poniedziałek, 17 stycznia 2022

 Nana Bekher - „Zapach grzechu”


Ana jest szczęśliwą żoną i matką. Gdy pewnego dnia budzi się w obcym domu i okazuje się, że ukochany mąż ją sprzedał, przeżywa ogromny szok. Teraz ma żyć z Miguelem, groźnym gangsterem, który od pierwszej chwili nie ukrywa, jak bardzo jej pragnie… Choć początkowo Ana planuje ucieczkę, wkrótce wychodzi na jaw, że nic nie jest takie, jak się wydaje na pierwszy rzut oka, i być może to właśnie Miguelowi powinna zaufać.

Wielka namiętność, tajemnice z przeszłości i gangsterskie porachunki. „Zapach grzechu” to odważna i pasjonująca powieść, która żadnej czytelniczki nie pozostawi obojętną.


Uwielbiam twórczość Nany, zawsze z ogromną przyjemnością sięgam po jej powieści. „Zapach grzechu” dość długo odleżał na mojej półce, zanim zabrałam się za przeczytanie historii Any i Miguela. Czytałam dotychczas wszystkie opowieści autorki, każdą z nich byłam zachwycona, uwielbiam jej lekkość pióra i to, że te opowieści mają w sobie to coś, co rozkochują w sobie czytelnika, ale niestety bardzo smutno jest mi to napisać, ale moim zdaniem jest to najsłabsza z dotychczas wydanych jej książek. Nie jest tak, że jest ona całkowicie zła, mnie jednak ona nie porwała. Było kilka absurdalnych sytuacji, sama akcja pędziła troszkę zbyt szybko i działo się zbyt dużo już od samego początku. Przytłoczyła mnie też spora ilość nazwisk, przez co ciężko było mi się połapać, kto był kim i jakie miał zadanie, przez co miałam problem z koncentracją. Wiem, że autorka chciała jak najlepiej, żeby książka była dobrze przyjęta, ale moim zdaniem przedobrzyła i z ilością akcji i z zamotaniem całej fabuły, przez co mi książkę czytało się po prostu ciężko. Co do bohaterów, również nie poczułam z nimi żadnej więzi, Ana wkurzała mnie okrutnie, naiwna, pusta i słabo rozgarnięta. Miałam ochotę wielokrotnie nastrzelać ja po pysku. Jedynie co w moich oczach zyskał Miquel, który pomimo tego, że na początku lektury zraził mnie do siebie swoją brutalnością względem Any, to późniejszymi zachowaniami zyskał w moich oczach.

Pomimo tego, że mi ta historia nie do końca przypadła do gustu, was gorąco zachęcam do tego, abyście sami wyrobili sobie o niej opinię. Ja nadal pozostaję wierną fanką autorki, a tą propozycję uznam, że miała po prostu słabszą chwilę podczas tworzenia. W mojej ocenie ma ona 5/10.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.


1 komentarz:

  1. Jeszcze nic nie czytałam autorki, ale może powinnam to zmienić.

    OdpowiedzUsuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...