środa, 1 września 2021

 J.C.Green - „Ukochany pacjent”

Przy nim wszystko przestało się liczyć. Był uwodzicielski i seksowny. Był też przyzwyczajony do podziwu oraz posłuszeństwa okazywanych mu na każdym kroku. Był niebezpiecznym gangsterem i właśnie został jej pacjentem.

Jedna decyzja może zmienić całe nasze życie. Niewinnie rzucone spojrzenie, przypadkowy dotyk, zauważony na ulicy mężczyzna albo – jak w przypadku Luizy – niespodziewany pacjent.

To on przywrócił jej radość życia, rozpalił płomień pożądania, otworzył na nowe doznania i jak nikt przedtem, otoczył opieką. To dzięki niemu dowiedziała się kim naprawdę jest. A może jedynie próbowała być taką kobietą, jakiej on pragnął?

Luiza szybko i na własnej skórze przekonała się, że świat nielegalnych interesów, to rzeczywistość, w której nie można ufać nawet najbliższym. Wielkie pieniądze niemal zawsze idą w parze z wielkim rozczarowaniem. Kula przeszywająca jej serce może i nie była prawdziwa, ale powodowała prawdziwy ból. Tą kulą okazał się być on. Leo. Mężczyzna, który miał być tym jedynym i którego kochała do szaleństwa...


„Czasami jedna chwila, jedna zła lub pochopna decyzja zmienia całe nasze życie. Niewinnie rzucone spojrzenie, przypadkowy dotyk, zauważony na ulicy mężczyzna lub, jak w moim przypadku, niespodziewany pacjent.
Kula przeszywająca moje serce może nie jest prawdziwa, lecz zadaje ból. Tą kulą jest on. Mężczyzna, który przywrócił mi radość życia, wynagrodził gorycz porażki.”

„Ukochany pacjent” to książka, która za sprawą okładki od razu rzuciła mi się w oczy i doszłam do wniosku, że muszę ją przeczytać. Zaintrygowana opisem z zapałem dziś rano wzięłam się za nią i czytałam i czytałam, no i jakoś tak bez większego efektu wow. Przeczytałam, no spoko, ale jakoś szczególnie mnie ona nie zachwyciła. Podejrzewam, że za kilka dni zapomnę, co było w treści. Ale to też nie jest tak, że książka jest zła, po prostu zabrakło w niej tego czegoś, co wywarłoby na mnie wrażenie i spowodowało, że pragnęłabym tej lektury więcej i więcej. Ogólnie autorka pisze bardzo fajnym językiem, lekkim i przyjemnym w odbiorze, jednak zabrakło mi jakiegoś przytupu i mocnego pierdzielnięcia. Leo... hmmm co do niego mam mieszane uczucia, niby gangster, oczekiwałam od niego jaj wielkości Big Bena, a dostałam leszcza, który działał mi na nerwy swoim urokiem osobistym i przesadzonym romantyzmem, dopiero na koniec pokazał co nieco pazura, ale dla mnie to jednak było za mało. Luiza, Jezuuuu co za latawica, a do tego gwiazda i każdy na nią leciał, jakoś też nie bardzo ją polubiłam, taka słodka idiotka, a każdy ją dymał i to nie tylko w dosłownym tego słowa znaczeniu. Szczerze mówiąc, historia mogłaby być świetna, gdyby była, przynajmniej dla mnie, trochę bardziej krwawa, brutalna i z jajem. Jedyną postacią, którą polubiłam, był Marek, pomimo że to też gangster taki na pół gwizdka i tak zdobył moją sympatię, tym jakim był przyjacielem i pomimo tego, że znali się z Luizą od najmłodszych lat, nawet w dorosłym życiu pozostał jej lojalnym i pomocnym przyjacielem.

Niestety mi ta książka nie przypadła do gustu i daję jej jedynie 4/10 i to tylko ze względu na postać Marka. Zakończenie tej historii pozostawia pewien niedokończony wątek, przez co wydaje mi się, że będzie kolejny tom, czy po niego sięgnę? Nie wiem, zobaczę, ile książek będę miała do przeczytania, ale raczej wątpię, że po nią sięgnę. Was jednak zachęcam do wyrobienia sobie opinii samemu do tej propozycji, być może wam się spodoba. Ja być może miałam co do niej zbyt duże oczekiwania, dlatego się zawiodłam, nie wiem.

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza i Grzesznym Książkom.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...