Kinga
Litkowiec - „W imię zemsty”
Gdy
przychodzi czas zemsty, nikt nie może czuć się bezpieczny.
Joaquin
Ferro po latach chce odebrać życie temu, kto sprawił, że stał
się Katem z Los Angeles. Jest w stanie zrobić wszystko, by
zakończyć to, nad czym tak długo pracuje. Potrzebuje kogoś, kto
pomoże mu w realizacji jego planu.
Elena van Celluci jest jego
tajną bronią i szansą na lepszą przyszłość.
Dziewczyna
latami więziona przez własnego ojca wydostaje się z piekła. W
życiu jednak nie ma nic za darmo. Elena przekonuje się o tym bardzo
szybko – w momencie, w którym Joaquin informuje ją, czego chce w
zamian.
Pragnienie zemsty i smak pożądania tworzą zabójczą
mieszankę, która gotowa jest wybuchnąć w każdej chwili.
Dwójka
na pozór zupełnie różnych ludzi odkrywa, że łączy ich nie
tylko wspólny wróg.
Do czego będą zdolni, by zwyciężyć?
„
- A teraz masz szansę się zemścić - mówi wolno. - Nie udawaj, że
ci na tym nie zależy. Nie kłam, że nie marzysz o dniu, w którym
zobaczysz, jak jego martwe ciało pada na ziemię. Wiem, że
pragniesz tego tak bardzo jak ja, więc zrobisz wszystko, co ci każę,
by doszło do tego na co oboje czekamy od wielu lat.”
Czy
Joaquin dokona swojej zemsty na ojcu Eleny?
Jaka relacja połączy
tę dwójkę?
Kolejne moje spotkanie z twórczością Kingi i
tak średnio udane, ponieważ mam troszkę zastrzeżeń... Uwielbiam
styl pisania autorki, który jest lekki i przyjemny, a jej książki
zawsze mnie zaskakują przemyślaną fabułą, namiętnym i gorącym
seksem, który pobudza wyobraźnię, mroczną, tajemniczą i
dynamiczną akcją, w której nie ma zbędnego pitu, pitu, tylko
zawsze jest mocne pierdo... walnięcie, które zawsze wyrywało mnie
z butów i miałam ochotę Kingę ukatrupić. Teraz w moje ręce
trafił trzeci tom Demonów z Los Angeles, miałam co do tego tomu
ogromne oczekiwania, ponieważ pierwsze dwa tomy, były po prostu
genialne, fabuła zapierała dech w piersi, a serce waliło jak
szalone. Z ogromnym zapałem się za nią zabrałam i nie wiem, co tu
się stało, ale powiem szczerze, że zabrakło mi tu paru rzeczy.
Momentami odnosiłam wrażenie, że książka była pisana na szybko,
chwilami zbyt okrojona i troszkę się zawiodłam, bo miałam ogromną
nadzieję, że to będą dalsze losy Liama. No ale, skoro Liama nie
było, to zmieniłam tok myślenia i nastawiłam się nowych
bohaterów, tym bardziej, że Joaquin zaintrygował mnie już
wcześniej, a Elenę chętnie chciałam poznać, co za dziewucha i
przez co musiała przejść w rodzinnym domu, no i było tak średnio.
Początek był obiecujący, handel ludźmi, wykupienie córki
potwora, aby dowiedzieć się o nim jak najwięcej, no przecież
wiadomo, że brzmi to co najmniej intrygująco. Myślałam, że
dostanę niezłe porachunki i porządną zemstę, dobrnęłam do
ostatniej strony i tej zemsty, takiej z łupnięciem mi tu zabrakło.
Nie było tu kompletnie widać pazurów królowej mafijnych romansów,
z których Kinga jest znana.
Książkę ogólnie czytało się
fajnie, bo nie było tak, że na niej się nudziłam, czy coś.
Zabrakło mi tu jednak tak dobrze mi znanej w jej książkach
zaskakującej akcji, która pozostawiłaby mnie z walącym sercem i
stanem przedzawałowym. Czy warto przeczytać tę powieść? Uważam,
że tak, chociaż nie nastawiajcie się na jakieś ogromne
zaskoczenie. Ja daję jej 6/10.
Paula
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję autorce oraz wydawnictwu WasPos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz