piątek, 25 września 2020

 

Meghan March

“Serce diabła”

India Baptiste miała nerwy ze stali i żelazną wolę. Bezwzględnie dążyła do celu i potrafiła wykorzystać każdy atut — łącznie z zapierającą dech urodą i mistrzowską grą w pokera. Nigdy nie przegrywała i rzadko kiedy trafiała na kogoś, kto byłby w stanie stawić jej czoła. Kimś takim okazał się miliarder Jericho Forge, który postanowił, że dostanie ją na własność. Ot, zachcianka bogatego, pozbawionego skrupułów aroganta. India oddała mu wolność i rękę. Nie umiała go jednak znienawidzić ani pokochać. Jericho budził w niej potężne, sprzeczne uczucia: pożądanie, gniew, wściekłość, ale także czułość. Ich małżeństwo od początku przypominało pożar statku na wzburzonym morzu.


Dla Jericha sięgnięcie po kolejną ślicznotkę było równie oczywiste jak władza, którą sprawował żelazną ręką. Tym razem jednak nie chodziło tylko o seks. Wymuszone małżeństwo miało być grą, której celem było zdobycie większej władzy i pieniędzy. Ale trafiła kosa na kamień. Żona niepostrzeżenie obudziła w Jerichu pokłady uczuć, których nigdy wcześniej nie dopuszczał do głosu. Kiedy się zorientował, było już za późno. Popełnił niewybaczalny błąd.


Szalona historia tych dwojga zmierza do nieuniknionego finału. I chociaż stali się dla siebie wszystkim, potężne moce nie przestały działać, ale dzięki przeszłości India i Jericho nabrali siły i odwagi, aby stanąć do walki z ludźmi, którzy dorównywali im w bezwzględności. Niektóre sprawy nie zostały jednak zamknięte, a konsekwencje wydarzeń i decyzji podjętych wiele lat wcześniej mogą okazać się tragiczne w skutkach. Czy Jericho i India zdołają odzyskać siebie nawzajem?


“Nie mamy gwarancji, że dożyjemy jutra. Jakimś cudem zapomniałem, jak ważne jest, by nie marnować ani jednego dnia życia, bo nigdy nie wiadomo, ile nam ich jeszcze zostało.”

 

Nareszcie się doczekałam zakończenia historii Indii i Jericha. Szczerze mówiąc, nastawiałam się trochę, że ta część może być polana lukrem i posypana posypką dla większej osłody, jednak nic bardziej mylnego. Problemy tej dwójki wcale się nie kończą. Druga część, a raczej jej zakończenie pozostawiło nas w zawieszeniu i z myślami, jak to się dalej potoczy. Czy Forge ujdzie z życiem? Czy India go odnajdzie? Czy w końcu zaznają spokoju? A może wszystko się obróci do góry nogami?

Nie będę Wam zdradzała nic z fabuły, bo książka jest krótka i z pewnością sami byście się chcieli dowiedzieć, co się jeszcze wydarzy.


Ja jestem naprawdę zadowolona z tej części, ponieważ dostałam sporo wartkiej akcji, która nie raz zostawiała mnie z bijącym sercem oraz ciekawą fabułę, która nie pozwoliła mi się oderwać od lektury, chociażby na chwilkę. Książkę pochłonęłam jak świeże bułeczki. Uwielbiam opowieści Meghan March, dlatego że autorka operuje fajnym i lekkim językiem, potrafi mnie wciągnąć w wykreowany przez siebie świat, a to jest mega plusem. Przeczytałam już kilka pozycji spod jej pióra i żadna mnie jeszcze nie zawiodła. Nadal mamy do czynienia z narracją dwutorową, dialogi były prowadzone w sposób ciekawy, przepływ między rozdziałami był spójny, bohaterzy z pewnością w tej części bardziej dorośli i inaczej postrzegają świat. Są charakterni i tacy pozostają do końca. Pewne tajemnice ujrzą światło dzienne, które będą dla Indii i Jericha ogromnym zaskoczeniem.


Uważam, że autorka zrobiła świetną robotę, pisząc i wydając tę trylogię. Ja jestem zdecydowanie na tak i wiem, że nie raz do niej wrócę.

Teraz Wasza kolej, żeby poznać zakończenie trylogii Forge. 

Naprawdę warto :)


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

 


 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...