wtorek, 10 listopada 2020

 

Penelope Bloom

“Jej ogródek”

Harry Barnidge. Spotkałam go pierwszego dnia mojego nowego życia. Nie udało mi się spełnić największego marzenia – zostać artystką – żaden mój związek nie wypalił, ale tego jednego nie chciałam zepsuć.


Rzeźbienia z roślin.

Zdecydowałam, że będę zarabiać kasę, przycinając ogródki.

I pierwszy w moim ogródku wylądował ON.


No dobra, tak naprawdę nie tylko przycinam krzaki. Według wszystkich nauczycieli świata nie nadawałam się na rzeźbiarkę, więc postanowiłam oddać się szlachetnej sztuce upiększania ogrodów dla bajecznie bogatych właścicieli domów… nie, nie domów – REZYDENCJI.


W razie czego, jeśli się utnie nie to, co trzeba, to przecież i tak odrośnie!

A że nie jestem specjalnie cierpliwa, no to wyszło, jak wyszło. W moim pierwszym ogródku wyrzeźbiłam… no… nie wiem, czy chcielibyście mieć taką rzeźbę w ogrodzie… Ale o dziwo, jeden z najważniejszych krytyków sztuki ogrodniczej okrzyknął moją rzeźbę prawdziwym arcydziełem!


A gorący Harry stwierdził, że chętnie pomoże w mojej przypadkowej karierze artystycznej… I mam wielką nadzieję, że będzie bywał w moim ogródku o wiele częściej… 


To już moje szóste spotkanie z twórczością Penelope Bloom. Jej książki można zaliczyć do tych, które się czyta na poprawę humoru bądź szuka się jakiejś odskoczni od codzienności. Nie mniej jednak “Jej ogródek” również mi się podobał, ale uważam, że jest to najsłabsza część z serii z dotychczas wydanych na polskim rynku wydawniczym. Troszkę się gubiłam podczas czytania, ale i tak ta pozycja przypadła mi do gustu.

W tym tomie poznajemy Nell oraz Harry'ego. Dziewczyna ma za zadanie wyrzeźbić w jego ogrodzie rzeźbę na pewnym krzaczku. Właściciel mniej więcej przedstawił jej swoją wizję i co by chciał zobaczyć, jednak Nell wycięła coś całkiem innego hmmm… można by powiedzieć, że wręcz nietypowego. Jednak nie taki diabeł straszny jak go malują i jeden z krytyków uznał jej dzieło sztuki za wyjątkowy twór. Dla Harry’ego to szansa na zbliżenie się do młodej ogrodniczki i z chęcią by jej pomógł w niespodziewanej karierze artystycznej.


Czy Nell przyjmie jego propozycję?

Czy ta dwójka się do siebie zbliży?


Dosyć miło spędziłam czas podczas czytania tej lektury. Autorka fajnie przedstawiła historię Nell i Harry’ego, aczkolwiek czasami urywała daną myśl, przez co się odrobinkę gubiłam. Penelope Bloom nadal pisze językiem lekkim i humorystycznym. Cała akcja książki dzieje się na przełomie tygodnia, niektóre wątki były fajnie pociągnięte, a niektóre ciut na siłę. Bohaterzy zostali fajnie wykreowani i nie byli takimi ciepłymi kluchami. Harry to zamożny mężczyzna, który jest agentem literackim, nie miał szczęścia w miłości, kobiety leciały na jego kasę i w końcu postanowił je sobie odpuścić, ale kiedy Nell pojawiła się w jego życiu, poczuł jakąś iskierkę nadziei, że być może to właśnie ta dziewczyna, okaże się dla niego odpowiednią partnerką. Natomiast Nell to zwyczajna młoda kobieta, która miała różne marzenia, chciała zostać rzeźbiarką, ale ten pomysł został jej wybity z głowy. Ima się różnych zadań, żeby podreperować swój budżet i tym samym zaoszczędzić jak najwięcej pieniędzy postanawia, że tym razem zacznie rzeźbić rośliny ogrodowe i w taki sposób trafia do rezydencji Harry’ego. Oczywiście w książkach autorki, a  przynajmniej w tej serii, znajdziemy dwutorową narrację, co się zawsze świetnie sprawdza, są fajne i śmieszne dialogi, przez które nie raz wybuchałam głośnym śmiechem. Mimo kilku potknięć uważam, że czytając “Jej ogródek”, będziecie się dobrze bawić. Jeśli czytaliście, którąkolwiek z książek Bloom, to wiecie już, jak ta autorka pisze i czego się po niej spodziewać.


Kasia


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

  Ava Harrison - „Bezwzględny władca” Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczk...