bezosobowi, ich zaloty był komiczne, wręcz sztuczne i zamiast rozpalać, rozbawiały. Jeśli mam być szczera, to po tej lekturce, troszkę zraziłam się do autorki i grubo się zastanowię, czy sięgnąć po jeszcze jakąś jej powieść, może jak będę miała trochę wolnego czasu, to się skuszę. Pomyślę. Tymczasem wam polecam samemu wyrobić sobie opinię na temat tej opowieści. Ja niestety mówię jej stanowcze nie i daję 1/10.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...