środa, 22 września 2021

 Paulina Świst - „Chechło”



Piaszczyste plaże, trawy i trzcinowiska przyciągają ludzi spragnionych wypoczynku. Oraz tych, którzy z dala od wielkomiejskiego gwaru prowadzą tu swoje ciemne interesy. Na przykład takich jak Luca. Inni, tacy jak Marcin i Paulina, woleliby pewnie zjawić się tam z własnej woli i w nieco przyjemniejszych okolicznościach. Chwilowo są jednak za bardzo zajęci ratowaniem własnej skóry, żeby o tym myśleć. I choć ciąg dalszy nastąpi, to nie wszystkim to wyjdzie na dobre i nie każdy wyjdzie z tego żywy...

„Nie miałem pojęcia, jak była w stanie funkcjonować w takim pierdolniku. Poczułem bezsensowną ochotę, by jej pomóc, by to poukładać, by zadziałać i wszystko naprawić... iście męski mechanizm. Na szczęście od lat umiałem sobie radzić z porywami rycerskości.”

Wstyd się przyznać, ale twórczości Pauliny Świst nie miałam możliwości jeszcze poznać. Słyszałam sporo pochlebnych, jak i negatywnych opinii i nareszcie przekonałam się sama. Moja przyjaciółka Kasia czytała jej wcześniejsze powieści i te solowe, jej się podobały, ta w duecie natomiast już nie bardzo. Gdy wzięłam się w końcu za czytanie, szczerze mówiąc, no z butów to mnie ona nie wyrwała, pierwsze kilkanaście stron myślałam kurdę, co za ekscytacja tą Świstową jak tu aż takiego szału nie ma. Fakt, teksty są dobre, rozbawiły mnie, ale co dalej. Początkowo nie mogłam się połapać w fabule, kręcenie, mącenie, aż z tego wszystkiego sobie na kartce zapisałam miejscowości i postacie, aby połączyć wszystko do kupy. No i brnęłam dalej, jak dzikus przez zarośla aż nareszcie pojawił się jakiś mały pierdolnik, pstryczek i zaczął się cały majstersztyk tej powieści, akcja nabiera tempa i stwierdziłam no ok, jednak ta historia jest dobra! Wulgarny język, dobrze opisany seksik, niebanalna historia i humor, to jest to, co w tego typu opowieściach lubię i sprawiło, że świetnie się przy niej bawiłam. Pochłonęłam ją bardzo szybko, wystarczyło mi dosłownie kilka godzin i lekturkę miałam za sobą i nie pozostaje mi nic innego jak przeczytać pozostałe powieści autorki. Wracając jednak do „Chechła” to jest to opowieść na pewno nieprzewidywalna, do ostatniej storny zastanawiałam się, czy Paulinie uda się wrócić do jej poprzedniego życia i co tu jeszcze może pierdutnąć, bo wiedziałam, że pitolnie jakaś bomba. :) Fajne w tej historii jest też to, że nie jest to typowy romans, ale połączony on jest z kryminałem, a oba te gatunki bardzo lubię. :)

Bohaterowie byli z jajem, a nie takie chodzące pierdoły. Podobał mi się cięty język i teksty, którymi rzucali bohaterowie, bo momentami widziałam w tych rozmowach siebie i Kasię. Coś czuję, że z tą dwójką od razu złapałabym wspólny język. Paulina to babeczka z jajem, pewna siebie, inteligentna, chociaż po niemałych przejściach, ale nie zadufana w sobie. On marzenie każdej kobiety, o mamo oczami wyobraźni widziałam go jako zarąbiste ciacho.

Na tym zakończę recenzję, pomimo początkowej niechęci do tej powieści, później była świetnie napisana i polecam ją. Ja bawiłam się przy niej bardzo dobrze i na pewno przeczytam pozostałe powieści autorki. Jest to idealna propozycja na spędzenie przyjemnego wieczoru.

Polecam!

Paula

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...