piątek, 11 września 2020

 

Sara Ney

“Jak poderwać drania. Rhett”

Jak poderwać drania, który nigdy nie planował nim zostać?


Rhett Rabideaux ma jasny cel – zostać mistrzem zapasów i pokonać starych wyjadaczy. Mimo trudności, jakie stawia przed nim los, dołącza do drużyny uniwersyteckiej i skupia się na treningach.


Jednak nowi koledzy z ekipy nie dadzą się tak łatwo zdetronizować. Na szacunek i uznanie trzeba sobie zapracować inaczej. Na wszystkich korytarzach rozwieszają kompromitujące ulotki z numerem telefonu Rhetta i informacją, że szuka panienki do zaliczenia.


Ku swojemu zaskoczeniu Rhett otrzymuje odpowiedź na ogłoszenie od Laurel, najpiękniejszej studentki na uczelni. Początkowo dziewczyna chce się z nim tylko droczyć, ale z czasem zauważa, że coraz bardziej lubi jego towarzystwo. 


“- Alex, mam jakieś standardy, a ten koleś… - Kończę wpisywać numer i zerkam na zdjęcie, zapewne skopiowane ze strony internetowej drużyny zapaśniczej. Siedzi sztywno, rozczochrany, z zadartym nosem, opadającymi powiekami i grubą szyją.

Nie mój typ.

Ani trochę.”


“Rhett” to trzeci tom z cyklu Jak poderwać drania. Czytałam oczywiście poprzednie dwie książki, które opowiadały historię Sebastiana i Ezekiela. Szczerze mówiąc, obie pozycje mi się podobały, ale czy “Rhett” również wywarł na mnie pozytywne wrażenie? Na samym początku pozwolę sobie napisać, że troszkę zwlekałam z przeczytaniem tej pozycji, ponieważ, jak zobaczyłam, że ma 490 stron, to mi się odechciało do niej zaglądać. Jednakże książkę pochłonęłam w dwa wieczory, bo tak dobrze mi się ją czytało. Rhett Rabideaux jest zapaśnikiem, który przeniósł się z Luizjany do Iowa. Większe stypendium, lepsza szkoła i możliwości, czemu by nie spróbować. Tylko że jest jedno, “ale”. Nowi koledzy z drużyny może nie tyle, że się na niego uwzięli, ale Rhett jest “Świeżakiem” i musi sobie zapracować na ich szacunek. Owi znajomi wykręcają mu wiele numerów, a jeden z nich jest po prostu, wręcz nazwałabym chamski i bezczelny, jednak czy na pewno? A może właśnie Ci koledzy wyświadczyli mu przysługę i przez ten “żart”, stawiają na jego drodze ogniście gorącą dziewczynę Laurel i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. 


Kim okaże się dziewczyna?

Czy Rhett dla Laurel będzie również żartem, czy może wręcz przeciwnie?

Czy Rhett w końcu wyjdzie ze swojej strefy komfortu?


Ta książka jest naprawdę mega. Bardzo mi się podobała historia Rhetta i Laurel. On to taki typowy chłopak, który się wstydzi, ma niskie poczucie wartości, nie wierzy w to, że może się komuś spodobać i nie ma doświadczenia z dziewczynami. W książce przedstawiony jest jako mało urodziwy chłopak, co mnie mega wnerwiało. Koledzy na każdym kroku z niego szydzili i mu to wypominali, co było naprawdę chamskie. Ja uważam, że Rhett może i tam rzeczywiście był w jakiś sposób brzydki, ale za to wrażliwy i uczynny. Ciężko pracował na to, żeby się znaleźć w tym miejscu, w którym jest. Ja go bardzo polubiłam, chociaż niekiedy były momenty, że miałam ochotę go trzepnąć w łeb. Natomiast Laurel to rudowłosa piękność, za którą się każdy ogląda. Kiedy zauważyła po raz pierwszy Rhetta, również nie miała o nim dobrego zdania, ponieważ uważała go za brzydkiego chłopaka, na którego nigdy nie zwróciłaby uwagi. Ale jak to się mówi “nigdy, nie mów nigdy”. Kiedy kuzynka rzuciła jej pewne wyzwanie dotyczące Rabideaux, Laurel się zgodziła. Niby miał być to żart, aczkolwiek takie żarciki mogą się przeistoczyć w coś zupełnie innego. Czy w przypadku naszych głównych bohaterów przerodzi się to w uczucie? Oczywiście o tym musicie się przekonać już sami.


Autorka po raz kolejny stworzyła fajną historię, przy której nie sposób się nudzić. Ja przeżyłam z bohaterami świetną przygodę pełną humoru i różnych emocji. Jest napisana przede wszystkim lekko i spójnie, co nie utrudniało mi czytania. Napisana jest z dwóch perspektyw, co mnie bardzo ucieszyło. Co do samych bohaterów i postaci drugoplanowych, to myślę, że pisarka fajnie ich dobrała, bo nie były to ciepłe kluchy, tylko takie osoby, który na co dzień można spotkać w college'u, czy na uniwersytecie. Mimo że Rhett może się wydawać na pozór spokojny, że jest gentlemanem itd., ale kiedy trzeba, to potrafi też odwarknąć. Również podobały mi się te cytaty, które pojawiają się praktycznie przy każdym rozdziale. Niektóre rozbawiały mnie do łez :D


“Zdjął mi majtki zębami, a potem postanowił, że tylko się poprzytulamy. Dobry Boże, tak się nie robi!”


“Mój fiutek to może faktycznie wesołe miasteczko, ale w tej chwili zostało zamknięte ze względu na remont. Wybacz”.


“Oznaczamy się nawzajem przy memach i cały dzień gadamy ze sobą GIF-ami. Można powiedzieć, że robi się naprawdę poważnie…”

 

Uważam, że ta pozycja jest również udana, co poprzedniczki i nawet jestem skłonna rzec, że jest lepsza. Spędziłam naprawdę przyjemne chwile z tą lekturą i jestem pewna, że kiedyś jeszcze raz do nich wrócę, bo mając teraz wszystkie trzy na półce, nie będę musiała czekać po kilka miesięcy, na kolejne części. 

Możecie “Sebastiana”, “Ezekiela” czy “Rhetta” czytać osobno, bo książki nie mają ze sobą jakiegoś bliższego powiązania, bo są to zupełnie różne historie, ale ja już tak mam, że czytam wszystko po kolei :D

Tak więc bardzo polecam Wam tę książkę. Gwarantuje, że nie będziecie się nudzić. Jest to idealna pozycja na jesienne wieczory, kiedy pogoda za oknem się zmienia i wieczory stają się coraz dłuższe. 

Gorąca czekolada, kocyk i dobra książka to idealny zestaw :)


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

 

Wydawnictwo Kobiece



1 komentarz:

  1. Wątpię, że ją przeczytam. Czytałam o niej różne opinie. Ważne, że tobie się podobała.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...