piątek, 11 lutego 2022

 Nana Bekher - „Pokusa dotyku”
[Patronat medialny]


Nie cierpią się, a jednak coś przyciąga ich do siebie jak magnes. Leila to beztroska dziewczyna lubiąca cieszyć się życiem, Natán ma swój świat, z którego wcale nie zamierza rezygnować. Wiadomość o tym, że ojcowie zaplanowali im wspólną przyszłość, spada na Leilę i Natána jak grom z jasnego nieba. Okazuje się, że znaleźli się w niebezpiecznej grze, o której nie mieli pojęcia. Namiętność i zagrożenie to mieszanka wybuchowa…

Jakie sekrety odkryją?

Czy uda im się przezwyciężyć to, co ich dzieli?

Czy oprócz pożądania pojawi się między nimi także miłość?

„Leila jest wyzwaniem, a ja lubię wyzwania. To pierwsza w moim życiu dziewczyna, która za mną nie lata, nie wskakuje mi od razu do łóżka, a ja zaczynam wariować na jej punkcie. Na pewno zdaje sobie sprawę z tego, jak na mnie działa. Stała się ostatnio odważniejsza i nie broni się przed moim dotykiem czy pocałunkami. Mógłbym nawet powiedzieć, że wręcz tego pragnie, ale wiem, co ją powstrzymuje.”

Przykro mi to kolejny raz pisać, ale pierwszy tom, był takim troszkę niewypałem. Nie będę ukrywała, że za drugi tom ciężko było mi się zebrać. Sama okładka nie zachęca, a o treść... no cóż, obawiałam się, że autorka drugi raz pokaże nam swoją słabszą stronę. Odkładałam tę historię w nieskończoność, ale powiedziałam sobie „dość! Weź się leniuchu w końcu za tę część!” No i zaczęłam ją czytać z samego rana, było lekko po 6 ciemno jeszcze na niebie, a ja zagłębiałam się w losy naszych bohaterów i w pewnym momencie pomyślałam, alleluja! Ależ to jest dobre! Nie wiem, co się stało w pierwszym tomie, ale tą część dosłownie chłonęłam, nie mogłam się od niej oderwać. Po południu, pomimo obowiązków miałam już tę historię za sobą. Czytałam w każdej wolnej chwili, pragnąc poznać jak najszybciej zakończenie tej opowieści, chciałam dowiedzieć się, czy aby na pewno będzie tu relacja hate/love, a może skończy się na samej nienawiści i niechęci. Bardzo fajne jest to, że autorka nie przyśpieszała nic na siłę, podobał mi się ciężki charakterek głównej bohaterki, nie była ona taką szarą myszką, tylko babeczką z jajkiem. Jak na swój wiek, dziewiętnaście lat, była bardzo rozsądna i dojrzała, co było fajnie, bo ostatnimi czasy trafiałam na same tępe małolaty. Wiadomo, chciała się buntować, ale i tak dochodziła do wniosku, że nic jej to nie da. Nathan, ah mój kolejny książkowy mąż, uwielbiam go, łobuz jeden, skradł moje serce już od pierwszych stron. Miał dwie twarze, tą złą przeznaczoną dla wrogów i drugą uroczą i słodką, ale też nie pozwolił sobie wejść na głowę. Przyznaję się bez bicia, że przez niewielką niechęć do pierwszego tomu i przez to, że okładka nie bardzo mi się podobała, miałam ochotę zrezygnować z czytania, ale naprawdę bardzo się cieszę, że tego nie zrobiłam, bo historia jest po prostu genialna i czytało się ją bardzo szybko, może spowodowane było to tym, że fabuła była rewelacyjnie poprowadzona i przemyślana, nie była chaotyczna ani nie pozostawiła niedokończonych wątków, wszystko jest, jak to mówi moja babcia, dopięte na ostatni guzik. Ja jestem tą opowieścią zachwycona i wiem, że do tej historii na pewno jeszcze powrócę. Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę powieść, gwarantuję, że się nie zawiedziecie.

Paula

Za możliwość przeczytania książki i objęcia patronatem dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Lucky.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...