Tillie Cole - „Raphael”
Są Upadłymi, bractwem morderców pod
przywództwem Gabriela. Nauczyli się wykorzystywać swoją mroczną
naturę, aby zetrzeć z powierzchni ziemi tych, których dusze są
czarne jak smoła.
Dla Raphaela seks i śmierć idą w parze. Tam,
gdzie jest jedno, musi być i drugie. To zabójca pożądania. Wabi
swoje ofiary twarzą anioła i ciałem stworzonym do grzechu.
Nowa
misja kieruje go do sadystycznego podziemia bostońskich klubów
erotycznych i stawia twarzą w twarz z jego mroczną fantazją.
Fantazją, która staje się rzeczywistością.
Maria jest
wszystkim, o czym kiedykolwiek marzył, ofiarą, za którą tęsknił.
Ale to nie ona jest jego celem. Raphael wie, że musi odpuścić.
Lecz pokusa jest zbyt silna…
Kocham twórczość Tillie
Cole i po jej powieści zawsze sięgam z ogromną przyjemnością, bo
wiem, że będzie w nich moc! Teraz w moje ręce trafił pierwszy tom
serii „Zabójcze cnoty” - „Raphael”. Pierwsze 120 stron to
prequel „Upadłych: Geneza” i jest wprowadzeniem do tego
wszystkiego. Przyznam się szczerze, że już w pierwszych stornach
ta opowieść wywołała we mnie niemały szok i z moich ust padły
jedynie słowa: „ja pierdziele, co to będzie za historia!”,
zaczęłam się zagłębiać coraz bardziej i jedynie co mogę
powiedzieć, to to, że w mojej głowie panował niezły chaos. Boże!
Co za popierdzielona, ale genialna historia to nawet nie macie
pojęcia! Prequel jest tak naprawdę pokazaniem nam, skąd wzięli
się upadli, jak powstali, niby jest tu tak niewiele stron, ale
autorka spuszcza na nas takie bomby, że jest to ciężkie do
ogarnięcia. Uwierzcie mi, ja czytałam to z zapartym tchem i gęsią
skórką. No ale przejdźmy może teraz do drugiej części lektury,
którą jest „Raphael”. Gdy zaczęłam czytać tę historię,
miałam ciarki na całym ciele i z każdą kolejną stroną miałam
wrażenie, że włoski na ciele jeszcze bardziej stają mi dęba.
Boże... każdy wie, że kocham popaprane i zdrowo popierdzielone
historie, a ta zdecydowanie do nich należy. Czytałam ją z zapartym
tchem, w pracy, w domu, w dosłownie każdej wolnej chwili, ba, nawet
w nocy świecąc sobie latarką z telefonu. Nie mogłam się od niej
oderwać ani na chwilę, a po skończeniu miałam w głowie tylko
jedną wielką rozpierduchę. Jest to zdecydowanie opowieść dla
osób 18+ i nie jest przeznaczona dla osób o słabych nerwach,
bardzo dużo brutalności i naprawdę popapranych sytuacji,
sprawiało, że czułam się zniesmaczona, ale w moim przypadku
akurat jest to jak najbardziej na plus. Jestem tą książką po
prostu zachwycona, wręcz jestem w niej zakochana i zaczynam się
obawiać, że być może z moją głową jest coś nie tak. Chociaż
nie, nie być może, a na pewno. (Żarcik oczywiście) Podczas
czytania moja wyobraźnia zawsze pracuje na najwyższych obrotach i
wszystko bardzo realnie sobie wyobrażam, a tu były takie sceny,
które po prostu czytałam z otwartą buzią i zastanawiałam się
tylko, co będzie dalej, czy cała książka będzie przesiąknięta
taką brutalnością i mrokiem, otóż tak i dlatego ja daję jej za
to 10/10, ponieważ przedstawiona tu opowieść bez wapienia jest
inna niż większość, które dotychczas czytałam i na pewno teraz
muszę wziąć po prostu coś lekkiego, aby po niej odetchnąć.
Jeżeli szukacie opowieści nietuzinkowej, nieprzewidywalnej
i brutalnej, z której na każdej stronie pojawia się ciężki do
ogarnięcia mrok, ta opowieść skierowana jest właśnie do was. Nie
jest to książka dla każdego, nie polecam jej dla osób o słabych
nerwach i żołądku, ponieważ może się to dla nich źle skończyć.
Ja jestem tą historią zachwycona i czekam na kolejne tomy tej
serii, bo coś czuję, że akcja dopiero się rozkręci.
Gorąco
polecam!
Paula
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Wydawnictwu Papierówka.
Trochę się obawiam, że może być nie dla mnie. Póki co się wstrzymam.
OdpowiedzUsuń