piątek, 10 września 2021

 

Kinga Litkoweic

“Miasto mafii”

“Mogę się łudzić, że jest inny, że potrafi i kochać i być czuły, że nie zabija… tylko po co się oszukiwać?”


Emma Greene postanowiła zapomnieć o dawnych problemach i znaleźć spokój w niewielkim mieście w pobliżu Nowego Jorku. Niestety, władzę nad okolicą przejęła mafia. Część mieszkańców ucieka, inni szykują się na najgorsze, ale Emma reaguje inaczej: nowi „gospodarze” miasta przyciągają jej uwagę. Z wzajemnością; mafijny boss jest gotów uczynić wszystko, żeby zbliżyć się do dziewczyny. Co to dla niej oznacza? Niebezpieczeństwo? A może szansę na coś, czego bezskutecznie szukała przez całe życie? 


“Miłość jest ślepa i głupia, a ja jestem na to najlepszym dowodem.”


Już wcześniej miałam okazję czytać historię Arthura i Emmy, kiedy “Miasto mafii” zostało wydane przez Wydawnictwo NieZwykłe. Nasz blog objął patronatem medialnym tę opowieść, ale pamiętam, że oceniałam ją chyba na 7 gwiazdek (jeśli się nie mylę). Tym razem miałam okazję przeczytać wznowienie tej historii, której podjęło się wydawnictwo Muza i Grzeszne książki. Czy widać w tych obu książkach jakąś różnicę mimo tego, że to ta sama historia? Widać i uważam, że akurat to wznowienie jest o niebo lepsze. Co prawda poprzednie wydanie także mi się podobało, ale tym razem w całej książce czuć styl Litkowiec. Czytałam jej prawie wszystkie książki i tu na 100% wyczuwamy jej warsztat pisarski.


Co mogę Wam powiedzieć na temat tej opowieści? No podobała mi się. W ostatnim czasie napisałam dużo negatywnych opinii i już myślałam, że ta passa będzie mnie trzymać w nieskończoność. Dzięki Litkowiec za jej przerwanie :)

Książkę przeczytałam w jeden dzień i nie mogłam się oderwać od lektury. Kartki paliły mi się w dłoniach i przewracałam je z prędkością błyskawicy. Jeśli znacie twórczość Kingi, to dobrze wiecie, że w jej powieściach nie brakuje gorących scen i w tym przypadku jest tak samo. Zastanawiałam się, czemu ta historia jest określona, tylko jako motyw mafijny, skoro tam i bdsmy się pojawiają :D 


Ogólnie fabuła została fajnie pociągnięta i nie nudziła, co jest ogromnym plusem. Główni bohaterzy zostali dobrze wykreowani, chociaż Emma czasami mnie irytowała, to i tak było mi jej szkoda. Niby próbowała udawać silną, ale nie za bardzo jej to wychodziło. Bała się życia, jakie teraz wiodła u boku Arthura, ale nie zrezygnowała z niego. Natomiast sam Arthur… Boże jak ja miałam ochotę go zdzielić po ryju, to nawet sobie tego nie wyobrażacie. Musiał być twardy, arogancki i stanowczy jako boss mafii, ale to jak czasami traktował Emmę, strasznie mnie wkurzało. Buc jeden, ale i tak go lubiłam. Co do postaci drugoplanowych to było ich tu trochę, ale na pierwszy plan wysuwają się Ethan, Lucas i Olivia, których polubiłam. Coś czuję, że Lucas będzie moim ulubieńcem i czekam na jego historię. Myślę, że będę nią usatysfakcjonowana. 


Czego mi zabrakło, to punktu widzenia Arthura, chociaż było kilka rozdziałów, które były z jego perspektywy, jednak zbyt mało. Jest on takim osobnikiem, że chciało się dowiedzieć, co siedzi mu w głowie. Ale to tylko taki malutki minusik, bo całość wypadła naprawdę fajowo. Były porachunki mafijne, były seksy, była przyjaźń, strach, był emocje, była ciężka przeszłość. Wszystkie te zebrane czynniki do jednej kupy dały ciekawą historię i sprawiły, że ciężko się było od niej oderwać. 


Jeśli zawiedliście się na pierwszym wydaniu tej książki, to myślę, że wznowienie “Miasta mafii” bardziej Wam przypadnie do gustu. Ja jestem na ogromne tak i czekam na Lucasa :)

Polecam!


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu MUZA i Grzesznym książkom.

 

 



 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...