poniedziałek, 20 września 2021

 

Natalia Dziadura

“Ten zły”

Pełna namiętności historia rodem ze słowiańskich legend.


Ponad pół wieku temu pewna kobieta wezwała boga podziemi, by uratować najdroższe istoty. Teraz jej potomkini musi zapłacić krwią, którą mu wtedy obiecano.


Lilianna dowiaduje się, że odziedziczyła po swoich pradziadkach dom na wsi. Spodziewa się ledwo stojącej rudery, tymczasem odkrywa doskonale funkcjonujące gospodarstwo. Aż zbyt idealne, zupełnie jakby ktoś sprawował nad nim nieustającą opiekę. Kim jest dziwny mężczyzna przedstawiający się jako Iwar Wels? Z pewnością coś ukrywa, ale otaczający go nimb tajemnicy tylko mocniej wpycha dziewczynę w jego ramiona.


Lila odkrywa, że niesamowite istoty ze słowiańskich legend są bardziej realne, niż mogła przypuszczać, a historia jej własnego rodu bardziej niezwykła niż niejedna baśń. 


Gdy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, od razu przykuła moją uwagę. Do tego świetna okładka i interesujący opis, coraz bardziej mnie zachęcał, żeby przeczytać tę historię. Autorka obiecuje tu pełną namiętności opowieść rodem ze słowiańskich legend. Powiedziałam sobie — dobra biorę. Praktycznie czytam romanse i erotyki i nigdy nie sięgam po takiego typu książki, jak ta, gdzie łączone są dwa światy. Ale postanowiłam przeczytać i w końcu nadszedł ten moment, kiedy wzięłam lekturę do ręki. Cóż mogę o niej powiedzieć? W sumie to sama nie wiem, bo mam bardzo mieszane uczucia i nie wiem, które mi bardziej towarzyszą. Niestety jest tu znienawidzona przeze mnie narracja, która bardzo mnie dekoncentrowała. Za dużo tu się działo i miejscami autorka wprowadzała chaos i gubiła się w wątkach, aczkolwiek, coś mnie jednak przyciągało, że nie mogłam przestać czytać. Być może byli to bohaterzy. Nie mam pojęcia.


Autorka zdecydowanie miała pomysł na fabułę i chciała wprowadzić na rynek wydawniczy coś nowego, jednakże nie udało jej się tego do końca dokonać. Niektóre wątki były za mocno wydłużone i były też takie, które powinny być bardziej rozwinięte, a zostały licho opisane, co psuło całokształt książki. Były też w tej lekturze opisane pewne rzeczy, które były wręcz niedorzeczne i nie trzymały się kupy. Nie mniej jednak znalazłam też jakiś plus, bo podobało mi się na przykład to, że zostali tu uwzględnieni bogowie, stworzenia, duchy, które towarzyszyły głównej bohaterce. Niekiedy ten klimat był taki podniosły i wtedy czytanie stawało się interesujące.


Co do bohaterów to nawet polubiłam Lilianę i Iwara. Zostali ciekawie wykreowani, nie biła od nich sztuczność, aczkolwiek czasami ich zachowania były takie naciągane. Liliana miejscami była zbyt naiwna i potrafiła wkurzyć, ale nie zwariowała w tym dziwnym świecie, który ją otaczał. Pióro Natalii Dziadury jest lekkie i spójne i gdyby fabuła została bardziej dopracowana, to nie przeszkadzałaby mi aż tak bardzo ta narracja trzecioosobowa. Były tu też sceny seksu, które zostały opisane pokrótce i nie były jakieś rozpalające zmysły. Niby z tyłu na okładce hot level dostał trzy ogniki na pięć, ale ja to bym dała może z półtora. Niestety gacie nie leciały w dół.


Ogólnie cały zarys tej historii nie był zły, tylko zabrakło jej doprecyzowania. Książka ma 267 stron i odnoszę wrażenie, że została napisana na szybko. Mam nadzieję, że w drugim tomie, bo wygląda na to, że będzie, autorka przedstawi nam dużo ciekawszą fabułę i przede wszystkim udoskonaloną. Wprowadzi więcej dynamizmu i emocji, dzięki którym czytelnik nie będzie mógł się oderwać od lektury.

Czy polecam? Może napisze tak, wyróbcie swoje własne zdanie. Nie jest jakoś tak bardzo źle, ale też nie jest super.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu i Niegrzecznym Książkom.

 

Wydawnictwo Kobiece 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...