środa, 30 września 2020

 

Penelope Ward

“Dzień w którym powrócił”

“To tu się zakochałam i tu pękło mi serce, a wszystko w ciągu jednego lata.”


Dawno temu Gavin bardzo kochał Raven, a ona uważała go za najważniejszego mężczyznę w życiu. Poza uczuciem dzieliło ich wszystko, a zwłaszcza jego pieniądze i pozycja społeczna. Cudowny czas trwał zaledwie jedno lato, parę niezapomnianych miesięcy. Młody buntownik i śliczna dziewczyna byli tak bardzo szczęśliwi! Dla matki Gavina jednak związek z córką służącej był nie do przyjęcia. Czas uniesień zakończył się tak nagle, jak się zaczął. On wyjechał za ocean, do swojego nowego życia, ona została ze złamanym sercem.


Po dziesięciu latach niespodziewany przypadek sprawił, że Raven przyjęła propozycję pracy w domu rodziców dawnego ukochanego. Nie była to rozsądna decyzja, ale dziewczyna czuła, że nie może postąpić inaczej. Zajmowała się ojcem Gavina najlepiej jak umiała, aby odwdzięczyć się staremu człowiekowi za życzliwość i dobro, jakiego od niego zaznała kiedyś, w dawnym życiu. Teraz to Gunther Masterson, niegdyś znany adwokat gwiazd, potrzebował pomocy. Żył we własnym świecie, w którym Raven była Renatą — przyjaciółką i powierniczką.


Dzień, w którym wszystko się zmieniło, zaczął się zwyczajnie. Była słoneczna środa, morze szumiało kojąco, a ona wykonywała codzienne obowiązki. Wieść o powrocie Gavina spadła jak grom z jasnego nieba. Myślała o nim codziennie, ale niewiele wiedziała o jego życiu w Londynie. Nie miała pojęcia, kim się stał. Czy jeszcze cokolwiek dla niego znaczyła. Była przecież tylko wakacyjną miłością, a rozstanie przed laty było brutalnie bolesne. Raven przeczuwała, że czekają ją ciężkie chwile, ale nie zdawała sobie sprawy, jak mocno dawna miłość uderzy w jej serce…


“Zmrużyłem oczy. Przez sekundę myślałem, że może to jet lag i po prostu mam halucynacje. Ale im dłużej na nią patrzyłem, tym większej nabierałem pewności, że to ona. Tak, to bez wątpienia była ona. A dzielące nas dziesięć lat skurczyło się do dziesięciu minut, kiedy spojrzałem w jej oczy - oczy, których byłem pewien, że już nigdy nie zobaczę.”


Książki Penelope Ward potrafią trafić do człowieka. Zawsze, kiedy sięgam po jej twórczość, to wiem, że przeżyję niezapomnianą przygodę. Tym razem było dokładnie tak samo. “Dzień w którym powrócił” to opowieść Raven i Gavina. Kiedy byli dwudziestolatkami, szczerze się w sobie zakochali. Dziewczyna chciała chronić swoje serce, bo nie wyobrażała sobie tego, że może się w Gavinie zakochać. Ona zwykła pomoc domowa, a on syn jej szefostwa. Mając tylko lato dla siebie, oboje obawiali się uczucia, które ich ku sobie ciągnęło, a później rozstania, które było nieuniknione. Jednak serce nie sługa. Chcieli być razem, ale pewna sytuacja wszystko zmieniła. Przekreśliła ich związek na dobre, zanim się tak naprawdę zaczął. Po dziesięciu latach niespodziewanie się ta dwójka ponownie spotyka. Wtedy uświadamiają sobie to, że nawet po dekadzie ich uczucia wcale nie osłabły, tylko że jest jedno “ale”.

Dlaczego związek Gavina i Raven się skończył?

Co się wydarzyło w przeszłości?

Jaką tajemnicę dziewczyna skrywa?

Na te pytania i wiele innych musicie szukać odpowiedzi w tej niezwykłej opowieści.


Książka podzielona jest na dwie części. Jedna dotyczy przeszłości, a druga teraźniejszości. Obie mi się podobały, ale tak naprawdę, przeszłość tej dwójki bardziej mnie chwyciła za serce, a mianowicie jedna sytuacja, która dotknęła Raven. Sama w tamtym roku przeżywałam identyczny stres i identyczny problem, z tym że nie dotknął on mnie, a moją mamę. Kiedy czytałam ten fragment, wszystko zaczęło mi się przypominać, przez co moja mama i nasza rodzina musiała przejść. Ogólnie cała historia jest piękna i nie potrafiłam się od niej oderwać nawet na moment. Czytałam w każdej wolnej chwili nawet wtedy, kiedy robiłam sobie herbatę.

Kiedy czytałam historię Raven i Gavina, od razu przypomniała mi się inna książka autorki, którą jest “Przyrodni brat”. Tam też bohaterzy musieli się rozstać, kiedy byli młodzi, żeby się zejść po latach. Niby dwie różne opowieści, a w jakimś sensie podobne do siebie i obie są niesamowite.


W tej lekturze bardzo mi się podobała kreacja głównych bohaterów. Byli tacy prawdziwi, mieli własne problemy, czuć było od nich chemię już od samego początku. Ja im uwierzyłam i czułam się tak, jakbym była gdzieś obok nich. Autorka stworzyła bardzo ciekawą fabułę, którą pięknie ubrała w słowa. Posłużyła się dwutorową narracją, żeby nam przedstawić dwa punkty widzenia i pokazać, co przeżywali nasi bohaterzy. Język, jakim pisze Ward, jest spójny i trafiający do czytelnika. Postacie drugoplanowe były również ciekawe i dodały do całej książki coś swojego, przez co ta lektura wydaje mi się wyjątkowa i już teraz wiem, że będę miała do niej ogromny sentyment. Co do Gavina, to jak dla mnie był to taki chłopak z sąsiedztwa. Uczynny, kochający, pomocny. Mimo tego, że był bogaty, nie obnosił się z pieniędzmi. Raven to dziewczyna, która nie pozwalała sobie wejść na głowę. Była miła, pracowita, miała swoje marzenia, ale kiedy, ktoś jej zalazł za skórę, umiała odpowiedzieć, o czym przekonała się matka Gavina wiedźma jedna.


Zdecydowanie Penelope Ward to dla mnie jedna z tych autorek, po której twórczość będę sięgała z zamkniętymi oczami, bo wiem, że się nie zawiodę. Jeśli jeszcze nie znacie pióra tej Pani, to zachęcam Was do nadrobienia zaległości, bo naprawdę warto. Jej książki są taką odskocznią od codzienności i przede wszystkim, od tych typowych romansów i erotyków. Autorka w swoje książki wplata wiele różnorakich emocji, których czytelnik naprawdę potrzebuje. Stwarza fabuły takie, które zakotwiczają się w naszym umyśle na długi czas.

Naprawdę polecam Wam tę pozycję, ponieważ myślę, że zakochacie się w niej tak samo mocno, jak ja i przeżyjecie niezapomnianą przygodę.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

 

 

 

 

1 komentarz:

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...