wtorek, 1 lutego 2022

 

Meg Adams

“Bezczelny prezes”

“Świat udowadniał mi na każdym kroku, ze kochając, można jedynie stracić. A ja wyznaczyłam sobie cel: pragnęłam znaczyć coś w męskim świecie biznesu.” 


Olga Wysocka pomimo młodego wieku odnosi spore sukcesy w branży deweloperskiej. Kiedy dostaje propozycję objęcia kierownictwa nad nowym oddziałem w Krakowie, nie waha się ani chwili. Niestety z powodu splotu wydarzeń zostaje zmuszona do oddania wymarzonego stanowiska Robertowi Nowickiemu. Kobieta nie zamierza jednak niczego ułatwiać przystojnemu, ale niezwykle aroganckiemu przełożonemu.


Walka o każdą decyzję sprawia, że zaczyna budować się między nimi gorące napięcie. Mężczyzna coraz bardziej interesuje się podwładną, chociaż doskonale zdaje sobie sprawę, że nie powinien jej do siebie dopuszczać. Olga i Robert wbrew rozsądkowi rozpoczynają zmysłową grę, której zasady są proste: tylko seks, zero emocji.


Wkrótce okazuje się, że uczucia będą ich najmniejszym problemem. 


“Nie, on nie był rycerzem. Był diabłem w ludzkiej skórze. Kusił. Mamił. Wyzwalał najdziksze instynkty.”


To moje drugie spotkanie z twórczością autorki, z czego pierwsze nie było udane. Zawsze mam coś takiego, że nie skreślam autora po jednej książce i daję mu kolejną szansę. Co prawda debiut Meg, czyli “Architektura uczuć” kompletnie nie przypadła mi do gustu. Wiem, że autorka ma więcej wydanych książek, ale w moje rączki jakiś czas temu wpadł “Bezczelny prezes”. Cóż, okładka sama w sobie nie jest zła, ale na pierwszy rzut oka niestety odrzuciło mnie porównanie, że to połączenie “Pięćdziesięciu twarzy Greya” oraz “Pięknego drania”. Z całym szacunkiem po co, to? Czy twórczość Meg Adams jest niewystarczająca, żeby obroniła się sama swoimi książkami i pomysłami na nie? Taki zabieg tak naprawdę jest antyreklamą i zamiast przyciągnąć czytelnika, to go zniechęca. Obiecałam sobie, że zamiast patrzeć na front, będę patrzyła na tył okładki i jej opis, który jest zachęcający.


Tym razem uważam, że moje spotkanie z książką Meg Adams, jest jak najbardziej udane. Historia Roberta i Olgi przypadła mi do gustu. Zdecydowanie warsztat pisarski autorki jest o niebo lepszy i bardziej dopracowany, przez co czytanie idzie z lekkością. Podobała mi się również kreacja głównych bohaterów. Z jednej strony mamy aroganckiego dupka, który nie lubi, kiedy mu się sprzeciwia. A z drugiej strony jest kobieta charakterna, która nie pozwala rozstawiać się po kątach. Chemia pomiędzy Olgą i Robertem jest wyczuwalna już na samym początku. Autorka pozwala nam obserwować ich wzajemne przyciąganie oraz uległość. Oczywiście nie zabraknie tu gorących scen, które nie zostały napisane z wulgarnością, a raczej bym powiedziała, że są subtelne i gorące. 


Kolejnym plusem tej opowieści jest narracja dwutorowa, która zawsze się sprawdza w książkach, dzięki czemu mamy możliwość poznania obu stron. Co mi się jeszcze  podobało w tej lekturze, to docinki i gierki pomiędzy głównymi bohaterami. Nie raz się z nich śmiałam, ale te właśnie zachowania nakręcały całą fabułę. Do tego dochodzi rywalizacja, tajemnice, niebezpieczeństwo, co daję nam bardzo fajne połączenie. Lubię, kiedy w książkach poza seksem, coś także się dzieje i Meg zdecydowanie nam to dała.


Naprawdę cieszę się, że ta opowieść mnie nie zawiodła i jestem pewna, że sięgnę po kolejną książkę spod pióra Meg. Jeśli szukacie lektury, która zawiera w sobie całą paletę doznań, to sięgajcie po “Bezczelnego prezesa”. Jest to nietypowy romans biurowy, który zabierze Was w ciekawą przygodę.

Daję tej powieści mocne 7/10.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...