Laurelin
Paige - „Słodkie przeznaczenie”
Dylan
nie może zapomnieć Audrey. Choć twierdzi, że nie wierzy już w
miłość, wspomnienia wspólnie spędzonych chwil uparcie do niego
wracają. Wie, że tęsknota za tą „o wiele za młodą”
dziewczyną jest bezcelowa. Nie może jej zaoferować tego, czego ona
pragnie. Zdecydowanie nie może dać jej tego, czego potrzebuje. Na
szczęście dzieli ich pół świata – dzięki temu znacznie
łatwiej mu walczyć ze swoim zauroczeniem.
Kiedy znowu się
spotykają, obojgu coraz trudniej jest trzymać się swoich
postanowień. Jednak Audrey wciąż marzy o „żyli długo i
szczęśliwie”, a ON dalej obawia się zburzyć mur, który
zbudował wokół swojego serca.
Co musi się wydarzyć, żeby
zrozumieli, że przeznaczenie już za nich zadecydowało?
„Każdy
dzień był szary i smutny.
Doskonale wiedziałem
dlaczego.
Audrey.
Ponowne spotkanie z nią złamało mnie na
dobre. Przypomniało mi, że ona była najjaśniejszym światłem
mojego życia. Wszystko inne bledło w zestawieniu z nią.”
Co
się stanie gdy ta dwójka spotka się ponownie?
Czy uświadomią
oni sobie, że są sobie przeznaczeni?
„Myślałem
o niej nieustannie w ostatnich miesiącach, od tego tygodnia, który
spędziliśmy razem w Nowym Jorku. Nie żebym zmienił zdanie w
temacie miłości – nadal uważałem, że to żałosny stan ducha,
który zawsze kończy się kłótniami i wydatkami na adwokatów.
Ciągle byłem przekonany, że lepiej żyć w samotności, niż znów
pakować się w to gówno.”
Uwielbiam
twórczość Laurelin Paige i zawsze z ogromną przyjemnością
sięgam po jej twórczość, teraz w moje ręce trafił drugi tom
dylogii „Niegrzeczny duet”. Byłam bardzo ciekawa, jak zakończy
się opowieść tej dwójki. I czy autorka utrzyma ten sam
rewelacyjny poziom, jak było w przypadku pierwszej części. I już
teraz zdecydowanie mogę powiedzieć, że tak. Książka jest lekka,
przyjemna i spędziłam z nią rewelacyjnie czas. Audrey jest tak
pozytywnie wykreowaną postacią, że od razu zyskuje się do niej
sympatię i cały czas mocno jej kibicowałam, aby spełniły się
jej marzenia o poznaniu tego jedynego i aby miała swoją miłość
jak z bajki. Podobała mi się też zmiana, jaka zaszła w Dylanie,
pomimo muru, którym był cały czas otoczony, Audrey udało się
małymi kroczkami go burzyć, ale on jak jakiś uparciuch cały czas
go odbudowywał. Momentami denerwowało mnie to, że tu niby facet
jak jasny diabeł, a z drugiej strony dla mnie po prostu tchórz, bał
się otworzyć na uczucia i na pozwolenie sobie na miłość. Czy
ostatecznie uwierzy w przeznaczenie i otworzy się na te wspaniałe
uczucia, musicie przekonać się sami. :)
Opisana tu historia
jest dla mnie rewelacyjna, bawiłam się przy niej wyśmienicie i z
ogromną przyjemnością jeszcze do niej powrócę. Jest to idealna
propozycja na spędzenie spokojnego i pełnego humoru wieczoru. Była
to dla mnie miła odskocznia, od mrocznych i brutalnych romansów,
które w ostatnim czasie królowały na mojej półce. Ja jestem w
tej opowieści zakochana i daję jej zdecydowane 8/10! Gorąco
polecam!
Paula
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Niegrzecznym Książkom.
Teraz to i ja chcę przeczytać.
OdpowiedzUsuń